Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


30/01
2025

Urlop z widokiem na Alpy

 Stało się, pierwszy zagraniczny urlop w tym roku mogę uznać za odbyty. Wróciłam w nocy, zadowolona, szczęśliwa, nasycona pięknymi widokami i niezapomnianymi chwilami, w dodatku odwiedziłam zupełnie nowy dla mnie kraj. Wróciłam również lekko zaziębiona ale kto by się tym przejmował, w dodatku sama sobie zasłużyłam. Jak ktoś biegnie robić zdjęcia w samym swetrze tudzież w piżamie to nie powinien się dziwić, że jako jedną z urlopowych pamiątek przywozi katar po kolana. W porównianiu z ogromem cudownych chwil, w których miałam szczęście brać udział, takie przeziębionko to nic, w dodatku błyskawicznie dochodzę do siebie zatem czym tu się przejmować?



Mam nadzieję, że po obejrzeniu zdjęć doskonale zrozumiecie moje nieustanne zachwyty. Szkoda tylko, że czasy i zimy mamy takie, że nawet w Alpach żeby zobaczyć śnieg trzeba jechać w najwyższe partie gór ale nic to, mus to mus zatem jeździliśmy. Co niektórzy z nas nawet na nartach ale nie o mnie tu mowa bo ze sportów zimowych tymi moimi są sanki i łyżwy. Ja spędzałam czas mniej aktywnie, głównie na siedzeniu, patrzeniu, robieniu zdjęć, zachwycaniu się i zadumie nad tym jakie mam szczęście a wszystko to zapijałam bombardino.




Widoki widokami ale w tym wszystkim najbardziej doceniam fakt, że po raz trzeci wyjechałam w świat z moimi ulubionymi ludźmi. Cieszyłabym z tego wyjazdu nawet gdyby było zimno albo przez cały dzień lało jak z cebra ( ale dobrze, że mimo wszystko brzydko było tylko przez jeden dzień ). W ogóle mamy szczęście do pogody bo począwszy od Lofotów, przez fiordy aż do Austrii teraz, niemal nieustannie towarzyszy nam słońce i niebo w najpiękniejszych odcieniach niebieskości, brzydkie dni dałoby się policzyć może na dwóch palcach.




Powiem Wam, że bardzo często jestem w takich miejscach, że z zachwytu nad cudami natury mam ochotę tej naturze klaskać i kłaniać się w pas. Na szczytach gór natura zasługuje na głośne owacje na stojąco.




Jak teraz myślę o naszym ostatnim turnusie to jednymi z moich ulubionych chwil były zjazdy i wjazdy górskimi kolejkami na szczyty gór a prym wśród nich wiedzie ten krzesełkowy. Wokół miałam majestatyczne szczyty Alp, nisko nad głową niebieskie niebo, słońce świeciło mi prosto w twarz a ja patrzyłam na świat z ulubionej perspektywy. W rankingu tych najlepszych chwil nie biorą udziału nasze wieczory bo tych nie przebije nic a nic. W dodatku wczoraj okazało się, że jako grupa jesteśmy tak fajni, że naszemu urokowi ulegają nawet austriaccy policjanci. Kiedy ścigaliśmy się z czasem żeby zdążyć na pociąg zatrzymali nas do kontroli po czym szybko puścili ulegając naszym błaganiom i argumentom, że nam się spieszy i w tym momencie nie bardzo mamy czas na kontrolę 😀.


Ile byście dali, żeby chociaż przez kilka dni mieć poniższy widok z okna? Ja miałam...





Nigdy nie przypuszczałam, że coś co miało być tylko urlopem nieznanych sobie ludzi na Lofotach, przerodzi się w coś tak fajnego i tak silnie nas połączy wspólna chęć spędzania razem czasu. Nie chcę tutaj pisać, że na zawsze żeby nie zapeszyć ale coś mam przeczucie, że tak będzie. Trzy wspólne wyjazdy za nami a znamy się od czerwca. To chyba dobrze wróży no nie?


Mgliste poranki dawały początek przepięknym dniom a kiedy mgła opadła odsłaniała widok na sarenki. Nikogo nie powinien dziwić fakt, że ledwo otworzyłam oczy a już stałam przy oknie z aparatem.


Jak Wam minął styczeń moi mili? U mnie było spokojnie i miło, ze spektakularnym końcem co mam nadzieję, da się zauważyć na zdjęciach. Dacie wiarę, że to jeszcze jutro i bach, po styczniu? Ale to szybko zleciało, dajta spokój...

💗💗💗





Komentarze

  1. Witaj Monia!
    No jak zobaczyłem pierwsze zdjęcie szczęka opadła mi na klawiaturę, a kolejne.. to już miałem poważny problem ze złapaniem tchu... No ja się tak nie bawię, to ja tu biegam w koło, po pagórkach, dołach i dolinach zdyszany, zasapany, a tu jak widać... wystarczy sobie tylko wsiąść mały urlopik, ot taką krótką przerwę w pracy i mieć takie cudowności.
    To zdjęcie z drzewkiem, mgłą i szczytami Alp jest zjawiskowo piękne! no jest na nim wszystko co mi się śni po nocach na myśl o zimowej bajkowej porze. Rzeczywiście taki post trzeba oglądać na stająco i klaskająco!
    A styczeń u mnie? no zleciał... z góry kalendarza na dół... bo nie miał innej drogi... :)))
    Trzymaj cię ciepło i zdrowiej!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No kochana, mistrzostwo świata! Tak zaczynać rok, to super sprawa!
    Z zachwytu kopara opada nisko!
    Taką zimę to polubiłabym na pewno:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam o Twoim styczniowym urlopie. Sądziłam, że znowu spędzisz go z Anią w Norwegii. Tymczasem byłaś w Alpach austriackich. Uwielbiam je latem. Widzę na Twoich pięknych zdjęciach, że góry były oszałamiające, no i mieliście błękitne niebo i cudowne słońce. Jednym słowem: zima jak w bajce. Dziewicze zimowe krajobrazy: pokryte śniegiem krajobrazy, ciche doliny i po prostu cisza i spokój – idealne miejsce na relaks. Ostatnio czas płynie jakoś tak niezwykle szybko. Styczeń przeleciał mi tak szybko, że nie pamiętam już, że w ogóle się wydarzył.
    Przesyłam Ci moc uścisków i serdecznych pozdrowień:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach Alpy. Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że dane Ci było tam być. Sama marzę o tym, aby chociaż raz w życiu pojechać w te wspaniałe góry i wspiąć się na jedną z nich. Może nawet tą najmniejszą, ale zawsze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że spędziliście urlop w tak widowiskowym miejscu. No i miałaś wreszcie trochę śniegu. A jak włosy Ci urosły! Super wyglądacie w tych cudnych kapelutkach. Ciesz się dalej życiem Monia. Niech moc będzie z Tobą i humor Cię nie opuszcza. Całuję:)))
    Ps. Zaraz wyjeżdżam na weekend do mojej ulubionej europejskiej stolicy. Mam nadzieję na małą ilość turystów!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ tam pięknie. Austrię znam tylko z letnich wyjazdów, więc ten zimowy krajobraz wygląda jak z bajki. Widok z okna do pozazdroszczenia a dobre towarzystwo i humory podnoszą walory wyjazdu. Podobnie jak Uli podoba mi się zdjęcie w uroczych kapeluszach. Trzymaj się zdrowo, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.