Pierwsza wizyta w Portugalii namieszała mi nieźle w sercu i w podróżniczych wrażeniach. Przedłużona majówka dała mi szansę dotrzeć do wielu pięknych miejsc i mam nadzieję, że mój zachwyt tym nadoceanicznym krajem można było poczuć w relacjach stamtąd. Dokładnie tydzień po powrocie z Portugalii kupiłam bilety lotnicze na następny pobyt i chociaż teraz były to tylko cztery dni to obfitowały one w niezapomniane wrażenia a także w zmianę statusu jednej internetowej znajomości na tę realną już. Poznawanie takich ludzi jak MARTA to jedna z najlepszych stron internetu i z całego serca liczę na to, że nasza przyjaźń będzie miała ciąg dalszy. Dawno się tak nie uśmiałam. No ale do rzeczy.
Lecieliśmy do Faro, przylot mieliśmy o 23 więc prosto po odebraniu samochodu udaliśmy się w drogę do Armacao de Pera gdzie mieliśmy nocleg. Rano zostaliśmy ugoszczeni u Marty pysznym śniadaniem ( nasze apartamenty znajdowały się o 3 minuty spacerem od siebie ) a po nim i wstępnym poznawaniu się pojechaliśmy odkrywać cudowne wybrzeże Algarve. Ale o tym będzie kiedy indziej bo dzisiaj zapraszam Was do Faro, gdzie spędziliśmy jeden dzień oraz kilka godzin przed odlotem.
Kilka razy spotkałam się w internecie z opiniami, że w Faro nic nie ma i można sobie darować zwiedzanie, poświęcając ten czas na przejażdżkę po wybrzeżu. My staraliśmy się tak manewrować czasem, żeby starczyło go na jedno i na drugie. O tym, że Algarve jest piękne pisać nie muszę, ma chyba z milion cudnych plaż i gdybym chciała zobaczyć je wszystkie to musiała bym tam zamieszkać.
Ale Faro też mnie zachwyciło i ten, kto pisał, że to jest miasto bez charakteru chyba nie był tu gdzie ja albo ma zgoła odmienny gust. Albo swoje kroki skierował w stronę nowoczesnej części miasta, którą my pominęliśmy, bo wydawała się powszecha i mało ciekawa. Za to stara część miasta wywołała mój szczery zachwyt i ta plątanina kilkunastu wąskich, czasem brukowanych ulic wystarczyła żeby mieć o Faro dobre zdanie i fajne stąd wspomnienia.
Cidahe Velha ( Stare Miasto ) to plątanina ulic i placów otoczona kilkumetrowymi murami obronnymi. Najlepiej swój spacer zacząć przechodząc przez bramę miejską Arco da Vila. Na jej szczycie znajdują się dwa zamieszkane bocianie gniazda, które przyciągają uwagę turystów. Przejście przez nią to tak jak by wejście w inny świat, bez gwaru, hałasu, rażących po oczach szyldów. Taka granica między starym a nowym a w Faro zachwyca najbardziej to pierwsze.
To miejsce idealne dla ludzi lubiących zakamarki i budynki niekoniecznie wpisujące się w powszechnie panujące standardy atrakcyjności turystycznej. I chociaż z nowej części miasta nie widziałam prawie nic to jestem pewna, że nigdzie nie jest piękniej a Stare Miasto zostawia tę nowszą część Faro daleko w tyle.
Chociaż mieliśmy przewodnik i plan miasta to tradycyjnie już zwiedzaliśmy po swojemu. Starówka nie jest duża a jej poznanie nie wymaga nie wiadomo jakich zdolności organizacyjnych. Spacer przed siebie i skręcanie raz w lewo raz w prawo sprawdzają się świetnie i taką metodę z całego serca polecam.
Jednym z najważniejszych zabytków nie tylko starówki ale też całego Faro jest katedra. Niestety z jej pierwotnej wersji pochodzącej z XIII w. został tylko portal i dwie kaplice bo dwa trzęsienia ziemi oraz szarża Anglików miały wpływ na jej obecny, chyba trochę chaotyczny wygląd, niekoniecznie pasujący do budowli sakralnej. Katedra nie jest duża ale warto ją zwiedzić i wejść na wieżę.
Chociaż kościoły najbardziej lubię za zapach ( zwłaszcza w tych starych ) to katedra w Faro bardzo mi się spodobała, w głównej mierze dzięki zdobionym kafelkami ścianom. Niestety sporo kościołów razi mnie bogactwem i przepychem, którym nie potrafię się zachwycać a który według mnie zabija klimat świętych miejsc. Zdecydowanie wolę ubóstwo i prostotę i katedra w Faro wpasowuje się idealnie w moje normy. I rozmiarowo jest taka w sam raz.
W dodatku ma piękny i klimatyczny dziedziniec, na którym można usiąść i odpocząć przed dalszym zwiedzaniem.
Stare Miasto jest położone blisko portu, który świetnie widać z wieży katedry. Stąd też widać piękną i różnorodną panoramę miasta. Nisko nad głową co i rusz latają startujące samoloty bo niedaleko położone jest lotnisko.
Zdaję sobie sprawę, że Faro może jest słabą konkurencją dla innych portugalskich miast, nie tylko w tej części kraju. Międzynarodowe lotnisko przyciąga rzesze turystów i myślę, że większość stanowią tacy, którzy traktują Faro tylko jako port lotniczy skąd bezpośrednio udają się w kierunku wybrzeża. Nie ma tutaj zabytków znanych na cały kraj a przecież nie mogę wymagać, żeby wszyscy tak jak ja zachwycali się okiennicami, ulicznym brukiem albo leciwymi kafelkami. Albo domami mogącymi uchodzić za - bądźmy szczerzy - brzydkie. Starówki to specyficzne części miast, żyjące własnym życiem i zachwycające klimatem, którego próżno szukać wśród nowoczesnych murów. Ja Faro polecam, ktoś kto najlepiej czuje ducha miasta pośród starych, wąskich ulic zachwyci się tak jak ja.