Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

czwartek, 23 grudnia 2021

Na ten piękny czas...

Kochani,

 życzę Wam pięknych i magicznych Świąt, skąpanych w blasku świec i w uśmiechach ludzi Wam bliskich. To wyjątkowy czas w roku, spędźcie go najpiękniej jak się da, tak jak lubicie, na swój własny spsób. Spragnionym lenistwa życzę wielu chwil błogiego niecnierobienia, tęskniącym za wolnym czasem na czytanie z całego serca życzę miliona sposobności do zatopienia się w lekturze. Dla piechurów i pasjonatów-spacerowiczów niech to będzie czas pobicia rekordu kroków, oczywiście przy sprzyjającej, najpiękniejszej z możliwych pogodzie. Niech nie zabraknie wzruszeń, głośnego śmiechu ale i chwil zadumy. Radujcie się, śpiewajcie, przytulajcie, klaszczcie z ekscytacji w dłonie. Bądźcie niewyobrażalnie szczęśliwi i niech to szczęście zostanie z Wami na zawsze.

Wszystkiego dobrego!

Wesołych Świąt!

wtorek, 14 grudnia 2021

Dzikuska na urlopie

Nie było mnie tutaj dłużej niż zazwyczaj bo urlop. Nie do końca spodziewany, wynikający z faktu, że nie umiem liczyć. I jeszcze jestem gapa bo mając pewność, że wykorzystałam już całość urlopu na ten rok nawet nie przypuszczałam, że może być inaczej i nie sprawdzałam tego na rozliczeniu wypłaty. A tu proszę, miła jak puchaty koc informacja, że mam jeszcze dziewięć dni urlopu, który muszę wykorzystać do końca roku. Takim to sposobem pojechaliśmy na Litwę. I tak jak ja nie spodziewałam się, że mam jeszcze jakiś urlop tak też nikt z rodziny nie wiedział, że przyjadę.


 Czekało nas, bagatela, piętnaście godzin samochodowej podróży i skłamałabym pisząc, że świadomość tego napełniała mnie ekscytacją. Spakowałam trzy książki i laptopa z kilkoma filmami na zabicie nudy ale wiecie co? Nie potrzebowałam żadnej z tych rzeczy bo podróż minęła nam tak szybko, że sami byliśmy w szoku. Książki nawet nie otworzyłam, podobnie jak laptopa, nawet na chwilę nie zasnęłam a i tak się nie nudziłam. Kiedy kierowałam to wiadomo, nudy nie ma bo zawsze to jakieś zajęcie ale ja się nie nudziłam nawet na fotelu pasażera. Może uratował mnie fakt, że jestem gadułą? 😀


Tak czy siak podróż minęła szybko i bezproblemowo a sam urlop był przecudowny i inny niż wszystkie. Planów nie mieliśmy żadnych, żadnych też pomysłów. Robiliśmy wszystko i nic, a to nic było wszystkim. Pewnie to właśnie przez to lenistwo i spowolnienie mam wrażenie, że byłam na Litwie dłużej niż osiem dni. I na wszystko miałam czas, najbardziej jednak zajmowało mnie to, co widać na zdjęciach czyli spacery po ośnieżonych litewskich polach i lasach. Widziałam sarny i dwa razy lisa, przymarzały mi policzki, nosiłam rajstopy i dwie pary skarpet, z czego jedne zrobione przez Babcię. W związku z tym nosiłam też pożyczone, o trzy numery za duże buty.



Najchętniej w ogóle nie wracałabym z tych spacerów do domu. Przez cały urlop niemal codziennie zaraz po przebudzeniu sprawdzałam czy jest śnieg i ku mojej radości codziennie okazywało się, że tak. Wracałam do domu po pierwszej spacerowej dawce, rozgrzewałam się dwoma herbatami i zaczynałam szukać ochotników chcących mi towarzyszyć w kolejnej wędrówce. W domu mówiono na tych ochotników ofiary.


Pod względem meteorologicznym czasy mamy takie, że biała zima już nie jest pewnikiem jak to bywało kiedyś. Trzeba się zatem cieszyć białym puchem kiedy jest żeby później nie tęsknić za bardzo i móc z czystym sumieniem powiedzieć, że wykorzystaliśmy zasypane śniegiem dni najlepiej jak się dało. Nie jestem tylko do końca przekonana czy w moim wieku taka ekscytacja śniegiem jest normalna ale szczerze mówiąc nawet nie miałam czasu się nad tym zastanowić bo już leżałam w zaspie z uśmiechem dookoła głowy.



To były piękne dni i raczej leniwe, nie było zwiedzania ani zbyt częstego kontaktu z cywilizacją. Na szczęście kilka razy byliśmy w restauracji na kolacji, dwa razy na ciastku i kawie i dwa razy odwiedziliśmy znajomych, z czego raz przy ognisku, dzięki temu nie zdziczałam tak do końca. Oprócz tego działo się niewiele i raczej monotonnie, dużo czasu w lasach, jeszcze więcej przy kuchennym stole nie mogąc się nagadać. Późnym wieczorem, kiedy wszyscy spali, zaszywałam się w kuchni sama, włączałam radio, robiłam herbatę i czytałam w ciszy nocy.

I wiecie co? W ogóle mi tego urlopowego zabiegania nie brakowało. Nie miałam ochoty na zwiedzanie ani na żadne zakupy. Te nasze spacery były dla mnie wszystkim, najcudowniejszym planem dnia i jego główym a bywało że i jedynym punktem. Było leniwie i spokojnie, cały czas na jałowym biegu. Czuję się tak cudownie wypoczęta i pełna sił, że nie straszne mi nawet największe pracowe zabieganie. Mam tylko nadzieję, że to wszystko nie pryśnie jak mydlana bańka jutro o ósmej rano.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...