Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

wtorek, 22 lutego 2022

Morze Północne w lutym

 Wraz z okropną pogodą zmienił się też nastrój i nastawienie do życia, w chwili obecnej nic mi się nie chce ani na nic nie mam ochoty. Aby wykrzesać z siebie chociaż odrobinę entuzjazmu potrzebuję ogromnego nakładu sił i dobrej woli a ten entuzjazm trwa krócej niż prace nad tym aby w ogóle się pojawił. No ale żeby nie było, że się nie staram. Ostatnio często sięgam pamięcią do wspomnień i czytam stare wpisy, tak na chybił trafił, i naprawdę doceniam to blogowanie bo bez niego wiele by mi umknęło. Darzę to moje trzymanie się chmur najcieplejszą gamą uczuć, gdyby nie ono to pewnie w tym spadku formy zastanawiałbym się czy to ma jeszcze jakiś sens. Wiecie jak to jest, chandra składa się z poukładanych kostek podobnych do domina, jedna pcha drugą i po chwili leżą obie. Bynajmniej nie ze śmiechu. No ale ale, ja dzisiaj nie o tym, dzisiaj zabiorę Was nad Morze Północne.


Szalejące od kilku dni wichury sprzyjają rzucaniu słów na wiatr ale co to to nie moi mili. Wspomniałam ostatnio o tym, że cokolwiek by się działo to w kolejny weekend wybiorę się nad morze i tak też się stało chociaż pogoda demotywowała już na starcie. Dobrze, że nie wiedziałam co się dzieje nad morzem bo istnieje duża szansa że jak z rękawa sypałabym wymówkami żeby zostać w domu. Wiało tak, że nie dało się iść, było zimno przeokrutnie, mam wrażenie że do dzisiaj nie odzyskałam czucia w dłoniach i w stopach a minął tydzień z hakiem 😊.


 Życie uratowała mi kawa z likierem i jagodowy sernik, taka mini randka w kawiarni nad morzem w wigilię Walentynek. Zdecydowanie fajniej patrzy się na wzburzone morze niż w tym uczestniczy.




Zdjęcia robiłam telefonem zatem przymknijcie na nie oko, w ogóle nie planowałam ich publikować. I chociaż dawno już minęły czasy, że telefony służą tylko do tego do czego zostały wynalezione to sztuki robienia nimi zdjęć nie opanuję chyba nigdy, pomimo podejmowanych regularnie prób. Jestem z siebie dumna bo pomimo marnych efektów nie poddaję się i wierzę w to, że można zrobić fajne zdjęcia telefonem tylko ja się do tego w ogóle nie nadaję.



Udało nam się w końcu zrealizować coś co planowaliśmy już dawno a czego się nie udało pomimo dwóch prób. Zawsze zniechęcały nas wichury no ale najwidoczniej tam wieje o każdej porze roku. Teraz szłam dziarsko chociaż co tu ukrywać łatwo nie było, moim motorem było bojowe nastawienie i motywacja tak silna, że nawet jak bym miała się czołgać to chyba bym się nie poddała. Co nie zmienia faktu, że aż się przytuliłam do samochodu jak wróciliśmy na parking.



W końcu doszliśmy do latarni którą do tej pory widywaliśmy tylko z daleka.



Spacerowiczowi wiatr w oczy, zwłaszcza na niczym nieosłoniętej otwartej przestrzeni w sztormowy wichurowy dzień.

A te dwa ostatnie zdjęcia wstawiam tutaj jako dowód na to, że wiosna naprawdę istnieje bo już od jakiegoś czasu mam wrażenie, że te cieplejsze pory roku tylko sobie co roku wyobrażam. Wbrew pogodzie i temperaturom ściskam Was ciepło, do wiosny jeszcze miesiąc, może jakoś dociągnę ostatkiem sił.



poniedziałek, 14 lutego 2022

Latem było jakoś fajniej

 Padające nieustannie deszcze pozbawiły mnie możliwości spacerów. I nie chodzi tu o sam deszcz bo nie jest aż tak problematyczny wszak istnieją kalosze i parasole, nie dam się zniechęcić tak łatwo. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zalało mi trasy spacerowe. Kiedy jadę do pracy pociągiem to przez dwie stacje mam wrażenie jak bym płynęła. Dobrze znana okolica zniknęła pod wodą i przypomina jezioro albo plantacje ryżu i tylko dzięki wspomnieniom widzę te wszystkie przykryte teraz wodą pola, łąki i ścieżki. Z okien pociągu nie widzę moich owiec, ciekawe jak sobie radzą sarny? Pada codziennie już od prawie trzech tygodni, innej pogody nie pamiętam, przerwy w opadach są ale tak krótkie, że prawie niezauważalne.



 Nie pomyślcie sobie, że przesadnie narzekam. Nadal tam gdzie mogę idę na nogach, taka namiastka spaceru, chociaż jeśli chodzi o chodzenie i jazdę na rowerze to chodnik nie jest moją ulubioną do tego nawierzchnią. Zdecydowanie bardziej wolę leśne szlaki w otoczeniu drzew gdzie nie dociera cywilizacyjny gwar ani światła zabudowań. Nie pamiętam tak deszczowej zimy.



Zanim jednak nadejdzie wiosna, oby słoneczna i ciepła, no a przynajmniej sucha, powspominajmy wspólnie czasy kiedy byłam w ciągłym ruchu a zatrzymanie mnie było trudne i wymagało nie lada sprytu. Wspominając ostatni hiszpański urlop mam wrażenie, że prawie w ogóle nie siedziałam. Pandemia zrobiła swoje i byłam tak spragniona włóczęgi, że zanim na dobre się obudziłam już byłam gotowa do drogi. Przemykałam uśpionymi jeszcze ulicami idąc nad morze na wschód słońca a kiedy nie mieliśmy w planach zwiedzania to sobie nazwyczajniej w świecie szłam tam gdzie naszła mnie ochota. Najczęściej wzdłuż wybrzeża.




Fajnie tak popatrzeć na spacerowe kadry, ku pokrzepieniu serc, własnego głównie. Chociaż mam szczerą nadzieję, że u Was pogodowo jest przyjemniej aczkolwiek spora większość blogów nie pozostawia złudzeń - szaro, ponuro i zimno wszędzie prawie. Tylko Jula ma fajniej.




To były cudne dni a taki spacer był stałym punktem dnia. Nieważne co by się działo ja wiedziałam, że swoje kilometry muszę przejść, bywało i tak że prosto z tej wędrówki szłam do baru na kolację gdzie juz czekali znajomi. Nigdy nie miałam dość pomimo tego, że chodziłam po trasach świetnie mi już znanych, byłam przygotowana na widoki i wrażenia. Tylko raz nie przewidziałam tego, że w jednym z miejsc przy samym brzegu budowano dom i aby nie musieć zataczać dużego koła zwinnie niczym sarenka przeskoczyłam przez dwa płoty i dziarsko przeszłam przez teren budowy 😃. Patrząc na to powinno mi być trochę wstyd, że nie zatrzymało mnie ogrodzenie a dygam przed deszczem i wodą po pas.




Nie chcę narzekać ani marudzić bo lubię jesień i zimę, nie ma w roku drugiego tak przytulnego czasu, nigdy nie zużywam tylu świeczek i wosków do kominka. Niemniej jednak fajnie by było gdyby od czasu do czasu tę szarugę rozjaśniło słońce bo światło lampy to jednak nie to samo. Prognoza pogody na najbliższe dni nie pozostawia złudzeń na poprawę aury, jedyna dobra wiadomość jest taka, że ma mniej padać.


Ale nawet jeśli będą ulewy, wichury, gradobicie i śnieżne zaspy po pas ( o tym ostatnim najbardziej marzę ale i najmniej w to wierzę ) w następny weekend nic mnie w domu nie zatrzyma i choćby nie wiem co, pojadę nad morze. Potrzebuję nabrać wiatru w żagle a nad morzem, przynajmniej tym tutejszym, zawsze wieje. A jak tam Wasze żagle? Trzymacie dziarsko stery?

poniedziałek, 7 lutego 2022

Lepiej późno niż wcale. Wspomnienia z Pragi

 Jak zapewne możecie się domyślać, z moich weekendowych planów rowerowej przejażdżki szlakiem moich miejsc mocy niezmiennie nie wychodzi nic. Pogoda jest jaka jest i nic sobie nie robi z moich gróźb i próśb aby okazała łaskę. W związku z tym dzisiaj mocy mam akurat tyle żeby sięgnąć do wspomnień. 


Co powiecie na Pragę? Pragę, która jest jedną z moich ulubionych europejskich stolic a która dwa lata temu była zastępczą urlopową destynacją po tym, jak z przyczyn wszystkim oczywistych musieliśmy anulować Nowy Jork. Pragę, która skutecznie pozwoliła zapomnieć o nieodbytej zaoceanicznej podróży i zachwyciła tak jak tylko ona potrafi. I w końcu Pragę, w której byłam dwa razy a której poświęciłam tutaj tylko jeden wpis - za pierwszym razem nie zdążyłam bo szybszy okazał się złodziej, który ukradł mi aparat a razem z nim praskie kadry, w drugim przypadku wina jest tylko moja bo zupełnie o podzieleniu się wspomnieniami z Pragi zapomniałam...

Zatem dzisiaj niech będzie ten dzień, może pierwszy z kilku. Lepiej późno niż później albo niż wcale, zatem prawie półtora roku zwłoki też nie jest przestępstwem no nie? Jest za to w stosunku do Pragi wielkim zaniedbaniem.



Uwielbiam te wszystkie punkty miast, które dają szansę na trochę większą perspektywę a jeśli tę perspektywę tworzą dachy z czerwonej dachówki to już w ogóle jestem uskrzydlona.



Pragę polubiłam nie dość, że od razu, to jeszcze zanim o jej pięknie przekonałam się będąc już tam, na miejscu. Wszystkie zdjęcia i artykuły, wszystkie moje skojarzenia z Pragą napełniały mnie stuprocentową pewnością, że z czeską stolicą polubię się bardzo. Na moje ciepłe uczucia wobec Pragi i Czech w ogóle miał też wpływ język czeski, który szalenie mi się podoba i wywołuje wrażenie, że Czesi zawsze dyskutują o śmiesznych rzeczach. Lubię też czeskie filmy. Po całodniowym zwiedzaniu siadałam z dzbankiem herbaty i oglądałam czeską telewizję i przez ten czeski tydzień spędziłam wieczorami przed telewizorem więcej czasu niż przez cały miesiąc w zwykłej, nieurlopowej rzeczywistości.



Praga jest piękna i klimatyczna, zachwyca architekturą i plątaniną węższych i szerszych ulic. Tym razem udało nam się przespacerować Złotą Uliczką, poszliśmy na koniec dnia więc nie dość, że nie musieliśmy kupować biletów wstępu to jeszcze było cicho i niemal pusto. Kolorowe miniaturowe domki niczym z czeskiej bajki i uliczka ciut szersza niż rozpiętość ramion.




Wszystkie moje ulubione europejskie miasta, w tym również stolice, mają wiele cech wspólnych. Jestem w tym uwielbieniu nudna i monotonna, na widok brukowanych uliczek z miłą chęcią raz w górę raz w dół, pastelowych kamienic i domków, okiennic, dachów z czerwonej dachówki, klimatycznych kawiarenek oraz placów gdzie można odpocząć momentalnie czuję, że to jest moje miejsce. 



Rzadko kiedy zwiedzam standardowo i tradycyjnie, tradycyjne kupuję jedynie przewodniki i w nich zaznaczam sobie miejsca, które chciałabym zobaczyć. Wybieram do nich drogę dłuższą niż zalecana bo wiem, że będzie ciekawsza i zaspokoi apetyt ciekawego wszystkiego powsinogi. Poza trasą jest najfajniej i najciekawiej, najczęściej też najmniej tłoczno, można odkryć wiele fajnych miejsc ukrytych w zapomnianych zaułkach i bramach.



Mam nadzieję, że odświeżając praskie wspomnienia sprzed dwóch lat zachęciłam do odwiedzenia stolicy Czech tych, którzy jeszcze tam nie byli. A Ci z Was, którzy na własne oczy przekonali się już o uroku Pragi zapewne doskonale rozumieją moje nią zachwyty. Piękna Pragi nie można nie zauważyć ani go nie docenić; uwierzcie mi, że nie da się przejść obojętnie obok wszystkich jej dobrodziejstw.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...