O ludzie, jaki ja miałam sen! Niech Was proszę nie zniechęca dużo czytania bo myślę, że warto.
Poleciałam do Hiszpanii. W moich własnych wyobrażeniach o odzyskaniu normalności widzę siebie nad morzem wpatrzoną w bezmiar wody i horyzont będący obietnicą wielu pięknych dni. I od tego ten sen się zaczyna. Zatem stoję na wysokim klifie, woda się błyszczy w oddali a ja cieszę się, że już wszystko jest normalnie kiedy podchodzi do mnie koleżanka i pyta: "Ciekawe, czy w dzisiejszych czasach i obecnych obostrzeniach dałoby się przylecieć do Hiszpanii bez robienia testu?" I wtedy ja zamieram bo to JA, właśnie JA, bez takiego testu przyleciałam. Wyobraźnia zaczęła mi podsuwać najczarniejsze scenariusze typu aresztowanie, pałowanie, chłostę do utraty przytomności lub trzymanie o chlebie i wodzie w ciemnym lochu ( chociaż taka dieta to może byłaby nawet wskazana :) ). Ta sama wyobraźnia sprawiła, że postanowiłam udać się do najbliższego ośrodka zdrowia żeby się pokornie przyznać do popełnienia przęstępstwa, potulnie przyjąć należną karę i ewentualnie wykonać ten test w celu uniknięcia konsekwencji, z których najgorszą wydaje mi się właśnie ten test ( w życiu realnym a nie tym onirycznym to właśnie przez obowiązkowe testowanie się siedzę potulnie w domu ). Wchodzę do ośrodka, podchodzę do rejestracji i ładnie i grzecznie tłumaczę pani z czym przyszłam. Ona robi coraz większe oczy i to nie tylko dlatego, że nie rozumie o czym mówię ( a przecież hiszpańskim władam świetnie i to nie tylko we śnie ). Więc ja dalej, na spokojnie, że covid, pandemia, cały świat na biegu jałowym już od roku, że Chiny i zupa z nietoperza ( ha ha ha ) a ona nadal nic. Zielonego pojęcia nie ma o żadnej epidemii bo jak mi powiedziała, w Hiszpanii czegoś takiego nie było. Oni o epidemii nie słyszeli. I jeszcze stwierdza, że jak wróci do domu to sobie wszystko wygoogluje bo ją zaciekawiłam tematem. Zaproponowałam żeby włączyła telewizor no i ona pyk, włączyła a tam nic, na wszystkich kanałach normalność. Zawołała lekarza, otoczyły mnie zwartym kółkiem pielęgniarki a ja im wszystko tłumaczę raz jeszcze, znów wzbudzając niedowierzanie i szok. Bo w Hiszpanii ani pandemii nie było, ani nikt o niej nie słyszał, a testy to już w ogóle jakiś kosmos. Wtedy dotarło do mnie, że zostałam uniewinniona i nikt mnie za brak testu nie rozstrzela jak tylko wyjdę na ulicę. Zaczęłam kierować się ku wyjściu kiedy zawołał mnie jeden z lekarzy i powiedział, że mają dla mnie niespodziankę. Zaprowadził mnie do innej sali, która okazała się być teatrem, rozsunął ciężką aksamitną kurtynę za którą... na scenie szykował się do koncertu mój ulubiony francuski piosenkarz, na którego koncert miałam lecieć najpierw w marcu ubiegłego roku, później we wrześniu, jeszcze później w lutym, a teraz szykuję się na czerwiec. Chwilę później się obudziłam.

Podobno sny są w pewnym sensie odzwierciedleniem tego, co nam w duszy gra. Wolę się zatem nie zastanawiać jakie rytmy brzmią w mojej...
Dzisiaj u nas tak cudnie, słońce maluje pejzaże, w weekend ma być 14 stopni na plusie co jest lekkim szokiem bo ostatnio mamy tyle ale po drugiej stronie skali. Często myślę o moim śnie. Sama nie wiem jak go interpretować chociaż może dla własnego zdrowia psychicznego lepiej, żebym tego nie robiła. Niech tylko się spełni w dużej części, tej dotyczącej podróży do Hiszpanii ( wstępna data już jest ) i brukselskiego koncertu 4 czerwca.
Tęsknicie za normalnością tak bardzo jak ja?