24/01
2025
2025
Hvar. Wyspa deszczu i słońca
Kiedy pisałam podsumowanie ubiegłego roku towarzyszył mi szereg najróżniejszych emocji, głównie tych dobrych i miłych. Wystarczy sięgnąć do poprzedniego wpisu aby przekonać się, jakie wspaniałe pod każdym względem było dla mnie minione dwanaście miesięcy, chyba nie ma nic na co mogłabym nawet próbować ponarzekać. Pisanie podsumowania uzmysłowiło mi jaką jestem szczęściarą ale zdałam sobie również sprawę, że pomimo tego iż regularnie piszę tutaj o moich podróżach ( a przynajmniej się staram ) to jest jeszcze mnóstwo miejsc, do których chciałabym Was zabrać.
Zależy mi na tym, żeby znalazły się one tutaj z dwóch zasadniczych względów, głównie z myślą o sobie samej, pozwólcie zatem, że określę to mianem zdrowego egoizmu. Bo prawda jest taka, że kiedy mam gorszy dzień albo brakuje mi weny żeby zacząć kolejny wpis odświeżam sobie pamięć zaglądając do archiwum trzymania się chmur. Najczęściej po takiej dawce wspomnień i humor mam lepszy, i chce mi się pisać, sami zatem widzicie, że w trosce o samą siebie muszę zacząć nadrabiać zaległości.
Zanim rok rozpędzi się na tyle, że zacznie mi dostarczać nowych wrażeń, nadrobię z zaległości tyle ile się da. Jeszcze jakiś czas temu naiwnie wierzyłam w to, że uporam się ze wszystkim do pierwszego tegorocznego wyjazdu, ale że czas minął błyskawicznie to nagle okazało się, że pierwszy tegoroczny wyjazd już jutro z samego rana. Zatem po tym przydługim trochę wstępie zabieram Was dzisiaj do Hvar.
Myślę, że już po samym obejrzeniu zdjęć większość z Was zrozumie dlaczego chciałabym mieć tę chorwacką wyspę w swoim blogowym pamiętniku aby móc do niej wracać zawsze wtedy kiedy najdzie mnie ochota. Chorwaci nazywają Hvar wyspą słońca bo słońce świeci tam podobno średnio 275 dni w roku co sprawia, że Hvar jest najcieplejszą wyspą Adriatyku. Nie wiem co o tym myśleć bo naszej jednodniowej wizycie towarzyszyło i słońce, i ulewny deszcz, następujące po sobie często i regularnie. Nawet nie zliczę ile razy szukaliśmy schronienia przed wielkimi atakującymi nas kroplami. Po tych ulewach natychmiast wychodziło słońce, po nim znów była ulewa, później ponownie skwar, i tak w kółko i ciągle od nowa. Najgorzej rozpadało się kiedy musieliśmy wracać, ulicami płynęły rwące strumienie a w tym wszystkim brodziliśmy my bo musieliśmy zdążyć na prom.
Na Hvar zwiedziliśmy miasto o tej samej nazwie skąd przypłynęliśmy promem ze Splitu. Najważniejszym punktem w mieście jest Trg sv. Stjepana, którego fragment widać na zdjęciu poniżej. Chociaż na zdjęciu tego nie widać to musicie mi uwierzyć na słowo - ten targ jest największym placem w całej Dalmacji. Cieszę się, że akurat wtedy kiedy zgłodnieliśmy deszcz postanowił zrobić sobie przerwę bo pozwoliło nam to zjeść obiad na świeżym powietrzu, w jednej z klimatycznych restauracji usytuowanych na placu.
Zabudowę i położenie Hvar świetnie widać ze 102-metrowego wzgórza. Wobec większości wysp, na których byłam, nie umiem być obiektywna bo już sam fakt, że jestem na oderwanym od lądu i rzuconym na wodę skrawku świata bardzo mnie ekscytuje. Każda z wysp ma u mnie plusa już na wstępie za sam fakt położenia na wodzie 😊. Sami widzicie jak łatwo jest mnie zadowolić a mojej radości z pobytu na Hvar nie zakłócał nawet fakt, że często i regularnie padało co trochę utrudniało nam zwiedzanie.
W poszukiwaniu wrażeń i kadrów, z typową dla mnie ciekawością i radością zaszyłam się w labiryncie wąskich i klimatycznych uliczek i zaułków. Spacer wiodącą wzdłuż brzegu promenadą dostarczył nam wielu wrażeń, w tym również tych związanych z ciemnymi chmurami które, o czym tego dnia przekonaliśmy się wielokrotnie, nie wróżyły niczego dobrego. Chociaż trzeba przyznać, że na zdjęciach wyglądają całkiem klimatycznie.
Hvar dzieli od Splitu godzinna podróż promem, która pewnie gdyby nie padający akurat ulewny deszcz, również byłaby atrakcją. Ponieważ jednak naszej drodze a raczej bieganinie do portu towarzyszył deszcz to drogę powrotną do Splitu przeznaczyliśmy na rozgrzanie i wysuszenie się.
Podczas urlopu w Chorwacji z wysp byliśmy jedynie na Hvar i muszę przyznać, że była to ciekawa przerwa w podróży z góry na dół przez niemal cały kraj. Gdybym miała więcej czasu z miłą chęcią kontynuowałabym wyspiarskie klimaty jeszcze gdzieś. Kto wie, może jeszcze kiedyś nadarzy się okazja...
Nie dziwi mnie twoje zauroczenie, mogłabym tam zamieszkać, bo jest wszystko, czego duszy potrzeba.
OdpowiedzUsuńObejrzałam z przyjemnością i pewnie jeszcze nieraz zerknę sobie!
jotka
Wyspa ma więcej ciekawych i pięknych miejsc i myślę że może być urlopowym celem sama w sobie. Przez kilka dni można się pewnie zachwycić jeszcze bardziej.
UsuńDobrego dnia.
Byłam na wyspie dwa razy , w mieście Hvar ale i w Stari Grad...wypatrywałam pól lawendowych, zachwycałam się krajobrazami i rozumiem Twoje zakochanie się w tym miejscu, w tamtym roku byłam po raz drugi, postaram się uzupełnić moje duże zaległości, z przyjemnością rozpoznawałam na Twoich zdjęciach moje, widziane przeze mnie miejsca. Chorwacja jest świetnym krajem do fotografowania, ma tyle smakowitych miejsc, detali... powodzenia w Twojej podrózy.
OdpowiedzUsuńMoja podróż to raczej " podróżka " ale bardzo dziękuję, wycisnę z tych pięciu dni ile się da. Ja już w drodze do celu zatem pozdrawiam cieplutko z pociągu.
UsuńCzy to słońce czy to deszcz Hvar piękny jest. Klimatyczne miasteczko z kamiennymi domami, z dużą ilością zieleni i widokiem na cudowne wybrzeże. Chorwacja ma wiele do zaoferowania bo i krajobrazy zapierające dech i kamienną architekturę no i kuchnia będąca mieszanką kuchni śródziemnomorskiej i bałkańskiej. Trochę już czasu minęło od ostatniego pobytu i można zatęsknić. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanej wyprawy :)
OdpowiedzUsuńDo tej krótkiej wyprawy przygotowywałam się czytając Twoje austriackie wpisy, popołudniu będę już w Hallstatt, w kolejnej destynacji z mojej listy marzeń. Już jestem w drodze w związku z czym przesyłam moc pozdrowień z pociągu. Radosnego weekendu.
UsuńTo cudowne miejsce. Na samej wyspie nie byłam, oglądałam ją tylko z wysokiego wzgórza i widok był bajkowy i niesamowity, dlatego rozumiem Twoje zauroczenie i Twój zachwyt. Te chorwackie miejsca, to spełnienie marzeń o ciepełku i niesamowitych widokach, dlatego ja też wracam wspomnieniami do tych miejsc z największym zachwytem :)
OdpowiedzUsuńUściski!!!
To jest jedna z najfajniejszych rzeczy w blogowaniu, że można się podzielić pięknymi wspomnieniami a dzięki wspomnieniami innych za darmo zwiedzać świat nie wychodząc z domu 😀. A często nie wychodząc nawet spod kocyka hi hi hi.
UsuńUściski i ogrom pozdrowień.
Ja byłam po drugiej stronie wyspy, ale klimaty były równie wspaniałe. I było bardzo ciepło. Ach, jak przyjemnie było sobie to wszystko przypomnieć. Dzięki Monia. Całusy:)))
OdpowiedzUsuńPodczas mojej wizyty na Hvar było na przemian raz gorąco, raz deszczowo. Ale nawet ten ulewny deszcz nie miał wplywu na moje wspaniałe wrażenia.
UsuńBuziaki, uściski i dobre myśli wysyłam Ci z urlopiku.
Wspaniałego wypoczynku z pięknymi widokami Monia:)))
UsuńI tak było, w nocy dotarłam do domu. Teraz powoli ogarniam codzienność. Pięknego czwartku.
UsuńBardzo ładne miejsce. Wezmę wysepkę pod uwagę, jak w końcu dotrę do Chorwacji. Rok czy dwa lata temu już niemal witałam się z gąską, już niemal byłam w ogródku, ale coś przeszkodziło. Sama już nie pamiętam co. Żałuję, jak każdej nieodbytej podróży, czy nawet jak piszesz podróżki. Doskonale rozumiem tę chęć opisania wrażeń, aby stanowiły dla nas pociechę, kiedy dopadnie nas smuteczek, bo przecież czasami i nas, niepoprawne optymistki dopada. A teraz ciesz się dniem, gdziekolwiek jesteś, bo na pewno jest to ciekawe miejsce. Ja jadę za tydzień na małą wycieczkę do mojego ukochanego Krakowa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie będę Ci pisała gdzie byłam żeby nie psuć niespodzianki z widokówki zatem wypatruj listonosza 😊. Dodam tylko, że piękne, przepiękne widoki przeploty się ze zwiedzaniem cudnego miasta wśród gór.
UsuńA Kraków jest wart każdej kolejnej wizyty. Życzę Ci ogromu cudnych wrażeń. Serdeczności.
Witaj Monia
OdpowiedzUsuńNie od dziś wiadomo z czego słynie Chorwacja. Te niezliczone wysepki, zatoczki, kręte niezwykle klimatyczne uliczki, urokliwe pejzaże a szczególnie co mi się podoba to te czerwonawe dachy i mógłbym jeszcze długo wyliczać... Wypada się tylko cieszyć że Twoja ulubiona Hvar tak miło Cię zauroczyła, nie tylko słońcem, ale i uroczymi wilgotnymi chmurami :) Szałowo mi się podobają również te kamienne fasady i kamienne ulice, wyglądają tak przytulnie, są cieplejsze i milsze, nawet patrząc na zdjęcia.
Jednym słowem miło i fajnie móc pooglądać takie wspaniałości i to jednym kliknięciem.
Udanego - tam pod Alpami!
Wróciłam i powoli ogarniam rzeczywistość.🙂. Też bardzo lubię architekturę w barwach piasku, nie tylko nagrzana słońcem sprawia wrażenie przytulnej i ciepłej. I zawsze jest miła dla oka. A otoczona wodą to już w ogóle powala na kolana. Nie sposób się nie zachwycić.
UsuńCzwartkowe serdeczności.
Jestem zachwycona tym miejscem. I chyba głównie dlatego, że na Twoich zdjęciach nie ma tam słońca, przez co Hvar wygląda naprawdę wyjątkowo. Już sobie zapisałam to miejsce, żeby tam dotrzeć, jak już wreszcie uda mi się wrócić do Chorwacji.
OdpowiedzUsuńTen brak słońca moim zdaniem najlepiej widać nad morzem, deszczowe chmury są szalenie fotogeniczne i tworzą fajny kontrast z taflą wody. Mnie ten brak słońca też nie przeszkadzał, pomijając momenty kiedy padało tak, że bałam się że nigdy nie przestanie. Na szczęście zawsze przestawało.
UsuńUściski.
Bardzo mi się podobają takie klimatyczne miasteczka z kamiennymi domami i poustawianymi wszędzie donicami z ciekawymi roślinami. Te deszczowe chmury dodają uroku Twoim zdjęciom. Nie byłam tam, więc dziękuję Ci że wraz z Tobą mogę odbyć tę wirtualna podróż :)))
OdpowiedzUsuńWakacyjne kurorty w słońcu to coś powszedniego, zobaczyć je w deszczu i pod niebem pełnym ciemnych chmur mogą tylko szczęściarze 😄.
UsuńMożliwość zwiedzania świata to dla mnie przywilej a możliwość dzielenia się przeżyciami z "moimi ludźmi" to zawsze ogromna przyjemność. Dziękuję, że podróżujesz razem ze mną. Cieplutko Cię pozdrawiam i życzę radosnych najbliższych dni.