Dawno nie było chociaż powody do radości mam. Zatem Panie i Panowie, chociaż jak wynika z komentarzy i statystyk głównie Panie, proszę usiąść wygodnie bo zaraz zaczynamy wyliczankę tego, co mnie uszczęśliwia obecnie lub też ucieszyło w ostatnim czasie:
- uwierzcie mi, że próbowałam zacząć od czegoś innego ale silniejsza niż wszystko jest myśl, że pierwszego czerwca lecę do Hiszpanii na urlop inny niż wszystkie, bo z przyjaciółką. Cieszę się jak nie wiem co, już dawno nie czekałam z takim utęsknieniem na Dzień Dziecka. Ten urlop oznacza również najdłuższe w życiu, bo aż dziesięciodniowe, rozstanie z tym, którego kocham najbardziej na świecie, czego póki co nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Ale ale, wracam z Hiszpanii dziesiątego czerwca i po pięciu dniach lecimy tam ponownie, już razem. Taka to pożyje co nie? 😉
- odbyłam całodniowe szkolenie z pierwszej pomocy co już dawno miałam w planach, zatem kiedy pojawiła się taka możliwość od razu wpisałam się na listę chętnych. Miałam co prawda taki szybki kurs kiedy robiłam prawo jazdy ale po latach pamiętam jedynie podstawy. Fajnie było poszerzyć wiedzę w tym temacie, przeprowadzać reanimację albo uczyć się używać defibrylatora. Kurs opłacił mi pracodawca co również jest powodem do radości ale nie będę tego wymieniać w osobnym pukcie 😊
- wiosna jest w tym roku opieszała ale w końcu się doczekałam i świat spowiły bzy, moje ulubione kwiaty, które przez cały czas ich kwitnienia będę mieć w wazonach
- posprzątałam na balkonie co uwierzcie mi było nie lada wyzwaniem. Zupełnie inaczej niż to bywało w poprzednich latach zaczekałam z tym przedsięwzięciem do czasu aż ustabilizuje się pogoda bo kiedyś motywowały mnie do tego już pierwsze pozimowe promienie słońca. Skutkowało to tym, że "błysk" na balkonie miewałam w lutym. Z reguły już następnego dnia okazywało się to zupełnie bezcelowe bo wracały wichury, ulewy i śnieg a moja radość z czystego balkonu kończyła się równie szybko jak się zaczęła. Do prawdziwej wiosny sprzątałam tak balkon kilkukrotnie ale w tym roku nie, a brzydka i późna wiosna sprzyjała mi w niedostrzeganiu tego rozgardiaszu. A musicie wiedzieć, że ja do życia na balkonie podchodzę bardzo poważnie i w te cieplejsze pory roku spędzam tam mnóstwo czasu - czytam, bloguję ( teraz również ), maluję po numerach, jem posiłki a nawet ucinam sobie drzemki w hamaku
- idę na rekord w kwestii poziomu własnego czytelnictwa, które już od kilku miesiący utrzymuje się na super wysokim poziomie. I nie dość, że czytam dużo to jeszcze są to same dobre książki. Nie będę ukrywać, że sporą część czytelniczego czasu spędzam w miejscu, o którym pisałam w poprzednim punkcie, duża w tym zasługa hamaka. Teraz muszę czytać jeszcze szybciej bo dowiedziałam się, że próbuje prześcignąć mnie Taita 🤭
- po kilku miesiącach znalazłam pewną zgubę, w dodatku w zupełnie nieoczekiwanym miejscu. Kilka lat temu Niemąż ulepił mi małe serduszko, które od tamtego czasu trzymałam na nocnym stoliku. Jakiś czas temu serduszko zniknęło a ja wszczęłam prowadzone na szeroką skalę poszukiwania, bezskuteczne niestety. Niedawno zguba praktycznie spadła mi z nieba bo odnalazła się wraz ze ściąganą z szafy walizka. Najwidoczniej kiedyś serducho spadło na ziemię, czego nie zauważyłam i przykleiło się albo raczej zaklinowało przy kółku od walizki. Ta teza ułatwia mi zlokalizowanie w czasie całego zajścia bo skoro odnalazła się kiedy szykowałam walizkę do Stambułu to na szafę musiała trafić kiedy używałam jej ostatni raz, czyli po bożonarodzeniowym powrocie z Litwy
- mam w pracy nową koleżankę Polkę, która nie tylko pracuje w tym samym dziale ale również współdzieli ze mną biuro. Bardzo się cieszę bo jest super sympatyczna i szybko załapałyśmy świetny kontakt do tego stopnia, że spotykamy się po pracy, no i wreszcie mam do kogo odezwać się po polsku
- a teraz to będzie prawdziwy sztos zatem jeśli stoicie to usiądźcie, najlepiej wygodnie, bo do jednej z moich przyjaciółek doszła kartka z Jordanii, po bagatela jedenastu miesiącach. Na stemplu widnieje data 4 lipca 2022, zagadką pozostanie fakt gdzie ona była przez prawie rok. Póki co jest to jedyna z jordańskich kartek która doszła do odbiorcy a wysłałam ich kilkanaście, już dawno wyzbyłam się złudzeń co do tego, że dotrą do miejsca przeznaczenia a tu proszę, niech żywi nie tracą nadziei 😊