Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

niedziela, 24 grudnia 2023

Ciepło, radośnie i zdrowo


Kochani,

z całego serca życzę Wam żeby te inne od wszystkich dni dostarczyły Wam ogromu radości. Dla każdego święta oznaczają coś innego dlatego też mam nadzieję, że spędzicie je w ulubiony sposób, najfajniejszy z możliwych, robiąc to co daje Wam najwięcej frajdy. Grzejcie się w wyjątkowości najbliższych dni, spacerujcie, leniuchujcie, cieszcie obecnością bliskich, odsypiajcie zaległości, czytajcie, zalegajcie przed tv i nie żałujcie sobie przyjemności. Niech Wam będzie dobrze, wygodnie, ciepło i miło. 

U mnie jest bardzo po mojemu - pozdrawiam Was światecznie z Kopenhagi, na zmianę wiosennej i zimowej. Mrużenie oczu od oślepiającego słońca przeplata się płynnie z odśnieżaniem samochodu i skrobaniem szyb. Nie zamieniłabym tego czasu za nic w świecie, po raz kolejny okazało się, że spontaniczność jest zaletą a nie szaleństwem jak uważa wielu. Brak planu to też jest jakiś plan tylko trochę bardziej wyluzowany, świetne efekty daje w połączeniu z pomysłowością, również spontaniczną 😃.

Trzymajcie się ciepło, radośnie i zdrowo. Wspaniałych Świąt!




niedziela, 10 grudnia 2023

Magia grudnia

 Już jakiś czas temu zauważyłam taką oto zależność: jak tylko pomarudzę tutaj na cokolwiek, dajmy na to na pogodę, to jakiś czas później wychodzi słońce, przestaje padać deszcz, wyciszają się huragany. Domyślacie się zatem co nastąpiło po tym jak dwa wpisy temu chwaliłam się jak świetnie znoszę jesień i że w ogóle nie urządzam sobie codziennych drzemek tak jak to bywa zawsze o tej porze roku? Tak, tak, w ciągu tygodnia nadrobiłam drzemkowe zaległości a codzienne pół godziny sam na sam z poduszką i kocykiem weszło mi w krew i na stałe wpisało się w plan dnia. 

O ile takie drzemki są przemiłe tak świadomość, że przesypiam życie już niekoniecznie. Jak kamyk w bucie umiera mnie świadomość, że tylko pracuję, jem i śpię, z naciskiem na to pierwsze i trzecie, chociaż apetyt też dopisuje jak zawsze. Walczę z sennością na różne sposoby, ostatnio z całkiem niezłym skutkiem i jak tylko dopada mnie znużenie to wyszukuję sobie coś do roboty aby nie przespać życia i nie obudzić się wiosną. Wiosną, do której coraz bliżej a ja na przekór wszystkiemu coraz bardziej zaprzyjaźniam się z jesienią.

Na jesień i zimę zaplanowałam sobie serię rozgrzewających niczym flanelowa piżama majorkańskich wpisów a tymczasem nie mam chęci pisać o niczym innym jak o moim zaprzyjaźnianiu się z jesienią. Tak cudnego listopada nie pamiętam, nie pamiętam też równie udanego początku grudnia. Jak tak dalej pójdzie to nie pozostanie mi nic innego jak przyznać za jakiś czas, że jestem fanką jesieni. Jesieni bez chandry, marazmu i spadku formy co jeszcze w zeszłym roku wydawało mi się czymś o tej porze i oczywistym, i nieodłącznym.


Wyciszyłam się, uspokoiłam, już nie potrzebuję radiowych dźwięków aby przetrwać dzień. Biernie poddaję się temu co jest a co przychodzi mi łatwo pewnie dlatego, że jest dobrze. Chociaż bywa ciemno, zimno, wietrznie a o poranku mgliście to płynę sobie spokojnie na fali grudniowej rzeczywistości.

Oprócz wielu rzeczy jednym z najważniejszych elementów rzeczywistości, która właśnie się dzieje, są świąteczne jarmarki, które uwielbiam. Temu uwielbieniu daję wyraz odwiedzając je regularnie, bywa nawet tak, że codziennie, co jest o tyle łatwe, że wokół miejsca pracy mam trzy. Otulam się wtedy bajkowym światem, świąteczną muzyką, przysmakami i grzanym winem a wszystkie te rzeczy tworzą miksturę doskonałą na ogrzanie i ciała i ducha.

Jest tak pięknie jak jeszcze chyba nigdy o tej porze roku, w ogóle nie dostrzegam minusów tej przecież najczęściej mało sprzyjającej aury. Jestem optymistką co zdecydowanie ustawia mnie na wygranej pozycji w wielu sytuacjach ale prawda była taka, że mój optymizm każdej jesieni był wystawiany na wielką próbę sił. A w tym roku jest cudownie, błogo i miło bez żadnych wysiłków z mojej strony.

Na koniec planowałam podać tutaj ilość dni, jaka została do wiosny żeby dodać sobie i niektórym z Was animuszu ale wiecie co? Nie. Niech sobie trwa ta najpiękniejsza jesienio-zima świata w niezmienionej formie bo tak jak jest jest cudnie i dzieje się magia nawet wtedy kiedy nie dzieje się nic.

wtorek, 5 grudnia 2023

Pierwszy śnieg

 Pierwszy śnieg cieszy zawsze dużo bardziej niż każda kolejna śnieżyca, są i tacy których nie cieszy w ogóle ani ten pierwszy ani wszystkie kolejne. Jestem ciepłolubna, nie kryję się tutaj z niechęcią do jesieni, której daję ujście za każdym razem kiedy nadarzy się okazja. Wielu z Was może zatem zdziwić fakt, że uwielbiam śnieg i mróz, chociaż myślę że akurat w tym przypadku dziwić się nie ma czemu. Świat otulony śniegiem, zwłaszcza takim świeżym kontra jesienna słota, ulewy i wichury - są tu w ogóle tacy, którzy wybiorą drugą opcję?


Poprzedni wpis zakończyłam słowami, że ruszam na spacer nacieszyć się pierwszym śniegiem leżącym na ziemi dłużej niż kilka sekund. Śnieży u mnie od kilku dni, czasami nawet intensywnie, ale płatki śniegu znikają niemal od razu po zetknięciu z ziemią. Z tej radości zostaje jedynie błoto po łydki. Jak napisałam tak zrobiłam i chociaż do mojej ulubionej wersji zimy naprawdę duuuuuużo brakuje to nie byłabym sobą gdybym ten pierwszy śnieg podziwiała jedynie z okna.



Czasy mamy takie, że biała zima nie jest niczym oczywistym dlatego muszę się cieszyć tym co mam, w kwestii zimy nie mogę być wybredna. Tegoroczna zima zaskoczyła chyba nie tylko drogowców bo kto by się spodziewał, że w tej białej wersji zacznie się już w listopadzie? To już nie te czasy, że zimy zaczynały się w listopadzie a kończyły w marcu i cały czas było cudnie i biało, nad czym ubolewam.



Poszłam zatem nacieszyć się tym pierwszym "atakiem" zimy i ja i chociaż mogłabym się smucić tym że śniegu mało, i kiepsko skrzypi pod butami, i niebo takie, że pomimo południa miałam wrażenie, że zapada noc to cieszyłam się z dobrodziejstw - tym, że mam wolny dzień a po nim kolejny, że spowijała mnie magiczna cisza a ja mogę w niej sobie iść tak długo i tak daleko jak będę chciała. I że po powrocie do domu będzie nowa książka, kocyk, zrobione przez babcię skarpety i dzbanek gorącego earl grey'a.



Po kilku dniach od owego spaceru z radością oznajmiam, że zima zaatakowała po raz kolejny i to ze zdwojoną mocą. Jest biało, cudnie, i dzisiaj na przykład sypie przez cały dzień. Uczciłam to czternastokilometrowym spacerem podczas którego zrobiłam miliard zdjęć, bądźcie zatem gotowi na ogrom otulonych puchem kadrów. Nie umiem usiedzieć w domu gdy jest tak pięknie!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...