Uff, zmęczyło mnie to podsumowanie bo przeglądanie zdjęć z ubiegłego roku zajęło mi zdecydowanie więcej czasu niż się spodziewałam. Nie zabrakło przy tym wzruszeń i radości a to chyba dobry znak bo jest dowodem na to, że pomimo zawirowań związanych z wiadomo czym było bardzo wiele pięknych chwil! Lubię w styczniu spojrzeć wstecz i zobaczyć jak mi się pożyło. Oczywiście jestem świadoma tego, że miniony rok obfitował w ogrom niezapomnianych dni ale robiąc takie podsumowanie mam to na piśmie 😊.
|
LAUENBURG |
Wybaczcie tak dużą ilość zdjęć ale czy to moja wina, że tyle się w ciągu roku działo? 😊 O wielu miejscach jeszcze nie napisałam zatem bądźcie czujni.
|
TORFOWISKA W PIETZMOOR |
|
PIETZMOOR |
Do kwietnia niczym najczarniejsze z czarnych chmur wisiała mi nad głową pandemia i zamknięty na osiem spustów mój zakład pracy. O podróżowaniu dalej nawet nie myślałam i średnio miałam nastrój ale za to korzystałam z niczym nieograniczonych wolnych dni i jeździliśmy po okolicy. Były małe miasteczka, torfowiska a nawet rejs promem co w tej rzeczywistości dało nam radości tyle co lot w kosmos.
|
LABOE |
|
LABOE |
Praktycznie każdy weekend staraliśmy się spędzić w plenerze no chyba że pogoda nie sprzyjała w najmniejszym nawet stopniu. Ale doskonale pamiętam też spacery w deszczu albo przeczekiwanie w samochodzie w towarzystwie termosu z herbatą i prowiantu zabranego z domu. Kiedy człowiek cały tydzień planuje zrobić w weekend coś fajnego po czym już od piątku pada to w stosunku do aury staje się naprawdę mało wybredny.
|
RATZEBURG |
|
JORK |
W maju w końcu pojechaliśmy gdzieś dalej, w naszej sytuacji była to podróż za granicę. Spędziliśmy cztery dni we Wrocławiu po drodze skreślając jeden z punktów na naszej podróżniczej liście marzeń i zajechaliśmy do Kromlau. Tłumy wokół tego kamiennego mostu napełniły mnie nadzieją, że Świat odzyskuje pion ale ciąg dalszy tej tragedii w kilku aktach znacie, w dodatku ona nadal trwa i show się jeszcze nie skończyło. Ale żebyście mieli świadomość skali mojego optymizmu ( tudzież głupoty ) to ja w koniec tego cyrku wierzę już od lata w roku kiedy to wszystko się zaczęło. I każdemu zawsze powtarzałam, że już będzie normalnie. W najczarniejszych scenariuszach nie przewidziałam szóstej fali i tych wszystkich, które jeszcze przyjdą.
|
KROMLAU |
|
WROCŁAW |
|
WROCŁAW |
W czerwcu polecieliśmy do Hiszpanii, śmiejemy się, że to był lot za darmoszkę bo nie zapłaciliśmy za niego zupełnie nic wykorzystując do uiszczenia opłaty vouchery, które mieliśmy i nadal mamy po odwołanych lotach. Była to pierwsza tak daleka podróż po półtora roku, pierwszy też po tak długim czasie lot samolotem. I tego latania i swobody poruszania się chyba w tym całym kociokwiku najbardziej mi brakowało. Zniewoleniu mówię stanowcze nie, zmuszaniu do pewnych czynności również. Na szczęście świat coraz bardziej jest świadomy tego, że szczepionka nie daje wystarczającej ochrony i traktuje tych zbuntowanych na równi z tymi uległymi. Dobra moja.
|
ISLA DE TABARCA |
|
CARTAGENA |
|
OKOLICE TORREVIEJA |
Sierpień to góralskie wesele znajomych które połączyliśmy z urlopem podczas którego były tylko góry, jaskinie i nasza kwatera w wiosce na końcu świata. Kolacje jadaliśmy zawsze w jednej karczmie, po kolacji były spacery albo leżenie w trawie i czekanie na koniec dnia. Były gorące oscypki od sąsiada i regularnie przytulanie jego owiec. "Pani kochana, różni ludzie tu do nas przyjeżdżają ale żeby ktoś tak te łowiecki tarmosił to ja pierwszy raz widzę. I jesce łone same psychodzą" - tak usłyszałam od górala.
|
GĘSIA SZYJA |
|
WIDOKI Z KASPROWEGO WIERCHU |
|
TATRY |
|
SŁOWACJA |
Podczas tego urlopu nie do końca legalnie przekroczyliśmy granicę i wyskoczyliśmy na Słowację dopisując ją do listy odwiedzonych krajów bo była to nasza pierwsza na Słowacji wizyta. Ten urlop to w ogóle był sztos bo wiecznie tylko góry, cisza i przyroda. Metropolie typu Zakopane omijaliśmy szerokim łukiem i w sumie zajechaliśmy tam tylko raz w poszukiwaniu butów i kolejny żebym mogła spotkać się z niewidzianą lata koleżanką, która spędzała w Tatrach urlop w tym samym czasie.
|
SŁOWACJA |
|
BRUGIA |
Miesiąc po powrocie z Polski pojechaliśmy do Belgii abym mogła spełnić marzenie na którego realizację czekałam, bagatela, 22 miesiące. Przy okazji koncertu spędziliśmy w Belgii pięć dni a Belgia podbiła nasze serca. Koncert Christophe'a Maé też. Wywołał wiele wzruszeń i pięknych emocji a słuchanie muzyki na żywo niezmiennie jest dla mnie czymś cennym i ważnym i pod względem ciepła, jakim zalewa serce ciężko znaleźć coś co temu dorówna.
|
BRUGIA |
Końcówka roku była fantastyczna bo przyniosła nieplanowany pobyt na Litwie, na szczęście wiadomość o tym, że mam jeszcze urlop do wykorzystania przyszła w samą porę. Wszyscy wiedzieli, że nie mogę przyjechać bo muszę pracować i mieli czas, żeby oswoić się z myślą o mojej nieobecności. Kiedy okazało się, że jednak jadę to postanowiliśmy zrobić z mojego przyjazdu niespodzienkę. Podczas jednej z wirtualnych rozmów mój V. zapytał się rodziców co chcą z DE na co tata odpowiedział, że on to jedynie chce, żeby Monika przyjechała i chociaż rozumie, że nie mogę to najbardziej o tym marzy. I kiedy zobaczył mnie przed domem to się prawie popłakał po czym chwycił w ramiona i kręcił się w kółko a ja dyndałam niczym dziecko. A mama się popłakała.
Litewski urlop był przecudny, no i biały. Nie zliczę kilometrów, które przedeptałam ciesząc się mroźną i śnieżną zimą. Spacery po lesie były stałym punktem dnia i litewskiej urlopowej rzeczywistości. Na jedno popołudnie pojechaliśmy do Kowna na mecz koszykówki. Zwiedzania nie było praktycznie w ogóle, była za to kolacja w gruzińskiej restauracji i jedno artystyczne podwórko. Ale wrócę latem i jak to ja przejdę Kowno wzdłuż i wszerz.
|
KOWNO |
|
KOWNO |
|
POZNAŃ |
Wracając z Litwy zajechaliśmy spontanicznie na kilka godzin do Poznania, na Jarmark Świąteczny, spacer po Rynku i kolację. No mówię Wam, jeśli chodzi o dłuższe dystanse to my nie możemy jak inni jechać prosto z punktu A do punktu B. Zawsze musimy zboczyć z trasy i szukać przygód. W ogóle w minionym roku osiągnęliśmy mistrzostwo jeśli chodzi o pokonywanie długich tras samochodem, co to dla nas 10 lub nawet 15 godzin w drodze. A najlepsze jest to, że z tych podróży czerpiemy wielką radość i w ogóle ale to w ogóle się nie nudzimy a czas pędzi jak rakieta.
|
POZNAŃ |
Reasumując, to był fajny i dobry rok. Pierwsze cztery miesiące były ciężkie przez siedzenie w domu ale później już było tylko lepiej. Pomimo pandemii byłam w dwóch nowych krajach, pływałam statkami, chodziłam po górach, lasach i bagnach, turlałam się w śniegu, pływałam nocą w odkrytym basenie, byłam na wyspie i odwiedziłam mnóstwo klimatycznych i urokliwych miasteczek i miast. Blogowałam w miarę regularnie czyli tak średnio co 7-10 dni co zaowocowało czterdziestoma sześcioma wpisami. A najfajniejsze jest to, że ani razu nie straciłam do tego mojego trzymania się chmur serca ani motywacji. Niestety dosyć chłodne i deszczowe lato nie sprzyjało rowerowaniu tak częstemu jak bym chciała, przeczytałam za to 55 książek, w zdecydowanej większości tak ciekawych, że myślałam o L4 na udawaną chorobę. Kolejny rok towarzyszą mi w tym moim blogowaniu te same Osoby, którym z całego serca dziekuję za obecność i komentarze. Chciałabym żebyście wiedzieli, że jesteście dla mnie największą nagrodą za to pisanie i najsilniejszym motorem do działania. Serdecznie też witam w moich skromnych progach Nowe Osoby, rozgośćcie się proszę.
Nie będę ukrywać, że 2022 rok ma wysoko ustawioną poprzeczkę i będzie musiał się postarać, żeby się wybić ponad rok poprzedni. Ale jednocześnie wierzę w to, że tak się stanie, już od drugiej połowy grudnia mam ekscytujące ale nie dające się niczym wytłumaczyć przeczucie, że to będzie wyjątkowy rok. I tej myśli będę się trzymać. A Wam wszystkim życzę pieknych dni wypełnionych tym co Was najbardziej uszczęśliwia.