Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


13/07
2025

Między nami elitami. Czy blogowanie to przeżytek?

 Witajcie, dzisiaj będzie inaczej. Kiedy zakładałam bloga moim założeniem było, że będzie on typowo podróżniczy, tudzież okołopodróżniczy, zahaczający również o tematy podróżom bliskie. Raz na jakiś czas pojawiają się tutaj moje luźne przemyślenia na tematy mi bliskie, takie jak przyroda, rower, zwykła codzienność albo narzekanie na jesień 😀. Piszę o tym jednak sporadycznie a tematem przewodnim bloga są podróże i tak zostanie. Nie obawiajcie się proszę, że tym dziwnym wstępem chcę Was przygotować na zmianę tematyki i że od teraz będę również zamieszczać przepisy kulinarne albo dzielić się trikami makijażowymi, co to to nie. Zwłaszcza w tym ostatnim byłabym spalona już na starcie bo jeśli chodzi o makijaż to używam tylko tuszu do rzęs, tego samego od lat, i to jedynie w dni robocze albo z okazji weekendowych wyjść.


 Jakiś czas temu ( stop, wróć, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że to było rok temu! Ale jak to? Kiedy? I co najważniejsze w jaki sposób? ) zmieniłam szatę graficzną bloga. Przez ten czas planowałam go dopracować i przerobić tak, żeby było po mojemu, i na planach się kończyło. Jednakże ostatnio większa niż zazwyczaj ilość wolnego czasu sprawiła, że wzięłam się do roboty i przede wszystkim "udoskonaliłam" menu. Przy okazji zdałam sobie sprawę z tego o ilu miejscach jeszcze nie pisałam i jakie mam tutaj braki i zaległości. Zrobiłam sobie zatem listę miejsc, w których byłam, a o których jeszcze nie napisałam, mam na niej np. chorwackie i bośniackie kadry z drogi ( sztos! ), angielską wieś, Kasprowy Wierch, Wieliczkę i Watykan, zatem bądźcie czujni bo będzie się działo 😉. Nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym, że takie nadrabianie zaległości nie ma sensu i po co to wszystko? Po co? Jak to po co? Żeby o tych wszystkich miejscach i chwilach nie zapomnieć.


Gdybym miała wymienić powody, z jakich bloguję, to pobudki egoistyczne musiałabym wymienić w pierwszej kolejności. Później byłoby o tym, że lubię pisać i robić zdjęcia. Już kiedyś pisałam o tym, że jestem wielką fanką swojej własnej twórczości, i to nie jest żadna forma narcyzmu ( czyżby? psychologowie i terapeuci zapewne mieliby na ten temat inne zdanie 😊) ale wdzięczność w stosunku do tego bloga za to, że pozwala mi wrócić do tego co przeżyłam zawsze wtedy gdy najdzie mnie ochota. Zróbcie sobie kiedyś duży kubek herbaty, usiądźcie wygodnie i przeczytajcie kilka własnych wpisów, najlepiej tych starszych. Gwarantuję Wam, że zrobi się Wam szalenie miło. Czytanie tego co napisałam to również najlepsza motywacja do pisania, "samoczytanie" napędza mnie tak jak prawie nic. Lepszego "kopa" dajecie mi jedynie Wy i Wasze komentarze.

 W czasach kiedy blogowanie zmierza ku wymarciu ja dziarskim krokiem idę pod prąd, nie demotywuje mnie nawet to, że sama uważam, że blogowanie to przeżytek. Bo ja jestem old schoolowa. I chociaż czytanie archiwalnych wpisów boleśnie uświadamia mi nieobecność mnóstwa ciekawych i osób, i blogów, to dużo bardziej raduje obecność tych, którzy razem ze mną dzielnie trwają na posterunku. Blogowanie traci na popularności a mnie na przekór wszystkiemu, wraz z upływem czasu przybywa i motywacji, i chęci, i źrodeł inspiracji. Chyba jeszcze nigdy blogowanie nie sprawiało mi tyle frajdy i nie dawało takiej satysfakcji. Blogować zaczęłam w 2011 roku, każdy zatem łatwo może sobie policzyć, że robię to już 14 lat. Ale nie, nic bardziej mylnego, bo odejmując czas, kiedy znikałam a na blogu panowała grobowa cisza, wyszłoby może 11 albo nawet jeszcze mniej ( żeby było ciekawiej pierwszą dłuższą przerwę miałam już po trzech miesiącach ). Ja pierdykam, i tak sporo, w tym miejscu sama sobie klaszczę, niech to nawet będzie narcyzm, którego tak się wypierałam kilka akapitów temu.

 Większość z nas ma świadomość tego, że żyjemy w czasach, w których dłuższe treści w internecie przegrywają z szybkim i nie oszukujmy się, często też bezmyślnym skrolowaniem. A mnie, na przekór trendom, blogowanie sprawia tyle frajdy jak chyba jeszcze nigdy. I chociaż myślę, że blogowanie to przeżytek, uważam również, że jeszcze nadejdą dla blogów lepsze czasy. Dlatego nadal dzielnie bloguję czerpiąc z tego hurtowe ilości radości, satysfakcji i frajdy, i Wam radzę to samo.

 Jakiś czas temu na jednym z blogów pojawiła się dyskusja o blogowaniu, w której sama wzięłam udział z tym moim tekstem, że blogowanie to przeżytek 😃. Ameryki nie odkryłam bo pewnie wszyscy długoletni twórcy blogów są tego świadomi ale jedna osoba fajnie mi na mój komentarz odpowiedziała pisząc, że może i blogowanie to przeżytek ale zostały elity 😊. I tego się trzymajmy.

 Nie da się również ukryć, że czytanie archiwalnych wpisów i praca nad udoskonaleniem bloga niosą za sobą niepożądane skutki uboczne, "filozoficzne" przemyślenia to właśnie jeden z nich. Bardzo Was przepraszam za tę chwilową zmianę nurtu. O poruszeniu tego tematu myślałam już od jakiegoś czasu, zawsze jednak powstrzymywało mnie to, że na blogu o podróżach to raczej nie przystoi. Nawet teraz nie do końca jestem przekonana o tym, czy dobrze robię, no ale trudno; pomyślane, napisane i niech teraz skutek czytania starych wpisów połączony z bezsennością, idzie sobie w świat.

 Będzie mi miło jeśli w komentarzach podzielicie się własnymi przemyśleniami na ten temat. Ciekawi mnie jak długo blogujecie, dlaczego, i jakie jest Wasze aktualne nastawienie do tematu. Korzystając również z okazji dziękuję Wam z całego serca za to, że mi w tej blogowej przygodzie towarzyszycie, niektórzy nawet od początku. Serdecznie witam również nowe osoby, rozgośćcie się proszę. Życzę Wam udanej niedzieli i ściskam z całych sił. Niech Wam się szczęści!

 Aby umilić Wam czytanie długiego tekstu, jako przerywnik zamieściłam relaksujące zdjęcia moich ulubionych miejsc, jest i las, i moje Malediwy. Następny wpis będzie już bardziej w moim stylu.



Komentarze