Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


7/07
2025

Jak było w Budapeszcie

 Aby nie trzymać Was zbyt długo w niepewności od razu napiszę, że było przefantastycznie! Nie będę robić tajemnicy z faktu, że miałam wobec Budapesztu ogromne oczekiwania a wobec tego duże też obawy, czy miasto im sprosta. A tymczasem Budapeszt hojnie obdarzył mnie ogromem i zachwycających miejsc, i pięknych wrażeń, a suma tych obu sprawiła, że węgierska stolica z marszu została mianowana ulubieńcem. Powitajmy zatem Budapeszt w zacnym gronie moich ulubionych miast i stolic, szalenie miło jest mi go tutaj widzieć.

WIDOK NA PARLAMENT I DUNAJ ZE WZGÓRZA ZAMKOWEGO

SKALNY KOŚCIÓŁ

MOST WOLNOŚCI

Odkryłam w Budapeszcie skrawki moich ulubionych europejskich stolic - Pragi, Lizbony i Rzymu. Dostrzegłam również w Budapeszcie Paryż ale on akurat nie jest ulubieńcem. Ogromna ilość pięknej architektury, ciekawie zdobionych fasad, parków i kawiarenek na rogach ulic sprawiła, że Budapeszt zaskoczył mnie swoją europejskością, i tutaj bardzo Was przepraszam, bo wiem jak niedobrze to brzmi. Wiedziałam, że zachwyci mnie Parlament, góra zamkowa i spacery wzdłuż Dunaju ale to, że pomiędzy najbardziej znanymi zabytkami Budapeszt okaże się tak pięknym i zaskakującym miastem było najlepszym prezentem od losu ( i od węgierskiej stolicy ). Czy może być dla miasta lepszy komplement niż to, że zaczęłam za nim tęsknić zanim z niego wyjechałam?

PARLAMENT

BUTY NAD BRZEGIEM DUNAJU

Czy składam się teraz z gulaszu, langosza, paprykarzu z kluseczkami oraz różnych owocowych piw? Tak! Czy patrząc na Budapeszt ze wzgórza zamkowego albo z Baszty Rybackiej miałam ciarki z zachwytu? Możliwe 😊. Czy uroniłam łezkę żegnając się z Budapesztem w drodze na lotniskowy autobus? Być może  


BASZTA RYBACKA

Jak to ja ruszyłam zwiedzać Budapeszt wrzucając od razu piąty bieg chociaż obiecałam sobie, że nie będę się rozpędzać. A gdzie tam, czcze gadanie, pod tym względem nawet sama sobie nie ufam. Zamiast dawkować emocje gnałam przed siebie napędzana chęcią zobaczenia wszystkiego, najlepiej od razu, w efekcie czego wieczorem ledwo doczłapałam się do domu. Ku uldze własnej ale i mojego przekochanego towarzysza drugiego dnia obudziłam się już dużo spokojniejsza a chęć zwojowania Budapesztu na nogach ustąpiła zamiarowi delektowania się nim w zwolnionym tempie.



Jak już zobaczyliśmy wszystko to co zwiedzić trzeba sumienie miałam zdecydowanie spokojniejsze, i wtedy zaczęło się najlepsze. Chodziliśmy sobie niespiesznie to tu, to tam, skręcając tam, gdzie naszła nas ochota. Przysiadywaliśmy na placach i skwerkach oddając się temu, co uwielbiamy oboje - obserwowaniu świata. Zrobiliśmy sobie piknik w parku karmiąc resztkami wróble i gołębie. Ilość jedzenia jaką pochłonęłam w Budapeszcie sprawia, że sama w sobie wzbudzam podziw; ja to jednak potrafię 😊. Po tym jak już byliśmy tam, gdzie w Budapeszcie być trzeba, trasę zwiedzania kreśliliśmy na bieżąco, a raczej kreśliła się ona sama w trakcie drogi. Zaglądaliśmy do bram i na podwórka, na pchle targi oraz do niepozornie wyglądających sklepów i kawiarenek. Wszystko to sprawiło, że Budapeszt długo nie da o sobie zapomnieć.




Odniosłam wrażenie, że w Budapeszcie wszędzie jest pięknie bo nawet kiedy wydawało się, że jest zwyczajnie to nagle zadzierałam głowę i widziałam uroczy balkonik podtrzymywany przez wdzięczne kariatydy albo drzwi, co prawda stare ale tak fotogeniczne, że miałam wrażenie, że mi pozują.


Nie spodziewałam się, że Budapeszt stanie się scenerią takich pięknych chwil, z których większość była raczej z tych zupełnie niepozornych. Przejażdżki żółtymi tramwajami, stare, klimatyczne stacje metra, próba chóru w pięknym małym kościele, do którego weszliśmy tylko dlatego, że usłyszeliśmy śpiew. Spodziewalibyście się, że Budapeszt pachnie lawendą, która rośnie na każdym niemal kroku?

Kiedyś tutaj wspomniałam gdzieś między wersami, że od jakiegoś czasu dręczyła mnie w ogóle do mnie nie podobna ani całkowicie niezrozumiała niechęć do podróżowania świata. Nie mogłam wskrzesić iskry do odkrywania nowych miejsc, nie czułam ekscytacji szukając kolejnych fascynujących destynacji, nieustannie zadawałam sobie pytanie: po co to wszystko? Za jakiś czas może napiszę o tym więcej bo kiedy zaczęłam o wszystko podejrzewać starość okazało się, że problem tkwi gdzie indziej. Dzisiaj jednak z radością spieszę Wam napisać, że kryzys został zażegnany a Budapeszt na nowo mnie uskrzydlił, przypominając za co tak bardzo kocham bycie "w świecie". Już zawsze będę mu za to wdzięczna.


Komentarze

  1. Fakt, Budapeszt może oczarować i nie dziwi mnie Twój zachwyt. Byliśmy w Budapeszcie trzy dni a i tak nie obejrzeliśmy wszystkiego, najbardziej podobał mi się nocą gdy odbyliśmy dość długi spacer. Są miasta do których chce się wracać, w moim przypadku to Praga, Budapeszt i Rzym. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie Budapeszt oczarował pogodą, architekturą, klimatem i jedzeniem. Czyli wszystkim! Miałam nadzieję, że wrócę zachwycona ale skala moich dobrych wrażeń sięga nieba. Naprawdę nie spodziewałam się, że to jest aż tak piękne miasto.
      Dobrego tygodnia.

      Usuń
  2. Jaka starość! Sama mi mówiłaś, żeby nawet o tym nie wspominać, więc się tego trzymam. A co do Budapesztu to byłam spokojna i wiedziałam, że tak będzie. To wspaniałe miasto, choć nie brak mu chwil zadumy, jak te buty nad Dunajem, które są niezwykłym pomnikiem Holokaustu. Chętnie wrócę, bo podczas mojej wizyty część miasta była zamknięta ze względu na wizytę tureckiego przywódcy i nie zobaczyłam wielu pięknych miejsc. Super fotki Monia. Cieszę się, że doświadczyłaś tylu wspaniałych wrażeń. Całusy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam chyba wszędzie, w niektórych miejscach - zupełnym przypadkiem - nawet dwa razy 🙂. I to jest chyba jeden z niewielu razy kiedy nie wróciłam do domu z uczuciem niedosytu bo z czystym sumieniem mieliśmy czas na wszystko, na "nicnierobienie" też. Piękny to był pobyt w wyjątkowym mieście.
      Przed wyjazdem poczytałam sobie Twoje wspomnienia z węgierskiej stolicy.
      Przytulam Cię Uleńka mocno mocno!

      Usuń
  3. Spędziłam w Budapeszcie tylko niecały dzień przy okazji pobytu na Węgrzech i bardzo mi się spodobał, myślę, że powinnam kiedyś wrócić. Praga bardziej, ale Budapeszt jest niedaleko. Budynek parlamentu był wtedy w remoncie i pozastawiany rusztowaniami, więc niestety jego nie mogłam dobrze obejrzeć. I nie mogę odżałować, że nie mam żadnych zdjęć...
    Jeśli chodzi o europejskość, byłam zaskoczona, że dało się łatwo porozumiewać po angielsku - w mieście, gdzie mieszkałam, najczęściej musiałam sobie radzić łamanym niemieckim.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.