2025
Jak niedziela to tylko w najmniejszym państwie świata
Pamiętacie, jak w poprzednim wpisie wspomniałam o porządkach na blogu, którym ostatnio poświęcam sporo czasu? Oprócz tego, że wprowadziły mnie one w nostalgiczny nastrój i skłonność do przemyśleń i rozważań, to uświadomiły mi również o ilu miejscach i przygodach jeszcze tutaj nie wspomniałam a które stały się moim udziałem, niektóre już dawno temu. Jednym z takich miejsc jest Watykan, który odwiedziłam we wrześniu ub.r. przy okazji city break'a w Rzymie. Chociaż z Watykanem sprawa ma się trochę inaczej, bo raz - byłam przekonana, że nie ma o czym pisać ( no wiem... 🙈 ), a dwa - myślałam, że nie mam wystarczającej liczby zdjęć aby odpowiednio udokumentować mój pobyt w najmniejszym państwie świata.
Rzeczywistość pokazała mi, że zdjęć mam ogrom a ich wybór do tego wpisu przeszedł dwie selekcje. Mały kraj nie oznacza ograniczonych możliwości robienia zdjęć, zwłaszcza w przypadku kiedy robi je osoba lekko na tym punkcie stuknięta. Przed radosnym i zachłannym pstrykaniem nie powstrzyma mnie mała powierzchnia odwiedzanego miejsca ani stosunkowo ograniczona ilość atrakcji. Bo skoro jestem już przy watykańskich atrakcjach to musicie wiedzieć, chociaż pewnie wielu z Was wie, że w niedzielę największa atrakcja, czyli Kaplica Sykstyńska, jest zamknięta, a my o tym nie wiedzieliśmy. Jak ktoś podróżuje na wariata to tak ma 😊. Planowaliśmy pojechać tam w poniedziałek z samego rana, bo samolot mieliśmy po południu, ale okazało się, że strajkuje komunikacja miejska, metro nie jeździło w ogóle a autobusy zgodnie z bardzo okrojonym rozkładem jazdy. Jak sobie przypomnę naszą walkę o to, żeby dostać się na lotnisko, to mnie z nerwów mdli bo ruch uliczny przypominał tego dnia niekończący się korek przy akompaniamencie klaksonów, które na nic się zdały.
Wiem, że być w Rzymie a nie odwiedzić Kaplicy Sykstyńskiej to tak się nie godzi no ale cóż, nam się to przytrafiło. Pocieszam się myślą, że zostawiłam sobie tę atrakcję na następny raz.
W Watykanie zaskoczyły mnie dwie rzeczy, pierwszą było to, że Kaplica Sykstyńska była zamknięta ale o tym już wiecie. Mile zaskoczyła mnie niewielka ilość turystów a co za tym idzie krótka i szybko poruszająca się kolejka do Bazyliki św. Piotra, oraz fakt, że wstęp jest darmowy. Bo co ja się naczytałam i nasłuchałam o tych kolejkach to moje. Podobno na placu św. Piotra można nawet spotkać osoby, które za opłatą ( i to wcale nie taką drobną ) gwarantują wejście do Bazyliki bez kolejki. Ba, znam osobę, która zapłaciła po czym okazało się, że kolejka była i krótka, i szybka i stojąc w niej nie straciłaby dużo czasu ale za to straciła pieniądze.
Należę do osób, które ekscytują się drobiazgami i rzeczami nietypowymi, nie inaczej było w Watykanie. Uwierzcie mi, że świadomość przebywania w najmniejszym pod względem powierzchni i liczby ludności państwie świata, do którego sobie weszłam ot tak, prosto z Rzymu, wywołała u mnie szybsze bicie serca. Pierwsze kroki stawiałam niemal z namaszczeniem. Tak na mnie działają najstarsze kawiarnie, księgarnie do których przychodzili sławni pisarze albo kiedy lecę samolotem i mijam jakieś egzotyczne kraje. Co tu ukrywać, nie potrzeba mi wiele, żeby skakać z radości. Np. w Stambule niezmiernie ekscytowała mnie świadomość, że w ciągu kilkunastu minut mogę sobie dopłynąć na inny kontynent.
Rzadko zwiedzam kościoły a jak już się przytrafi, to nie robię w nich zdjęć. Moje gusta jeśli chodzi o tematykę sakralną są trochę inne od większości bo w tym temacie najbardziej lubię stare kościółki lub kaplice, gdzie panuje miły mrok, w powietrzu niczym świetliki unoszą się drobinki kurzu a wystrój jest, co tu ukrywać, raczej skromny i ubogi. Nie dla mnie marmury i ociekające złotem ołtarze. Ale muszę przyznać, że Bazylika św. Piotra, pomimo marmurów i złota, bardzo mi się spodobała, chociaż możliwe, że wpływ na moje odczucia miał fakt, że jestem w jednym z najbardziej znanych kościołów świata, w dodatku w najmniejszym państwie.
Bazylika watykańska jest drugim pod względem wielkości kościołem na świecie oraz jednym z najważniejszych świętych miejsc katolicyzmu. Wystrój wnętrza jest dopasowany do renesansowej i barokowej architektury bazyliki. Z ręką na sercu muszę napisać, że wystrój a zwłaszcza przepiękne malowidła poruszą nawet najbardziej zatwardziałego laika. Ja jestem tego najlepszym przykładem. Ej no, naprawdę byłam zachwycona, udzielił mi się podniosły nastrój chwili
Jednym z najfajniejszych miejsc jakie odwiedziliśmy w Watykanie była kopuła Bazyliki, skąd rozpościera się zachwycający widok na plac, Ogrody Watykańskie i na Rzym, który widać aż po horyzont. Wejście na kopułę było płatne, ceny biletu nie pamiętam ale raczej nie była to wygórowana kwota, skoro zapłaciliśmy i weszliśmy 😃. Chociaż w sumie patrząc na to, że uwielbiam podziwiać świat z wysoka, istnieje również szansa, że w tym podróżniczym szale i amoku przepłaciłam. Jakakolwiek opcja miała wtedy miejsce to i tak było warto bo widoki piękne a cały Watykan zmieścił się w kilku mgnieniach oka.
Otoczony kolumnadą, na której umieszczono rzeźby 140 świętych, plac św. Piotra jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc na świecie. W jego centrum stoi sprowadzony z Egiptu obelisk a po jego bokach znajdują się dwie fontanny.
Ja jak to ja już od pierwszych kroków wypatrywałam Gwardii Watykańskiej ( czyli tak naprawdę Szwajcarskiej ) bo któż nie kojarzy panów strażników w ich specyficznych strojach jak dla pajacyków? Szczerze mówiąc ich mała ilość trochę mnie zasmuciła a powodem takiego stanu rzeczy nie jest moja krótkowzroczność, którą początkowo obwiniałam. Tych panów naprawdę było niewielu no ale ponieważ potrafię być zawzięta chodziłam po Watykanie tak długo, aż dopięłam swego. Spodziewałam się ich spotykać na każdym kroku, maszerujących dziarskim krokiem w zwartych szeregach a tymczasem widziałam tylko pojedyncze egzemplarze. Ale dobre i to.
Wiem, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, z Rzymu zapewne do Watykanu. Tak mnie poprowadziły te moje. I w sumie dopiero kilka dni temu zdałam sobie sprawę, że mogę dopisać Watykan do listy odwiedzonych przeze mnie państw, co z przyjemnością zrobiłam, bo w ogóle z głowy mi wypadło, że chociaż takie tycie to przecież też się liczy. Fajna to była niedziela, "podkręcana" faktem, że sobie poszliśmy spacerkiem do innego kraju. Wracałam ściskając w ręku magnes - figurkę szwajcarskiego gwardzisty, mój jedyny watykański souvenir. W sercu mam zdecydowanie więcej watykańskich pamiątek.
No tak - Watykan to najmniejsze Państwo Świata.
OdpowiedzUsuńA Kaplicę Sykstyńską warto zobaczyć i przeżyć. Robi niesamowite wrażenie.
Powodzenia