22/11
2024
2024
Bremen. Miasto z baśni w kolejnej odsłonie
Kiedy odwiedzają nas znajomi albo ktoś z rodziny i planujemy im atrakcje, moje myśli fruną od razu do mojej plaży nad Łabą Bremen. No dobra ( westchnienie ) myślę najpierw o moich Malediwach, które chciałabym pokazać wszystkim chociaż wiem, że nie wszystkich takie miejsca zachwycą tak jak mnie. Zdaję sobie sprawę, że nie dla wszystkich dzika plaża nad niemiecką rzeką, jakkolwiek piękna by była, jest atrakcją turystyczną 😊. Zatem kiedy chcę pokazać coś ładnego, fajnego i ciekawego architektonicznie zabieram wszystkich do najładniejszego w moim mniemaniu miasta w północnych Niemczech. Do Bremen mogłabym wracać, i wracać, i wracać, i znów jechać kolejny raz. Nikogo zatem nie powinien dziwić fakt, że tych powrotów przeżyłam już kilka, o różnych porach roku.
W sierpniu znów mieliśmy gości i chociaż nie była to ich pierwsza wizyta to do Bremen zabraliśmy ich pierwszy raz. Radość z tej wycieczki miałam tak wielką jak nasi najbliżsi a przecież znam Bremen i wiem czego się spodziewać. Mimo tego moja radość i ekscytacja osiągają zawsze wysokie natężenie bo Bremen wywołuje niezmienne tylko piękne emocje. I chociaż już od jakiegoś czasu obiecuję sobie, że nie będę w Bremen robić zdjęć ( chociaż i tak zawsze zabieram aparat ) to szybko o tym zapominam i pstrykam bez opamiętania jak to ja. W starciu z pięknem i klimatem Bremen takie postanowienie nie ma najmniejszych szans bo urok tego miasta powala owo postanowienie na łopatki jednym szybkim ciosem 😊.
Bremen to hanzeatyckie historyczne miasto założone przez Karola Wielkiego w VIII wieku i to, co jest tutaj najbardziej ujmujące to fakt, że w wielu miejscach zatrzymał się czas i można poczuć klimat jaki panował tutaj kilka wieków temu.
Za każdym razem odkrywam w Bremen coś nowego i zostawiam ślady stóp tam gdzie jeszcze mnie nie było.
Najlepszym przykładem podróży w czasie jest Schnoorviertel czyli najstarsza część miasta. O ludzie, jak tam jest klimatycznie! Znajduje się tutaj prawie sto średniowiecznych szachulcowych domów, najstarszy z nich pochodzi z 1401 roku. Mamy swoją tradycję związaną z pobytami w Bremen i zawsze siadamy na kawę i ciacho w którymś z klimatycznych zakamarków, nie inaczej było i tym razem. Wyjątek robimy tylko kiedy jesteśmy w Bremen na świątecznym jarmarku bo wtedy napychamy brzuchy tyloma smakołykami, że o cieście i kawie nie myślimy w ogóle. O jarmarku w Bremen pisałam dwa lata temu a wszyscy, którzy ten wpis przeoczyli a mają chęć to nadrobić, proszeni są o podążanie za strzałką ➡ KLIK.
No sami powiedzcie czy kogoś dziwi fakt, że na tych starych brukowanych uliczkach serca biją i szybciej, i głośniej? Tutaj wszystko ma swój styl i klimat który w dużej mierze tworzą naznaczone upływem czasu mury.
Tutaj wszystko do siebie pasuje chociaż niekoniecznie pasuje do czasów, w których żyjemy. Nie ma tutaj pamiątek sprowadzanych z Chin ani krzykliwych szyldów i neonów, można za to kupić rękodzieło, namalowane widokówki oraz obrazy przedstawiające miasto a także spróbować lokalnej kuchni do której kierunek wskaże nam klimatyczny, wykuty z duchem minionych epok szyld.
I chociaż cała bremeńska starówka na każdym kroku oferuje nam spotkanie z historią co sprawia, że nasza podróż tam zawsze jest wyjątkowa to jednak Schnoorviertel pozwala na podróż najpiękniejszą i wyjątkową, bo w czasie.
Jak Wam mija końcówka listopada moi Drodzy? Zima jest? Była?
Przesyłam Wam ogrom ciepłych pozdrowień, żyjcie radośnie.
Trudno nie zachwycać się tym miastem, naprawdę wyjęte jak z baśni i sama chciałabym je zwiedzić, może kiedyś tu trafię!
OdpowiedzUsuńjotka
Jak trafisz to daj mi znać, z radością pokażę Ci najfajniejsze i najbardziej klimatyczne zakątki.
UsuńMiasto rzeczywiscie bajkowe. Fajnie byłoby w tej bajce trochę pomieszkać...
OdpowiedzUsuńA koniec listopada w stolicy Polski zrobił się ponury...
Stokrotka
U mnie też wichury i ulewy ale jesień tak długo była piękna, że teraz jestem w stanie wszystko jej wybaczyć. Tak okropnie jak jest dzisiaj mogło być przecież już od października, a nie było 🙂
UsuńNigdy nie byłem w Bremie i jedyne dotąd skojarzenie to bajka " Muzykanci z Bremy". Mając wnuki z bajkami jesteśmy na bieżąco. To skojarzenie nie odbiega od rzeczywistości, bo miasto ma w sobie coś baśniowego. Mam nadzieję, że jak będę już wolnym człowiekiem znajdę czas i na Bremę. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMasz z Bremą takie skojarzenia jakie miałam ja zanim pojechałam tam pierwszy raz. Teraz do tych skojarzeń doszły wspomnienia, niezmiennie piękne. W Bremen jest oczywiście pomnik muzykantów, o którym już pisałam a nie chciałam za bardzo się powtarzać. Jest też taka fajna studzienka, która po wrzuceniu monety rozbrzmiewa naprzemiennie dźwiękami wydawanymi przez bohaterów baśni.
UsuńPozdrawiam ciepło w tę deszczową niedzielę i życzę miłego dnia.
Wspaniałe zdjęcia. Kamieniczki przecudne. Bardzo lubię taki klimat.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ja również. W Bremen byłam już kilka razy a zawsze zachwycam się tak samo.
UsuńSerdeczności.
Jest cudnie! I miałam to oglądać w tym roku na własne oczy. Niestety wypadek męża, potem wizyty w szpitalu i opieka w domu sprawiła, że nie zaglądałam na stronę mojego biura podróży. A teraz tam brak wolnym miejsc. Zapisałam się na listę rezerwową i czekam. Jeśli nie da rady w tym roku, będzie następny. Najważniejsze, że mąż wraca do zdrowia. Dzięki tobie Monia mam namiastkę Bremy. Pozdrawiam Cię cieplutko:)))
OdpowiedzUsuńNie będę ukrywać, że czekałam na nasze spotkanie ale rozumiem, że w życiu są ważniejsze rzeczy. Mam nadzieję, że Twój mąż wraca już do zdrowia, bardzo mi przykro z powodu wypadku.
UsuńTrzymaj się cieplutko Kochana, Brema na Ciebie poczeka. Ja też ❤️
Z Bremą zdecydowanie najbardziej kojarzą mi się "Muzykanci z Bremy". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak większości z nas Karola, jak większości 🙂. Pięknego tygodnia.
UsuńNo i teraz mam ochotę na wycieczkę! Szkoda, że to chwilowo totalnie niemożliwe. Uwielbiam Twoje opowieści podróżnicze!
OdpowiedzUsuńhttps://okularnicawkapciach.wordpress.com/
Nowy członek rodziny dostarcza Ci wystarczająco dużo wrażeń, po co Ci wyjazdy?😉😛
UsuńBremen to piękne i klimatyczne miasto. Rodzina mojego męża tam mieszka i choć nie bywamy tam zbyt często ze względu na odległość, to ile razy tam byłam, zawsze zachwycam się jego urokiem, pełnym zieleni i ciekawych zakątków. Z przyjemnością oglądam Twoje zdjęcia. Końcówka listopada u nas jest dosyć zmienna: śnieg, porywisty wiatr, deszcz, nagłe zmiany temperatury. Ale więcej czasu w domowym ciepełku można spędzić z dobrą książką, herbatką i przy muzyce. Serdeczności przesyłam :)))
OdpowiedzUsuńU mnie też końcówka listopada przyniosła zmianę pogody, były deszcze, była zima a jutro ma być 14 stopni. Spędzanie czasu w ciepełku z książką i herbatą regularnie i z przyjemnością praktykuję. Samych dobrych dni w nowym tygodniu, dużo radości.
UsuńWitaj Monia
OdpowiedzUsuńWiem coś o takich postanowieniach, że niby jaki sens jest robić ciągle fotki tam gdzie się juz było nie raz. A guzik prawda, a kto powiedział że będąc w danym miejscu tego jedynego, najfajniejszego zdjęcia jeszcze nie zrobiliśmy i właśnie będąc po raz ~12-ty właśnie teraz zgra się wszystko a nawet to czego nie widać a co pozostanie we wspomnieniach oglądając je za każdym razem. Dla mnie wyjazd, spacer, przejażdżka bez aparatu to jakieś nieporozumienie, nawet jak go nie użyję ani razu, przynajmniej wiem że byłem przygotowany na zdjęcie życia! :)))
Monia, miasto piękne, urocze i z klimatem, ociupinkę kojarzy mi się z ciasnymi zakamarkami na krakowskim Kazimierzu, no bo ja tych porównań za wiele no nie mam... co będę owijać. Ale do takich miejsc wracać zawsze będziemy dopóki... siły nas nie opuszczą :)
Miłego! u mnie słonko :) a ja w pracy :(
Hej, hej. Ty jak zostawisz komentarz to klękajcie narody, zawsze tak pięknie piszesz, że czytanie Twoich słów jest ogromną przyjemnością. Twój artyzm znajduje odzwierciedlenie nie tylko w Twoich zdjęciach. Też nie istnieją dla mnie spacery i wyjazdy bez aparatu, ba, ja nawet w życiu codziennym często żałuję, że nie mam go ze sobą. Telefonem robić zdjęć nie lubię ( i nie umiem ). I masz rację - nie ma dwóch takich samych kadrów nawet w tym samym miejscu.
UsuńKiedy przeczytałam Twój komentarz też byłam w pracy i było ciepło i słonecznie, 14 stopni pod koniec listopada robi furorę.
Życzę Ci fajnej środy i zmykam trochę popracować. Serdeczności.
Super wyglądają te kolorowe kamieniczki, też uwielbiam takie klimaty.
OdpowiedzUsuńA te wąskie uliczki ogromnie przypominają mi wrocławskie zakamarki wokół Rynku. Jak wiesz, ja kocham Wrocław i także kocham wędrowanie po tych ciasnych uliczkach, za każdym razem odkrywam coś nowego. Teraz już nie jestem tam tak często jak kiedyś, ale zawsze jeżdżę z ogromnymi emocjami.
Co u mnie? Śniegu nie było i na razie raczej nie będzie, bo od dzisiaj przyszło ocieplenie i zapowiadają nawet do 15 stopni na plusie. Tak że, ujmując to krótko - jest dobrze :)
Buziaki!!!
Jak jest dobrze to jest dobrze, a nawet jest super. U mnie też było 14 stopni przez kilka dni a ja jak to ja od razu poczułam wiosnę 😊. Też lubię Wrocław chociaż byłam tam zaledwie kilka razy. To jedno z polskich miast którym nie można się nie zachwycać zatem Twoje emocje są dla mnie jak najbardziej zrozumiałe.
UsuńTrzymaj się cieplutko bo podobno nadchodzą chłody. Uściski i buziaki.
Witaj! Po stoktroć piękne jest Bremen. A jakich specjałów można tam skosztować?
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia życzę.🤗
Typowo niemieckich smakołyków próbowałam jedynie na świątecznym jarmarku: niemiecki bigos, Flammkuchen, pączki z ajerkoniakiem, precle na ciepło w różnych wariantach smakowych oraz Feuerzangenbowle - niemiecka wersja grzanego wina, moja ulubiona!
UsuńSerdeczności.
Zupełnie nie dziwię się Twoim zachwytom nad urokliwym i szalenie klimatycznym Bremen!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że zadbano, by w przestrzeni miejskiej nie pojawiły się nowoczesne neony i modne "instalacje," które zakłóciłyby historyczną zabudowę. Nawet szyldy sklepowe nawiązują do tych z epoki!
Urzekły mnie stylowe kamienice i wąskie alejki pomiędzy zabytkową architekturą miasta.
Pogodowo, u mnie typowy listopad. Gdyby nie poniedziałek i dzisiejszy pełen słońca wtorek, nie pozostawiłabym suchej nitki na tym najmniej lubianym przeze mnie miesiącu roku, który skąpił słońca, postraszył śniegiem, był pochmurny, ponury, przygnębiający. Cieszę się, że się kończy... aby do grudnia i utęsknionego okresu świąteczno-noworocznego!
Dobrej pogody dla Ciebie i wielu miłych chwil na kolejne dni!
Anita
Dasz wiarę, że za miesiąc o tej porze będzie już po świętach? W tym roku jeszcze mniej niż zazwyczaj ogarniam upływ czasu ale jesień była piękna i długa i trochę mnie to wybiło z rytmu. Dzisiaj leje okrutnie ale jeszcze do wczoraj przez ostatnie dni było u mnie 14 stopni. Wiosna pod koniec listopada tylko zieleni brakuje 😊.
UsuńŻyczę Ci przyjemnej końcówki listopada i możliwie jak najfajniejszego grudnia, którego tegoroczna premiera już w tę niedzielę. Uściski.
Monia mam nadzieję że też mnie tam zabierzesz jak do Ciebie w końcu dotrę :) podoba mi się to co na pokazlas... Lubię takie kolorowe kamieniczki, ale chyba wolę domki w kratkę:)
OdpowiedzUsuńZabiorę Cię do moich ulubionych, pokratkowanych miejsc, masz na to moje słowo 😘
UsuńJa jestem zachwycona miastem z pięknymi domami hanzeatyckimi rozciągającymi się wzdłuż rzeki Wezery. Oczarowała mnie też dzielnica Schnoor, która pełna jest małych, uroczych sklepów, przytulnych cukierni, kawiarni, sklepów z rękodziełem, galerii sztuki. Chciałabym tam jeszcze kiedyś wrócić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
W takim razie z całego serca życzę Ci powrotu do Bremen. Kolejne wizyty sprawiają, że możemy poznawać dane miejsce spokojniej i mniej zachłannie a czasem dostrzec to, czego się wcześniej nie zauważyło.
UsuńNajbardziej lubię Bremen właśnie chyba za Schnoor...
Pozdrawiam Cię przeserdecznie i życzę pięknego i radosnego grudnia. Uściski.
Jak w baśni. Aż trudno mi uwierzyć, że to miejsce istnieje naprawdę. I wcale się nie dziwię, że za każdym razem wszystko tam fotografujesz. Te klimatyczne uliczki chyba nie mogą się nikomu znudzić.
OdpowiedzUsuń