Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

wtorek, 15 listopada 2022

Po raz drugi w Amsterdamie. Bo czasami powroty są fajne

 We wspomnieniach dam dzisiaj krok wstecz i hop, wskoczę sobie do połowy sierpnia i mojego urodzinowego wyjazdu do Holandii. Chociaż plan był taki, żeby te najfajniejsze podróżnicze wspomnienia zachować sobie na długie, ciemne i zimne wieczory, to sami widzicie co się dzieje? Jesień mamy piękną i niewiarygodnie ciepłą, z moich obaw spełniają się jedynie te długie i ciemne wieczory, ale to przecież nic nowego. Jedynie w pracy potrzebowałam kilku dni, żeby się do tej szybko zapadającej ciemności przyzwyczaić i kilka razy nieźle się zdenerwowałam przerażona tym, że już tak późno a ja mam jeszcze tyyyyyle roboty. A to wcale późno nie było, to nastał listopad.




Jednym z punktów tego urlopu był, jakżeby inaczej, Amsterdam, i chociaż dla mnie był to drugi pobyt w tym mieście to i tak się cieszyłam. Poprzednim razem byłam jeden dzień, pod koniec grudnia, teraz dla odmiany latem. Odczułam jedynie zmianę temperatur bo kamienice jak stały tak stoją a kanały przecinają Amsterdam wzdłuż i wszerz, pod tym względem dla mnie jako turystki nic się nie zmieniło. Wszystko po staremu, jest tak jak było, chociaż pewnie mieszkańcy mają na ten temat inne zdanie.




Długi i ciepły dzień sprzyjał maksymalnemu wykorzystaniu spacerowych możliwości jakie daje holenderska stolica, byliśmy chyba wszędzie. Dzięki zegarkowi konkubenta wiem, że pobiliśmy tego dnia światowy rekord kroków, konkubent czasami trochę marudził ale szybko i skutecznie dało mi się go ułaskawić i zmotywować do dalszej włóczęgi kuflem zimnego, złocistego napoju z pianą. I tak co jakiś czas ale co tam, najważniejsze że grzecznie ze mną szedł. Dziwne tylko jest to, że jak w nocy spacerowaliśmy po zaułkach świecących czerwonym światłem to prawie podskakiwał a po tym zmęczeniu śladu nie było, nie było też żadnym problemem to, że kręcimy się w kółko a mnie się czasem takie rzeczy wypomina.




Nasz plan zwiedzania polegający na braku planu sprawdził się świetnie również w Amsterdamie, iść przed siebie skręcając tam gdzie akurat najdzie nas ochota praktykujemy regularnie. I chociaż ja jestem fanatyczną zbieraczką papierowych, koniecznie darmowych 😀, map i planów miast to korzystamy z nich tylko w awaryjnych sytuacjach i są głównie pamiątką, którą przywożę do domu. Niemąż mówi na to śmieci ale i tak grzecznie je nosi w plecaku. 



Wiecie, że wiosną w 2023 roku w Rijksmuseum w Amsterdamie planowana jest wystawa obrazów Johannesa Vermeera? Ma to być największa wystawa tego holenderskiego malarza w historii. Po cichu planuję się tam wybrać bo chociaż jakąś nie wiadomo jaką fanką malarstwa nie jestem, to jednak najważniejsze i najbardziej znane światowe dzieła artystów wszelakich znam. Fajnie tak od czasu do czasu popławić się w kulturze zwłaszcza kiedy człowiek osiąga pewien wiek ha ha ha. Bo teraz w Amsterdamie na muzea nie mieliśmy czasu, tzn. byliśmy w jednym, w Muzeum Seksu, zatem sami widzicie że chyba niespecjalnie jest się czym chwalić. Mam też nadzieję, że na tej podstawie nie wyrobicie sobie opinii o poziomie naszej kultury, Muzeum Seksu skusiło nas kolejką czekających na wstęp. Pod osłoną nocy człowiek robi różne dziwne rzeczy a my tym muzeum połączyliśmy spotkanie z kulturą i życie nocne w Amsterdamie 😀. 




Sierpniowy Amsterdam był jasny i ciepły, zatłoczony na poziomie który ani nie przeszkadzał, ani nie zakłócał zwiedzania. Najwięcej ludzi było nocą na barwnych uliczkach, o których wspomniałam powyżej, tam był taki ścisk i tłok, że czasami ciężko było zrobić krok. A w ciągu dnia i owszem, był gwar ale bardzo łatwo było się od tego gwaru odłączyć.




Pisałam wcześniej, że w Amsterdamie od mojej ostatniej wizyty nic się nie zmieniło ale teraz nastąpi sprostowanie: podczas poprzedniej wizyty wiecznie na mnie dzwonili rowerzyści bo całkiem nieświadomie stawałam na ich trasie szybkiego ruchu. Trochę mnie to wytrącało z równowagi, do tego stopnia, że nerwowo reagowałam na każdy dźwięk rowerowego dzwonka, nawet jeśli to nie na mnie dzwoniono. Podczas owego pobytu przekonałam się czym są rowery dla Holendra i jak wygląda przyjazne rowerzyście miasto. Teraz byłam już ostrożniejsza i bardziej uważna, z czym było spokojniej i bezpieczniej i mnie i rowerzystom i obyło się bez ofiar.

52 komentarze:

  1. Aj jaj... nawet tego Aneczce nie pokażę, bo by mi żyć nie dała ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. We wspomnieniach przeskakiwanie dozwolone, zwłaszcza gdy wracamy do ulubionych miejsc.
    Piękne te widoczki, na wystawę tez bym chciała...
    Matko, tyle tego do zwiedzania, ze życia mi nie starczy!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amsterdam raczej nie jest moim ulubionym miejscem ani nawet jednym z, ale to fajne miasto i ma w sobie coś oryginalnego.

      Usuń
  3. Mimo wszystko sądzę, że latem lepiej się zwiedza. Dzień dłuższy i jakby weselszy. Zdjęcia też bardziej optymistyczne. Kraje beneluksu kuszą już od dłuższego czasu, ale jak pisze jotka życia na to nie starczy. Na przyszły rok już są plany prawie gotowe. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że latem lepiej się zwiedza bo i dzień dłuższy, i większe szanse na piękną pogodę, i miłe ciepłe wieczory. Mając już plany urlopowe z pewnością lepiej się żyje 🙂. Pięknego dnia, serdeczności.

      Usuń
  4. Z przyjemnością pospacerowałam z Wami po uliczkach Amsterdamu ;-)) Kiedyś wybiorę się osobiście, bo nie tylko stolica mnie kusi, ale też chęć bliższego poznania Niderlandów. Zapewne na wystawę obrazów Johannesa Vermeera w przyszłym roku nie dam rady, ale podróż zdecydowanie planuję na wiosnę, by na własne oczy zobaczyć festiwal tulipanów ;-))
    Ściskam i pozdrawiam!
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też liczę na to, że zobaczę tulipany, wszak ta wystawa jest wiosną a to jest ku temu idealny czas 😃. Wszystkiego dobrego, ogrom pozdrowień

      Usuń
  5. Ty wiesz, że został tam kawałek mojego serca, więc nic więcej nie napiszę oprócz tego, że wpadniemy tam na chwilę w grudniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Achhh w grudniu...to tak jak ja za pierwszym razem...

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że nie będą oszczędzać na świątecznym oświetleniu. Pierwszy raz byliśmy tam na początku stycznia i było magicznie.

      Usuń
    3. To byłam ja 😂

      Usuń
    4. Kurczę a ja z tego grudniowego pobytu w Amsterdamie żadnych światełek nie pamiętam 🤔

      Usuń
    5. Zajrzyj do mnie😀

      Usuń
  6. Amsterdam ma specyficzny urok. Te kanały i ta niesamowita ilość rowerów robi wrażenie... Trochę zatęskniłam za tym miastem w którym byłam ponad 20 lat temu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko trochę? Może warto odświeżyć wspomnienia? 🙂

      Usuń
  7. Byłam tam, byłam! I to całkiem niedawno, w październiku, ale tylko... wirtualnie ;) Amsterdam "występował" bowiem w brytyjskim serialu kryminalnym, który oglądałam na Netfliksie - "Baptiste". Jeśli lubisz oglądać w TV miejsca znane Ci z życia, to polecam :) Nawet był tam polski akcent w postaci jednej czy dwóch aktorek Polek. Wiem, że repertuar Netfliksa różni się w zależności od kraju, nie mam więc pewności, czy u Ciebie będzie dostępny (gdybyś cierpiała na nadmiar czasu, "dobry" żart z tą nadwyżką czasu ;))

    A skoro o serialach mowa, to w moim ulubionym "Father Tedzie" są scenki, w których jednego z głównych bohaterów, ojca Jacka, mobilizują alkoholem do różnych działań :) Tak mi się przypomniało, kiedy napisałaś o tych kufelkach piwa i Twoim towarzyszu - rozbawiło mnie to :)

    Hmm, chyba coś jeszcze chciałam napisać, ale zapomniałam. Jak mi się przypomni, to dopiszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemąż generalnie świetnie się nadaje na spacery tylko myślę, że w Amsterdamie wykorzystywał mój hojny gest i specjalnie tak marudził :). TV raczej nie oglądam, w żaden serial nie umiem się wciągnąć bo zbyt szybko się nudzę, zniechęcam i zapominam, że w ogóle coś oglądałam :). Chociaż Netflixa mamy ale korzystamy sporadycznie, to taka trochę strata czasu ha ha ha.

      Usuń
  8. Prześliczny Amsterdam, ładnie pokazałaś. Rowerowe miasto z licznymi kanałami i muzeami. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealne miasto dla rowerzystów, artystów i wzrokowców :). Uściski

      Usuń
  9. Ach, już wiem - zaczęłam czytać komentarze innych i mi się przypomniało :)

    Chciałam tylko dodać, że mnie akurat nie jest straszna ta listopadowa ciemność. Nawet wczoraj myślałam sobie, że muszę jeszcze bardziej doceniać te wieczory, bo nim się obejrzymy, nadejdzie wiosna.
    A dlaczego je lubię? Bo jest coś kojącego w tych powrotach do bezpiecznego i ciepłego domu, kiedy na zewnątrz panuje ciemność, a nierzadko też chłód i wilgoć. W takich momentach najbardziej doceniam to, co mam.

    No i w żadną inną porę roku kąpiele nie są tak przyjemne jak właśnie późną jesienią i zimą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widzę dużo zalet brzydkiej pogody :). W mroku oświetlonym jedynie lampką dużo fajniej się czyta a świeczki chyba nigdy nie płoną tak pięknym płomieniem i nie dają tyle blasku. Mam wrażenie, że wszędzie jest dużo przytulniej, w pracy też :). I powroty do domu są fajne bo pomimo zimna, deszczu i śniegu najbardziej rozgrzewa mnie świadomość, że mam gdzie wracać. Podobnie tak Ty wyleguję się w wannie regularnie i z wielką przyjemnością bo latem i wiosną tylko prysznic wchodzi w grę :)

      Usuń
    2. TAK! Właśnie o tym mówię - ten mrok za oknem ma w sobie mimo wszystko coś takiego, że się cieplej na sercu robi :) Jasne, lato jest fajne, ma swoje plusy, ale te letnie wieczory nie są tak romantyczne i przytulne jak właśnie jesienno-zimowe, spędzone przy świeczce, przyciemnionym świetle, czy ogniu płonącym w kominku. Poza tym w Irlandii w okresie letnim zmrok zapada dopiero przed 23:00. Cieszę się, że chociaż tu się zgadzamy, bo w przypadku powyższego komentarza, tego o serialach i Netfliksie, to jesteśmy po różnych stronach barykady :)

      Otóż to - latem prysznic, kąpiel rzadziej, bo co to za frajda wylęgiwać się w gorącej wodzie, kiedy na zewnątrz też gorąco :)

      Usuń
    3. Zawsze można wylegiwać się w zimnej ale tego nawet nie będę próbować 😃

      Usuń
  10. I zobaczyć na żywo "Dziewczynę z perłą"... Też marzę o powrocie do tamtejszych muzeów. Może kiedyś się spełni, choć niekoniecznie Muzeum Seksu. Rozumiem, że bardziej podoba się męskiej płci, czy dla babeczek też coś ciekawego? A ulic Amsterdamu nie pomyli się z żadnymi innymi na świecie, właśnie przez to niezwykłe zarowerowanie. Super pogodna wycieczka na szarugę jesienną.
    Dzięki Monia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulcia, to Muzeum Seksu to nic takiego, powiem Ci, że nawet byłam trochę rozczarowana bo chyba spodziewałam się większej ilości sprośnych akcentów ha ha ha. Zdecydowanie jest to miejsce dla obu płci chociaż moim zdaniem szału nie było :)
      Pozdrawiam cieplutko w pierwszy mroźny dzień tej jesieni.

      Usuń
    2. Dzięki za informację. Zdecydowanie wolę Rijksmuseum i Muzeum van Gogha. A ciepło się przyda. Przymroziło znacznie, co stanowi szok dla ciała po tej pięknej jesieni:)))

      Usuń
  11. Po wakacjach w Kopenhadze i Twim ostatnim wpisie z Holandii obiecałam sobie że wpisuje ten kraj na wiosenny wyjazd, a dzis tu czytam że ma być wystawa obrazów. Nie znam człowieka i fanką sztuki nie jestem, ale mogę okiem żucic jak wpasujemy się w termin ;) także Monis podrzuc date, i kto wie może i my się spotkamy gdzieś na ulicach Amsterdamu :)
    O muzeum sexu tez można zachaczyc, czemu nie :) jak pogoda zawodzi trzeba mieć plan B...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale byłoby super! Jesteśmy w kontakcie, koniecznie musimy zgrać terminy. Buziaki

      Usuń
  12. Przepięknie pokazałaś Amsterdam, aż mi się włączyła tęsknota za tym nieznanym mi miastem. Sposób na spontaniczne zwiedzanie jest mi bardzo znany i stosowany:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spontaniczne zwiedzanie jest najlepsze! I nie ma zmartwienia, że się czegoś nie widziało skoro się o istnieniu tego czegoś nie miało zielonego pojęcia :)

      Usuń
  13. Piękne zdjęcia, a gdy tak patrzę na nie od razu robi mi się cieplej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem grzej się, grzej bo nadchodzą chłody :)

      Usuń
  14. Boskie zdjęcia, uwielbiam Twoje relacje. Zdjęcia mają dusze, a naprawdę nieczęsto to mówię, absolutnie boooskie. Mega mnie rozśmieszyłaś przekonaniem Niemęża do łażenia...piwko to dobry pomysł. haha Tak samo rozbawiłaś mnie tym, że grzecznie nosi mapy. :D Toż to nie są śmieci, to dary. :D Ja też zwożę...kamyki...także bywa ciężko, ale no taka już mania i co będę się ograniczać, jak mnie te kamyki cieszą. :D  Mega podoba mi się ten post, bo cały od fot po tekst jest tak przemiły, radosny i ciepły, że piszę z uśmiechem i tak, co go poczujesz przy czytaniu moich słów. ;D Kurcze zaraz muszę uciekać, a wolałabym nie. Dziękuje za podarowanie mi kolejny raz światła, ależ się uśmiecham. :)))))))) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest, Twoje słowo pasuje do tego idealnie bo to naprawdę są dary :). Ja też zwożę kamienie, muszle, piasek, szyszunie, kasztany, znad Morza martwego mamy trochę soli a z pustyni Wadi Rum w Jordanii piasek w kilku kolorach, z którego sobie zrobiliśmy w domu dekorację. Niemąż niby marudzi a później jak nas ktoś odwiedza to z dumą te przywiezione znaleziska pokazuje ha ha ha. A ta dekoracja z usypanego warstwami pustynnego piasku to Jego dzieło, ja tylko naczynko kupiłam :)
      Też mi zawsze poprawiasz humor i otulasz ciepłem, cieszę się, że chociaż czasami mogę Ci się odwdzięczyć tym samym. Przytulam z całych sił.

      Usuń
  15. Witam serdecznie ♡
    A ja nie byłam tam ani razu :( Piękne zdjęcia, bardzo piękne. Mam nadzieję, ze kiedyś będę miała okazję zobaczyć to wszystko na własne oczy :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całego serca Ci tego życzę. Amsterdam jest bardzo fajny, na pewno Ci się spodoba.
      Serdecznie pozdrawiam w ten mroźny wieczór.

      Usuń
  16. Ale boski klimacik, zawsze mnie oczarowuje <3 Super fotki!

    OdpowiedzUsuń
  17. Amsterdam to jedno z moich ulubionych miast do których wracam z wielką przyjemnością. W Holandii naprawdę czuję luz na każdym kroku. No kuszą mnie tulipany w których niezmiennie jestem zakochana. Tegoroczny majowy wyjazd nie wypalił, może w przyszłym roku dojdzie do skutku.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim osobistym rankingu Amsterdam nie zajmuje jakiejś wysokiej pozycji ale i tak cieszę się, że tam byłam, i to dwa razy. Życzę Ci szybkiej realizacji planów powrotu do Holandii, najlepiej wiosną.
      Serdeczności.

      Usuń
  18. Oprócz uroczych domków Twój post szczerze mnie rozbawił :).

    Widzę, że mamy tą samą kartę przetargową na naszych panów hihi :).

    Też z chęcią pogłębiłabym swoją wiedzę o kulturze w Muzeum Seksu hihi :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie ja w tym muzeum nie dowiedziałam się niczego nowego ha ha ha. To raczej rozrywka na jednym z tych niższych poziomów 😀

      Usuń
  19. O! jak miło – mój Amsterdam po raz drugi :) Fajnie jest przynajmniej ja tak mam oglądać i wspominać w takim jałowym - nazwijmy to - okresie roku, właśnie miłe ciepłe obrazki z dni gdy dzień nie zaczynał się o 8-smej rano w pracy i kończył się po 15-tej w drodze z pracy, przy czym dla mnie dzień w znaczeniu że coś widać co dzieje się za oknem. A jak widać Masz mnóstwo pięknych akcentów radosnego i malowniczego i tętniącego życiem lata wiec słuszne i zasadne jest aby trochę dać go również nam. Wiosna w Amsterdamie musi być jeszcze fajniejsza, wiec już nie tylko chyba ja czekam na Twoje foto-wrażenia… Kiedyś w Krakowie miałem ochotę zobaczyć albo to była wystawa, albo historia, też coś o seksie, no ale.. miałem niestety takie trochę zbyt „wrażliwe” towarzystwo wiec odpuściłem… :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😀 To Muzeum Seksu to nic takiego, trochę się obawiałam większej rozpusty i wyuzdania a tam nawet kreskówki wyświetlali. Byłam trochę rozczarowana 😃

      Usuń
  20. Kusisz Amsterdamem, ah... chciałabym i ja kiedyś odwiedzić to piękne miasto! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście Amsterdam to nie koniec świata i z Polski jest całkiem blisko 😊

      Usuń
  21. Bardzo przyjemnie mi się ogląda twoją relacje. Tez marzę o Amsterdamie. Piękne miasto. Super ten twój blog.

    Kasia Dudziak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za te ciepłe słowa i pozdrawiam przeserdecznie.

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...