Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


14/09
2025

Powody do radości na dziś vol. 11

 Kontynuuję dzisiaj moją ulubioną serię zachwytów nad drobiazgami codzienności. Od ostatniego takiego wpisu minęło dużo, zbyt dużo czasu, co sprawiło, że tych małych radości uzbierało mi się całkiem sporo. W ostatnich miesiącach działo się u mnie dużo i ciekawie. Niektóre z tych radości sprowokowałam ja sama, z dającą ogromną radość premedytacją, a niektóre zaskoczyły mnie ot tak bądź były rezultatem mojej spontaniczności, którą bardzo sobie cenię.

 Z ciekawości sprawdziłam kiedy pojawił się ostatni "radosny" wpis i, o zgrozo, było to w lutym. Był dziesiąty, jubileuszowy, a po nim niestety nie pojawił się już żaden tekst wychwalający codzienność a przecież tych powodów do radości miałam ogrom. Zatem nie tracąc czasu przechodzę do dzielenia się z Wami powodami do radości na dziś a tym wpisem zaczynam drugą dyszkę tej zawsze dla mnie miłej serii. Startujemy!

  • z powodów jak najbardziej oczywistych jako pierwsza pojawia się w moich myślach i w sercu Islandia, o której marzyłam od dawna, a to marzenie udało się spełnić w sierpniu ale tym się już przecież chwaliłam. I lojalnie uprzedzam, że chwalić się będę jeszcze nie raz

  • a jeśli Islandia to pierwsza w życiu zorza, która wywołała we mnie ciarki i łzy w oczach od ilości tak pięknych wrażeń. W najbardziej szalonych wyobrażeniach nie brałam pod uwagę opcji, że ostatniej nocy Islandia zaprosi mnie na spektakl, którego długo nie zapomnę

  • latem zrobiłam coś szalonego: napisałam do jednej z moich ulubionych autorek thrillerów. Efekt krótkiej wymiany wiadomości był taki, że spotkałyśmy się i spędziłyśmy razem popołudnie i wieczór a ja nadal nie wierzę w to, że do tego doszło a na mojej półce leżą trzy książki z osobistą i bardzo piękną dedykacją a my mamy regularny kontakt. Czasem sobie żartuję, że mam koleżankę pisarkę😊. Spontaniczne, wariackie pomysły należy wprowadzać w czyn zatem jeśli macie ochotę zrobić coś szalonego a czego w Waszym osobistym przekonaniu zrobić nie wypada to raz dwa, zróbcie to teraz, lepszej ku temu pory nie będzie! Przekonacie się, że warto!
  • w sierpniu pobiłam rowerowy rekord życia i przejechałam 75,5 km. Nie wiem jak do tego doszło i nie wiem, czy doszłoby w ogóle gdyby nie to, że z przyczyn dla mnie nie do końca zrozumiałych zamknięto mi most, którym trochę wcześniej przejechałam na drugą stronę rzeki. Rzecz się działa trochę w dziczy, na odludziu, tym mostem przejeżdżają jedynie rowerzyści, do następnego przejazdu miałam bardzo daleko, w dodatku jak się okazało drogą będącą w remoncie i w dodatku prowadzącą wzdłuż ruchliwej drogi a ja takich ścieżek nie lubię. Zatem ten rekord jest trochę przypadkowy no ale trudno, skoro już tyle przejechałam to teraz marzy mi się okrąglutka setka ale to już może w przyszłym roku

  • w związku ze zmianą pracy minione lato było moim najdłuższym urlopem od lat a ja starałam się zrobić wszystko, aby wycisnąć z niego ile się da. Razem z koleżanką poleciałam na kilka dni do Bergen i była to już moja trzecia norweska przygoda, zachwycająca tak samo jak dwie poprzednie

  • zachęcona przez Anię wizją wspólnego zwiedzania Toledo, poleciałam na kilka dni do Madrytu. O hiszpańskiej stolicy opinię miałam raczej średnią ale wcześniej spędziłam w niej tylko jeden dzień a to za mało, żeby się o jakimś miejscu merytorycznie i ze znawstwem wypowiadać 😉. Madryt architektonicznie bardzo mi się spodobał, niestety panujący tam wszędzie ciężki do polubienia i zaakceptowania przeze mnie tłok sprawia, że nie mogę dać hiszpańskiej stolicy dziesięciu gwiazdek. Ale i tak było fajnie i wesoło, no i Madryt to przecież Hiszpania, którą wielbię całym sercem i chociaż z jednej strony były tłumy to z drugiej była zimna sangria, tostadas de jamón i grillowane papryczki padrón a to łagodziło odbiór tłoku
  • no i jak już wspomniałam, byłam w Toledo
  • po Lofotach, fiordach, Austrii i Madrycie przyszła pora na Islandię. Nie bez powodu wymieniam teraz te wszystkie destynacje bo wszystkie one mają cechę wspólną a mianowicie towarzystwo Ani i Arka. Czasem trochę nie dowierzam, że to co zaczęło się od internetowych pogaduszek przerodziło się w piękną i wartościową  znajomość a półtora roku od pierwszego spotkania wystarczyło, żebyśmy odbyli już pięć wspólnych podróży. A jak sobie myślę o nas i naszych spotkaniach to chyba najbardziej zdumiewa mnie ta nasza umiejętność rozmawiania o wszystkim, w tym również o rzeczach, o których nie wszyscy rozmawiają, a już na pewno nie przy śniadaniu 😃. Przy najbliższej okazji wzniesiemy z Pankracym toast za nas wszystkich, oczywiście rokitnikowym drinkiem dla staruszków
  • chociaż lato pogodowo było takie sobie, umówmy się, że tym "takie sobie" zastępuję szereg brzydkich słów, które cisną mi się na usta a których nie używam, i tak zdążyłam się nacieszyć codziennością na balkonie, co z tego, że czasem pod kocykiem? W dni kiedy aura uniemożliwiała bardziej aktywne czynności ogromną radość sprawiało mi czytanie książki na balkonie. Uwierzycie, że byłam w stanie spędzić tak niemal cały dzień? I to nie jeden? Najlepsze jest to, że niczego nie żałuję, mile wspominam również drzemeczki
  • jednym z planów na lato były jednodniowe wycieczki gdzieś niedaleko domu, które trochę zaniedbałam zeszłego lata. Pomimo moich częstych wyjazdów udało mi się odwiedzić kilka ciekawych miejsc i spędzić fajnie dzień w najbliższej okolicy

 Nie ukrywam, że dzielenie się z Wami tymi wszystkimi cudownymi i wyjątkowymi rzeczami, które mnie spotkały, jest nad wyraz przyjemne, jednak ja z taką samą radością przeczytam o tym, co miłego i dobrego spotkało w ostatnim czasie Was. Nie żałujcie sobie, miejcie rozmach w przechwalankach, Wasze radości to moje radości zatem niecierpliwie czekam na to, aż w komentarzach zaroi się od wspaniałości, którymi Was obdarzyła codzienność.

 Życzę Wam pięknego, słonecznego, pełnego dobrych dni września. Ja osobiście nie obrażę się jeśli kolejne dni tego pierwszego jeszcze letniego ale już jesiennego miesiąca będą tak wyśmienite jak do tej pory. Uściski gorące jak to słońce, które promieniami macha mi z nieba. Cmok cmok.



Komentarze