Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

wtorek, 9 czerwca 2020

Rostock. Fajnie znów być w drodze.


Przepisy poluzowały nam smycz i zwiększyły przestrzeń turystycznych manewrów. Widać, że wszystko zmierza ku normalności co z kolei rodzi pytanie jaka ta najbliższa normalność będzie. 15 czerwca wracam do pracy aczkolwiek póki co nie jestem sobie w stanie wyobrazić rozkwitu turystyki i bardzo jestem ciekawa życia zawodowego w nowej formie. Nie wątpię, że ludzie będą podróżować, a przynajmniej Ci, którzy przemieszczanie się mają we krwi a Nomad to ich drugie imię. Lub nazwisko, też drugie. No ale chyba trochę wątpię w to, że zazwyczaj zatłoczone i oblegane przez turystów miejsca będą takie w tym sezonie. Nie potrafię sobie wyobrazić kolejek do kas i czekania na wolny stolik w restauracji. Co nie zmienia faktu, że wszystko ruszyło w jedynym słusznym kierunku - do przodu.


Ruszyliśmy i my a naszym pokoronowym wyjazdowym debiutem były północne Niemcy: hanzeatycki Rostock i Park Krajobrazowy na wyspie Rugia. Pierwszym punktem był Rostock - pomimo długiego weekendu spokojne i uśpione tego dnia miasto trochę nas zaskoczyło. Odpowiedź na pytanie o to, gdzie podziali się wszyscy otrzymaliśmy trochę później kiedy pojechaliśmy do uzdrowiska i kąpieliska niedaleko - tam to proszę Was był taki gwar, zgiełk i tłok, że momentami trzeba było torować sobie drogę łokciem a znalezienie miejsca parkingowego było nie lada wyzwaniem. Opiszę niedługo to miejsce bo jest tego warte.



Teraz jednak Rostock. Usytuowany na północy Niemiec słynie głównie z założonego w 1419 roku uniwesytetu. Byłam bardzo ciekawa tego miasta ale nie będę tutaj kłamać, że mnie powaliło na kolana. Po największym mieście Meklemburgii - Pomorza Przedniego spodziewałam się chyba czegoś więcej. Ciągnęło mnie bardziej na wyspę i nad morze ale grzechem byłoby tu nie zajrzeć będąc tak blisko.


Zaparkowaliśmy niedaleko głównego placu miasta i to od niego zaczęliśmy spacer. Otoczony gotyckimi i barokowymi kamienicami oraz Ratuszem Miejskim skwerek to fajne miejsce na wypicie porannnej kawy i zjedzenie śniadania. Niedaleko placu znajduje się również jeden z najbardziej znanych kościołów w mieście Kościół Mariacki.


Przy Placu Uniwersyteckim udało nam się znaleźć otwarty punkt informacji turystycznej dzięki czemu mamy magnes i plan miasta do kolekcji. Widoczny zza fontanny budynek to część uniwersytetu, sama fontanna trochę demoniczna i "dziwna" no ale cieszył nas fakt, że działała. Na jednym z budynków w pobliżu zauważyłam sześć rzędów dzwonków różnej wielkości a z informacji umieszczonej pod nimi dowiedziałam się, że raz w tygodniu można usłyszeć jak brzmią - niestety w sobotę a my byliśmy w niedzielę.


Idąc dalej deptakiem doszliśmy do Kröpeliner Tor - sześciokondygnacyjnej wieży o wysokości 54 metrów. Zanim wybudowano kamienne fortyfikacje i mury obronne postawiono tutaj w 1255 r. pierwotną, drewnianą wersję wieży. Z biegem lat wieża była rozbudowywana co doskonale widać w różnym zabarwieniu kamieni. Obecnie w wieży odbywają się spotkania kulturalne i historyczne oraz tematyczne wystawy a wieża jest również punktem widokowym na miasto i okolicę.



Zaraz obok wieży zaczynają się kamienne fortyfikacje i pozostałości po murach obronnych. Z informacji jakie uzyskaliśmy w informacji turystycznej wieża jest świetnym punktem do rozpoczęcia zwiedzania miasta właśnie szlakiem tych wybudowanych na przełomie XIII i XIV wieku murów.



Rostock jest położony nad rzeką Warnow, w odległości ok. 12 km od jej ujścia do Zatoki Meklemburskiej na Bałtyku. Mam słabość do miast mających kontakt z wodą, również w tym wypadku uważam, że jest to jedna z największych zalet i atrakcji turystycznych tego miasta. Było słonecznie i ciepło ale harmonię burzył silny i porywisty wiatr. Jak usiedliśmy w jednej z kawiarni nad wodą to wiatr zrzucił nam ze stolika szklankę z piwem. Gdyby nie wichura to panowałyby tropiki bo w momentach między podmuchami było naprawdę masakrycznie gorąco.



Podczas spaceru udało nam się zobaczyć kilka naprawdę fajnych i klimatycznych miejsc pasujących moim zdaniem bardziej do Prowansji a nie północnych Niemiec. Zawsze entuzjastycznie reaguję na takie zakątki które cieszą mnie tym bardziej, że spotykam je w miejscach w których zupełnie się ich nie spodziewam. To najpiękniejsze miejsca dużych i nowoczesnych miast.




Zwróćcie uwagę na ten kościelny dach i balkony w nim. Byłam do tego stopnia zaintrygowana i zaciekawiona, że zaczepiłam przechodniów aby uzyskać od nich trochę więcej informacji. Jakoś nie mogłam uwierzyć w to, że te tak oryginalnie usytuowane balkony należą do mieszkań aczkolwiek taki tok myślenia wydał mi się najbardziej oczywisty. Zapytani o nie mieszkańcy potwierdzili nasze przypuszczenia. Ciekawe jak to jest mieszkać w kościele tudzież nad kościołem. Wiem, że można mieszkać w różnych miejscach ale z czymś takim spotkałam się pierwszy raz.



Podczas tego dnia przeżyłam również chwile grozy bo zepsuł mi się aparat. Nie robię zdjęć telefonem, podczas dni podobnych temu nawet rzadko z telefonu korzystam. Idę na łatwiznę a tryb automatyczny jest tym najczęściej przeze mnie wybieranym. Zatem kiedy usłyszałam dziwne "zgrzyty" a obiektyw nie łapał ostrości byłam lekko mówiąc przerażona. Nie wyświetlały się żadne komunikaty, poza tą ostrością aparat działał normalnie, na trybie manualnym też. Moje próby odgadnięcia co się dzieje skończyły się tym, że musiałam "przerzucić" się na tryb manualny. Albo na robienie dokumentacji fotograficznej telefonem ale z dwojga złego wolałam już wybrać to pierwsze. Co po zrzuceniu zdjęć na komputer okazało się złym wyborem, pokazując jednocześnie moje znikome umiejętności w tym temacie. Jestem uparta i w drodze nad morze usiłowałam naprawić aparat - szukałam w ustawieniach i niczym w szklaną kulę wpatrywałam się na wylot w obiektyw. W pewnej chwili, zapewne w chwili ostatniej wiary w to, że stanie się cud, z większą siłą pokręciłam obiektywem i cud się stał a to bzyczenie towarzyszące łapaniu ostrości było najpiękniejszą melodią ostatnich dni i hitem muzycznym całego wyjazdu. Muszę w końcu oddać ten aparat do czyszczenia bo po sześciu latach użytkowania i towarzyszenia mi w podróżach zasłużył na odrobinę luksusu ( co zresztą planuję od dawna tylko wiecznie coś...). Tym bardziej, że nie używam torby na aparat i najczęściej noszę go w lnianej siatce bo tak mi wygodniej. A założę się o wszystko, że chrupot który usłyszałam podczas kręcenia obiektywem był typowy dla kruszenia piasku. Fajnie, że tym razem wszystko dobrze się skończyło ale mam świadomość, że jeśli nie oddam go do przeglądu to będzie to tylko odroczenie wyroku.


Chociaż Rostock nie wywołał u mnie szybszego bicia serca to i tak ucieszył mnie ten spacer i poczucie wolności jakie przyniósł. Tego dnia naprawdę poczułam, że wszystko wraca do normy i po raz kolejny uzmysłowiłam sobie, że bez wyjazdów nie mogłabym żyć. W temacie jakichkolwiek wojaży na ponad dwa miesiące zapanowała posucha a ja na rowerze zwiedzałam jedynie łąki, pola i las. Nie pamiętam, żebym była tyle czasu bez jakiegokolwiek zaplanowanego wyjazdu ani zarezerwowanego lotu. Na szczęście nowe rezerwacje już są a ja zaczynam czuć ekscytację. Zresztą teraz ekscytuje mnie wszystko, nawet myśl o powrocie do pracy. Może nawet najbardziej ona.

26 komentarzy:

  1. Zazdroszczę podróży, nieważne czy dalekich czy bliskich. Uwięziona jestem w pracy przez całe lato..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pracuję w turystyce i latem zawsze mamy ogrom pracy, zobaczymy jak będzie w tym roku. W sierpniu mam urodziny i każdego roku spędzam je poza domem, raz bliżej a raz dalej ale zawsze na wyjeździe.
      Odbijesz sobie wszystko w odpowiednim czasie a wiem, że plany turystyczne masz ciekawe zatem mam nadzieję, że dojdą do skutku.
      Pozdrowienia.

      Usuń
  2. Oj tak droga Mo. Fajnie znowu być w drodze.:) My na razie byliśmy na jednej krótkiej wycieczce.
    Podróże są jak narkotyk.:)
    Pięknie pokazałaś Rostock. Faktycznie na niektórych zdjęciach, wygląda jak miasteczka południowe.
    Ostatnio pochłania nas pracy i sprawy rodzinne, a marzymy już o jakieś dalszej podroży.
    Pozdrawiam Cię cieplutko. Buziole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy na początku roku wracałam z Wilna i w samolocie wznosiłam toast za mój pięćdziesiąty lot w najczarniejszych myślach nie podejrzewałam że upłynie mnóstwo czasu zanim odbędę ten pięćdziesiąty pierwszy. I pomimo tego, że datę i bilety już mam to pomimo mojej wielkiej wiary jestem sceptyczna. Nie chcę więcej rozczarowań.
      Jeszcze trochę i wszyscy wrócimy do spełniania marzeń, nie tylko tych podróżniczych.
      Ściskam z całych sił.

      Usuń
  3. Przemiło znów wybrać się z Tobą w podróż i zapomnieć się na chwilę. Ja zawsze podróżując z Tobą, czuję jakbym tam była, nawet czuję klimat danego miejsca. :) Ogromnie podoba mi się ten dom ceglany z czerwonymi oknami i jeszcze z niebieskimi, no cudnie. Kościół i mieszkania na dachu mnie powaliły, pierwszy raz takie coś widze, ciekawe jak im się tam mieszka, jak to tam wygląda, zwiedziałabym takie mieszkanie. :D Śliczne zdjęcia i cieszę się, że aparat naprawiłaś, jeny, ale bym się stresowała. Jak mi w podróży aparat się psuje, to panika i naprawiam do skutku, też powinnam zafundować mu luksus. hehe Pozdrawiam super serdecznie. :)))))) <3 Niech w pacy będzie fajowo, ja nadal czekam, miałam iść w czerwcu, a teraz mówią, że w lipcu... zaraz będzie, że w lipcu, ale 2021 roku... Powodzenia we wszystkim kochana. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam wrócić do pracy 04.05, później 02.06 no i widzisz...Mam nadzieję, że ten poniedziałek to już dojdzie do skutku. W całym moim życiu nie cieszyłam się tak bardzo na powrót do pracy.
      W zeszłym roku spacerując po Lizbonie poślizgnęłam się na mokrym po deszczu chodniku i runęłam jak długa. W ostatnim przebłysku świadomości tak chwyciłam aparat, że uratowałam go przed upadkiem. Poźniej zaczęłam myśleć co by było gdyby mi upadł i się zepsuł i stwierdziłam, że natychmiast kupiłabym nowy. Nie umiem robić zdjeć telefonem, w ogóle nie umiem nie robić zdjęć. Ten mój ma sześć lat i pewnie naprawa byłaby mało opłacalna. Póki co sama jestem serwisantem he he he.
      Dziękuję Ci bardzo za komentarz, zawsze poprawiasz mi humor a w tak deszczowy dzień jak dzisiaj to już w ogóle kłaniam Ci się w pas.
      Szczęśliwości Ci życzę na każdy dzień.

      Usuń
  4. Rozumiem Twoją panikę, gdy aparat nie chciał być posłuszny. Niby nic, niby zdjęcia nie są najważniejsze, a jednak jest smuteczek. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i mogłaś dzisiaj pokazać to ciekawe miejsce, no i masz wizualną pamiątkę z tej wycieczki. Cieszę się razem z Tobą, że ograniczenia się zmniejszają i planujesz kolejne wyjazdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praktycznie nie robię zdjęć aparatem no ale w ostateczności mieliśmy jeszcze ze sobą tablet. To była niedziela, wszystko zamknięte więc nawet nie miałam szans, żeby poszukać konsultacji u jakiegoś fotografa. Na szczęście póki co aparat działa.
      A Ty nie planujesz nic jeszcze? Nie wybierasz się do Polski?

      Usuń
    2. Nie planuję, bo na razie nie ciągnie mnie w świat. Dziwię się sama sobie, że tak mi dobrze w jednym miejscu. A do Polski się wybieram jak sójka za morze :D

      Usuń
  5. Dzięki za ciekawy spacer, bo miasto urokliwe i pięknie położone. Raz go liznęłam, bowiem odpływaliśmy kiedyś stamtąd do Danii. A teraz wiem, jak wygląda.
    Ja też się już ruszyłam z domu, na razie po okolicy, ale pod koniec tygodnia czeka nas wyprawa do Krynicy Zdroju i kilku ciekawych miejsc po drodze. Zdecydowanie ja-Nomadka za długo siedziałam już w domu:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielką radość sprawia mi obserwowanie na blogach jak świat budzi się ze snu i rusza ku przygodzie...Czuć optymizm i widać, że wszystko idzie ku lepszemu.
      Pięknego wyjazdu Ci życzę, niech sprzyja humor i pogoda.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo dziękuję!!!

      Usuń
  6. Co za klimatyczne miasteczko! Dziękuję za wycieczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie ruszyć się z domu, po trochę trzeba zacząć żyć normalnie.
    Rostock bardzo mi się spodobał, nie wiedziałam, że to takie fajne miasto.
    Przygody z aparatem nie zazdroszczę, miałam podobnie, ale mój siadł na amen i musiałam oddać do naprawy, na szczęście był jeszcze na gwarancji. Ostatnio przerzuciłam się na równoczesne robienie zdjęć aparatem i telefonem, a na blogu publikuję od dłuższego czasu tylko zdjęcia z telefonu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że miałaś jeszcze gwarancję bo myślę, że bez niej naprawa aparatu najczęściej jest mało opłacalna. Ja jakoś nie mogę się przekonać do robienia zdjęć telefonem, kiedyś próbowałam i aparatem i telefonem ale miałam dużo stresu a mało przyjemności.
      Moc pozdrowień.

      Usuń
  8. Byłam tam kiedyś, przejazdem, nie zdążyłam się nawet dokładniej przyjrzeć miastu,, dzięki za wirtualną wycieczkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie teraz też byłam przejazdem ale i tak było fajnie chociaż miasto niespecjalnie mnie urzekło...

      Usuń
  9. Jako, że w tym roku plany wakacyjne takie nieprecyzyjne jakieś, a Rostock jest tak blisko i taki piękny, chyba wpisuję go na listę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i Niemcy w sobotę otwierają granice :). Jak już będziecie to polecam Rugię, nawet na jeden dzień.

      Usuń
  10. Zdjęcie nr 4 przypomina mi poznański rynek :) a te klimatyczne zaułki są przeurocze :) . Jeżeli chodzi o aparat, to ja również nie potrafię robić zdjęć telefonem, a do tej pory uważałam to wręcz za profanację. Muszę Ci się jednak przyznać, ze coraz częściej zaczynam o tym o zgrozo! myśleć. A może w Twoim aparaciku był jeszcze piasek z Algarve <3 ? Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Urocza architektura świetnie pokazane atuty miasta :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowa i również przesyłam pozdrowienia :)

      Usuń
  12. Jak fajnie, że już zaczynają się wpisy z kolejnych podróży. Rostock na Twoich zdjęciach bardzo mi się spodobał. My się też ruszamy ale na razie tylko w granicach województwa, ale zaczynamy myśleć już o ciut dalszych wycieczkach. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę, że również na blogach można już powoli odczuć "normalność". Za chwilę jadę na konferencję do pracy a od jutra zaczynam i naprawdę chyba jeszcze nigdy myśl o pójściu do pracy nie ekscytowała mnie tak bardzo. Do normalności brakowało mi powrotu do pracy zatem od jutra będzie normalnie.
      Też już myślę o dalszych podróżach, nawet już mam bilety na samolot :)
      Moc pozdrowień. Życzę Ci fajnego tygodnia.

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...