Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


10/10
2024

Mostar. O magii, mroku, dymie i mokrym bruku

Chociaż od mojej wizyty w Mostarze minęło już sporo czasu ( policzyłam i wyszło mi pięć miesięcy i powinno się zgadzać bo liczyłam na palcach ) to dokładnie pamiętam jak mi tam było fajnie. Upływ czasu nie zatarł przywiezionych z Bośni wrażeń, od powrotu zdążyło się już zacząć i skończyć lato, zdążyła też zacząć się jesień. I chociaż za tym upływającym czasem w ogóle nie nadążam to często w pamięci odtwarzam spędzone w Mostarze dwa dni chociaż miał być jeden, ale o tym za chwilę.




Czy może być dla jakiegoś miejsca rekomendacja lepsza niż fakt, że postanowiliśmy zostać tam dzień dłużej, spontanicznie i bez żadnych wcześniejszych ustaleń? No sami powiedzcie? W naszych urlopowych planach sprawa z Mostarem wyglądała tak, że podczas podróży przez Chorwację czmychniemy sobie w bok, przekroczymy granicę i sprawdzimy o co tyle szumu z tym kamiennym mostem a następnego dnia pojedziemy do Dubrownika. Chyba oboje bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że jeden dzień i jedna noc to na Mostar zdecydowanie za mało i że nie chcemy opuszczać Bośni z uwierajacym poczuciem niedosytu. 




Przemierzaliśmy starówkę wzdłuż i wszerz z ciekawością zaglądając wszędzie tam gdzie się dało i gdzie się nie dało też, ale to w zasadzie robiłam tylko ja napędzana ciekawością ( tudzież wścibstwem dyktowanym głodem wrażeń 🙂).



Przyjęło się, że na deszczową pogodę na urlopie należy psioczyć ale wiecie co? Ja ją teraz pochwalę. Pomimo tego, że podczas naszego pobytu w Mostarze było pochmurno i momentami deszczowo, jestem miastem zachwycona. Przezachwycona nawet. I do tych brukowanych uliczek oraz domów z kamienia pochmurny dzień jak ulał mi pasuje. Bo pomimo tego mało optymistycznie wyglądającego nieba nie padało bez przerwy a nawet kiedy padało to był to raczej deszczyk a nie ulewa. I było ciepło.



Mostar chyba każdemu kojarzy się z kamiennym mostem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, z którego słynie. Ale oprócz Starego Mostu jest tutaj również położona na dwóch brzegach Neretwy klimatyczna starówka pełna kolorów i budowli w stylu osmańskim. Starsi z Was zapewne pamiętają nie tak aż bardzo odległą wojnę domową na Bałkanach podczas której wszyscy walczyli ze wszystkimi bo najpierw Bośniacy i Chorwaci z Serbami a później Chorwaci z Bośniakami. W Mostarze toczyły się zacięte walki Bośniaków i Chorwatów przeciwko Serbom, miasto było oblężone przez prawie 10 miesięcy a na skutek walk niemal doszczętnie została zniszczona wschodnia część miasta. Zburzono większość zabytków, w tym również siedemnasto - i osiemnastowieczne meczety. Do dzisiaj widać w Mostarze zniszczone budynki i ślady ostrzałów artleryjskich. Podczas wojny został zburzony również wybudowany przez Turków w 1566 r. Stary Most, który został odbudowany i odrestaurowany w 2004 r. i od tego momentu przyciąga turystów.




Mostar to miasto kramików z pamiątkami i z rękodziełem a także przepysznej kuchni. Za euro można było kupić piękny magnes i to nie wyprodukowany w wielkim mocarstwie na wschodzie ale wyrabiany z gliny na miejscu. Mięsożercom polecam grillowane mięsiwo a wszystkim pyszne sałatki, surówki i warzywne pasty. Kawosze koniecznie powinni spróbować legendarną bośniacką kawę, podawaną w tradycyjnym tygielku. 



 W porze posiłków Mostar pachnie dymem z kominów a ten zapach świetnie mi do deszczowej pogody pasował, miasto było jeszcze przytulniejsze i bardziej tajemnicze. Pamiętam jeden moment, staliśmy na jednej z brukowanych uliczek patrząc na most i spowite mrokiem miasto, wszędzie pachniało dymem a nagle z meczetu rozległo się nawoływanie do modlitwy. Jak to ja od razu miałam gęsią skórkę i bardzo chciałam aby na moment zatrzymał się czas.


Pamiętam jeszcze, że Mostar wydawał mi się egzotyczny a jednocześnie bardzo swojski.

Mostar najpiękniejszy był po zmroku bo przypominał scenerię z osadzonej w średniowieczu baśni. Porobiłam nawet trochę zdjęć chociaż nocna fotografia nie jest moją mocną stroną. Podczas ich robienia byłam pewna, że wznoszę się na wyżyny moich fotograficznych umiejętności i że z nocnych spacerów po Mostarze powstanie oddzielny wpis. Późniejsze ich przeglądanie pokazało mi, że jednak nie ale udało mi się wybrać kilka, które można pokazać światu. Ale uwierzcie mi na słowo, że otulony wieczornym mrokiem Mostar na długo zapadnie mi w pamięć.




Mam nadzieję, że mój zachwyt Mostarem uzasadnia ilość zdjęć. Mostar jest wyjątkowy, sprawdźcie to jeśli będziecie mieć okazję albo tak jak my będziecie gdzieś niedaleko. Jestem pewna, że od pierwszych postawionych na mostarskim bruku kroków poczujecie magię i klimat, które przyciągają do Bośni tak wielu. I koniecznie, ale koniecznie, poczekajcie aż zapadnie wieczór, uliczki opustoszeją, na moście nie będzie nikogo a Was otuli cisza i spokój miasta szykującego się do snu. Wtedy najlepiej zrozumiecie to o czym piszę i przypomnicie sobie moja słowa o magii, klimacie i dymie...



Komentarze

  1. Rzeczywiście chmury i ciemne niebo w ogóle tu nie przeszkadzają, a wręcz dodają klimatu i przytulności, pasują do tych kamiennych murów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już bym jechała i tez goniła po tych uliczkach jak pies gończy!
    Niesamowity ten most! a nocą miasto jeszcze ciekawsze, bajka normalnie!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisałaś o tym fantastycznym mieście. Jego położenie, kapitalna zabudowa i tragiczna historia zapadają w pamięć na zawsze. Ja byłam tam jeden dzień, ale z przyjemnością została bym dłużej. Choćby po to, by zobaczyć te wieczorne puste uliczki i pospacerować tam bez tych ogromnych tłumów. Ale magia działa tam o każdej porze dnia.
    To był fantastyczny powtórkowy spacer. Dzięki Monia. Dużo słoneczka zasyłam:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz nie tylko dar obserwacji, ale też pięknie się z nami dzielisz swymi odczuciami. Można się poczuć jakby się było tam razem z Tobą. Most znany z tysiąca zdjęć, ale klimat miasta już nie i oglądając zdjęcia wierzę w jego wieczorną magię. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam budowle z kamienia. Piękne zdjęcia bo i miejsce piękne. Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
  6. Ma w sobie coś to miejsce, jakoś tak kojarzy mi się z książkami Zafona ukochanego. :) Przez tę pogodę, jakże uwielbianą przez mła, nawet jeszcze bardziej czuje się swojsko. Zdjęcia są naprawdę klimatyczne, przepiękne, a Twój zachwyt aż przelewa się na mnie. :) Tym liczeniem na palcach mnie pozbawiłaś, ileż razy ja liczę na palcach. :D Zupełnie nie dziwię się, dlaczego zostaliście tam dłużej i dlaczego tak pięknie wspominasz to miejsce, aj udzieliło mi się, mam miłe wibracje, lubię takie posty, które od pierwszej sekundy budzą we mnie swojskie poczucie, dziękuje cudna kobieto. :*********

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna foto-relacja, wiele ciekawych wiadomości:)
    Pozdrawiam słonecznie kochana;)
    Morgana

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne miejsce a nocą wręcz bajeczne ,pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzeczywiście przepiękne miejsce. Ja jestem zachwycona tym bałkańskim, kaskadowym ułożeniem domostw i choć wiem, że to nie jakby zamierzone działanie, ale jest to uwarunkowane geograficznym położeniem, to ogromnie mi się to podoba.
    Też lubię takie klimatyczne miejsca, a nocą miasteczko wygląda rzeczywiście niesamowicie. Dlatego nie dziwię się, że zostaliście dłużej.
    Uściski dla Ciebie przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Monia Twoje wponienia to jak te nawolywanie ale nie modlitwy tylko do odwiedzenia tego miejsca Świetnie to opisujesz! Mostar wygląda jak miejsce, w którym czas się zatrzymuje. U nas długo to miejsce widnieje na liście,
    ale jakos nie po drodze nam do niego, a po Waszym spontanicznym przedłużeniem pobytutu nie pozostaje nic, jak tylko wstawić to miejsce do pierwszej piątki, a nie dziesiatki :) Twoje zdjęcia, nawet jeśli nie wyszły idealnie, to i tak są super... wiem ile ich robisz Dzięki za tę inspirację, muszę tam w końcu być :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.