Jak przystało na porządnych obywateli - bo to była niedziela - postanowiliśmy odwiedzić miejsce święte. Fuensanta to sanktuarium najbardziej znane w całym regionie i jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc pielgrzymkowych w Hiszpanii. Patronkę sanktuarium - Virgen de la Fuensanta - można spotkać na świętych obrazkach, medalikach , ozdobnych talerzach lub magnesach na lodówkę.
Bywa, że jest tam tłoczno, najbardziej w wolne dni i w weekendy. W dni świąteczne, np. te specjalnie poświęcone patronce sanktuarium, miejsce zapełnia się wiernymi chętnymi oddać cześć Tej, która czuwa nad regionem. Większość osób, które przyjeżdżają do Fuensanta, ma jednak cel taki jak nasz - przejść się po lesie i wypić kawę z widokiem na kościół.
Praktycznie przed samym kościołem znajduje się kawiarnia, najczęściej wszystkie stoliki są zajęte, co jednak nie jest żadną przeszkodą, bo kawę można wypić na schodach, na przykościelnym murku albo na punkcie widokowym. Atmosfera najczęściej przypomina piknik a magię miejsca świętego można poczuć jedynie we wnętrzu świątyni.
Fuensanta znajduje się na wzgórzu, widać ją już z daleka, jest otoczona lasem i żeby tam dotrzeć trzeba pokonać serpentynową trasę z pięknymi widokami na okolicę. Nie brakuje miejsc piknikowych ze stołami i ławkami, w weekendy już z daleka czuć zapach grillowania, słychać krzyki i śmiechy. Po drodze mijają nas biegacze i rowerzyści, wesoło biegają psy. To świetne miejsce na wypad poza miasto, z fajnymi ścieżkami, ściankami wspinaczkowymi i miejscami na rozłożenie koca. Ci, którzy po tym miejscu spodziewają się atmosfery znanej z Jasnej Góry mogą być nieco rozczarowani. Oddawanie czci miejscom świętym w Hiszpanii jest trochę odmienne od tego nam znanego. I chyba bardziej mi się podoba.
Nie byłam tutaj nigdy w dniu święta kościelnego ale z obserwacji poczynionych podczas niejednego pobytu tam wiem, że celem większości nie jest kościół, ale właśnie tereny "przykościelne". Wypicie kawy w widokiem na sanktuarium i na okolicę, spacer z rodziną lub spotkanie się ze znajomymi - to są właśnie główne motywy przyjazdu do Fuensanta. I wcale się nie dziwię - miejsce jest fajne, na tyle blisko od miasta że da się dojechać w pół godziny, można pospacerować i pooddychać świeżym powietrzem. Znam takich, dla których wypicie kawy z widokiem na Sanktuarium jest coniedzielnym rytuałem i okazją do spotkania się z najbliższymi.
Ale żeby nie było, są też tacy, którzy przyjeżdżają do Fuensanta by prosić o wparcie w trudnych chwilach, kiedy to Virgen de la Fuensanta zdaje się być ostatnią deską ratunku. Nie brakuje par, które aby złożyć sobie przysięgę małżeńską u stóp patronki, wpisują się na długą listę i czekają nawet półtora roku. Miejsce jest bardzo ważne dla mieszkańców regionu i bardzo często wplata się w ich codzienność. Niekoniecznie dają temu wyraz uczestnicząc we mszy świętej co nie zmienia faktu, że nie wierzą w cudowną moc Virgen de la Fuensanta.