Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

czwartek, 18 kwietnia 2019

Hamburg. Wiosna w mieście zmienia wszystko.

W podróżach posucha. Od odchodzenia od zmysłów i zbytniego zamartwiania się tym faktem ratuje mnie myśl, że za dwa tygodnie stan ten ulegnie zmianie...Znów będę w drodze, robiąc to co lubię, w nieznanych mi miejscach i w innej rzeczywistości, pełnej nowych wrażeń i doznań. Póki co wykorzystuję ten bierny podróżniczo stan na najbliższe otoczenie a fotograficznie i spacerowo wyżywam się na tym co w zasięgu ręki. Za każdym razem zdumiewa mnie fakt, że tak blisko może być tak fajnie. 



Jak się okazuje codzienna droga do pracy może być miłym zaskoczeniem - wystarczy tylko skręcić w inną uliczkę zamiast pójść dobrze znaną drogą. Wielokrotnie przysięgałam sobie solennie, że będę bardziej uważna w dobrze znanych miejscach bo to przekonanie, jak dobrze je znamy, może być naprawdę mylne. I może nas pozbawić przyjemności wynikającej z wydeptywania nowych ścieżek.



Budynek Ratusza Miejskiego w Hamburgu jest naprawdę piękny i chyba nie ma dnia, żebym na niego nie spojrzała w drodze do pracy. Pracuję niedaleko i bardzo lubię plac przed ratuszem w jeszcze ciche i spokojne poranki, kiedy nie ma ani turystów ani mieszkańców. Do niedawna znałam ratusz tylko tylko od strony jego głównego wejścia a tymczasem, zupełnym przypadkiem, odkryliśmy kiedyś, że ratusz ma piękny dziedziniec co już w ogóle sprawiło, że mój zachwyt tym miejscem osiągnął apogeum.



Na środku dziedzińca znajduje się fontanna, mury mają ciepłe, piaskowe barwy co fajnie współgra z kolorem dachówek. Tego dnia mile zaskoczyła nas pogoda, niebo miało barwę przyprawiającą o zawrót głowy a ja miałam wrażenie, że jestem na wakacjach w jakimś śródziemnomorskim kraju. Jak sobie pomyślę ile razy przechodziłam obok nie zdając sobie nawet sprawy, jakie fajne miejsce mijam całkiem nieświadoma jego istnienia. Nie myślałam, że tak mnie może zachwycić zwyczajny urząd miasta, którego dziedziniec spokojnie mogłby być scenerią dla jakiejś pięknej baśni.





Jedną z rzeczy, którą bardzo lubię w Hamburgu, są kanały. A na nich takie atrakcje jak kawiarnie lub restauracje będące fajną alternatywą dla tych na stałym lądzie. I chodziaż czasami spacerowanie po Hamburgu może być skomplikowane, bo nie można iść którędy się chce ponieważ trzeba tam, gdzie jest najbliższy most, to jest to jedna z "niewygód" potrafiąca sprawiać frajdę.


Te stare domy odkryłam całkiem przypadkiem, kiedy zabłądziłam w drodze do nowej pracy ( rzecz jasna pierwszego dnia ). Dotarłam spóźniona ale za to zachwycona nowoodkrytym miejscem, oczywiście z postanowieniem powrotu tam z aparatem. W samym środku gąszczu biurowców i odrestaurowanych kamienic znajduje się uliczka, gdzie zatrzymał się czas. Brukowana ulica i domy, wśród których najstarsze wybudowano w 1780 roku. Jak wyczytałam na tablicy informacyjnej kiedyś takich domów było tutaj więcej, pozostała jedna uliczka która naprawdę zapewnia podróż w czasie a mi się od razu uruchamia wyobraźnia podsuwająca obrazy jak to tutaj było ponad dwa wieki temu. 





Pisałam już kiedyś o tym, że czasami zauważę gdzieś kadry znane mi z miejsc, w których kiedyś byłam ale także te, w których nie. W Dreźnie widziałam Rzym i Florencję ( oba miasta znane tylko z relacji i zdjęć ) a na zdjęciu poniżej widzę Nowy Jork
( nie pytajcie mnie czemu, wszak w NY też nie byłam ).



W samym centrum Hamburga znajdują się dwa połączone ze sobą jeziora. Można popływać turystyczną barką albo wypożyczyć kajak lub rower wodny i poznać miasto pływając po kanałach, To fajna alternatywa dla zwykłego zwiedzania i chociaż trasy raczej omijają największe zabytki miasta to spacer w kajaku jest na pewno oryginalną i niezapomnianą przygodą. Kiedyś płynęłam i nawet chciałam się tym z Wami podzielić ale taka byłam zaaferowana wiosłowaniem i tak się tym faktem cieszyłam, że nie zrobiłam zdjęć.



Ostatni tydzień marca spędziłam na zaległym, jeszcze za zeszły rok, urlopie. Plany na ten czas miałam zacne bo oczywiście w moich wyobrażeniach sprzyjało mi wszystko, a przede wszystkim pogoda. Ten tydzień miał być czasem idealnym, połączeniem wypoczynku, relaksu z książką, zajmowania się domem, rowerowych wycieczek, jednodniowego wypadu za miasto i nadrabianiem zaległości towarzyskich. Najlepiej wyszło mi to ostatnie i czytanie książek, bo pogoda przez większość czasu była raczej mało zachęcająca do wyjścia z domu. Poprawiło się, jakże by inaczej, ostatniego dnia a siły na powrót do pracy regenerowałam podczas spaceru po Hamburgu.




Kiedy człowiek przemyka z punktu do punktu kierowany wyłącznie obowiązkiem, skulony i przygarbiony ( jak by to coś dało ) próbując uniknąć spotkania z wiatrem, deszczem lub - o zgrozo - gradem, to wiosna nawet ta najpiękniejsza staje się niezauważalna. Zdecydowanie bardziej cieszą kwitnące drzewa i pierwsze zielone pąki skąpane w słońcu i przy akompaniamencie ptasich treli.



Fotograf ze mnie żaden, raczej pasjonatka spacerów z aparatem i łapania świata w kadr. Fotografia to jest to co bardzo lubię i co sprawia mi wielką przyjemność a co raczej w małym stopniu przekłada się na moje umiejętności ale kto by się tym przejmował. Robienie zdjęć to taki balsam na odczarowanie zwykłej codzienności a spacery po wydawałoby się dobrze znanym miejscu mogą chociaż na jakiś czas zagłuszyć smutek tym, że się chwilowo nie zwiedza dalekiego świata a "tylko" ten, który mamy w zasięgu rąk.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...