Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

piątek, 6 grudnia 2019

Niech wszystkie drogi prowadzą nad morze.


Urodziłam się w Gdyni, gdzie spędziłam dzieciństwo i wczesną młodość. Do morza miałam 20 minut spacerem przez las i była to moja ulubiona i najczęściej wybierana spacerowa trasa. Może i plaża towarzyszyły mi często i były uczestnikiem wielu niezapomnianych momentów bo skoro to Gdynia, to wiadomo, że na drinka to nad morze, najfajniejsze wagary to albo na spockim molo albo nad morzem właśnie, romantyczny spacer też zawsze miał fajniejszy klimat jeśli towarzyszył mu szum fal. Morze mam we krwi a jego bliskość i regularny kontakt z dużą wodą potrzebny mi jest jak powietrze. Albo codzienna dawka earl grey'a, czyli w moim przypadku minimum litr.


Kiedy wyjechałam do Hiszpanii to na początku miałam do morza godzinę samochodem a później 10 minut piechotą, idąc ulicą, przy której mieszkałam prosto w dół. Wiadomo, że druga opcja pozwalała mi cieszyć się morzem zdecydowanie częściej, bo codziennie. Gdziekolwiek szłam starałam się tak układać trasę, żeby chociaż jej kawałek prowadził blisko morza. Ale nawet jak musiałam nad morze dojechać samochodem to odbywałam tę trasę często, bo prowadzić uwielbiam a widoku wody potrzebowałam i za nim tęskniłam. 



Jakiś czas temu w jednym z hiszpańskich magazynów psychologicznych przeczytałam ciekawy artykuł o korzyściach wynikających z regularnych pobytów nad morzem albo nad oceanem. I chociaż jego autorzy opierali się na różnych źródłach i wyliczali poszczególne nadmorskie dobrodziejstwa to wszyscy byli zgodni co do tego, że morze ma moc. Postanowiłam podzielić się z Wami moimi osobistymi wnioskami w tym temacie ale moje obserwacje będą dotyczyć morza a nie oceanu, bo nad tym drugim byłam kilka razy w życiu. No ale przecież woda to woda.



O zaletach częstych i regularnych spacerów pisać Wam nie muszę, mam jednak wrażenie że multiplikują się one jeśli te wędrówki odbywają się brzegiem morza. Szum wody łagodzi stres, sprawia, że czuję szczęśliwsza i zdecydowanie bardziej zrelaksowana. Lazur wody sprawia, że widzimy wszystko w zdecydowanie lepszych barwach. Pewnie kojarzycie z nadmorskich spacerów kawałki szkła o brzegach wyszlifowanych przez fale albo te gładkie w dotyku kamienie - mam wrażenie, że dokładnie to samo robi woda z dylematami i problemami, trochę łagodzi ich rysy.


 Szum fal pozwala się wyciszyć i zrelaksować a widok rozciągającego się przede mną bezmiaru wody pozwala otworzyć szerzej oczy na bezmiar możliwości i zmotywować do działania a nie biernie patrzeć na upływ czasu.


Ja naprawdę stojąc nad wodą ( najlepiej na wysokim klifie ) mam wrażenie, że mogę wszystko i nic mnie nie powstrzyma od realizacji planów i spełniania marzeń. To kolejna z nadmorskich zalet - taki mój osobisty power bank.


U mnie wielka woda pobudza również zapał i motywację do robienia wielu rzeczy. Napełnia mnie energią i chęciami do działania a patrzenie na horyzont sprawia iż czuję, że nie ma rzeczy niemożliwych.


Chociaż te wszystkie idylliczne obrazki i zdjęcia z gładką i błyszczącą taflą są przepiękne i chyba każdego zachwycają to ja uwielbiam też morze w niepogodę, wysokie spienione fale i wodę w ciemnych i trochę siejących niepokój barwach. Jak zanosiło się na deszcz często szłam nad morze z aparatem a bywało i tak, że do domu wracałam już w ulewie.


Szum fal i regularne ich uderzenia o brzeg wprowadzają mnie w stan bliski medytacji, której nie praktykuję a która jednak wydaje mi się bliska nad wodą. Pozwala oczyścić umysł ze złych emocji i negatywnych myśli. Słuchając szumu fal jakoś tak mi łatwiej wszystko sobie w głowie poukładać, myśli wskakują na swoje miejsce a poplątane ścieżki przemyśleń i wniosków wydają się możliwsze do rozplątania.


Uwielbiam wstawać wcześniej i witać nowy dzień nad brzegiem morza. I chociaż zachody słońca potrafią być naprawdę spektakularne to osobiście uważam, że wschody mają w sobie zdecydowanie więcej magii.



I może morze nie jest lekiem na całe zło tego świata to pomaga łagodzić negatywne skutki życia w stresującej codzienności i w rzeczywistości, która o czym każdy z nas przekonał się nie raz, nie zawsze jest bajkowa. Wielka woda ma wielką moc a rozciągający się dookoła horyzont jest pełen możliwości. Płyńmy z prądem trzymając się fal ( albo chmur ) czego Wam i sobie życzę. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...