Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

sobota, 21 października 2017

Bremen. I wróciłam o rok starsza.

Wyjazd do Bremen był prezentem, który zrobiłam sobie na urodziny. To tam, spacerując wśród klimatycznych uliczek godziłam się po raz kolejny z upływem czasu :). Był też spełnieniem jednego z marzeń jedenastoletniej dziewczynki, która jeszcze nigdy nie jechała piętrowym pociągiem. Niemniej jednak frajdę z tej przejażdżki miałyśmy obie taką samą, pomimo tego, że ja jako dziecko i nastolatka piętrowym pociągiem jeździłam regularnie. Cieszyłam się jak bym też miała jedenaście lat a prawda jest taka, że mam sporo więcej ( i jak by tego było mało, to w tym dniu wzbogaciłam się o kolejny rok ). No trudno.


Naszą wycieczkę zaczęłyśmy w Hamburgu na dworcu głównym, podróż do Bremen trwa ok 1,5 godz. co przy tej naszej ekscytacji piętrowym pociągiem, przygodą i moimi urodzinami zleciało nam zdecydowanie zbyt szybko. Nie miałyśmy na ten dzień żadnego konkretnego planu, poczytałam co prawda trochę o Bremen przed wyjazdem ale i tak nie nastawiałam się na dotarcie do wszystkich polecanych i sugerowanych miejsc. Zanim jednak wybór padł na Bremen w biurze informacji dla turystów na dworcu w Hamburgu przeprowadziłam wywiad i spisałam sobie wszystkie miasta, do których można dotrzeć piętrowym pociągiem ( położone w miarę niedaleko od Hamburga tak żeby wycieczkę można było zaliczyć do tych jednodniowych ). Niemieckie koleje prawie zawsze mają jakieś promocje i fajne oferty co zdecydowanie zachęca do podróżowania pociągiem. Nasz bilet kosztował 25 euro, upoważniał do podróży dwie osoby dorosłe i dziecko i był ważny 24 godziny na podróżowanie po całym landzie. Czyli mogliśmy sobie na nim jeździć cały dzień w tę i z powrotem albo nawet jeszcze dalej.

Liczący ponad 600 lat Pomnik Rolanda ( bohatera Pieśni o Rolandzie ) oraz Muzykanci z Bremen.

Jednym z najbardziej znanych miejsc w mieście jest pomnik pochodzących stąd zwierząt - muzykantów z jednej z baśni Braci Grimm. Każdy turysta chce mieć zdjęcie z muzykantami a są tacy, którzy wierzą, że dotknięcie pomnika przynosi szczęście, co świetnie można zobaczyć na łapach i pysku osiołka. Wyżej nikt nie sięga.



Po lewej Muzykanci z Bremy, po prawej Katedra Św. Piotra.




Nasz spacer ograniczyłyśmy tylko do tej starszej części miasta i niestety nie jestem w stanie powiedzieć co oprócz tego warto zobaczyć. My zamiast nowocześniejszej części miasta wolałyśmy spacer wąskimi uliczkami pełnymi klimatycznych zakamarków, przytulnych kawiarni i restauracji oraz sklepików.


Ratusz i przylegający do niego plac to turystyczne serce miasta. Budowla ratusza jest przepiękna, niestety moje umiejętności fotograficzne nie są w stanie tego odzwierciedlić ( rzadko robię zdjęcia ostatnio co ma decydujący wpływ na moje uwstecznianie się w tej dziedzinie ).




Połowa sierpnia to sezon turystyczny w pełnej krasie ale narzekać nie będę, bo fajnie być sierpniowym lwem :). Na jakieś wielkie tłumy narzekać nie mogę aczkolwiek czasami w labiryncie wąskich uliczek bywało tłoczno i tworzyły się korki. Najlepsza na nie rada? Przeczekać.


Takie klimatyczne labirynty to moje ulubione części miast. Zawsze mam wrażenie, że przeniosłam się w czasie i późniejsze zderzenie z tą ciut nowocześniejszą architekturą bywa trudne. Chyba nigdy nie znudzą mi się takie miejsca, to wyszukiwanie detali, docieranie do mikroskopijnych zaułków i zaglądanie ludziom w okna. To jedna z esencji podróżowania i z największych zalet.


Pomimo tłoku i gwaru mam wrażenie, że życie zwalnia i toczy się swoim rytmem a wizja nowoczesnego miasta, z całym dobrodziejstwem cywilizacji zostaje przysłonięta przez "kocie łby", starodawne szyldy i małe kolorowe kamienice.



Bremen ma powierzchnię 404 km2 a to sytuuję ją jako najmniejszy kraj związkowy Niemiec, który stanowią Brema i Bremerhaven. To drugi co do wielkości, po Hamburgu, port niemiecki, ważny ośrodek handlowo - przemysłowy. Osobiście ciężko mi w to uwierzyć spacerując uliczkami z innego świata, zaglądając do warsztatów kaletniczych, małych piekarni i "fabryczek" cukierków dających szansę przyjrzeć się procesowi ręcznej produkcji lizaków i kolorowych landrynek. Bremen to handlowo-przemysłowy "wielki świat" który kurczy się do małych rozmiarów w najpiękniejszej jak dla mnie części miasta.


 Trochę żałuję, że nie udało nam się dotrzeć do portu ani do żadnego z parków. Niestety czas przeznaczony na zwiedzanie minął zdecydowanie zbyt szybko a nas jeszcze czekała wieczorna impreza w restauracji do której ja, jako główna bohaterka zamieszania, musiałam się psychicznie i mentalnie przygotować. Kilka lat temu obiecałam sama sobie, że każdego roku w urodziny ( albo blisko tej daty ) zrobię coś fajnego albo spędzę ten dzień tak jak lubię. Jak na razie idzie świetnie. Może już powinnam zacząć się zastanawiać co zrobię 15 sierpnia za rok?

środa, 4 października 2017

Cuevas del Rodeo. Inne oblicza jaskini.


W moim podróżowaniu i włóczeniu się po okolicy nie kieruję się żadnymi kategoriami. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że zdecydowanie wolę polegać na własnym instynkcie i pomysłowości niż na przewodnikach opisujących tylko te miejsca najbardziej znane. Bycie powsinogą ciekawą świata jeszcze nigdy mnie nie zawiodło ani ( na szczęście ) nie wpakowało w żadne tarapaty, co czasami samą mnie napawa zdumieniem przez to moje zaglądanie w bramy i okna. I nawet mnie żadnym psem nie poszczuto. Nigdy. Na serio!



Bycie niezależną daje w podróżowaniu niesamowite możliwości. Nie wiem czy kiedykolwiek dojrzeję do podróżowania z biurem podróży, w chwili obecnej tak samo szczerze w to wątpię jak i liczę na to, że jednak do tego nie dojdzie. I to nie jest tak, że mam coś przeciwko zorganizowanym wyjazdom bo wiem, że są miejsca po których ciężko podróżować na własną rękę. Póki co nie mam takich miejsc w moich podróżniczych planach co zdecydowanie ułatwia organizowanie wyjazdów. Wiem, że z tym moim gadulstwem i ciekawością, z niemożliwą do pohamowania nałogową obsesją na punkcie obserwowania codziennego życia i zaglądania w mało turystyczne zakamarki niekoniecznie byłabym darzona sympatią przez pilota lub opiekuna grupy :).



Nie muszę podróżować daleko żeby czuć się podróżniczo spełniona ( podróżniczo! to brzmi dumnie ). Może to dlatego, że nie podróżuję daleko tak często jak bym chciała. Z równą radością docieram do miejsc bliskich i zdawałoby się turystycznie mało atrakcyjnych. Gdybyście widzieli moją radość na urodzinową podróż piętrowym pociągiem to opinia byłaby jednoznaczna: wariatka!



 Cuevas del Rodeo to jaskinie będące kiedyś pomieszczeniami mieszkalnymi. Grupa pasjonatów, niezależnych artystów i marzycieli postanowiła połączyć siły i uratować jaskinie przed zniszczeniem. W piętnastu jaskiniach powstały galerie sztuki, organizowane są warsztaty artystyczne, kameralne koncerty i różnorakie zajęcia a także wystawiane są sztuki teatralne. W jednej z nich jest herbaciarnia a w jednej bar.



Co jakiś czas organizowane są imprezy mające na celu popularyzację tego miejsca a dla artystów są szansą na pokazanie i sprzedaż swoich prac.



 W jaskiniach organizowane są warsztaty artystyczne dla zorganizowanych grup, często przyjeżdżają tutaj szkoły na zajęcia plastyczne. Odrestaurowanie jaskiń zaowocowało bogatą ofertą kulturalną i ożywiło zapomniane kiedyś miejsce. Jestem pewna, że kiedy Cuevas del Rodeo rozbrzmiewają muzyką i głosami ludzi, twórcy całego zamieszania mają pewność, że fundusze, praca i serce włożone w odrestaurowanie jaskiń nie poszły na marne. I że było warto.


Jaskinia nr 3 - herbaciarnia.


 Tyle się rozpisałam na temat tego jaka to jestem odważna i nieustraszona w zaglądaniu ludziom w okna a tymczasem ja nawet nie potrafię robić zdjęć we wnętrzach bo czuję się tak niezręcznie, że szkoda słów. Może i w dużych pomieszczeniach, kiedy nikt nie patrzy czasem coś tam pstryknę, ale w miejscu małym jak jaskinia tak długo się czaję, żeby zrobić zdjęcie że w końcu odpuszczam. Taka ze mnie bohaterka.

No ale jedno zrobiłam.

Organizowane w jaskiniach imprezy i zajęcia cieszą się ogromnym powodzeniem i pomimo tego, że nie są zbyt nagłaśniane, potrafi być tłoczno.


Dla zainteresowanych: jaskinie znajdują się w Hiszpanii, w miejscowości Rojales, niedaleko Torrevieja ( Costa Blanca ). Wstęp do nich jest bezpłatny, wyjątek mogą stanowić przedstawienia teatralne lub warsztaty artystyczne.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...