Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


9/12
2025

To były piękne dni czyli chwała niech będzie internetowym znajomościom

 Czy znacie to uczucie, kiedy przytrafiają się Wam dobre rzeczy a kiedy już miną to nie jesteście pewni, czy na pewno się wydarzyły? Ja czuję coś takiego właśnie teraz za sprawą dwóch wyjątkowych osób, które miałam przyjemność u siebie gościć i z którymi spędziłam kilka ostatnich dni.

 Blogowe znajomości to dla mnie najwspanialsza zaleta blogowania a te, które przerodziły się w prawdziwe spotkania mają dla mnie wartość, której się nie da ocenić. To niesamowite ile dobrych emocji można czerpać ze spotkania z osobami znanymi jedynie z internetu, zwłaszcza kiedy intuicja nie zawodzi i okazuje się, że więź, którą czuliśmy przez internetowe łącza, na żywo okazuje się tak samo fajna. A po kilku przeżytych wspólnie dniach zyskuje jeszcze na wartości.

 Julkę już znałam bo odwiedziła mnie w styczniu, spotkałyśmy się również na Majorce. Z kolei Ona spotkała się na Majorce z Ulą. Wszystkie razem spotkałyśmy się teraz u mnie pierwszy raz a nasze spotkanie było efektem szybkiej i spontanicznej akcji po tym, jak poinformowałam dziewczyny, że na początku grudnia mam urlop i że serdecznie zapraszam Je do siebie na jarmarki. Co tu dużo mówić, to właśnie one stały się tłem naszego spacerowania ale co zrobić skoro o tej porze roku można je spotkać na niemal każdym rogu? Dziewczyny, bardzo dziękuję, że kiedy rzuciłam temat żebyście do mnie przyjechały to już tego samego wieczoru miałyście ustalone szczegóły. Taką spontaniczność i chęć przygody doceniam i szanuję 😊.



 Bardzo się cieszę, że Ula zaufała mi na tyle, że zechciała być moim gościem przez tych kilka grudniowych dni. O Julkę byłam spokojna bo przecież już tu była zatem dobrze wiedziała jak jest u mnie fajnie 😀. I chociaż byłam pewna, że nasze spotkanie we trzy będzie czymś wyjątkowym to rzeczywistość prześcignęła moje najbardziej optymistyczne wyobrażenia a my spędziłyśmy razem piękny i niezapomniany czas.



 Wypiłyśmy hektolitry zimowej herbaty, trochę grzanego wina, dużo rozmawiałyśmy i chodziłyśmy ale przecież ja miałam urlop a dziewczyny były w podróży, nie wypadało nam nic nie robić 😊. W tym napiętym grafiku udało nam się również obejrzeć film. Co się przez te dni naśmiałyśmy to nasze! 

 Pojechałyśmy na jeden dzień do Bremen, w dodatku piętrowym pociągiem 😊.

 Widziałyśmy prawdziwego Mikołaja

i śpiewającego łosia.

 Chodziłyśmy szlakiem świątecznych jarmarków ciesząc się magią zbliżających się świąt i swoim własnym towarzystwem. Najlepszym dowodem na to jak bardzo byłam z dziewczynami szczęśliwa jest fakt, że ani razu nie pomyślałam, że do tej magicznej jarmarkowej scenerii brakuje mi jedynie śniegu.



 Ostatniego dnia zabrałam dziewczyny do Blankenese, jednej z moich ulubionych dzielnic Hamburga. I chociaż byłam pewna, że nie da się polubić Blankenese jeszcze bardziej to wiecie co? Polubiłam! A listopadowy mrok, bo dzień był akurat pochmurny, i towarzystwo Uli i Julki sprawiły, że ta stara rybacka dzielnica zauroczyła mnie jeszcze bardziej. 


 Każdemu z Was życzę tak wspaniałych gości. Julkę już znałam zatem wiedziałam czego się po Niej spodziewać 😀, chociaż i tak przez te kilka dni miałam okazję poznać Ją jeszcze lepiej, z czego bardzo się cieszę. Nowością było dla mnie towarzystwo Uli ale pewność, że jest świetną osobą zyskałam już podczas pierwszej internetowej pogawędki a spędzone z Nią te kilka dni jeszcze bardziej mnie w tej sympatii utwierdziło. Zazdroszczę Uli energii i nastawienia do życia i podziwiam za odwagę, przebojowość i znajomość angielskiego, bo tego to się po Uli nie spodziewałam. Początek grudnia spędziłam w naprawdę wyśmienitym towarzystwie i absolutnie nie jest żadną przesadą z mojej strony stwierdzenie, że te dni to jest jedna z najpiękniejszych rzeczy jaka mi się w tym roku przytrafiła a dobrych rzeczy działo się u mnie w tym roku sporo.


 Zapraszając do siebie Julkę i Ulę rozjaśniłam sobie grudniowy mrok i chociaż spędzanie urlopu w domu nie jest dla mnie to teraz przekonałam się, że nie trzeba jechać w podróż żeby było fajnie, ciekawie i miło. Trzeba mieć tylko odpowiednie towarzystwo.

 Tych z Was, którzy jeszcze nie wiedzą o jakiej Julce i Uli mowa, zapraszam serdecznie tu: 

obiecuję, że Wam się spodoba.

 Dziewczyny, jestem szczęściarą, że zechciałyście mnie odwiedzić, robić obiady, kroić pomarańcze do herbaty a ja byłam od sypania kulek 😀. Nasze herbaciane wieczory były wspaniałym zwieńczeniem każdego dnia, bardzo mi tego brakuje... Mam nadzieję, ba, ja to wiem, że to spotkanie było pierwszym z wielu. Ula ma znajomości w niebie a ja wierzę, że wykorzysta te kontakty abyśmy niedługo znowu się spotkały. Pamiętajcie również, że zawsze jesteście u mnie mile widziane, zastanawiam się, czy nie dorobić Julce klucza 😊. Dziękuję Wam bardzo za to, że dostarczyłyście mi tylu pięknych emocji i niezapomnianych wspomnień i zorganizowałyście jeden z najlepszych urlopów w życiu! Tęsknię za Wami przeogromnie!


Komentarze