2025
Split. Zabrakło szybszego bicia serca
Moje rowerowe plany na dzisiaj pokrzyżował porywisty wiatr. Ten kto roweruje ten wie, że wiatr to chyba najgorsze co może być a zasada, że rowerzyście wiatr zawsze wieje w oczy, sprawdza się zawsze bo wielokrotnie to sprawdziłam. Zatem sprzątam, piorę, siedzę na balkonie, pochowałam swetry i wyciągnęłam rzeczy na lato, ogarniam co jest do ogarnięcia a w międzyczasie wpadłam na genialny plan, że przecież jeszcze mogę blogować 😀. Jak wiatr się uspokoi to może sobie zrobię rundkę jako namiastkę całego dnia na rowerze, co miałam w planach. Póki co zapraszam Was dzisiaj do Splitu, to już chyba przedostatni chorwacki wpis i kończę z tematem, bagatela rok po tym jak rzecz miała miejsce, brawo ja!
Przylecieliśmy do Zadaru i od razu po odebraniu samochodu ruszyliśmy w kierunku wybrzeża na drineczka, co zarządziłam ja jeszcze w samolocie. Pierwszy nocleg mieliśmy w Plitwicach dokąd ruszyliśmy od razu po drineczkach ale o Plitwicach już pisałam TUTAJ. Pisałam również o moich chorwackich zachwytach, Chorwacja to jeden z najpiękniejszych krajów w których byłam ale niestety na tle tych wszystkich wspaniałości i przyrodniczych cudów, które tam widziałam, Split wypada trochę słabo.
Pamiętam, że na Split zaplanowaliśmy cały dzień po czym bardzo szybko okazało się, że nie mamy co robić. Starówka, będąca jednocześnie najbardziej ciekawą częścią miasta, jest niewielka i poza nią praktycznie nie ma tam co robić. Nie mogę napisać, że mi się nie podobało bo Split ma mnóstwo urokliwych zakamarków i klimatycznych miejsc, gdzie z filiżanką kawy można obserwować codzienność. Niestety Split ma również silną konkurencję w postaci innych pięknych miejsc, które oferuje Chorwacja. Dlatego też stwierdziliśmy, że nie będziemy zwiedzać Splitu na siłę a zwiedzanie dokończymy rano w dniu rejsu na Hvar.
Split jest drugim co do wielkości miastem Chorwacji, gospodarczym i kulturalnym centrum Dalmacji. Znajduje się tutaj port handlowy i pasażerski skąd wypływają promy na chorwackie wyspy a także do Włoch. Skłamałabym pisząc, że w Splicie mi się nie podobało bo miasto ma w sobie coś takiego, że nie można o nim myśleć źle ale problemem jest to, że potrzeba dużo czasu żeby to dostrzec i poczuć. Historyczna część miasta sąsiaduje z blokowiskami i budynkami przemysłowymi i takie bliskie zetknięcie dwóch całkowicie różnych światów widziałam chyba pierwszy raz. Jeśli jednak w swoich spacerach będziemy się trzymać tych najpiękniejszych uliczek to z pewnością zauważymy wiele rzeczy, które mogą się spodobać.
Najcenniejsze i najważniejsze zabytki Splitu znajdują się w murach wpisanego na listę UNESCO Pałacu Dioklecjana. Spacerując wąskimi uliczkami, po śladach które kiedyś zostawił tutaj cesarz, można podziwiać stare mury, bramy i świątynie. Pałac ten to najlepiej zachowana rzymska budowla na wschodnim wybrzeżu Adriatyku. W jej wnętrzu powstało tętniące życiem średniowieczne miasto a fakt, że w bezpośrednim sąsiedztwie zabytków nadal mieszkają ludzie, jest fenomenem na skalę europejską i trochę mnie zszokował, o czym już pisałam kilka akapitów wyżej.
Najwięcej budynków w Splicie powstało na przełomie wieków XII-XIV a spacer wśród okolonych nimi uliczek to naprawdę wielka przyjemność. Tradycyjnie ekscytowały mnie kamienice z kamiennych bloków, okiennice, małe balkony oraz placyki będące siedzibami małych kawiarenek. I chociaż w kontekście Splitu ciężko mówić o szybszym biciu serca to można tutaj znaleźć wiele rzeczy, które mogą zachwycić. Niekoniecznie są one uznawane za atrakcje turystyczne ale jeśli ktoś tak jak ja patrzy na świat przez pryzmat odpadającego z murów tynku, okiennic ostatni raz malowanych lata temu i lubi wyszukiwać detale, będzie miał w Splicie co robić. Miastu przydałoby się jedynie trochę więcej roślinności bo bez niej starówka wygląda trochę surowo ale na szczęście świeciło słońce co ocieplało zakamarki swoim blaskiem.
Przed podróżą do Chorwacji wyczytałam w przewodniku, że można w Splicie znaleźć mnóstwo inspiracji Wenecją co szczerze mówiąc brzmiało bardzo zachęcająco. Zwiedzając miasto w ogóle o tych wpływach weneckich zapomniałam ale na widok budynku Prokuracji, w którym znajduje się kawiarnia i Miejski Teatr Młodych, zdałam sobie sprawę co mieli na myśli autorzy przewodnika.
Nie wiem, czy zachęciłam Was do odwiedzenia Splitu czy zupełnie przeciwnie. Bo chociaż nie mogę napisać, że mi się nie podobało, nie mogę również stwierdzić, że byłam przezachwycona. Smutna prawda jest jednak taka, że gdybym jeszcze raz mogła zaplanować tę podróż zamiast Splitu wplotłabym w trasę jakieś inne miejsce. Każda podróż jest cudowna i ja naprawdę doceniam fakt, że mogę zwiedzać świat i jestem wdzięczna losowi, że mi to umożliwia. Staram się nie być wybredną i w każdym miejscu szukam rzeczy, które mogą mi się spodobać, co najczęściej mi się udaje. W Splicie też znalazłam ogrom fajnych rzeczy ale niestety zabrakło szybszego bicia serca, co jest dla mnie w podróżach dosyć ważne. Nie będę ukrywać, że jestem romantyczką a podróżowanie uświadomiło mi, że ten romantyzm w moim przypadku obejmuje również poznawanie świata. Co zrobić? 😀
Nie mam osobistego porównania, więc wirtualnie zwiedzam wszystko z równym zapałem, a Split wart jest grzechu, urokliwy bardzo!
OdpowiedzUsuńJazda rowerem powinna dawać przyjemność, więc w kiepską pogodę odpuszczam.
Jeździłam w mróz, bywało że i w deszcz ale wiatr to zdecydowanie najgorsze co się może przytrafić rowerzyście. Na szczęście wiatr nie przeszkodził mi w "przebimbaniu" niemal całego dnia na balkonie i też było fajnie. Nawet się trochę opaliłam.
UsuńOptymista wszędzie znajdzie dobre strony:-)
UsuńOtóż to! A na rowerze spędziłam dzień wczoraj 🙂
UsuńZetknięcie urokliwego starego miasta z blokowiskami pamiętam z Węgier i w zasadzie nie dziwi mnie, że i w Chorwacji tak bywa :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach wygląda ładnie, lubię takie stare budynki.
Jakiś czas temu czytałam "Fjaka. Sezon na Chorwację" i tam, o ile nie pomyliłam z innym miastem, autorka też o Splicie pisze, że w porównaniu z innymi miejscami turystycznie nie zachwyca.
Niedawno wróciłam do domu i od tej pory lekka puchowa kurtka jest w użyciu. Buty zimowe pochowałam, ale tej kurtki to mi się nawet nie opłaca ;)
Wiesz, Split brzydki nie jest ale o zachwyty raczej ciężko. Mam trochę dziwne, mieszanie odczucia ale to pewnie przez ten chaos, którego nie lubię. Z jednej strony o krok od starówki gwarne nabrzeże, z drugiej blokowiska, dziwnie trochę. Za bardzo trzeba było się koncentrować żeby trzymać się najstarszej części miasta bo ta nowsza była średnio zachwycająca. Witamy w rzeczywistości 🙂
UsuńA mnie jednak bije szybciej serce już od samego podziwiania Twoich zdjęć. Pięknie tam jest. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach może faktycznie wygląda ładnie, poza tym wybrałam te najfajniejsze 🙂. Ale zdjęcia to jedno, atmosfera to drugie, ana nasze wrażenia wpływ ma przecież połączenie ich obu. Split brzydki nie jest ale od zachwycania się nim daleki, a przynajmniej tak jest w moim przypadku. Fajnego dnia Karolina!
UsuńJa nie mam porównania z innymi miastami Chorwacji, może dlatego miasteczko wydaje mi się całkiem ładne, ciekawa zabudowa, no może rzeczywiście przydałoby się więcej zieleni. Ale czasami tak już jest, że coś nie złapie nas tak mocno za serce i sami nie wiemy dlaczego. Podobne wrażenie towarzyszyło mi wychodząc z teatru muzycznego. Przyjaciółka zachwycona i w skowronkach a ja myślę, czy jeszcze kiedyś trafi się coś co mnie tak zwali z nóg, zachwyci tak do szpiku kości, a nie będzie po prostu ciekawe i ładne. No nie zażarło.
OdpowiedzUsuńDziś w skrzynce czekała kartka z Anglii- bardzo dziękuję, za każdym razem to bardzo miła niespodzianka. Zwłaszcza, że nie zaglądałam kilka dni na bloga i nie wiedziałam co w trawie piszczy i dokąd się wybierasz.
Nie pamiętam ale chyba nie wspominałam o tym, że majówkę spędzę na wyjeździe. Na przedłużony weekend poleciałam do Anglii do blogowej przyjaciółki, którą znam już chyba z 12 lat. Wracałam z perypetiami ale wróciłam 😊. Cieszę się, że kartka doszła i to w miarę szybko. Uwierz mi, że kupowanie kartek i ich wysyłanie to dla mnie zawsze wielka frajda. Mam nadzieję, że szybko zapełnię Ci korkową tablicę. Uściski.
UsuńMoja korkowa tablica już trzeci raz ma wymienianą szatę tyle na niej karteczek, a te od Ciebie stanowią sporą jej część :) Ja też lubię wybierać kartki zastanawiać się co napisać, starając się pisać do każdego trochę inaczej, aby nie było sztampowo.
UsuńZa każdym razem niezmiernie mi miło, że za sprawą widokówek dostarczam Ci powód do uśmiechu. Też staram się pisać spersalizowane pozdrowienia co przy kilkunastu widokówkach czasem bywa trudne 🙈
UsuńBardzo dziękuję za kartkę, nie było mnie w domu od niedzieli i dopiero dziś przeczytałam.
OdpowiedzUsuńPiękna majówka, cudne zabytki!
Buziaki:-)
Cała przyjemność po mojej stronie 😘
UsuńCiekawe są takie obiekty okna z okiennicami, zawsze podobały mi się takie ozdoby, jak i osłona od słońca. Nawet gdy trochę podniszczone. A blokowiska nawet gdyby nie wiadomo jak będą udziwnione nigdy nie będą miały "duszy", swojego uroku. Pozdrawiam, a te okropne wiatry to już nas otaczają ze wszech stron.
OdpowiedzUsuńJa też w odpadającym tynku, starych kaflach i w obłażących z farby oknach i drzwiach dostrzegam dużo uroku. To co jedni uznają za brzydkie dla drugich jest atrakcją turystyczną i ja jestem właśnie w tej grupie. Tak jak piszesz, miejsca z duszą rzadko kiedy są nowoczesne i zmodernizowane. Udanej niedzieli, pozdrowienia.
UsuńHaha no i właśnie za to uwielbiam Twoje wpisy – zero ściemy, sporo autoironii i wszystko podane w taki sposób, że człowiek czuje się, jakby siedział z Tobą na tym balkonie przy kawce i słuchał opowieści 😄 Co do wiatru – święta prawda! On naprawdę ma jakiś wewnętrzny GPS ustawiony na „prosto w twarz rowerzysty” 😂
OdpowiedzUsuńA Split? No cóż, czasem są miejsca, które bardziej się docenia niż kocha – i to też jest okej. Dzięki, że pokazujesz podróże bez lukru, ale z sercem. Czekam na ten ostatni wpis z Chorwacji i już się szykuję na Twój blogowy comeback! 🚲☕✍️ U mnie niestety niebbedzie wpisow z Chorwacji , bo została odłożona na "kiedyś" ale nie wiem kiedy bedzie to "kiedyś"
Może nie w Chorwacji to i tak spędziliście przecież weekend w cudnym miejscu. Co się odwlecze to nie uciecze zwłaszcza przy takich cenach biletów jak te Wasze. Split nie jest brzydki ale zabrakło mi tego czegoś co sprawia, że pobyt w danym miejscu zapamiętuje się na zawsze.
UsuńFajnej niedzieli w cudnych plenerach.
Być może Split nie przyprawia o szybkie bicie serca ale jak widzę nie spisałaś go na straty. Jesteś osobą, która zawsze w każdym nowym miejscu dostrzeże coś ciekawego. Monia, jednak Twoje przepiękne zdjęcia zachęcą każdego do odwiedzenia tego miasta.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
W każdym z miejsc staram się odnaleźć coś fajnego i nie pozwalać, żeby to co już w życiu widziałam miało mój wpływ na podróżnicze zachwyty. Ilość odbytych podróży może sprawić, że stanę się bardziej wybredna i nowym miejscom zawieszę poprzeczkę zbyt wysoko a do tego nie mogę dopuścić. Nie ma dnia a już na pewno nie ma podróży, żebym nie była wdzięczna za to, że mam i zdrowie, i środki pozwalające mi na odkrywanie świata. I nie chcę być wobec tego świata zbyt wymagająca. Pozdrawiam Cię serdecznie z balkonu, pięknych dni!
UsuńMnie jak najbardziej zachęciłaś do odwiedzenia Splitu. Na zdjęciach wygląda bardzo urokliwie. Moje klimaty jeśli chodzi o architekturę. Chyba by mi się tam spodobało.
OdpowiedzUsuńWiem, że na zdjęciach Split może się podobać ale na wrażenia wpływa nie tylko to co się widzi ale też to co się czuje. Jakoś nie potrafiłam wydobyć że Splitu czegoś, co zapamiętam na dłużej i co sprawi, że pomyślę o tym mieście cieplej niż tylko o kolejnej urlopowej destynacji. Sama nie wiem... Split jest dziwny 😀.
UsuńPozdrawiam Cię radośnie w ten jesienny piątek.