2025
U Mozarta na urodzinach. Jeden dzień w Salzburgu
Kiedy reszta naszego turnusu pojechała w góry my postanowiliśmy pójść albo raczej pojechać pociągiem własną drogą i spędzić jeden dzień w Salzburgu. To austriackie miasto bardzo często przewijało się w naszych rozmowach o podróżniczych destynacjach na city break bo oboje chcieliśmy kiedyś tam być. Nie wypadało nam zatem nie skorzystać z okazji bo z miasteczka, w którym się zatrzymaliśmy mieliśmy do Salzburga 40 minut pociągiem. Ruszyliśmy zatem w drogę aby spędzić w Salzburgu jeden dzień, jak się okazało ciepły i słoneczny, z rekordowo wysoką temperaturą bo tego dnia było, uwaga, 14 stopni, a nie zapominajmy że byliśmy w pobliżu Alp i to pod koniec stycznia.
Alpejskie miasta i miasteczka są zachwycające ale Salzburg jest jednym z najpiękniejszych w tej części Alp. Ilość zabytków zachwyci nawet najbardziej wybrednego turystę a piękna architektura sprawia, że o Salzburgu nie da się łatwo zapomnieć. To miasto słynące z Twierdzy Hohensalzburg, z Mozarta i renesansowego kompleksu pałacowo-ogrodowego, do którego niestety nie doszliśmy bo zimą wydał mi się mało ciekawy. Ogrody trzeba przecież zwiedzać kiedy kwitną.
Salzburg to miasto Mozarta. Żółty budynek ze zdjęcia powyżej przyciąga wszystkich turystów, nie tylko melomanów, bo tutaj Mozart mieszkał do 17 - ego roku życia, a w którym teraz mieści się muzeum. W ogóle tego nie planowaliśmy ale na miejscu okazało się, że w Salzburgu byliśmy w dniu urodzin kompozytora. Zwiedzając Salzburg posiłkowałam się blogiem Wkraja, którego serdecznie pozdrawiam, bo dzięki Niemu zwróciłam uwagę na coś, obok czego zapewne przeszłabym obojętnie. Na domu Mozarta znajduje się bowiem coś szalenie ciekawego a mianowicie "prototyp" tego, co dekady później znajduje się w niemal każdym domu. Ciągnąc za drucik odpowiadający mieszkaniu, do którego chcieliśmy iść, uruchamiał się mechanizm stukający w okno. Kto wie, może była to pierwsza wersja domofonu? A nawet videodomofonu bo przecież patrząc przez okno można było sprawdzić kto do nas puka.
Z racji tego, że o Salzburgu marzyłam od dawna trochę nierzeczywiste wydawało mi się to, że tu jestem. Mój entuzjazm spowodowany spełnianiem kolejnego marzenia i przepiękna wiosenna pogoda sprawiały, że z ekscytacji niemal unosiłam się nad ziemią. Piękniejszej pogody nie mogłam sobie wymarzyć i naprawdę doceniam fakt, że taki wiosenny dzień przydarzył nam się w środku zimy.
Naszym głównym celem w Salzburgu było miejsce, które znajduje się na większości zdjęć i widokówek czyli Zamek Hohensalzburg. Chociaż wejście na zamkowe wzgórze nie sprawia wielkich trudności to warto pamiętać, że w sezonie kursuje tam kolejka szynowa. Sami planowaliśmy nią wjechać traktując to jak turystyczną atrakcję ale okazało się, że akurat trwały prace konserwatorskie. Zatem weszliśmy i zeszliśmy na własnych nogach, po drodze odwiedzając przepiękny stary cmentarz i podziwiając Salzburg widziany z wyższej perspektywy.
Z zamku rozciąga się przepiękny widok na okolicę, w tym na Alpy wyznaczające linię horyzontu.
Salzburg jest przepiękny i to co bardzo w miastach lubię, nienachalny. Zachwycającej architektury i zabytków jest akurat tyle, żeby nie przytłoczyć a zamiast tego rozbudzić apetyt na więcej. To idealne miasto do cieszenia się nim na spokojnie, deptak i klimatyczne uliczki zachęcają do zwolnienia kroku a klimatyczne kawiarenki stwarzają okazję do regularnych przerw w zwiedzaniu. W ogóle się nie dziwię, że stare miasto Salzburga zostało w 1996 roku wpisane na Listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Jestem zachwycona Salzburgiem i niezmiernie wdzięczna pogodzie, że 27 stycznia podarowała nam w prezencie ciepły, słoneczny i bardzo przyjemny dzień, z przepięknym niebieskim niebem towarzyszącym nam na każdym kroku. Jakby mało było radości to jeszcze udało nam się znaleźć ostatni wolny stolik w najstarszej kawiarni Europy Zachodniej, gdzie wypiliśmy kawę i zjedliśmy tort - a jakże inaczej - Mozarta.
Skoro byliśmy w Salzburgu to nie mogło zabraknąć pomnika Mozarta, który przyglądał się łyżwiarzom na ulokowanym u jego stóp lodowisku.
Aha, z tego miejsca bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy pod jednym z poprzednich postów, w którym ubolewałam nad dużą ilością zdjęć, przekonywali mnie, że to zaleta. Dzięki Wam niczym nieograniczona mogłam teraz przebierać w zdjęciach z Salzburga do woli. Gdyby nie Wy miałabym skrupuły, że tak Was tymi kadrami zanudzam a tak to Wasze przychylne słowa ułatwiły mi zadanie.
Z wielką radością powróciłam do tego dnia, który szczęśliwie mi się przytrafił prawie dwa miesiące temu. Uwierzyć nie mogę w to, że wróciłam z Austrii z dwoma spełnionymi marzeniami więcej, średnio za to cieszy mnie fakt, że jedno jest rozczarowaniem ale o tym napiszę niebawem. Salzburg wprowadził do mojego alpejskiego urlopu dużą dawkę architektonicznego zachwytu i sprawił, że oprócz pięknych widoków przywiozłam do domu mnóstwo dobrych wspomnień.
Ja byłam tam w czasie jarmarku bożonarodzeniowego, więc zwiedzających było całe mnóstwo. No i było mnóstwo śniegu i minus 7 stopni. Poszłam śladem Mozarta, bo jeden z moich ulubionych kompozytorów, ale do kawiarni niestety nie weszliśmy, bo była zapchana. Klimat był super, zabytki również, nawet widoki piękne, ale te tłumy... Było więc prawie bajecznie. Może uda mi się kiedyś tam pojechać o innej porze roku. Cieszę się z tylu zdjęć, bo to wspaniałe miasto i ma się czym chwalić. Dzięki Monia:)))
OdpowiedzUsuńNam się w tej kawiarni udało zająć jedyny wolny stolik i powiem Ci, że nadal bardzo mnie ekscytuje świadomość, że byłam w kawiarni, w której regularnie bywał Mozart. Mała rzecz a cieszy.
UsuńPogoda nam sprzyjała a wiadomo, że w słońcu wszystko wygląda piękniej. Salzburg co prawda nie potrzebuje wspomagaczy ale milej się spaceruje pod niebieskim niebem.
Za dwa dni wiosna jupi jupi, niech będzie fajna i ciepła. Buziaki.
No pięknie, przestrzennie i wszystkie atrakcje naraz. W Austrii byłam dawno temu i tylko jeden dzień, taki wyjazd jak twój mi się marzy, a to w końcu nie tak daleko!
OdpowiedzUsuńBlisko, fajnie i pięknie bo niemal z każdej strony widać Alpy. Nie sposób się nie zachwycać!
UsuńUwielbiam❤️ Ilość zdjęć i Salzburg. Pierwszy raz byłam tam w drodze do Chorwacji. Zrobiliśmy tam sobie 24 godzinną przerwę w podróży. Następnym razem były dwa dni i to był wypad z Wiednia. Jeszcze tam wrócę bo lubię ten klimat.
OdpowiedzUsuńJa, jeśli nadarzy się okazja, pojadę jeszcze raz bo bardzo mi się podobało! Lubię takie miasta, niby duże a przytulne, z wieloma okazjami do zachwytów ulokowanymi na stosunkowo małej przestrzeni. Uściski.
UsuńSpełnianie podróżniczych marzeń to jeden z celów mojego życia (obok czytelniczych, wystawowych, teatralnych, koncertowych i paru innych- ogrodowo-parkowych np). Pięknie się wraca choćby tylko myślami do tych chwil radosnych. A jak jeszcze dopisała pogoda to radość podwójna, potrójna albo jeszcze bardziej zwielokrotniona. W Salzburgu nie byłam, a chciałabym. Nie wiem, czy jest takie miejsce, którego nie chciałabym odwiedzić. :) Jest w nas taka zachłanność poznawcza. I każdy odnajduje w takim miejscu coś innego, choć są miejsca wspólne, które widzimy. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo prawda, apetyt rośnie w miarę jeżdżenia co zauważyłam już jakiś czas temu. Miałam moment, że zastanawiałam się czy kiedyś mi się nie znudzą krajobrazy, które można zobaczyć w wielu krajach albo podobna architektura. Ale nie! Wszędzie jest pięknie a ja nie mogę się nasycić. I niech tak zostanie.
UsuńZ racji tego, że za dwa dni wiosna życzę Ci, żeby obfitowała w wiele fajnych i ciekawych rozrywek.
Pogoda stworzona idealnie na spełnienie Twojego marzenia 😊 Dziękuję za to, że podzieliłaś się z nami relacją z wycieczki. Wspaniałe miejsce 😊 nie mogę przestać zachwycać się widokami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSalzburg jest bardzo klimatyczny i pięknie położony, co krok to nowe okazje do zachwytów. Cieszę się, że o jego uroku mogłam się przekonać na własne oczy. Pozdrawiam cieplutko i życzę radosnej wiosny.
UsuńWrażenie na zdjęciach robi doskonałe. Piękna architektura i jeszcze widok na góry do tego, i to, że go nazywasz nienachalnym daje dodatkowy plus. W Austrii oprócz Wiednia byłam kiedyś w Graz, a poza tym tylko przejazdem, ale dobrze mi się ten kraj kojarzy, jako bardzo przyjemny do odwiedzania :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zrozumiałaś o co mi chodzi z tą nienachalnością bo to może się wydawać nie do końca oczywiste. Są miasta piękne ale przytłaczające ogromem zabytków ale są i takie, które hojnie acz z umiarem pokazują to co mają 🙂, nie tracąc przy tym nic ze swojego uroku i piękna.
UsuńSalzburg też nas urzekł swoim położeniem i klimatem. Żałuję bardzo, że nie starczyło nam czasu na zwiedzanie twierdzy, ale zaprzyjaźnione blogi :) pozwalają uzupełnić to co pominęliśmy w podróży. Cieszę się, że choć w małej części mój blog mógł Cię zainspirować. A kupiliście może Mozart Kugeln? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNie kupiliśmy bo już kiedyś jedliśmy i nie bardzo nam zasmakowały. Ania z Norwegii kupiła likiery o smaku kulek Mozarta i trochę żałuję, że na to nie wpadłam bo takie czekoladowe alkohole uwielbiam 😄. Zobacz jakie ludzie mają różne podróżnicze ukierunkowania, Wy nie doszliście do twierdzy a dla nas był to główny punkt pobytu w Salzburgu. Ta różnorodność jest bardzo ciekawa.
UsuńSerdeczności.