Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

piątek, 22 marca 2019

Najpiękniejsze plaże mojego świata.

Bliskość morza albo ostatecznie jakiejś innej dużej wody działa na mnie kojąco. Pływakiem jestem raczej kiepskim a moje umiejętności w tym temacie są podstawowe i raczej pozwalają mi utrzymać się na wodzie niż wyczyniać cuda zbliżone do tych z pływania zsynchronizowanego. Uwielbiam ten stan nieważkości jakie daje pływanie ale za dużo we mnie jakiegoś strachu, którego nie jestem w stanie wytłumaczyć. Woda nie jest moim ulubionym żywiołem ale jest ulubionym widokiem. Moją słabość do szerokiej wody tłumaczę faktem, że pochodzę z Gdyni więc chyba mam to we krwi.


Podzielę się dzisiaj z Wami kilkoma plażowymi hitami. Na początek Maya Bay, którą odwiedziłam podczas zeszłorocznego urlopu. Widoki znane wszystkim albo z internetu albo z filmu "Niebiańska plaża" z Leonardo DiCaprio w roli głównej. To jedna z najtłumniej odwiedzanych plaż w Tajlandii i w Azji w ogóle. Maya Beach była jednym z przystanków podczas naszego jednodniowego rejsu i spędziliśmy tam jedynie godzinę. Mało, ale wystarczająco żeby się zachwycić i na własne oczy przekonać się, że internety nie kłamią i tam faktycznie jest cudnie! Byliśmy tam krótko przed zamknięciem plaży - władze Tajlandii  podjęły taką decyzję z powodu wyniszczenia ekosystemu przez odwiedzających Maya Beach turystów.

Widoki piękne, woda czysta i ciepła a piasek biały i jedwabisty.



Kolejna cudna plaża to też Tajlandia. Z resztą tak się złożyło, że w tym rankingu poświęcam jej wiele uwagi. No ale w końcu to Tajlandia. Wyspa Bambusowa ( Bamboo Island ) to najbardziej dziewicza z wysp, na jakich byłam, nie ma tam żadnej infrastruktury a odwiedziliśmy ją podczas wcześniej wspomnianego rejsu. Widoki przepiękne, turkusowa przejrzysta woda, biały piasek i piękne muszle.




Znów Tajlandia ale obiecuję, że w tym rankingu już ostatni raz. Podczas mojego pierwszego pobytu w Tajlandii i w Azji w ogóle spędziłam kilka dni na Ko Phi Phi. Mieszkałyśmy z koleżanką w domu na palach, do "centrum" chodziłyśmy boso brzegiem morza. W ogóle byłyśmy tam boso cały czas. Wyspa jest nieduża, nie ma tam żadnych dróg i praktycznie ulic. Jedyny dostępny sposób przemieszczania się to albo łódka albo własne, najlepiej bose, nogi. Widoków z Ko Phi Phi nie zapomnę nigdy i cieszę się, że byłam tam dziesięć lat temu. Wariowałam ze szczęścia. W zeszłym roku miałam okazję wrócić na Ko Phi Phi na moment ponieważ organizator rejsu akurat tam zaplanował nam obiad. Ale tam się zmieniło! Tłumy turystów, głośna muzyka i ogólny harmider co mnie nie dziwi, bo wyspa naprawdę jest piękna. Cieszę się jedynie, że mogłam tam spędzić niezapomniany czas dawno temu bo teraz pewnie odczucia mogłabym mieć trochę inne.





Mój ranking najfajniejszych i najładniejszych plaż, na jakich byłam, rządzi się swoimi kryteriami. Marna ze mnie plażowiczka, nie wyobrażam sobie leżeć plackiem cały dzień a co dopiero spędzić tak cały urlop. Zaczynam nudzić się maksymalnie po godzinie, nie pomaga nawet ciekawa książka - leżąc na plecach drętwieją mi ręce od jej trzymania, a leżąc na brzuchu narzekam na szyję i barki. Naprawdę kiepska ze mnie towarzyszka do opalania. Szybko zaczynam marudzić, wiercę się, na próżno szukam wygodnej pozycji, kombinuję co by tu porobić żeby jakoś spędzić czas. Medal temu kto mnie znosi. Dlatego też w moim rankingu najwyższe pozycje zajmują plaże oferujące coś więcej niż tylko miejsce na rozłożenie koca. Fajne widoki, miejsca spacerowe - o tak, to takie rzeczy cenię. Patrzenie na wielką wodę bardzo mnie relaksuje a spacery jej brzegiem nigdy nie przestaną nudzić i zachwycać. Tak też było w niemieckim St. Peter-Ording. Wielka i szeroka plaża, praktycznie pusta tego dnia. Wiało tak okrutnie, że mieliśmy problem żeby wysiąść z samochodu a po powrocie do domu piasek mieliśmy naprawdę wszędzie. Ale spacer był fajny, rzadko mam okazję widzieć odpływ.






Kolejna plaża to hiszpańskie Calblanque. Był czas, że ta plaża była moją ulubioną i kiedy potrzebowałam nadmorskiego spaceru wybierałam się właśnie tam. Kilka małych i dzikich plaż w otoczeniu górzysto-piaszczystej dziczy. Może sama plaża nie powala pięknem ale za to okolica, w jakiej się znajduje już tak. Skaliste wybrzeże, na horyzoncie góry, preria a nawet pustynia. Nie ma tu żadnej infrastruktury oprócz parkingu dla samochodów. Nie ma sklepów ani barów co sprawia, że miejsce wybierają najczęściej ci szukający ciszy i spokoju a właściciele psów mają możliwość swobodnego puszczania luzem swoich czworonogów. Ile ja tu fajnych chwil przeżyłam, ile kilometrów przeszłam...Książka, Mila, termos, jakiś prowiant, godzina w samochodzie i miałam swój własny raj.






Hiszpańska Playa de Portman jest plażą oryginalną i spośród wielu innych wyróżnia ją kolor piasku. W przeszłości okolica słynęła z kopalni i elektrowni, z której zostały jedynie ruiny. I ten czarny piasek jest pozostałością po prowadzonych tam wykopach. Okolice plaży to klifowe i skaliste zbocza - jakże by inaczej - również w ciemnych barwach. Dużym plusem plaży jest małe zatłoczenie a piasek, pomimo tego, że na zdjęciach może sprawia inne wrażenie - jest przyjemny i miękki. Podobało mi się tam a widok czarnej plaży był ciekawym doświadczeniem i miłą odmianą po spacerach po złotym piasku. Nie będę jednak ukrywać, że wolę plażę w tradycyjnej kolorystycznie wersji. Możliwe, że wynika to z faktu, że nie darzę czerni zbyt dużą sympatią, praktycznie nie mam czarnych ubrań, w wystroju wnętrz też preferuję raczej jaśniejsze i bardziej radosne barwy.






Na koniec zostawiłam prawdziwy hit. W moim rankingu najpiękniejsza plaża regionu, w którym mieszkałam i jedna z najpiękniejszych w całej Hiszpanii. W dodatku mam z nią wiele miłych i niezapomnianych wspomnień. Tutaj nawet nie marudziłam, że nuda, że niewygodnie, że gorąco - spacer po pięknej okolicy był zawsze skutecznym antidotum na to moje marudzenie. No i woda -spokojna i czysta. Bywałam tam tak często, że nazywałam ją moją. Przeczytałam tam dziesiątki książek, wypiłam hektolitry herbaty, za każdym razem wchodziłam na pobliskie wzniesienia żeby spojrzeć na ten cudy natury z wysoka. Okolicę znałam swietnie a i tak za każdym razem odkrywałam coś nowego a na dzień na mojej plaży w Mazarron cieszyłam się jak podróż w nieznane. Mam do tej plaży wielki sentyment, zabierałam tam wszystkich naszych gości. Zbyt długo tam nie byłam a pisząc to teraz i oglądając zdjęcia podjęłam decyzję, że pojadę tam podczas kolejnego wyjazdu do Hiszpanii. Piękne miejsce, małe i kameralnie. A co najważniejsze, można zabierać psy, co za czasów Mili było dla mnie bardzo ważne.






Chociaż nie uważam się za plażowiczkę to plaże bardzo lubię. Kojąco działa na mnie widok wody a szum fal to jedna z ulubionych ścieżek dźwiękowych w codzienności. Woda sięgająca aż po horyzont, błyszcząca w blasku słońca i odbijające się od niej jego promienie. Nad wodą fajnie mi się czyta i całkiem nieźle śpi. Namiętnie zwożę do domu muszle i nadmorskie skarby i napełniam nimi słoje i słoiki. Nie lubię nadmorskich kurortów, zdecydowanie bardziej pociąga mnie dzicz i wyludnienie oraz fajne tereny spacerowe. Lubię wysokie i skaliste brzegi i widok wody pode mną. Prędzej wybiorę dziką plażę niż leżaki i palmy. Nie muszę mieć drinków z parasolką ani parasola nad głową - niebieskie niebo mi wystarczy co w połączeniu z lazurową wodą tworzy paletę moich dwóch ulubionych barw.

24 komentarze:

  1. Zawsze podziwiam ludzi wypoczywających przy wejściu na plażę. Ja, tak jak i Ty poszukuję miejsc cichszych. Osłonięta zatoczka, lśniąca woda, szum morza - wszystko czego mi trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżdżę na plażę, żeby odpocząć. W hałasie, zgiełku i w tłumie ciężko mi się zrelaksować. No i nie słychać szumu fal.

      Usuń
  2. Plaża jest dla mnie po to, żeby iść. Chodzę więc, bo mam to szczęście, że jest blisko(15 minut od domu, spacerem) Moją ulubioną jednak pozostaje niezmiennie Runaway Bay na Barbadosie z planem, żeby tam jeszcze wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Każda z tych plaż ma odmienny urok i wszystkie mi się podobają. Mam nadzieję, że kiedyś i ja odwiedzę choć jedną z nich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie odwiedzisz żadnej z mojej listy to pewnie dotrzesz na inną, też piękną.

      Usuń
  4. Ah pieknie. Az chcialoby sie tam przeniesc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też często ubolewam nad brakiem możliwości teleportacji.

      Usuń
  5. A nasze nadbałtyckie plaże? Wiem, że z reguły zimno i pochmurno, ale polskie wybrzeże też ma kilka ciekawych plaż ;)
    Tajlandia ma przepiękne kolory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz. Pochodzę znad Bałtyku ale chyba mój lokalny patriotyzm jest słabiej rozwinięty niż u Ciebie :). Obiecuję poprawę i w następnym takim zestawieniu na pewno znajdzie się któraś z naszych pięknych, ojczystych plaż.

      Usuń
  6. Plaże w Tajlandii faktycznie są boskie, nie byliśmy na tych co wymienilas ale byliśmy z na kilku innych które będę w niedługim czasie :) spro też widzieliśmy jak plywalismy. Te w Hiszpanii też super i bardzo przypominaja mi plaże na Lanzarote, w końcu to też Hiszpania :) fajne zestawienie
    Pozdrawiam serdecznie że słonecznej ale jeszcze zimnej Norwegii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ubolewam nad tym, że tak mało odwiedziłam europejskich wysp bo tam pięknych plaż mnóstwo.

      Usuń
    2. Ale jeszcze wszystko przed Tobą :) uwielbiasz podróże to zapewne coś wymyślisz :) my na kilku bylismy ale wtedy jeszcze nie robiłam zdjęć miejscom bardziej dzieciom i mam :) ale może kiedyś też podobny wpis zrobię jak skończą mi się moje jeszcze nie pokazane miejsca :)

      Usuń
  7. Piękne te plaże...
    A swoją drogą zgrali byśmy się, ja też toleruję plażę tak przez mniej więcej 15 minut, a potem zaczyna mnie nosić... Co innego plątanie się po klifach, spacery skrajem morza, jakieś gry itp. a znad morza to mamy całe pudełeczka z muszlami, kamykami itp. rzecz jasna przeźroczyste żeby było widać co w środku i podpisane skrupulatnie datą oraz miejscem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też tylko przeźroczyste naczynia wchodzą w grę. Nie podpisuję ich bo często w jednym słoju mam kamienie lub muszle z kilku plaż. Jedynie póki co Tajlandia ma osobne naczynia. Mam też kolekcję kamieni znad Renu i sporo kamieni w kształcie serca - ale te na ścianie w ramkach.

      Usuń
    2. U nas te w kształcie serca zwyczajnie gdzieś sobie leżą, czy to ma kominku, czy gdzieś przy książkach.

      Usuń
  8. Piękne zdjęcia. Rozmarzyłam się, bo Tajlandia jest na mojej liście marzeń... A wracając na ziemię, to duże wrażenie na mnie zrobiły plaże Elafonisi i laguna Balos na Krecie oraz większość plaż Minorki (posty zamieszczę na blogu za jakiś czas). Natomiast sentyment do naszego rodzimego Bałtyku i wciąż jeszcze niektórych pustych plaż pozostanie ze mną na zawsze. Pozdrawiam wiosennie i zapraszam na mój blog.
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam sentyment do Bałtyku ale chyba wolę egzotyczne plaże i cieplejszą wodę :).

      Usuń
  9. Super te plaż. Ja podobnie, lubię je ale nie plażuję tylko spaceruję. I te długie, prawie bezludne są najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja albo spaceruję albo siedzę z książką, chociaż idealny odpoczynek to połączenie jednego z drugim.

      Usuń
  10. Zero leżakowania i plażowania ale spacer po tych plażach byłyby dla mnie prawdziwą przyjemnością.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spacer w takich miejscach zawsze jest przyjemnością.
      Pozdrowienia.

      Usuń
  11. Uwielbiam spacery na plażach, a tu takie cuda.
    Za oknem deszcz i zimno, oj poleciałoby się gdzieś w ciepłe kraje :)
    Pozdrowionek moc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj wróciłam z majówki a też bym już gdzieś poleciała :). Pozdrawiam ciepło.

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...