2024
Oslo. Stolica z widokiem na fiord
Odwiedzając Oslo zamknęłam krąg czterech skandynawskich stolic i z radością mogę oznajmić wszem i wobec, że byłam we wszystkich, w których być chciałam. I chociaż zauważyłam wiele cech wspólnych typowych dla skandynawskich dużych miast to każda ze stolic była inna i zapisała się w mojej pamięci w odmienny sposób. Nie jestem też w stanie wybrać faworyta chociaż szala przewagi pochyla się w stronę ostatniej z odwiedzonych. W Kopenhadze byłam dwa razy, w dwóch całkowicie odmiennych porach roku i przeżyłam tam dużo fajnego. Sztokholmu za to bardzo mi żal bo miasto ma potencjał, który niestety ciężko było dostrzec na przełomie lutego i marca bo jak dobrze wszystkim wiadomo szaruga raczej nie dodaje miastom kolorytu. Może warto wrócić tam latem? Do Oslo wkroczyłam za to radosnym krokiem niedługo po przylocie i od razu było fajnie. W perspektywie miałam jeszcze tydzień na Lofotach i pierwsze spotkanie z Anią, zatem już na wstępie Norwegia i Oslo miały na swoim koncie duży plus. Na kolejne plusy zapracowało sobie podczas całej naszej tam wizyty.
CENTRUM I MUZEUM POKOJOWEJ NAGRODY NOBLA |
Bardzo podoba mi się stara architektura i niebo oczywiście!
OdpowiedzUsuńMarzy mi się Norwegia, cała Skandynawia w ogóle, może kiedyś spełnię to marzenie, kto wie!
Życzę Ci, żebyś spełniła. Polecam zacząć od Norwegii bo ze wszystkich skandynawskich krajów gwarantuje chyba najpiękniejsze widoki. Zakochasz się!
UsuńSporo osób pokazywało już Oslo na blogach, ale Twój wpis jest inny. Podoba mi się, że nie trzymasz się stereotypowych miejsc jak np. Park Vigelanda. Natomiast nie potrafię zachwycić się bryłą Opery w Oslo, podobnie jak gmachem Filharmonii w Szczecinie gdzie obydwa budynki wyróżniono nagrodami. Chociaż bardzo nowoczesna architektura w Walencji bardzo mi się podobała. Rejs statkiem to zawsze dobra opcja i nas też zawsze wprawia w dobry humor. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMnie również budynek Opery się nie podoba ale spacer po marmurowym dachu był bardzo przyjemny. Jednak budynek sam w sobie mija się z moim gustem.
UsuńW Parku Vigelanda byłam, a jakże, pojawi się o nim oddzielny wpis. Wrażenia mam trochę psychodeliczne 🙂.
Pozdrawiam cieplutko.
Jaka obłędna architektura :D Czasem to nawet lepiej nie mieć większego planu na zwiedzanie danego miejsca :D
OdpowiedzUsuńJa to prawie nigdy nie mam 😄. Chodzenie zgodnie z zaplanowaną trasą za bardzo mnie stresuje. Wolę swobodną włóczęgę 😀
UsuńJeżeli popełniać pomyłki to tylko takie! Super, że rejs okazał się tak cudowny. Nigdy nie byłam w Oslo, na Twoich zdjęciach widać, że jest to bardzo różnorodne miasto. Mega mnie zaciekawiło :)
OdpowiedzUsuńOslo było wstępem do mojej pierwszej norweskiej przygody i już zawszę będę miała sentyment do tego miasta. Norwegia spodobała mi się tak bardzo, że we wrześniu lecę drugi raz 😊
UsuńJak tam pięknie. Nawet nie przypuszczałam, że stolica Norwegii może być taka piękna. Zachwyciła mnie zwłaszcza jej architektura. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie się podoba i architektura, i położenie, i poczucie wolnej przestrzeni ale może to wszystko przez dostęp do dużej wody 😊.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Zachwyca mnie Twoja spontaniczność i brak planu. To o wiele lepsze, niż realizowanie punkt po punkcie jakichś z góry założonych przedsięwzięć, dużo więcej przyjemności jest w takim spontanie. I jak widać z Twojego opisu, taki sposób na zwiedzanie jak najbardziej się sprawdza.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się to miasto. Wprawdzie poznałam je dopiero teraz i to z Twoich zdjęć, ale jest urokliwe i ogromnie ciekawe architektonicznie. A już to zdjęcie z cudownym niebem zachwyciło mnie ogromnie.
Widzę i czytam z Twoich słów, że całą tę skandynawską wyprawę będziesz pamiętać do końca życia :)
Buziole...
Ratuje mnie fakt, że gdziekolwiek jestem to oprócz największych zabytków lubię wynajdywać miejsca i zakamarki, które niekoniecznie znajdują się w zasięgu zainteresowań innych turystów. Już nie raz przekonałam się, że poza utartym szlakiem można znaleźć przepiękne miejsca, które by mi umknęły, gdybym szła za tłumem :).
UsuńTo prawda, tę wyprawę będę pamiętać do końca życia, mam nadzieję, że również kolejne norweskie przygody, z których następna ma już konkretną datę realizacji :). Uściski Ci wysyłam i życzę pięknego weekendu.
Bardzo podoba mi się Twoje podejście do zwiedzania! Ja też gdziekolwiek jestem, staram się zwiedzać mniej miejsc, które są na "obowiązkowej liście", a więcej nieoczywistych zaułków. Gmach opery mi się nie podoba, jedyne w nim fajne jest to zejście do wody. Budownictwo tradycyjne za to, w tym te kolorowe norweskie domki robią na mnie wrażenie. Norwegia jest ciągle w sferze moich marzeń, ale mam nadzieję że kiedyś uda mi się tam dotrzeć. Serdeczności weekendowe przesyłam :)))
OdpowiedzUsuńKolorowe domki również dla mnie były jednym z symboli Norwegii i marzyłam o tym, żeby je zobaczyć. Pod względem widoków Norwegia bije na głowę resztę świata, tam natura dała popis swoich umiejętności i oszałamia talentem. Z całego serca życzę Ci, żebyś kiedyś przekonała się o tym na własne oczy, będziesz pod wrażeniem.
UsuńPozdrawiam cieplutko i życzę Ci dobrego tygodnia.
Monia jak dziś zobaczyłam Twoj wpis o Oslo to musiałam go przeczytać :) i musiałam jeszcze raz się pośmiać :) słyszałam co prawda już opowieści osobiście o tym jak mogłaś i jak wiało okropnie :) Oslo rzeczywiście ma w sobie coś wyjątkowego, zwłaszcza ta przestrzenność i bliskość wody. Ja na przestrzeni dwadziestu lat widze jak Oslo sie zmienilo. To nie to samo miasto :) Mi też Kopenhaga się podoba i mam ochotę tam wrócić bo wszystkiego nie widzieliśmy :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak Ci pisałam, że płyniemy w spontaniczny rejs i podekscytowana wysyłałam zdjęcia kolorowych domków wśród fiordu. Jako turyści spisaliśmy się w Oslo na medal 😀. Buziaki w poniedziałek.
UsuńMój szwagier rok mieszka już w Oslo. Zdecydowaliśmy się go odwiedzić jesienią, to on zdecydował o powrocie do kraju ;) Także chociaż z Tobą pozwiedzałam!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Mam nadzieję, że to nie zabrzmi niegrzecznie ale wiesz co? Bez szwagra w Oslo też będzie super! 😄
UsuńSkandynawia to moje kolejne niespełnione podróżnicze marzenie. Zwłaszcza latem, kiedy u nas upalnie i duszno. Może uda się za rok. Ładne to Oslo, w zasadzie nie miałam wyobrażeń na jego temat, jawiło mi się raczej jako nudnawe miasto, a tu proszę ciekawa i różnorodna architektura, bliskość wody (to zaleta, którą bardzo doceniam) i jak piszesz przestrzeń. Oczywiście architektura nie zawsze przypadnie nam do gustu. Wkraj pisze o Operze projekcie wyróżnionym na konkursie, co przypomina mi gdański teatr szekspirowski, za który projektanci też otrzymali wyróżnienie czy nagrodę, a moim zdaniem i wielu gdańszczan budynek budzi mieszane uczucia a nawet irytację, jak można było postawić taki katafalk w mieście (wygląda jak czarna trumna). No ale de gustibus ..
OdpowiedzUsuńMnie też się ta opera nie podoba, jedynie widoki z dachu fajne. W wyobrażeniach wielu ludzi Norwegia to chłodny kraj, ja byłam na początku czerwca i było ciepło jak nie wiem co. A Ania z Norwegii opowiadała mi, że przez cały maj miała 30 stopni i nie spadła ani kropla deszczu. Już mam zaplanowaną kolejną norweską przygodę tak mi się spodobał ten kraj 🙂
UsuńJak wiesz, ja nie przepadam za dużymi miastami, ale Oslo wygląda na bardzo spokojne miasto, może nawet nieco sielskie. A historia z omyłkową wycieczką promem na pewno już na zawsze się zapisze w Twoich norweskich wspomnieniach. Takie momenty są najfajniejsze w podróżowaniu i najlepiej je potem wspominamy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też nie lubię dużych miast ale po Oslo w ogóle nie widać, że jest metropolią i stolicą. Ten rejs to była super przygoda, frajdę mieliśmy jak dzieci.
UsuńFajnego sierpnia Jula.
Nowa i stara architektura i wszystko ze sobą pasuje! Naprawdę czuje się tu spokój i błogość, pewnie związaną z bliskością morza, które również steruje tu pogodą. Klimat, szczególnie tych wysepek z kolorowymi domkami, wspaniały! Też jestem zachwycona, a gdybym to widziała na własne oczy to pewnie byłabym równie, jak ty Monia, zakochana. Wszystko mi się podoba, ale one najbardziej!
OdpowiedzUsuńSuper przygoda!
Całusy zasyłam:)))
O tak, te kolorowe domki to sztos i jak dla mnie są wizytówką Norwegii. Gdybym miała taki na własność to byłby żółty albo niebieski. Albo miętowy bo ostatnio lubię ten kolor.
UsuńBuziaki Uleńka, fajnego sierpnia.