Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


7/10
2025

Archiwum wczesnojesiennej codzienności

 Achhh, ale mamy cudną jesień w tym roku, a przynajmniej takie są jej pierwsze dwa tygodnie. Pogodowo jesień póki co jest obłędna! Lato skończyło się u mnie wichurami i deszczem a ja byłam przekonana, że tak już zostanie. Tymczasem zaczęła się jesień a wraz z nią przyszło słońce i ciepłe dni. Nadal kiedy tylko mogę poranną kawę piję na balkonie a w wolne dni urządzam sobie wycieczki rowerowe, pomimo października można spać przy otwartym oknie, nie umiera z wychłodzenia organizmu nawet taki zmarźluch jak ja. Fakt, każdego poranka przybywa suchych liści pod butami ale o ile fajniej idzie się do pracy po dywanie z żółtych liści! 

 Przeglądając ostatnio archiwalne wpisy, co zawsze sprawia mi mnóstwo frajdy, z premedytacją ruszyłam od razu ku tym jesiennym bo o ile mnie pamięć nie myli to właśnie w zeszłym roku zaczęło się moje zaprzyjaźnianie się z jesienią. Nie była to może jeszcze kraina łagodności ale byłam blisko 😊. Chciałam sobie przypomnieć co sprawiło, że na jesień zaczęłam patrzeć łagodniejszym okiem i jaka to moc sprawiła, że przez te najtrudniejsze dla mnie pory roku przeszłam radosnym krokiem, niemal podskakując.

 Żadna to tajemnica, że fanką jesieni nie jestem, chociaż może powinnam już napisać, że nie byłam. Bo prawda jest taka, że od jakiegoś już czasu jesień roztapia mi serce a ja jakby trochę słabiej zaciskam pięści z bezsilności. I chociaż najgorszej i najtrudniejszej do zaakceptowania przeze mnie ze wszystkich jesiennych cech nie polubię chyba nigdy, mowa tu o krótkich dniach i ciemności zapadającej tak wcześnie, to znajduję sporo miłych rzeczy pozwalających odciągnąć uwagę od tego co nieuchronne. Tym z Was, którzy łagodnie potrafią pogodzić się ze zmianą pór roku z całego serca zazdroszczę, moja zbuntowana część charakteru ma na ten temat odmienne zdanie. I chociaż oboje dobrze wiemy, ja i mój bunt, że w tej walce nie mamy żadnych szans, i tak zakładamy bokserskie rękawice i ustawiamy się w narożnikach.

 W walce z niedogodnościami jakie przynosi jesień próbowałam wielu rzeczy, z których wszystkie okazały się na tyle skuteczne, że szczęśliwie dotrwałam do wiosny. Dostrzegam wiele uroku w wieczorach rozświetlonych blaskiem świec, które namiętnie kupuję a jeszcze namiętniej wypalam, a deszcz jest dla wielu jesiennych czynności najlepszym akompaniamentem. Lubię grube skarpeciorki i moją puchatą bluzę "po domu". Fajnie jest wrócić z pracy i niemal od razu wskoczyć w piżamę, chociaż zdecydowanie bardziej wolałabym wskoczyć na rower i pognać w siną dal. To co dla wielu jest największą zaletą jesieni dla mnie jest jej największą z wad a pogodzenie się z wieczorami zaczynającymi się o 16-stej jest dla mnie w tym wszystkim najtrudniejsze. Jesień jest dla domatorów, powsinogi wolą inne pory roku.

 Od tego roku jak mantrę będę sobie powtarzać, że jesień może być cudna i że ta tegoroczna na pewno taka będzie, a na ciemność postaram się nie zwracać aż tak dużej uwagi. Kto wie, może to właśnie ta ignorancja jest lekiem na całe zło? A ja powinnam skupiać się na pozytywach zamiast jak z rękawa sypać argumentami na to, że jesień jest okropna i zła?

 Wiecie co się czuje, kiedy po wyjściu z domu okazuje się, że w jednej ręce macie worek ze śmieciami a w drugiej, zamiast kluczy od mieszkania, klucze od samochodu? A na sobie macie kapcie i dres? Ja wiem bo mi się to przydarzyło kilka dni temu 😀. Na szczęście poszukiwania sąsiadki, od której mogłabym zadzwonić i u której ewentualnie przeczekać poszły szybko i sprawnie, bo i telefon, i schronienie znalazłam u tej pierwszej mieszkającej najbliżej nas. Spędziłam sobie miłe popołudnie czekając aż mój wybawca skończy pracę i wróci do domu. A sąsiadka w podziękowaniu dostała zupę z dyni, którą miałam zrobić na obiad a którą zrobiłam na kolację, bo przecież nie mogłam się dostać do kuchni 😊.


 Dynie to jedne z najpiękniejszych akcentów jesieni. Wracając z niedzielnej wycieczki zajechaliśmy na farmę dyń poczynić pyszne zakupy. Sąsiadka otuliła mnie ciepłem mówiąc, że pyszniejszej zupy z dyni nie jadła w związku z czym dostała jeszcze porcję na następny dzień, którą sobie zabrała do pracy.

 Jako nagrodę za znalezienie pracy kupiłam sobie spory zapas książek, bo i jesień, i znów zaczęły się dojazdy. Przez ostatnie tygodnie czytałam niewiele bo zaprzątało mnie szukanie nowego zajęcia, rozmowy kwalifikacyjne i rekrutacja, które co tu ukrywać wprowadziły do mojej codzienności dawkę niepokoju. Na szczęście wszystkie z trzech rozmów były przemiłe a co najfajniejsze wszystkie skończyły się złożeniem mi oferty pracy a ja z szukania zatrudnienia wskoczyłam prosto w dylemat, którą ofertę wybrać. Nową pracę zaczęłam dopiero co, póki co jest super i jestem bardzo zadowolona ale więcej napiszę o tym niedługo, jak już będę mogła na trzeźwo ocenić sytuację bo teraz póki co nadal unosi mnie euforia. Wczoraj na przykład od wszystkich miłych chwil, w których uczestniczyłam, i nieustannego śmiania się, po powrocie do domu bolały mnie policzki. Serio!

 Może macie dla mnie jakieś ciekawe czytelnicze propozycje, na zdjęciu dobrze widać co lubię 😊. W sumie z otwartym sercem przyjmę wszystko oprócz fantastyki, romansów, erotyków i książek historycznych.

 W lesie jesień jest jeszcze słabo widoczna, dobra moja! I kiedy kilka dni temu siedziałam nad jeziorem w pełnym słońcu, w towarzystwie Jakuba Małeckiego, to w promieniach słońca czułam lato.

 Wiecie, że pod koniec września byłam na urodzinach u stulatki?!

 Macie jakieś wypróbowane chwyty w walce z nie zawsze sprzyjającą jesienną codziennością? A może to, na co ja zwykłam narzekać, Was uszczęśliwia tak bardzo, że unosicie się pod chmury, co z tego że o tej porze roku często szare? Będzie mi niezmiernie miło jeśli w komentarzach podzielicie się ze mną wszystkim co Wam w duszy gra tej jesieni. 

 Trzymajcie się radośnie moi mili, niech sprzyjają Wam jesienne moce. 



Komentarze

  1. Nie lubię jesieni głównie dlatego, że wcześnie robi się ciemno. Mogłabym Ci polecić wiele książek z literatury faktu i reportaży, ale nie wiem czy takie Cię interesują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szukam tych sposobów na umilenie sobie jesieni i ciężko mi je znaleźć! chociaż kocham wieczory ze świecami w domu:) I wszystko co dyniowe!
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.