Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

wtorek, 17 listopada 2020

Niebieski Meczet w Hamburgu.

O istnieniu tego meczetu dowiedziałam się przeglądając przewodnik po Hamburgu i szukając inspiracji na zobaczenie czegoś nowego. W dalszym ciągu praktykuję "podróżowanie do tutaj" bo podróżowanie do tam, czyli trochę dalej, według moich własnych kryteriów jest obecnie równie realne co lot w kosmos. Słowo wyjeżdżam brzmi egzotycznie kiedy je wypowiadam aczkolwiek te wyjazdy nie mają z egzotyką nic wspólnego bo teraz to jedynie wyjeżdżam rowerem w siną dal. Ale dobre i to bo jesień piękna a rowerowanie nieustannie szalenie przyjemne.



Aby zobaczyć ten meczet miałam dwa podejścia, pierwsze zupełnie spontaniczne w pewną niedzielę ale okazało się, że meczet jest w niedziele zamknięty pomimo tego, że w internecie zapraszali nawet dziś. Wróciłam kilka dni później chociaż trochę się musiałam namanewrować bo godziny zwiedzania zdecydowanie ograniczają możliwości. Meczet jest czynny od poniedziałku do czwartku od 13stej do 14stej i w piątki od 13stej do 14.30. Sami widzicie, że czasu mało. Ale sam meczet niewielki i ta godzina w zupełności wystarczy, no chyba, że ktoś się "wstrzeli" w modły tak jak ja. Wtedy z czasem może być krucho. 

Najbardziej mnie urzekło to, że kiedy zrobiłam pierwsze zdjęcie meczetu jeszcze przed wejściem do środka, w moim życiu powiało egzotyką. Miałam wrażenie, że to całe koronne szaleństwo tylko mi się przyśniło a ja odzyskałam podróżniczy pion i wróciłam do odkrywania świata. Moje tegoroczne fotograficzne plenery to jedynie las, łąki, jeziora, kadry z rowerowania i spacerów, włóczęga po Hamburgu. No i nie zapominajmy, że byłam w Czechach ale to raczej słaby przykład egzotyki. A ten meczet wygląda tak, że od razu przeniosłam się gdzieś dalej.

Sam budynek może nie jest zbyt spektakularny ale jest miły dla oka w czym myślę duża rola kolorystyki. Nieduży, z dwoma minaretami i turkusową kopułą pięknie wygląda otoczony zielenią na tle niebieskiego nieba, do którego pasuje kolorystycznie. Ten meczet nosi nazwę Immam Ali ale ze względu na swoją kolorystykę częściej używa się nazwy Niebieski Meczet.




Założony pod koniec lat pięćdziesiątych minionego wieku przez grupę irańskich imigrantów i przedsiębiorców szybko stał się jednym z najważniejszych i najstarszych meczetów w Europie. Jest również siedzibą Centrum Islamicznego w Hamburgu.


Zaskoczyło mnie to, że kobieta mogła się modlić razem z mężczyznami.


Wstęp jest darmowy, musiałam jedynie wpisać się na listę odwiedzających ale nie wiem czy tak jest zawsze czy tylko w tych dziwnych czasach. Zapytałam się tylko, czy można robić zdjęcia a siedzący tam chłopak pokazał mi jedynie gdzie mam zdjąć buty. Miałam prawie godzinę na zwiedzanie ale to naprawdę sporo bo oprócz sali modlitewnej, kilku zdjęć i muzealnych gablot oraz muzułmańskiej księgarni nie ma tutaj nic więcej. Nawet się dobrze nie rozkręciłam fotograficznie kiedy zaczęła się modlitwa zatem usiadłam grzecznie na jednym z krzeseł żeby nikogo nie rozpraszać i przeczekałam tak z dwadzieścia minut. I nie chodzi tutaj o chodzenie bo tam wszędzie dywany zatem przemieszczałam się bezszelestnie. No ale brzęczenie aparatu to by raczej nie przeszło niezauważenie a po co ściągać na siebie niepotrzebny gniew i przeszkadzać w modlitwie. Bo niby można robić zdjęcia ale przecież nie zawsze wypada.

Jak we wspomnieniach myślę o meczecie to natychmiast widzę meczet Hassana I w Casablance, tam to działa się magia, zwłaszcza gdy wyłaniał się zza mgły. Ten w Hamburgu jest dużo mniej spektakularny ale ma za to coś co wyróżnia go wśród innych budowli tego typu. Bo tutaj wierni modlą się na największym ręcznie tkanym okrągłym dywanie na świecie. Dwadzieścia dwie osoby tkały ten ważący tonę dywan przez trzy lata, ma rozmiar 200 metrów kwadratowych i składa się z 80 milionów splotów. Jak oni te sploty policzyli?


Nie udało mi się zrobić zdjęcia dywanu w całości bo zamknięte było wejście na piętro a pewnie z góry perspektywa byłaby dużo lepsza. Zrobiłam za to zdjęcie zdjęcia dywanu, które znalazłam w części muzealnej.


Fajnie było na chwilę przenieść się do innego świata, w tym meczecie nawet pachniało podróżami a mnie aż coś ścisnęło. Wychodzi na to, że zwiedzanie meczetów to teraz jedyny możliwy kontakt z inną, jakże odmienną od naszej kulturą. Są jeszcze egzotyczne restauracje i taką formę podróżowania praktykuję z równie wielką przyjemnością, ale teraz wszystko zamknięte i trzeba obejść się smakiem. Oddałabym wiele za zupę z krabów. Albo kalmary w białym winie. Albo mango lassi z pistacjami i płatkami róż. Tymczasem z równie wielkim apetytem wciągnę sobie najzwyklejszą kanapeczkę, a co. Popiję tradycyjnie aearl greyem. Nasze zdrowie.


30 komentarzy:

  1. Świetnie opisane, poczułam egzotykę. Mam też skrupuły w pewnych miejscach co do fotografowania. Świątynie są takimi miejscami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo mnie kosztuje robienie zdjęć ludziom. Czasem się przełamuję i wychodzą naprawdę piękne zdjęcia ale do psychicznego komfortu mi daleko. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Rzeczywiscie egzotyka i to bardzo ladna...lubie niebieskosci i nawet ta kobieta ladnie sie wkomponowala w swojej niebieskiej szacie we wzorek podobny jak ten na scianach meczetu. TAk, pozostaje nam turystyka tu a tam, to chyba tylko jak ten meczet.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczerpują mi się powoli pomysły na egzotykę bez podróżowania do egzotycznych miejsc :). Też zwróciłam uwagę na to, że kobieta okryta chustą fajnie się wkomponowała w tło.

      Usuń
  3. Rzeczywiście, powiało egzotyką! Zaraz przypomniałam sobie meczety w miejscach, które odwiedzałam. Choćby ten w Agadirze czy w albańskiej Tiranie i Szkodrze. A w Turcji hotel był obok meczetu, więc pięć razy dziennie... Jednak wnętrza meczetu zwiedzałam tylko w Hurghadzie. Wtedy jeden jedyny raz przeobraziłam się w muzułmankę, bo trzeba było wdziać tam odpowiedni strój! I wygląd i wnętrza tych świątyń robią zawsze wrażenie!
    Dywan też robi wrażenie, niesamowita praca i piękna!
    To na tyle egzotyki, dobre i to. Byle do wiosny, tak myślę! Zdróweczka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. W dzisiejszych czasach nawet godzina w egzotycznym meczecie nabrała nowej, większej wartości. Oderwanie się od realiów cenię sobie teraz dużo bardziej.
      O tak, byle do wiosny chociaż straszą, że normalność nie wróci szybciej niż pod koniec 2021 roku. Ale nie wierzę i marzę i planuję, bo kto mi zabroni :)
      Uściski, trzymaj się cieplutko.

      Usuń
  4. Miejmy nadzieję, że ten ograniczający dalsze podróże czas minie prędzej niż później. Oglądając zdjęcia meczetu, rzeczywiście można przenieść się w wyobraźni nieco dalej niż do Hamburga. Kolorystyka i wzornictwo robi wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że ten koszmar minie, miejmy tylko nadzieję, że szybciej niż później. Czekam na ten dzień jak na zbawienie :).
      Prawda, że Niebieski Meczet zdumiewa tym, że jest w Hamburgu? I stoi sobie wśród kamienic nad jeziorem.

      Usuń
  5. Teraz, kiedy jesteśmy uwięzieni w niewielkiej przestrzeni, warto się rozejrzeć po najbliższej okolicy, Twój przykład pokazuje, że w pobliżu
    też są ciekawe miejsca. Także lubię zaglądać do świątyń, nie tyle dla ich atmosfery, ile w celu podziwiania tego, co człowiek w takich miejscach stworzył. Te dekoracje,wystrój... Im bogatsze, tym większe wrażenie wiernych, że są bliżej Boga:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat przepychu w kościołach nie lubię i nie potrafię się zachwycać. Prostota przemawia do mnie dużo bardziej i dużo bardziej mi się podoba. Małe drewniane kościółki albo przydrożne kapliczki w moim osobistym rankingu stoją wyżej niż ociekające złotem ołtarze. Ale co ja tam wiem skoro kościoły odwiedzam rzadko i to jedynie w podróży, dla zapachu i światła wpadającego przez witraże :).

      Usuń
  6. No popatrz, nawet za rogiem można znaleźć egzotykę. Czasami wybywamy daleko w świat, żeby coś zobaczyć, a potem się okazuje, że mieliśmy to tak blisko. No ale wiadomo, to nie to samo. Nie ma pakowania plecaków i walizek, nie ma długiego planowania, lotu samolotem, tych niezwykłych emocji, oczekiwania... Z niecierpliwością czekam na koniec tych szalonych czasów. Może nie latałam zbyt dużo, może nie wyjeżdżałam nie wiadomo jak daleko, ale brakuje mi tej swobody, wolności. Teraz nawet święta z rodziną w Polsce stoją pod wielkim znakiem zapytania.

    Kultura arabska zawsze mnie fascynowała. Nigdy nie byłam w meczecie, więc dziękuję Ci za tę wirtualną wycieczkę. Jest tam pięknie. Te ornamenty i te kolory... A dywan jest nie lada ciekawostką. Nigdy się nie zastanawiałam, ile może ważyć największy dywan robiony ręcznie. Jest piękny. Ale do zwyczajnego salonu by się nie zmieścił :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do zwykłego salonu, mojego i Twojego, na pewno by się nie zmieścił ale jestem pewna, że są tacy którzy nie dość, że mają na niego miejsce, to jeszcze zostanie trochę "gołej" podłogi :).
      Moje święta z rodziną to też jeszcze nic pewnego, co prawda mamy bilety na samolot ale rzeczywistość ostatnich miesięcy wyraźnie nam pokazała, że mieć bilety to tak jak nie mieć prawie nic :). Wierzę, że się uda ale jednocześnie wiem, że samą wiarą nic nie wskóram. Do bani jest ten rok.

      Usuń
  7. O, powiało, powiało egzotyką :) Może to nieładnie tak mówić w kontekście miejsca kultu, ale na zdjęcia przedstawiające ten element co na fotografii nr 8 - mogę się gapić i gapić. To moje ulubione kolory i tak pięknie zestawione, że aż ach. Ten meczet i wspomnienie mango lassi z pistacjami i płatkami róż sprawiło, że i mi się zachciało wyjechać gdzieś dalej niż w mazowieckie knieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie wszystkie miejsca kultu inne niż nasze są egzotyczne i słowo "egzotyka" świetnie do nich pasuje. Fajnie było oderwać się na chwilę od szarych europejskich ulic. A mazowieckie knieje też fajne ale rozumiem, że potrzebujesz odmiany. Jak chyba my wszyscy.

      Usuń
  8. Może to głupio zabrzmi, ale...poczułam się jak na wakacjach, na wakacjach z Tobą oczywiście. Powiało kolorami ;), a to jest to, czego mi ostatnio bardzo, bardzo brakuje. Nawet brana przeze mnie witamina D3 nie powoduje poprawy nastroju. Mam nadzieję, że zabierzesz mnie do tego meczetu, jak tylko uda mi się wyrwać na kontynentalną część Europy. Ściskam kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że Cię zabiorę. I do meczetu i wszędzie gdzie będziesz chciała. Tylko przyjedźcie!

      Usuń
  9. Gdyby nie tytuł i opis to patrząc szczególnie na wnętrze miałem wrażenie jakiegoś meczetu z Samarkandy głównie ze względu na kolorystykę. Jak widać nawet bliskie wycieczki mogą zaskoczyć i dać poczucie egzotyki. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wyczerpałam już wszystkie zasoby "egzotyki na wyciągnięcie ręki" :). Równie egzotycznie będzie dopiero kiedy uda się wyjechać gdzieś dalej niż nasz kontynent. Oby niebawem.
      Serdeczności.

      Usuń
  10. Tylko ten jeden jest w Hamburgu ? Orient w zasiegu ręki , turkusowy kolor jest soczysty i wyrazisty , a dywan superowy , wełniany? Pozdrawiam ciepło - idzie zima :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest jedyny meczet w Hamburgu ale jest najładniejszy i najbardziej znany. I ma największy na świecie okrągły dywan a to nie byle co :).

      Usuń
  11. Och jaki piękny meczet. Lubię odwiedzać muzułmańskie świątynie, a w Niemczech jest ich sporo bo ponad 2600. Dobrze, że go odkryłaś w Hamburgu i z nami się podzieliłaś informacją i wspaniałymi zdjęciami. Troszeczkę przypomina Al-Aqsę z Jerozolimy.

    Maciek zostawił dla Ciebie wiadomość u mnie w komentarzu: Ani mnie nie drażnij - rezerwuj czas na przyszły sezon, bierzemy rowery i zorganizuję Wam objazd ze zwiedzaniem!
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno dla mnie? Zaraz sprawdzę ale dziękuję za przekazanie :).
      Meczet faktycznie piękny i w pięknej kolorystycznej tonacji. Też bardzo mi się spodobał. Nie wiem czy doczytałaś ale znajduje się w nim największy na świecie ręcznie tkany okrągły dywan i to go wyróżnia wśród innych budowli tego typu.
      Pozdrawiam przeserdecznie, trzymaj się cieplutko i zdrowo.

      Usuń
  12. Przez chwilę mialam wrażenie że jestem znowu na wakacjach i za to Ci dziękuję. Kurcze, niesamowite uczucie :)
    Miałam okazje byc w dwóch meczetach w Emiratach Arabskich. Oczywiście w tym cudownym w Abu Dhabi i w drugim ich mieście w najstarszym meczecie Emiratow. Sporo ciekawych rzeczy dowiedziismy się o tych meczetach. W Oslo tez stoi msczet ale w nim nie bylam, jakos do niego mnie nie ciągnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też do meczetów nie ciągnie, z wyjątkiem tych będacych atrakcjami turystycznymi jak ten pokazany przeze mnie. Też się poczułam jak na egzotycznych wakacjach mogąc na godzinę wyrwać się z szarej i smutnej rzeczywistości.

      Usuń
  13. Ojej kalmary i wszystkie owoce morza to nie dla mnie. Mnie coś od jakiegoś czasu ciągnie do Hamburga. Gdybym obejrzała tylko zdjecia pomyślalabym, ze to np Maroko 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jak stanęłam przed tym meczetem też miałam piękne wrażenie, że jestem gdzieś daleko, w jakiejś egzotycznej podróży :)

      Usuń
  14. Patrząc na zdjęcie też poczułam egzotykę. :)
    Nigdy nie widziałam meczetu od środka, od zewnątrz na żywo zresztą też nie... Trzeba będzie kiedyś nadrobić, chodzą mi po głowie Turcja i Maroko. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Meczet Hassana II w Casablance, będziesz pod wielkim wrażeniem. Oprócz tego, że budowla jest naprawdę przepiękna to jeszcze znajduje się tutaj największy minaret świata, przeszklona podłoga nad oceanem, otwierany dach...To pierwszy meczet, w którym byłam i w porównaniu z nim wszystkie wypadają słabo. Ale ten niebieski w Hamburgu też jest ładny chociaż mały i skromny.

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...