23/02
2025
2025
Powody do radości na dziś vol. 10
W moich wyliczankach szczęśliwości obchodzę dzisiaj mały jubileusz bo powody do radości będę dzisiaj wyliczać po raz dziesiąty. I chociaż rzeczy, widoki i momenty, które mnie uszczęśliwiają towarzyszą mi nieustannie to jakoś z głowy wylatuje, żeby o nich napisać. Niemniej jednak cieszę się, że raz na jakiś czas moja świadomość fajnego życia dopuszcza do siebie chęci, żeby się nimi z Wami podzielić. Radość, którą się z kimś dzieli, mnoży się, zatem pozwólcie, że będę pomnażać tę moją. Zaczynajmy!
- zacznę od tego co uszczęśliwia mnie niemal codziennie od dłuższego już czasu, w dodatku nazwa bloga zobowiązuje. Niebko! Czy u Was też jest tak cudnie że nie macie ochoty robić nic innego jak tylko zadzierać głowę? Jesień i zima były w tym roku wyjątkowo łagodne i sprzyjające pogodowo ale ilość słonecznych dni, z niebieskim niebem jako tłem, pobiła wszelkie rekordy. I niech tak zostanie. Tylko jak ja mam skupić się na pracy skoro przez okno zaglądają do mnie nieustannie i słonko, i niebieskie niebo?
- ponieważ to jest pierwsza nasza wspólna zima, moja i figi, nie wiedziałam jakie warunki jej zapewnić żeby dotrwała do wiosny. Nie spodziewałam się, że najbardziej potrzebowała zwykłego zapomnienia bo okazało się, że kąt w pokoju i podlewanie raz na miesiąc jest tym czego potrzebuje. Przez cały okres świąteczno-noworoczny figa stała w kącie przysłonięta przez choinkę. Kiedy przyszedł czas rozstania ze świątecznym drzewkiem okazalo się, że figa owocuje. No takich cudów to się po niej nie spodziewałam
- dopóki mogę, a mogę jeszcze prawie przez miesiąc, cieszę się nowymi, kupionymi na początku roku łyżwami. I bardzo się cieszę, że ta pasja towarzyszy mi od dzieciństwa i w ogóle z frajdy jaką czuję na lodowisku nie wyrosłam
- luty był miesiącem robienia wielu fantastycznych rzeczy po raz pierwszy: rozpoczęłam tegoroczny sezon rowerowy i sezon na drineczki na świeżym powietrzu. Można już kupić tulipany, żonkile i truskawki, co regularnie robię. Ilość truskawek zjedzonych przeze mnie od zeszłego tygodnia można spokojnie liczyć w kilogramach a najlepsze jest to, że są naprawdę pyszne a nie, że smakują jak ogórek i żeby je zjeść na pół kilograma truskawek potrzeba taką samą ilość cukru
- nie mogę przestać się zachwycać zimowym słońcem, które o tej porze roku cudownie wpada przez okna. Bardzo często najzwyczajniej w świecie sobie siedzę i poprostu się temu przyglądam. Ilość słońca, jaka towarzyszy mi od jesieni zadowoliłaby nawet największego narzekacza
- w tym roku odwiedziłam już jeden nowy kraj a najwspanialsze w tym wszystkim jest to, że zrobiłam to w najfajniejszym możliwym towarzystwie. Historia przyjaźni grupy nieznajomych, która zaczęła się na Lofotach, nadal trwa i powiem Wam w sekrecie, że w tym roku lecimy wszyscy razem jeszcze gdzieś
- za miesiąc o tej porze będzie już wiosna co jeszcze nie do końca do mnie dociera. Jesień i zima były przewspaniałe i pogodowo łaskawe. Było ciepło i fajnie, bez tego pogodowego zła do którego jesień i zima zdążyły mnie już przyzwyczaić. Nie było kilkudniowych ulew ani wiatru takiego, że najchętniej w ogóle nie wychodziłabym z domu
- na zimę, która w lutym pozwala urządzać sobie długie wycieczki rowerowe z czytaniem i możliwością wypicia herbaty w jednym z ulubionych miejsc, nie pozwolę powiedzieć złego słowa
Cieszę się, że wyliczanie tutaj powodów do radości weszło mi w krew, sumiennie również sobie obiecuję, że będę w tym bardziej regularna. Jak się okazuje w najzwyklejszej nawet codzienności można odnaleźć multum fajnych i dobrych rzeczy.
A co Was teraz najbardziej raduje? Chwalcie się dobrodziejstwami w komentarzach. A może macie ochotę podzielić się takimi powodami do radości na własnych blogach? Z chęcią o nich poczytam.
Tymczasem wysyłam Wam ogrom pozdrowień, spędźcie dobrze tę ostatnią już w lutym niedzielę.
Wyliczaj , świetnie się to czyta i człowiekowi zaraz raźniej, gdy ma podobnie i jak tu smęcić?
OdpowiedzUsuńOby pogoda nie rozmyśliła się, bo schowałam getry, które noszę pod spodniami, dość już zimy!
Czytając Twoje radości miałam wrażenie, że mieszkasz na innej planecie.
OdpowiedzUsuńZima w moim rejonie może nie była jakaś bardzo sroga (poza ostatnimi około dwoma tygodniami, kiedy mróz był do minus kilkunastu stopni), ale słońca niewiele widziałam i tak naprawdę była przewaga chmur, szarości i burości, co ani wesoło, ani optymistycznie nie nastraja.
Ale cieszy mnie Twoja radość i fakt, że może spełniać swoje ukochane hobby i wypełniać wolny czas ukochanymi zajęciami. Dobrze się czyta i cieszą takie cudze, małe szczęścia.
Pozdrowienia gorące Ci przesyłam i... aha, masz piękną firankę na tym słonecznym oknie :)
Tegoroczna zima była dla nas naprawdę łaskawa. Mówię o tym w czasie przeszłym, bo nie dopuszczam do siebie myśli, że miałaby jeszcze wrócić.
OdpowiedzUsuńU mnie powód do radości jest jeden. W ostatnim czasie dotarło do mnie, że ja mam naprawdę super życie. Nie jest ono idealne, wiele można by zmienić i poprawić, wiele jeszcze małych marzeń czeka na spełnienie, ale doszłam do takiego momentu, że jestem przeszczęśliwa i zadowolona z tego co mam.
Ściskam!
Świadomość tego, że masz fajne życie jest naprawdę bardzo ważna i w sumie ciężko się z Tobą nie zgodzić, patrząc chociażby na to gdzie mieszkasz 😀. Oprócz tego jesteś młoda, zdrowa, ładna, miła i żyjesz z pasją, zobacz jaką listę szczęśliwości stworzyłam Ci w minutę.
UsuńJakby było idealnie to pewnie byłoby nudno a po co to komu?
Uściski.