Nie płacz, że coś się skończyło. Ciesz się, że Ci się to przytrafiło. ( G.G. Márquez )

niedziela, 24 stycznia 2021

Lagerfeld w dresie i jednodniowa zima.

Podobno Karl Lagerfeld powiedział kiedyś, że ktoś kto się ubiera w spodnie od dresu stracił kontrolę nad własnym życiem. Nie chcę w takim razie wiedzieć co myślał o osobach, które do tych dresowych spodni zakładają jeszcze dresową bluzę. Albo duży i ciepły sweter. Albo, jeszcze gorzej, potrafią przebimbać cały dzień w piżamie. Chyba nigdy nie zrozumiem czym się kierują kreatorzy mody a powyższy cytat doskonale obrazuje jakie mam o niej pojęcie 😉. Bo co jest złego w wygodnych ciuchach? Trudno, żebym do siedzenia w domu prasowała bluzki i pastowała buty, nie jestem od Carringtonów. Mam nadzieję, że nikt z tutaj zaglądających o takie ekscesy mnie nie podejrzewa. Nie od dzisiaj wiadomo, że w wygodnych ciuchach najwygodniej, oprócz współdomownika nie zobaczy mnie przecież nikt, a ściany mają jedynie uszy, oczu o ile mi wiadomo nie.
W brzydką pogodę motywację do wyjścia z domu mam żadną, znikome też ku temu wyjściu potrzeby. No ale jak już wychodzę to albo robię około 40 km na rowerze albo, tak jak owego zimowego dnia, prawie 19 kilometrów spacerując. Ledwo wyszłam z domu zobaczyłam sarny chociaż to one dojrzały mnie pierwsze. Na zdjęciu mam tylko jedną ale były trzy, nie chciałam ich spłoszyć aparatem. Zawsze się boję, że one myślą iż będę strzelać i wolę patrzeć zamiast robić zdjęcia.




Mam to szczęście, że pamiętam z dzieciństwa zimy z prawdziwego zdarzenia kiedy to biała pora roku była czymś oczywistym i chociaż zapewne każdego roku zaskakiwała nie tylko drogowców, to wszyscy wiedzieliśmy, że prędzej czy później będzie biało. Pamiętam magiczne spacery, przedzieranie się przez zaspy i to jak w ciszy miasta otulonego białym puchem słychać było jedynie jego skrzypienie pod butami.




Mam jeszcze jedno piękne wspomnienie śnieżnych zim...Śnieg na rzęsach. I chociaż ta tegoroczna zima jest daleka od tej, za jaką tęsknię najmocniej to kilka razy rzęsy mi ośnieżyła. I chociaż trwała praktycznie tylko jeden dzień to i tak mnie uszczęśliwiła. Padało w sumie trzy dni, momentami naprawdę mocno, ale co z tego skoro śnieg znikał w momencie kiedy spadał na ziemię.




Niestety kadry są dalekie od tych, które uszczęśliwiają mnie na Waszych blogach ale przecież trzeba się cieszyć tym co się ma a ostatnie miesiące pewnie doskonale nauczyły niejednego z nas cieszyć się byle czym. Zatem cieszyłam się tym spacerem i skromną zimą i uczciłam ten fakt spacerem. Żałuję tylko, że nie pomyślałam o tym, żeby zabrać ze sobą herbatę albo chociaż jakieś pieniądze na kupienie jej na wynos. Wychodząc z domu planowałam zrobić tylko małe kółko, spontanicznie jednak zmieniłam i plany, i trasę. Nie mogłam się zatrzymać.




Marzy mi się prawdziwa zima, taka ze śniegiem po uszy. Dużych wymagań nie mam bo jestem mała i uszy mam nisko. Mogłoby padać przez kilka dni bez przerwy i już byłabym zadowolona.


Na poniższym zdjęciu widać jak cudnie padało, niestety wszystko zniknęło jeszcze tego samego dnia. No ale książkę czytało się wspaniale mając za oknem taką naturalną firankę stworzoną z małych białych gwiazd.


Dobrze, że na ten spacer ubrałam kalosze bo w lesie zamiast śniegu było błoto. Wróciłam utytłana od kolana ( mam nadzieję, że zwróciliście uwagę na zastosowany rym ) bo do kolan kryły mnie gumowe buty. Ciekawe jaką opinię wystawiłby mi ś.p. Karl Lagerfeld, bo nie dość, że miałam na sobie kalosze to jeszcze, tak tak, dobrze zgadliście, dres. Co prawda kalosze nie byle jakie, bo ładne i kolorowe, nawet na etykiecie miały napisane "un toque francés". A w moim wolnym tłumaczeniu znaczy to, że dodają stylu zarówno w pokrytej wrzosami Prowansji co w zabłoconych lasach pod Hamburgiem.
A wiecie, że wspomniany przeze mnie dzisiaj dwukrotnie Lagerfeld urodził się właśnie tu? Tzn. nie w lesie ale w Hamburgu. Może poczytam o tym trochę więcej i uda mi się znaleźć w Hamburgu jakieś miejsca z nim związane. Może spacer jego śladami będzie wystarczającą motywacją żeby zdjąć dres.

36 komentarzy:

  1. No to w takim razie ja tracę kontrolę nad swoim życiem codziennie po powrocie z pracy, bo pierwszą rzeczą jaką robię to przebranie się w wygodny dres. O dniach wolnych nie wspomnę 😁 I jeszcze kaloszki na spacer z psami po łąkach i lasach 😉. Spacer wyszedł Ci słuszny- 19 km.- tylko pozazdrościć 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając komentarze bardzo mi miło ze świadomością, że utrata kontroli nad swoim życiem wydaje się być czymś normalnym, nie tylko w obecnych czasach. Gdzie jak gdzie ale we własnym domu musi być nam wygodnie :).

      Usuń
  2. Fajny wpis, ubawiłaś mnie miejscami! A wiesz, że ja mam kolekcję dresów, wśród nich nawet świąteczne, takie w kratkę i z kantem!!! Do tego bluzka z przezroczystymi rękawami, botki i szyk i... myślę, że nawet Lagerfeldowi by się podobało. A jego śladów w Hamburgu poszukaj, bo jestem ciekawa.
    A zima, choć jednodniowa, to piękna. Ładne zdjęcia! Jeśli chodzi o sarny, to one po prostu były zdziwione, że ktoś się odważył spacerować, bo tłumów to na trasie nie miałaś. U mnie na ścieżce spacerowej też pustki. Przykre!
    Pozdrawia Cię ciesząca się również każdym dniem i każdą chwilą. Całusy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dresy z kantem? Naprawdę? Lagerfeld z pewnością byłby pod wrażeniem :). Ja trochę żałuję, że mam tak mało dresowych spodni i jak tylko sytuacja się unormuje na pewno dokupię jeszcze kilka par. Na szczęście mam dużo wygodnych piżam a piżamowe spodnie potrafią pełnić tę samą funkcję co dres tylko trochę wstyd wyjść tak z domu. Twoja kolekcja jest imponująca :).
      Dobrego i szczęśliwego tygodnia.

      Usuń
  3. Dopiero wkładając dres odzyskuję wolność i kontrolę nad moim życiem. Do pracy marynarka, krawacik i zupełna zależność. Spotkanie z sarną zawsze jest fajne i cieszy, a ostatnie zdjęcie z tym gęsto padającym śniegiem bardzo przypadło mi do gustu. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dniu kiedy zrobiłam to ostatnie zdjęcie naprawdę cudnie sypało a płatki śniegu były duże i gęste. Niestety jeszcze tego samego dnia po śniegu nie było śladu, został tylko gdzieniegdzie na dachach okolicznych domów. Od kilku znów jesień...
      Kiedy pracuję to pierwszą rzeczą jaką robie po powrocie do domu jest włączenie wody na herbatę i zrzucenie wyjściowych ciuchów, kiedy mam pewność, że już nie muszę nigdzie iść. Dres to taka mini nagroda za przeżyty dzień :).
      Przesyłam Tobie ogrom pozdrowień i życzę fajnego tygodnia.

      Usuń
  4. Moja Droga, wreszcie i do Ciebie dotarła śnieżna zima - trochę w skromnym wydaniu - ale zawsze coś!
    Upolowałaś piękne kadry podczas tego dłuuugiego spaceru ;-))
    Co się zaś tyczy Lagerfelda, to witam w klubie dresiarzy (mój codzienny, domowy outfit) :-)) Stawiam też śmiałą tezę, że właśnie projektanci mody (w większości) stracili nie tylko kontrolę, ale także kontakt z normalnym życiem. Spójrz tylko w necie na jakąkolwiek kolekcję mody męskiej od Gucciego - ubaw po pachy!
    Pozdrawiam Cię serdecznie - w dresie i w świetnym nastroju ;-))
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to co proponują niektórzy światowi projektanci skłania do śmiania się i zastanowienia jak w tym można wyjść z domu? Ale wiesz co, czasami oglądając może nie tyle modowe stylizacje co twarze niektórych modelek, czuję strach. Niektóre wyglądają trochę szkaradnie i moim zdaniem odbiegają od kanonu piękna, które mi się podoba. Jak widać współczesna moda wzbudza całe spektrum emocji.
      U mnie zima była ale szybko się skończyła, od jakiegoś czasu znów jesień niestety...
      Odwzajeniam pozdrowienia - dresiara przesyła dresiarze ogrom serdeczności :).

      Usuń
  5. U mnie tak właśnie pada i pada od nocy przez ranek i południe. Cały czas na plusie, więc jak przestanie padać będzie jak na Twoich fotkach. Też wyszłam na spacer o poranku i przekopałam się przez śnieg ale nie tyle kilometrów co Ty. Po powrocie ubrałam wygodną, wyciągniętą bluzę i najwygodniejsze, równie wyciągnięte leginsy i zasiadłam do przyjemnych zajęć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przed chwilą też wróciłam do domu i pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było wstawienie wody na herbatę i wskoczenie w dres. Już dzisiaj nigdzie się nie ruszam.
      Zima u mnie się skończyła ale pomimo tego, że trwała krótko to będę ją mile wspominać. Ostatnie dni są deszczowe, powróciła jesień.

      Usuń
  6. Fajne tematy poruszyłaś - mody i piękna przyrody w zimowej odsłonie. Dresy nie należą do mojej ulubionej garderoby, ale czasami i mi się zdarza w nich chodzić, ale czynię to bez szału i radości. Może powinnam zacząć tracić kontrolę nad życiem by być na fali luźnego i nieskrępowanego płynięcia tam gdzie chce kierować się ...życie. :)) Co do stroju, to moja babcia powtarzała, że kobiecie powinny wystarczyć - szpilki, futro, pończochy i koronkowa bielizna. Jakoś w tej wyliczance zabrakło dresów :)) I tak teraz sobie wyobrażam jazdę przez leśne manowce w szpilkach i pończochach. Chyba moja babcia nie przepadała za jazdą na rowerze.
    Gratuluję uchwycenia w obiektywie wyjątkowości zimy!
    Pozdrawiam wszystkich dresiarzy i czekam na kolejne opowieści modowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwa dama dresów zapewne nie ubierze a jeśli ubierze to być może głośno się do tego nie przyzna :). Mi najwidoczniej do damy daleko :). Moim zdaniem w domu w dresie najwygodniej - dżinsy za sztywne a materiałowe spodnie za bardzo się gniotą. Kiedyś usłyszałam stwierdzenie, że podczas lockdownu wszyscy wyglądamy tak jak byśmy się przygotowywali do udziału w olimpiadzie bo rządzi dres i chyba coś w tym jest.
      Dla równowagi dodam tylko, że może w szpilkach nie ale wiosną i latem często jeżdzę na rowerze w sukience.

      Usuń
  7. Cóż, moje dziecię studiowało projektowanie ubioru, mam zatem (pod jej niewątpliwym wpływem) jakieś tam zdanie w temacie mody. Otóż Karl, z całym szacunkiem dla jego modowych zasług, żył sobie oderwany od rzeczywistości pomykając w białych koszulach i 'swoich garniturach' i nic go to nie obchodziło, że ten kubraczek do śniadania był średnio stosowny, podobnie, jak czerwone szpilki w hipermarkecie. Moda jest po coś, nadużywanie jej powoduje śmieszność. 'Dress for yourself and no one else' mówi podstawowa zasada'.
    W temacie zimy się nie wypowiem, bo u mnie przed cieśniną śnieg zawraca😂
    Dwa razy po pół centymetra się nie liczy🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka, która ubiera się naprawdę oryginalnie i szalenie kolorowo twierdzi, że nie musi się podobać całemu światu bo jak się podoba sobie to jest tak jak by się całemu światu podobała :).

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Śliczna ale co z tego skoro była-minęła. Buuuu.

      Usuń
  9. Oczywiście też stawiam na wygodę ale o dziwo nie jest mi zawsze wygodnie w dresach. Na dresy to ja muszę mieć fazę. Normalnie lepiej się czuję w zwykłych spodniach. Na dodatek nie lubię się przebierać jak mam gdzieś wyjść albo po powrocie do domu. Szczyt lenistwa kiedy nie chce mi się dresów założyć. Jak mam nigdzie nie wychodzić to kogę siedzieć w piżamie :P.
    Mało tej zimy, faktycznie mało ale też korzystałam ile się dało. Nie tylko spacery ale i bałwanka ulepiłam, tylko żałowałam, że sanek nie mam. A co tam cofnęłoby się do czasów dzieciństwa :). Piękne kadry :). Coś tam jeszcze od czasu do czasu popaduje, szkoda, że tak szybko się topi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie po zimie zostało tylko wspomnienie. I tęsknota.
      Ja muszę mieć w domu wygodnie. Dżinsy odpadają bo za sztywne a inne spodnie za bardzo się gniotą kiedy się lenię na sofie i nie można już ich założyć następnego dnia :). Wolę się przebrać niż prasować :).
      Piżamę jako całodniowy strój też lubię ale jeśli mi się to zdarza to najczęściej w niedzielę.
      Oby do wiosny :).

      Usuń
  10. Trudno, tracę kontrolę nad własnym życiem w każdy dzień wolny i w dni home office - i zamierzam tracić nadal. Chociaż tylko w domu. :) Często tez się zastanawiam, czy w odwiedziny do brata nie powinnam zabierać dresu na przebranie, bo potem muszę w dżinsach siedzieć z dzieckiem na podłodze. :) Ale z piżamy obowiązkowo muszę się przebrać po wstaniu, nawet kiedy jestem chora i i tak cały dzień poleguję.
    Ode mnie zima sobie poszła, ale wróciła, tylko tym razem tak nieśmiało... Ale nawet taka nieśmiała sprawia, że świat wygląda ładniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się kiedyś zdarzało być w piżamie ale rzadko, nawet jak nie wychodzę z domu to wolę dres. Ale piżama za bardzo mnie rozleniwia i zbyt łatwo tracę pion. Jak tylko się przebiorę to od razu mam więcej energii i sił do działania nawet jeśli do zrobienia mam niewiele. Ale na spacer albo rower zawsze wygrywa dres.
      Ja na białą zimę nie mam już nadziei zatem czekam na wiosnę.

      Usuń
  11. Czytam sobie Twój wpis siedząc wygodnie odziana w....dres ;). Moje wspomnienia z dzieciństwa związane ze śniegiem to mróz, słońce i ból oczu od bieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do nas właśnie wróciła zima w takim wydaniu : śnieg, mróz, słońce i niebo jak latem nad Hiszpanią lub Portugalią :).

      Usuń
  12. A ja trochę tęsknię, żeby się wystroić; ostatnio jakoś nie ma ku temu sposobności. U mnie więc wygodne ciuszki to też teraz codzienność. A na spacer, trekking czy inną wycieczkę, to już w ogóle wygoda jest najważniejsza.
    Gdybyś była w tym roku w Hiszpanii, to byś zimę z prawdziwego zdarzenia zobaczyła ;D Ja już dawno nie widziałam śniegu w dużych ilościach, bo na Majorkę śnieżyca nie dotarła. Tylko w górach coś tam popadało, ale nie szłam śladem tysięcy Majorkańczyków i nie pojechałam w góry, żeby ten śnieg zobaczyć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do nas zima wróciła i jest jeszcze piękniej niż za pierwszym razem.
      Od początku grudnia często mam okazję ubrać się ładniej w weekend ( nie, że szpilki i takie tam, ale też nie dres ) bo to czasy urodzin i towarzyskich spotkań. W sobotę mieliśmy gości u nas, w następny weekend znów urodziny a patrząc na to, że spotykając się w większym gronie łamiemy zasady to cóż...regularnie jesteśmy przestępcami :). W naszym gronie podziemie towarzyskie ma się świetnie. W dodatku w tym roku szykują nam się dwa wesela, w tym jedno góralskie i cieszę się, że będę mogła ładniej się ubrać ( o ile oczywiście te imprezy dojdą do skutku w co szczerze mówiąc trochę wątpię ).
      Mogłaś pojechać zobaczyć śnieg skoro był tak blisko :).

      Usuń
    2. Jak widziałam w wiadomościach te korki, żeby zobaczyć śnieg, to sobie odpuściłam :D
      Eleganckie sukienki, szpilki i makijaż, to u mnie tylko od naprawdę wielkiego święta, ale właśnie fajnie by było założyć coś ładniejszego, jak właśnie na jakieś niezobowiązujące spotkanie towarzyskie, tylko że u nas nie można... Zamiast lepiej, to jest tylko gorzej, mam wrażenie.

      Usuń
    3. U mnie sukienki to latem często, szpilki i makijaż nie. Już nawet nie pamiętam kiedy miałam okazję się wystroić i może dlatego tak się cieszę na te śluby :)

      Usuń
  13. Cały rok chodzę w dresie a dokładniej w spodniach od dresu. Są dla mnie wygodne do wszystkich zajęć w domu i w ogrodzie. Natomiast gdy wychodzę w miasto to zazwyczaj jeans i koszulki. nie mogę patrzeć na kobiety, te niezbyt szczupłe w obcisłych getrach - uf, jakie one są ,,estetyczne,, ale modne. Zimy to ja pamiętam piękne w nas w górach, śniegu ponad metr i mróz. Taka zima dzisiaj to by zasypała nie tylko nas ale przede wszystkim drogowców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie rozumiem tej mody na noszenie getrów lub sportowych legginsów jako elementu codziennej garderoby. Połączenie getrów do gimnastyki z elegancką kurtką lub płaszczem wydaje mi się niezrozumiałe, ja bym tak z domu nie wyszła :). Ale w domu takie getry to pewnie taka sama wygoda jak dres aczkolwiek tylko dres mam wypróbowany.

      Usuń
  14. Monis ja nie pamiętam kiedy z dresu wyskakiwałam 🙈 siedząc cały czas w domu nie zastanawiam się nad inna garderobą... wczoraj o 23.00 zniwu zamknęli moje miasto. Ola miała dzis iść w końcu do szkoły i niestety dalej mają lekcje online... Myślę że z dresów to ja nie wyskoczę do lata... Bo nie mam gdzie inaczej się ubrać... aaaa dodam że do pracy tez chodzę w dresie, w getrach i im podobnych spodniach...
    Fajnie wam tam przypruszylo :) chociaż troszke zimy w zimie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamiast iść do przodu cofamy się wstecz z tą padnemią, to się chyba nigdy nie skończy...
      Do nas zima wróciła i jest cudnie bo połączenie śniegu i niebieskiego, bezchmurnego nieba uwielbiam nad życie. Wczoraj było tak cudnie, że nie mogliśmy z lasu wyjść. Mogłabym tak spacerować bez końca.
      Dzisiaj siedzę w domu, w dresie i w swetrze :)

      Usuń
    2. Nic nie mów... płakać mi soe chce jak czytam informacje... dziś żeby tego bo mało wyczytałam że godzinę policyjna chcą wprowadzić w kraju w którym ludzie w gorach mieszkają i nawet sąsiad z sadiademnsie mało znają 🙈 do tego dzieci moje cierpią strasznie do szkoły noe chodzą, czują się jak więźniowie... za co ta kara...

      Usuń
    3. Wiem...Też mi na to wszystko już powoli brakuje słów...Niby najgorzej już było a i tak jest gorzej każdego dnia...

      Usuń
  15. Ja też zima po powrocie do domu zakładam dres. Jest cieplutki, miły w dotyku, i przede wszystkim niesamowicie wygodny. Nie lubię zimy i tyle. Śnieg, mróz i te szare dni to zdecydowanie nie moje klimaty.
    Ślę serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi pocieszyć Cię myślą, że z każdym dniem wiosna coraz bliżej. Ja co prawda nadal bardzo się cieszę, że u nas biało i jeszcze zapowiadają śnieg, bo na prawdziwą zimę czekałam z utęsknieniem, ale rozumiem że nie wszyscy mają tak jak ja :).
      Moc serdecznych pozdrowień.

      Usuń
  16. Ja tam też lubię wygodę, więc zupełnie Cię rozumiem :)
    Wprawdzie dresów nie noszę, ale za to legginsy i długie, ciepłe swetry.
    I koniecznie cieplutkie, grubiutkie skarpety, najlepiej do kolan.
    A zima do nas przyszła. Zasypało nas, ÖPNV nie działa. Jest pięknie i biało. W Zagłębiu Ruhry to wielka rzadkość. Ostatni raz mieliśmy tak 10 lat temu. A mi się przypominają zimy z dzieciństwa, które przecież były takie rok w rok...
    Dobrego tygodnia Mo.!
    O.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też już dawno nie widziałam takiej zimy. Od wczoraj u nas znów biało. Biało i zimno. Wczoraj wyszłam na chwilę z domu a wróciłam siedemnaście kilometrów później bo się nie mogłam śniegiem nacieszyć...
      Podzielam Twoją miłość do skarpet, grube i koniecznie kolorowe ( te zwykłe też tylko i wyłącznie kolorowe ) ratują mi życie bo wiecznie zimno mi w stopy.
      Pozdrawiam Cię serdecznie Obieżyświatko.

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...