2025
Archiwum wczesnojesiennej codzienności
Achhh, ale mamy cudną jesień w tym roku, a przynajmniej takie są jej pierwsze dwa tygodnie. Pogodowo jesień póki co jest obłędna! Lato skończyło się u mnie wichurami i deszczem a ja byłam przekonana, że tak już zostanie. Tymczasem zaczęła się jesień a wraz z nią przyszło słońce i ciepłe dni. Nadal kiedy tylko mogę poranną kawę piję na balkonie a w wolne dni urządzam sobie wycieczki rowerowe, pomimo października można spać przy otwartym oknie, nie umiera z wychłodzenia organizmu nawet taki zmarźluch jak ja. Fakt, każdego poranka przybywa suchych liści pod butami ale o ile fajniej idzie się do pracy po dywanie z żółtych liści!
Przeglądając ostatnio archiwalne wpisy, co zawsze sprawia mi mnóstwo frajdy, z premedytacją ruszyłam od razu ku tym jesiennym bo o ile mnie pamięć nie myli to właśnie w zeszłym roku zaczęło się moje zaprzyjaźnianie się z jesienią. Nie była to może jeszcze kraina łagodności ale byłam blisko 😊. Chciałam sobie przypomnieć co sprawiło, że na jesień zaczęłam patrzeć łagodniejszym okiem i jaka to moc sprawiła, że przez te najtrudniejsze dla mnie pory roku przeszłam radosnym krokiem, niemal podskakując.
Żadna to tajemnica, że fanką jesieni nie jestem, chociaż może powinnam już napisać, że nie byłam. Bo prawda jest taka, że od jakiegoś już czasu jesień roztapia mi serce a ja jakby trochę słabiej zaciskam pięści z bezsilności. I chociaż najgorszej i najtrudniejszej do zaakceptowania przeze mnie ze wszystkich jesiennych cech nie polubię chyba nigdy, mowa tu o krótkich dniach i ciemności zapadającej tak wcześnie, to znajduję sporo miłych rzeczy pozwalających odciągnąć uwagę od tego co nieuchronne. Tym z Was, którzy łagodnie potrafią pogodzić się ze zmianą pór roku z całego serca zazdroszczę, moja zbuntowana część charakteru ma na ten temat odmienne zdanie. I chociaż oboje dobrze wiemy, ja i mój bunt, że w tej walce nie mamy żadnych szans, i tak zakładamy bokserskie rękawice i ustawiamy się w narożnikach.
W walce z niedogodnościami jakie przynosi jesień próbowałam wielu rzeczy, z których wszystkie okazały się na tyle skuteczne, że szczęśliwie dotrwałam do wiosny. Dostrzegam wiele uroku w wieczorach rozświetlonych blaskiem świec, które namiętnie kupuję a jeszcze namiętniej wypalam, a deszcz jest dla wielu jesiennych czynności najlepszym akompaniamentem. Lubię grube skarpeciorki i moją puchatą bluzę "po domu". Fajnie jest wrócić z pracy i niemal od razu wskoczyć w piżamę, chociaż zdecydowanie bardziej wolałabym wskoczyć na rower i pognać w siną dal. To co dla wielu jest największą zaletą jesieni dla mnie jest jej największą z wad a pogodzenie się z wieczorami zaczynającymi się o 16-stej jest dla mnie w tym wszystkim najtrudniejsze. Jesień jest dla domatorów, powsinogi wolą inne pory roku.
Od tego roku jak mantrę będę sobie powtarzać, że jesień może być cudna i że ta tegoroczna na pewno taka będzie, a na ciemność postaram się nie zwracać aż tak dużej uwagi. Kto wie, może to właśnie ta ignorancja jest lekiem na całe zło? A ja powinnam skupiać się na pozytywach zamiast jak z rękawa sypać argumentami na to, że jesień jest okropna i zła?
Wiecie co się czuje, kiedy po wyjściu z domu okazuje się, że w jednej ręce macie worek ze śmieciami a w drugiej, zamiast kluczy od mieszkania, klucze od samochodu? A na sobie macie kapcie i dres? Ja wiem bo mi się to przydarzyło kilka dni temu 😀. Na szczęście poszukiwania sąsiadki, od której mogłabym zadzwonić i u której ewentualnie przeczekać poszły szybko i sprawnie, bo i telefon, i schronienie znalazłam u tej pierwszej mieszkającej najbliżej nas. Spędziłam sobie miłe popołudnie czekając aż mój wybawca skończy pracę i wróci do domu. A sąsiadka w podziękowaniu dostała zupę z dyni, którą miałam zrobić na obiad a którą zrobiłam na kolację, bo przecież nie mogłam się dostać do kuchni 😊.
Dynie to jedne z najpiękniejszych akcentów jesieni. Wracając z niedzielnej wycieczki zajechaliśmy na farmę dyń poczynić pyszne zakupy. Sąsiadka otuliła mnie ciepłem mówiąc, że pyszniejszej zupy z dyni nie jadła w związku z czym dostała jeszcze porcję na następny dzień, którą sobie zabrała do pracy.
Jako nagrodę za znalezienie pracy kupiłam sobie spory zapas książek, bo i jesień, i znów zaczęły się dojazdy. Przez ostatnie tygodnie czytałam niewiele bo zaprzątało mnie szukanie nowego zajęcia, rozmowy kwalifikacyjne i rekrutacja, które co tu ukrywać wprowadziły do mojej codzienności dawkę niepokoju. Na szczęście wszystkie z trzech rozmów były przemiłe a co najfajniejsze wszystkie skończyły się złożeniem mi oferty pracy a ja z szukania zatrudnienia wskoczyłam prosto w dylemat, którą ofertę wybrać. Nową pracę zaczęłam dopiero co, póki co jest super i jestem bardzo zadowolona ale więcej napiszę o tym niedługo, jak już będę mogła na trzeźwo ocenić sytuację bo teraz póki co nadal unosi mnie euforia. Wczoraj na przykład od wszystkich miłych chwil, w których uczestniczyłam, i nieustannego śmiania się, po powrocie do domu bolały mnie policzki. Serio!
Może macie dla mnie jakieś ciekawe czytelnicze propozycje, na zdjęciu dobrze widać co lubię 😊. W sumie z otwartym sercem przyjmę wszystko oprócz fantastyki, romansów, erotyków i książek historycznych.
W lesie jesień jest jeszcze słabo widoczna, dobra moja! I kiedy kilka dni temu siedziałam nad jeziorem w pełnym słońcu, w towarzystwie Jakuba Małeckiego, to w promieniach słońca czułam lato.
Wiecie, że pod koniec września byłam na urodzinach u stulatki?!
Macie jakieś wypróbowane chwyty w walce z nie zawsze sprzyjającą jesienną codziennością? A może to, na co ja zwykłam narzekać, Was uszczęśliwia tak bardzo, że unosicie się pod chmury, co z tego że o tej porze roku często szare? Będzie mi niezmiernie miło jeśli w komentarzach podzielicie się ze mną wszystkim co Wam w duszy gra tej jesieni.
Trzymajcie się radośnie moi mili, niech sprzyjają Wam jesienne moce.
Nie lubię jesieni głównie dlatego, że wcześnie robi się ciemno. Mogłabym Ci polecić wiele książek z literatury faktu i reportaży, ale nie wiem czy takie Cię interesują.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej! Na zdjęciu nie ma co prawda żadnego reportażu ale i reportaż i literaturę faktu czytam często. Z chęcią przeczytam coś ciekawego zatem śmiało pisz o tytułach wartych uwagi. Z góry dziękuję!
UsuńSzukam tych sposobów na umilenie sobie jesieni i ciężko mi je znaleźć! chociaż kocham wieczory ze świecami w domu:) I wszystko co dyniowe!
OdpowiedzUsuńhttps://okularnicawkapciach.wordpress.com/
No widzisz, świeczki dyniowe to jedna z zalet jesieni. Zrób tak jak ja - skoncentruj się na wyszukiwaniu zalet a wtedy łatwiej zapomnisz o złych rzeczach towarzyszących jesieni. Jak znajdziesz coś fajnego o czym ja nie wspomniałam to daj znać 🙂
UsuńW jesieni wszystko jest piękne... Tylko te coraz krótsze dni mi się nie podobają :-))
OdpowiedzUsuńObie nie lubimy tego samego bo w jesieni ta szybko nadciągająca ciemność jest najgorsza. Wszystko da się polubić, i deszcz, i wiatr, i grube kurtki ale jak zaakceptować wieczory zaczynające się po 15-stej? Na to potrzeba duuuuużej ilości tolerancji 🙂.
UsuńPięknej jesieni tak czy siak.
Mam podobnie jak Ty z tą jesienią - nie przepadam, Za szybko robi się ciemno i zimno... No cóż taki stan rzeczy. Też staram się myśleć pozytywnie zwłaszcza, że jesz cze urlop przede mną - a psychicznie to dużo daje :-) Częściej wtedy czytam i oglądam. Mniej wychodzę na miasto bo ta pogoda jakoś nie kusi. Co do książek to Polecam "Dziwne obrazki" oraz "Klara i półmrok" cieplutko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za tytuły, o tym pierwszym już gdzieś słyszałam. O tak, zaplanowana podróż to takie światełko w tumelu, fajnie jest móc na coś czekać. Ja uwielbiam słońce ale nawet zimno mi w jesieni nie dokucza tak bardzo jak brak światła. Gdyby dzień trwał trochę dłużej to i jesień byłaby łatwiejsza do polubienia.
UsuńMiłego odliczania do urlopu. Pozdrowienia.
Ja tam w żadnej euforii się nie unoszę. Wprawdzie przyjmuję na plecy tę "radosną" wieść, że lato się skończyło, ale wciąż jeszcze siedzę w tunezyjskich zdjęciach i wspomnieniach, co pozwala mi nie zaglądać za okno i nie dołować się szarym widokiem.
OdpowiedzUsuńCzy my mieszkamy na dwóch różnych planetach? U mnie takiej prawdziwej, złotej i ciepłej jesieni nie było jeszcze ani przez moment, za to pada całymi dniami i szarówa za oknem jest nawet o poranku. Dobrze, że mam pozytywne nastawienie, bo gdybym miała brać sobie do serca to, co oferuje mi aktualna aura, to już chyba byłabym na zamkniętym leczeniu :)
Trzymaj się tam jakoś, z naciskiem na "jakoś" :) Uściski!!!
U mnie złotej jesieni też jeszcze nie ma bo na to jest jeszcze za zielono, drzewa nie zdążyły się zezłocić. Ale nawet dzisiaj było tak ciepło, że piłam herbatę na balkonie chociaż niebo zakryły szare chmury. Widziałam, że już napisałaś o tunezyjskich wspomnieniach i bardzo się z tego cieszę bo będę miała lekturę do późnowieczornej herbaty. Życzę Ci wysokiej tolerancji dla jesiennej aury, wiem że po tunezyjskim słońcu ciężko jest przyzwyczaić się do jesieni ale wierzę w to, że znajdziesz swoje sposoby na oswojenie tej trudnej codzienności 😘. Ściskam Cię mocno Iwonka i pozdrawiam najcieplej jak się da.
UsuńTak, ja tez polubiłam jesień, choć kiedyś jej nie cierpiałam, jakoś tak przychodziła ta miłość stopniowo.
OdpowiedzUsuńCzekam na dynie, zupę już zrobiłam, a ozdobne widuję tu i tam.
Stos książek zacny, Sto lat Lenni i Margot czytałam, świetna!
Ja czytam cykl M.Gorzki o komisarzu Zakrzewskim.
Moje stosy rosną, bo wyklejanki zabierają mi sporo czasu...
Lenni i Margot widziałam kiedyś na zdjęciu u Ciebie i to właśnie Ty byłaś dla mnie inspiracją, żeby zapisać sobie tytuł a później go przeczytać.
UsuńTeż mało czytałam ostatnio ale teraz nadrabiam, mam też zamiar skończyć zaczętą zeszłej jesieni haftowankę więc w wolnym czasie na czytanie będę miała mniej czasu. Ale mam moje codziennie dojazdy do pracy, które zawsze spędzam z książką w ręku.
Mam jeszcze jedną dynię w spiżarce, będzie zupa w innej wersji.
My z żoną jesteśmy nietypowi, lubimy jesień od zawsze. Czekamy na kolorowe liście, zapach grzybów, robimy z dzieciakami ludziki z kasztanów i żołędzi. Prócz tego sporo radosnych wydarzeń w naszej rodzinie przypada na jesień a szczególnie na październik. Niestety podobnie jak moje koleżanki powyżej stwierdzam, że aura w tym roku jest beznadziejna ale taka herbatka już trochę zimowa i zupa dyniowa jest fajna i ciekawy film lub książka. W przyszłym tygodniu wybieramy się do teatru, bilety już są. Jesień można oswoić i polubić. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak kiedyś mi napisałeś, że Twoje wnuczki są jesienne a to jest ogromny powód, żeby kochać jesień, zabawa kasztanami i żołędziami też. Ja ludzików nie robię ale co roku zbieram kilka kasztanów i noszę w torebce, w intencji żeby jesień była fajna 🙂.
UsuńJesień to właśnie świetna okazja żeby nadrobić książkowe i filmowe zaległości a także prowadzić intensywne życie kulturalne bo kiedy pogoda jest mało sprzyjająca to trzeba ją przeczekać pod dachem.
Wszystkiego dobrego, miłych jesiennych dni.
Cieszę się, że znalazłaś pracę, że tyle miałaś samych propozycji, brawo kochana! W ogóle cieszę się, że tyle radochy jest z Tobą. Masz boska ścianę z książkami, super nastrojowe zdjęcie. Wiesz, że ja kocham jesień I zimę. Moja walka jest latem, starałam się w tym roku je polubić, a lubię chyba jeszcze mniej. Nie zrozum mnie źle, bo ja mega cenie nature, ale no...nie jesteśmy z latem jakoś w przyjaznych stosunkach. Nie ma, co się za to biczować, tak jest dobrze. Latem robię miejsce innym, jesienią i zimą szaleje ja, równowaga. 🥰 Tobie życzę takiej słonecznej i ciepłej jesieni, sobie też tej mega mrocznej, bo ja w tym widzę czary.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz gratuluję, Ty to zawsze sobie poradzisz. Miła historia z kluczami, sąsiadka i zupą. Zdjęcia z dyniami i w ogóle...miły post.
Niech Twa euforia trwa. Przytulam💖💖😅
Wydaje mi się, że Ty masz bardzo romantyczną duszę i nostalgiczne usposobienie a to się świetnie komponuje z jesiennymi klimatami. Minione lato często przypominało jesień zatem powinnaś być zadowolona 🙂. Ciesz się zatem tym ulubionym czasem, niech każdy z jesiennych dni obfituje w piękne chwile. Odwzajemniam przytulaki 😘
UsuńTylko Ci pozazdrościć tej jesiennej euforii. U mnie codziennie pada i przez to nie widzę końca prac w ogrodzie. Oczywiście, że jest kilka akcencików za które lubię tę porę roku, właśnie za przepyszne jesienne dynie. Mam cichutką nadzieję na złotą polską jesień. W ubiegłym roku ciągle padał deszcz więc w moim regionie nie było mi dane jej zobaczyć. Jestem z gatunku optymistów więc jakoś znoszę panującą szarugę.
OdpowiedzUsuńMonia, niech jesienne dni będą dla Ciebie jak kolorowe liście – pełne życia, piękna i radości. Wspaniałego sezonu! Ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)