2/12
2020
2020
12.
Oto on, grudzień w pełnej krasie. Powitałam go w najlepszy możliwy sposób. Chociaż pogoda raczej kocykowo - herbaciana to musiałam wyjść z domu żeby sobie wypedałować endorfiny. W przeciwnym razie wturlałabym się w koc i tyle by mnie było widać 😊. Ciemność od samego rana, bez szans na jakiekolwiek przejaśnienie, raczej nie napawa optymizmem. A tak cóż, 38 kilometrów ( wczoraj, bo dzisiaj 30 ale zajechałam do koleżanki na herbatę ) piechotą nie chodzi. Ono jeździ na rowerze. Od razu na duszy raźniej. Jak tylko wskoczyłam na rower natychmiast przejaśniało 😉.
Cieszę się bardzo że sezon rowerowy trwa w najlepsze. Co prawda ze względu na pogodę musiałam zmienić trasę i "przerzucić" się na asfalt bo w lesie błoto po kolana ale dzięki temu odkryłam dużo fajnych ścieżek i przypomniałam sobie trasy, którymi nie jeździłam już dawno. I póki co w grudniu jeżdżę codziennie 😄.
W taką szarugę wyszukiwanie argumentów aby zostać w domu jest wyjątkowo łatwe, w starciu z nimi argumenty za tym, żeby jednak wybrać rower nie mają najmniejszych szans. Ale przekonałam się już nie raz, że najtrudniej jest zawsze wyjść z domu. Później to już jest z górki i najczęściej kończy się tak, że nie mogę przestać pedałować.
Bez roweru nie ma życia, również w grudniu!
I pięknie! Ja wróciłem ostatnio z Biesów, a w niedzielę byliśmy na Mogielicy. Czyli wiatr, metr szadzi i błękit nieba mam zaliczony - ale też lasy, śnieg po kostki i ołowiane chmury. Teraz ciut w domu żeby to ponadganiać z opisywaniem - bo na blogu ciągle jeszcze tkwię we wrześniu! Na fejsie i insta jestem na bieżąco, ale blogosfera strasznie kuleje.
OdpowiedzUsuńA rowerek to może jutro, bo mam jedno miejsce które koniecznie muszę odnaleźć i wpisać na mapy google - jest tego warte, a nie ma tam.
Żadne mrozy mi niegroźne, najważniejsze, że nie ma wiatru :). Z silnymi podmuchami walczyć nie jestem w stanie.
UsuńInstagrama nie lubię a na fb nie mogę Cię znaleźć :(.
Sama przyjemność w takich okolicznościach przyrody! Ja na razie bardziej spacerowo przez las, ale roweru też nie wykluczam w grudniu, bo zapowiadają u nas nawet dziesięć stopni.
OdpowiedzUsuńTak, to najważniejsze - ruszyć się!!! W każdym wieku, a szczególnie w moim:)))
Zdróweczka!!!
W każdym wieku ruch jest ważny, w moim też :). Nie ważne czy rower czy spacer, najważniejsze to nie gnuśnieć.
UsuńRównież życzę dużo zdrówka. Uściski.
Najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. Trzymaj tak dalej. W domu, przy takiej pogodzie, to by można zgnuśnieć. Choć z drugiej strony, kocyk, herbatka i jakaś dobra książka, to też nie jest wcale zła opcja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ha ha ha, pisząc komentarz powyżej zastanawiałam się czy ktoś jeszcze używa słowa gnuśnieć czy tylko ja :). Ale proszę, nie jestem sama. Dawno ani tego słowa nie używałam ani nie słyszałam a tu już dzisiaj dwa razy.
UsuńKocyk, herbatka i książka to jest opcja przewspaniała ale jeszcze bardziej cieszy po rowerze :)
Miłego dnia.
A wiesz, że ja też się zastanawiałam, jak ten komentarz pisałam, czy to słowo jest jeszcze w użyciu? :D
UsuńA my gnuśniejemy przymusowo, żona złamała nogę i raczej na rower ani na spacer się nie nadaje. Dlatego póki można należy korzystać, bo jak widać nie tylko wirus zatrzymuje nas w domu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO kurczę, to faktycznie lipa. Przykro mi. Zdążą żonie ściągnąć gips przed Świętami?
UsuńPozdrowienia dla Ciebie i żony, szybkiego powrotu do sprawności.
Świetnie móc tak sobie popedałować po takich równiutkich ścieżkach, tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńu mnie pogoda w kratkę, brak możliwości fajnych spacerów, unikam komunikacji publicznej.
Ech zostaje kocyk i książki. Pozdrawiam
Ta ścieżka była remontowana w tym roku, położyli nowy asfalt i przyjemność jazdy jest niebywała. Czasami mam wrażenie, że unoszę się nad ziemią, w ogóle nie czuję pedałowania.
UsuńKocyk i książka zawsze i w dużej ilości. Miłej lektury cokolwiek czytasz. NIech to będzie dobry czas.
Widzę, że kolekna wyprawa rowerowa z sesją zdjęciową za Tobą. Tym razem niebo nieco ciemniejsze, ale i takie niebo ma swój urok :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście ta szaruga nie miała wpływu na przyjemność z jazdy.
UsuńTeż jestem zdania, że taka pogoda ma swój urok i fajny klimat.
Jak tylko ruszyłam przed siebie miałam wrażenie, że wyszło słońce :)
Piękne zdjęcia robisz, kochasz przyrodę, to widać. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Masz rację, bez regularnego czyli częstego kontaktu z przyrodą nie wyobrażam sobie życia.
UsuńMoc pozdrowień.
A propos, masz Rockreidera?
OdpowiedzUsuńNie, mam białego B'twina :)
UsuńZazdroszczę Ci takich płaskich ścieżek rowerowych. U mnie górka goni górkę i z moją astmą nie dałabym rady tak podróżować. 12 niech się kończy jak najszybciej i najlepiej 1, 2 i 3 też. Chcę już wiosnę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam, że w Polsce podobno straszą już trzecią edycją wirusa i radzą, jak się do niej przygotować...No ale nic, nie dam sobie tak łatwo podciąć skrzydeł.
UsuńOk to u Was chyba cieplej jest. U nas zimno, a czasami nawet mrozno bywa. Jak nie leje i wieje to mróz i slizgawka na drodze 🙈 nie znoszę listopada w Norwegii. Grudzień tez jest podobny bo śniegu nie ma tylko błota po kolana i dzoe Bogu ze jest to świąteczny miesiąc inaczej bym zrzędziła i była nieznośna :)
OdpowiedzUsuńPiękna miejscówkę nam pokazałaś :) lubie takie :)
Tu faktycznie ciepło a co najważniejsze bezwietrznie i bezdeszczowo, co bardzo mnie cieszy. Na śnieg nie liczę zatem ta aura bardzo mi się podoba.
UsuńUściski.
Powiem Ci że dzis o mało się nie zabiłam w swoim ogrodzie... wszlam z psem i pojechałam jak długa na błocie... u nas tak leje że trawa w ogrodzie zwinełea mi się pod nogami 🙈 Nawet moj maz ma już dość deszczu ktory leje 1,5 miesiąca 🙈
UsuńUwielbiałam jazdę na rowerze, czułam się wtedy taka wolna, zrelaksowana. Też sądziłam, że bez roweru nie ma życia. Niestety, decyzją chirurga musiałam go odstawić. Pamiętam z Twoich dawnych postów, że zawsze zabierałaś z sobą książkę, kocyk i herbatkę E.G.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Też kiedyś miałam problem z kolanem i nawet nie chciałam myśleć, że musiałabym na dłużej zrezygnować z rowerowania. Na szczęście problemy minęły a ja mogę przemierzać świat na dwóch kółkach.
UsuńNa szczęście Ty nadal możesz zwiedzać świat, dwie sprawne nogi to taka radość jak dwa kółka. Wiem to bo chodzić przecież też bardzo lubię. Dopóki mamy zdrowie mamy wszystko aczkolwiek ten rok pokazał nam doskonale, że czasem do szczęścia potrzeba nam jeszcze wolności i swobody.
Serdeczności. Dziękuję za komentarz. Zawsze mnie cieszy kiedy tu zaglądasz.