Kiedy się podróżuje tak mało jak w tym roku każde miejsce jawi się jako raj jednak Czeski Raj jest wśród tych wszystkich rajów jednym z moich ulubieńców. Tam naprawdę jest bajkowo a ja byłam wygłodniała i spragniona pięknych widoków i wędrówek. Cudowna pogoda, błękitne niebo, spacer wśród sięgających chmur skał i podziwianie okolicy z wysoka uszczęśliwiło mnie po uszy i spełniło oczekiwania jakie miałam co do tego letniego, sierpniowego dnia.
Jestem przekonana, że nawet gdyby wypaliły wszystkie moje zaplanowane na ten rok podróże to i tak Czeski Raj byłby wysoko na liście ulubionych destynacji, tropikalne plaże a nawet Nowy Jork to słaby dla tego miejsca konkurent. Pod wieloma względami Czeski Raj bije na głowę Manhattan, Piątą Aleję a nawet Central Park. Jeśli chodzi o naturę to już dawno nic nie zachwyciło mnie tak bardzo, ostatni raz chyba Dolomity i Algarve.
Prachowskie Skały to najbardziej znane skalne miasto w Czechach a fakt, że kiedyś kiedyś, dawno temu były dnem ciepłego, płytkiego morza bardzo mnie zdumiewa. Ciężko mi sobie wyobrazić zmiany jakie tu zaszły.
Kupując bilety wstępu zaopatrzyliśmy się również w mapę z trasami. Jeszcze zanim zaczęliśmy wędrówkę wiedziałam, że zbyt szybko nie dam się stamtąd wygonić. Byłam wygłodniała i spragniona swobodnych wędrówek, pięknych widoków, gromadzenia wspomnień i wspomagających pamięć zdjęć ale któż z nas nie czuł tego w tym roku? Ten wyjazd do Czech był niczym zerwanie się z łańcucha.
Odbyliśmy spacer łącząc ze sobą dwa szlaki. Jeden to wędrówka na wysokościach łącząca ze sobą kolejne punkty widokowe. Kiedy już myślałam, że piękniej być nie może roztaczał się przede mną widok, który prowokował do zadumy. Nawet nie próbowałam szukać wśród tych pejzaży faworytów bo tutaj na takie miano zasługiwał dosłownie każdy kadr.
Równie interesujący i chyba nawet bardziej ekscytujący był spacer wśród szczelin, pęknięć skalnych i naturalnie wyżłobionych wąwozów. Przyznam, że to nie jest atrakcja dla każdego bo sama miałam kilka razy wrażenie, że się nie przecisnę tylko utkwię gdzieś w połowie bez szans ani na ruszenie do przodu, ani na wycofanie się. Uwierzcie mi, że niektóre przejścia były tak wąskie że doskonale czułam na sobie z obu stron nacisk skał. Dla tych nie do końca przekonanych co do frajdy płynącej z takiej wędrówki warto poszukać alternatywnej ścieżki i iść tak, żeby ominąć niekomfortowe wrażenia. Dla mnie przeciskanie się wśród skał to była czysta radość ale mam świadomość, że kilka kilogramów więcej i już nie byłoby tak miło 😉.
Te ciekawe formacje piaskowcowe pobudzają wyobraźnię a spacer wśród wydrążonych wśród nich szlaków był niezapomnianą przygodą.
Wielokrotnie przekonywałam się, że Matka Natura wymiata i bardzo się cieszę, że nie przestaje mnie zaskakiwać. Prachowskie Skały to kolejne z miejsc gdzie miałam ochotę kłaniać się Naturze w pas.
Uwielbiam Czechy za te rejony! I za Morawy oczywiście <3 Piękna relacja.
OdpowiedzUsuńMorawy ciągle przede mną. Jak w przyszłym roku znów ograniczą nam podróżnicze pole manewru to kto wie...może się skuszę :)
UsuńSprawiłaś mi dużą przyjemność tym postem. Bardzo lubimy zwiedzać skalne miasta, trochę ich opisałem na swoim blogu. Wędrówki po tych skałach to czysta przyjemność. Te zaułki, ciasne przejścia, wszystko tworzy baśniowy krajobraz. Niby tylko skały, a tyle radości. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWiem, że podzielasz mój zachwyt tym miejscem, czytałam o tym u Ciebie na etapie planowania podróży. Uwierz mi, że pisanie o tym było również niezmierną radością a spacer po Prachowskich Skałach to wyjątkowe wrażenie i wiele pięknych wspomnień.
UsuńMoc pozdrowień.
Matka Natura chce nas uszczęśliwić i pokazuje nam, jakie cuda potrafi stworzyć! Ja byłam w Skalnym Mieście w Adrspach. Tam też się bardzo popisała, nawet staw między formacjami stworzyła, aby popływać i podziwiać jej pracę. Niesamowite miejsca! Nie dziwę się, że nie miałaś ochoty stamtąd wychodzić.
OdpowiedzUsuńTo dopiero spacer! Dzięki, pozdrowienia:)))
Też byłam w Adrspach kilka lat temu ale po powrocie miałam włamanie do samochodu i łupem złodzieja padł m.in. aparat fotograficzny ze zdjęciami stamtąd, zanim jeszcze zgrałam je na dysk. Ten staw widziałam z daleka bo tego dnia dojście do niego było zabronione ze wzgędu na nagrywany tam film. Stworzono tam plan zdjęciowy.
UsuńUściski, trzymaj się ciepło.
Bardzo ładne te formacje skalne. Jeszcze nie miałem okazji ich zobaczyć, ale wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci Prachowskie Skały z całego serca, jestem pewna że tak jak ja wrócisz zachwycony. Miejsce jest obłędne.
UsuńMamy wspólna granicę, ale to Czesi dostali ten ładniejszy kawałek przygraniczny:) tak mówi każdy, kto odwiedzał podobne miejsca. I ja patrząc na zdjęcia, też się z tym zgadzam.
OdpowiedzUsuńChyba masz rację z tą przygraniczną niesprawiedliwością ale dobre w tym to, że do Czech mamy blisko. Zawsze to jakaś rekompensata :).
UsuńMam generalnie słabość do Czech. Marzy mi się Morawski Kras, a Twoje foty tylko podkręciły mi marzenia. Ehhh! Pojachałabym już gdzieś, bo ten kilkudniowy wyjazd do Tyrolu w lipcu nawet nie dmuchnął mi zefirkiem w żagle😣
OdpowiedzUsuńJeśli w przyszłym roku latem będzie tak jak w tym i zabronią nam ruszyć gdzieś dalej ( a niestety widzę ku temu szanse ) to Morawy są jednym z moich destynacji na urlop. Blisko a pięknie.
UsuńPrzyszłam od Piranii:-) a tu taki ciekawy post; bardzo lubię te formacje skalne, udało nam się być w Adrspach, a także w naszych Stołowych na Szczelińcu; to tak daleko od nas, wielka szkoda; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie w moich skromnych progach :).
UsuńTeż byłam w Adrspach kilka lat temu i było pięknie, chociaż średnio dopisała pogoda bo padał deszcz. No ale wrażenia niezapomniane tak czy siak.
Dziękuję za wizytę i komentarz i oczywiście moc serdecznych pozdrowień kieruję w Twoją stronę.
Piknie! Super sprawa. Mamy z Anią w planach na przyszły rok, ale nie takie "lizanie" jak do tej pory, ale nocleg w okolicy i otuptanie wszystkiego co się tam da!
OdpowiedzUsuńO tak, to jest świetny pomysł, musicie wprowadzić go w życie! Jeśli następne lato będzie podobne do tego, a biorę to pod uwagę, i nie będzie można podróżować na większą skalę, to powrót do Czech jest jednym z moich planów urlopowych. I też się nastawiam na tuptanie.
UsuńJak dobrze, że udało Ci się gdzieś wyrwać tego lata. Dzięki temu masz teraz piękne wspomnienia. I zapewne setki zdjęć. Czechy to nie Nowy Jork, ale sama przyznajesz, że było warto. Choć kraj malutki, skrywa wiele perełek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo często małe kraje kryją w sobie dużo pięknych miejsc, podobnie jak małe miasta...Przekonałam się o tym nie raz.
UsuńUściski wyspiarko :)
Po prostu bajka! Ze wszystkich rajów, o których słyszałam, na razie poznałam i to tylko cząstkę - Słowackiego Raju. Ale tam takich nieziemskich formacji skalnych nie widziałam. Mam nadzieję, że kiedyś dotrę też do Czeskiego...
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja i fantastyczne zdjęcia!
Stęskniona za podróżami - Anita ;-))
Podczas spaceru po Prachowskich Skałach nawiązaliśmy rozmowę ze spotkanym po drodze małżeństwem z Polski i też nam mówili, że Słowacki Raj jest piękny ale ten Czeski przebija te słowackie cuda. Pocieszająca jest myśl, że mamy do Czech blisko :).
UsuńPozdrawiam przeserdecznie, równie spragniona podróży jak Ty :)
Tylko natura potrafi stworzyć takie cudowne miejsce. Jeżeli trudno oderwać oczy od zdjęć to wyobrażam sobie wrażenie, jakie się odnosi będąc tam na miejscu.
OdpowiedzUsuńNa żywo to jest sztos! Nieważne czy z dołu czy ze szczytów, widoki powalają na kolana.
UsuńTakie potężne, niewzruszone stoją od wieków. Ja wśród nich czułabym się bardzo mała. Pozrawiam.
OdpowiedzUsuńJa to na co dzień jestem niewielka a tam, wśród tych kolosów, byłam prawie niewidoczna :)
UsuńKolejne zachwycające miejsce niedaleko, koniecznie muszę zapamiętać. :)
OdpowiedzUsuńOj tak, jak tylko będziesz w Czechach to jedź tam koniecznie.
Usuń