2020
Wszystko, co dobre.
Wszystko co dobre szybko się kończy. Dowodem na to jest urlop i patrząc za okno obawiam się, że lato również. Chociaż dobra, nie powiem, dzisiaj jest cudnie i zaraz wskakuję na rower zobaczyć co tam w moim lesie piszczy. Przyjemność będzie wielka bo trochę mnie wśród tych łąk i pól nie było, najpierw urlop, później goście, później deszcz a po nim leń. Dopóki jednak nie wystygnie mi herbata spróbuję sobie przypomnieć jaką frajdę daje blogowanie bo też już powoli odwykłam czego przyczyn należy szukać w tym wszystkim wsześniej wymienionym pomijając deszcz.
Życie wróciło na swoje tory a codzienność zaczyna się kręcić po dawnemu. Dzieci wróciły do szkół a ja grzecznie niczym one, do pracy. W najbliższym czasie nie przewiduję żadnych ekscytujących atrakcji chociaż w sumie użycie słowa ekscytujących jest tutaj zbyteczne bo na dzień dzisiejszy nie mam w planach nic. Będę żyć tym co przeżyłam ostatnio, niech to będzie moja busola na najbliższą codzienność.
Pamiętacie jak kiedyś Wam pisałam, że w marcu miałam lecieć do Brukseli na koncert jednego z ulubionych piosenkarzy? A pamiętacie jak później Wam pisałam, że koncert został przełożony na szóstego września a ja cieszyłam się jak głupia i jak głupia wierzyłam, że się odbędzie? To teraz o tym zapomnijcie bo się nie odbędzie, a przynajmniej nie w tym roku bo kolejna planowana data to siódmy luty dwa tysiące dwadzieścia jeden...Tak że ten, no ale co się naekscytowałam tym wydarzeniem to moje. Któregoś dnia ten koronaświruś wykończy mnie psychicznie i nie pomoże mi ani rower, ani medytacja, ani kąpiel w pianie ani nawet dzban earl grey'a. Już powoli zaczynam zauważać, że chyba tracą moc albo ja się już uodporniłam.
Biadolenie biadoleniem ale za to Czechy Kochani to jest jakiś sztos. I nie trzeba nosić maseczek. Było niewyobrażalnie pięknie, zaczynając od wielkiego i wysokiego mieszkania w praskiej kamienicy, z wielką wanną w łazience, oknami do nieba i klimatyczną klatką schodową. Jak człowiek jedzie na pierwszy zagraniczny urlop po tym jak świat stanął na głowie, a w międzyczasie wielokrotnie tracił nadzieję, że on w ogóle się odbędzie, to jak widać wszystko cieszy, nawet wanna!
Czechy to niezwykły kraj, który ma duuużo do zaoferowania - nas zachwyciły Morawy <3 Życzę Tobie wspaniałego i pogodnego miesiąca, a koncert kiedyś będą musieli nadrobić!
OdpowiedzUsuńJeśli ten koncert się odbędzie, to z prawie rocznym opóźnieniem. Niby lepiej późno niż wcale ale czasem sobie myślę, że i ten zaplanowany na luty przełożą...
UsuńMnie Czechy też zachwyciły i na pewno tam wrócę na dłuższy tour po kraju.
No...pieknie napisalas ale czy to wszystko? lubie czytac Twoje wynurzenia, lekkie i z poczuciem fajnego humoru ale to chyba nie wszystko, a gdzie opisy i zdjecia Pragi? no gdzie?
OdpowiedzUsuńBędą?
No jasne że będą. Widziałam takie piękne miejsca, że nie wyobrażam sobie się tym z Wami nie podzielić. Póki co ten wpis był taki na rozgrzewkę, po urlopie na przekór temu, że mam o czym pisać, jakoś straciłam wenę...
UsuńFajny wpis! Ty wcale nie tracisz nadziei, tylko z humorem podążasz dalej przez życie. Tak jest i koniec! Kiedyś będziemy się z tego śmiać, choć teraz nie jest nam do śmiechu.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zaliczyłaś parę pięknych, czeskich miejscówek. Bo Czechy są piękne! Czekam na wpisy, a te piękne zdjęcia to tak chyba na pobudzenie czeskiego apetytu?
Zdróweczka:)))
Ten wpis to i na pobudzenie apetytu, ale również dla mnie na pourlopowy rozruch...
UsuńMnie już to wszystko coraz mniej śmieszy, czasami sobie myślę, że już nas tak na zawsze "upupią"....
Wzajemnie, dużo zdróka i radości.
Jeśli będziemy potulnie nosić maseczki, które nic nie dają (oprócz niedotlenienia), to szybko ta głupota się nie skończy...
OdpowiedzUsuńDla mnie dzień, w którym znikną maseczki będzie jednym z najszczęśliwszych w życiu, może się nawet upiję hi hi hi. Maska pozbawia mnie radości życia i swobody oddychania, poza tym gorzej widzę i słyszę. Nie wiem jak to możliwe ale tak jest, zamaskowana uwsteczniam się w rozwoju.
UsuńWidać, że byłaś na urlopie w Czechach. Każdemu poprawia się humor. Zabawny język, dobre piwo i jedzenie a w dodatku wiele ciekawych miejsc do zobaczenia. O ile się nie mylę to pokazałaś Pravicką Branę i prawdopodobnie Ardspach. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMnie się od razu cieplej na sercu zrobiło jak usłyszałam czeski język :). A na zdjęciach jest Praga, Cesky Krumlov w trudnym do identyfikacji kadrze, Pravcicka Brana i Prachowskie Skały. Urlop był niezwykle udany i z niechęcią wracałam do domu.
UsuńMiłego dnia!
A ja mam pocztówkę z tymi cudnymi widoczkami, prosto od Ciebie. Ten idiotyczny czas (przepraszam za słownictwo, ale ciśnie mi się gorsza wiązanka na usta) nauczył nas cieszenia się nawet z małych podróży. Ile godzin jechaliście pociągiem? Też mi się marzy taka wyprawa :)
OdpowiedzUsuńJechaliśmy jakoś siedem godzin i nie masz pojęcia jak nam to szybko zleciało.
UsuńTen idiotyczny czas nauczył nas cieszenia się z wielu rzeczy, które kiedyś były normalne i naturalne i nie przywiązywało się do nich zbyt wielkiej wagi. A teraz taplamy się w covidowym błotku...
widzę że Pravcicką Bramę odwiedziłaś :) Mi ten rejon bardzo się podobał gdy miałem okazję go zwiedzić
OdpowiedzUsuńMnie też się bardzo podobało chociaż chyba Prachowskie Skały bardziej bo widoki oszałamiające a sam spacer super przyjemny.
UsuńWiesz, dostałam kiedyś na urodziny bilen na koncert mojego ulubionego wokalisty. W pierwszym rzędzie. I ten koncert nie odbył się do dzisiaj😁 Chrzanić to. Po drodze były inne, a na BMF pojadę sobie do NYC jak się to wszystko skończy, czego i Tobie życzę😉
OdpowiedzUsuńCiekawe tylko czy to się kiedyś skończy...
UsuńZa piwem nigdy nie przepadałam i nawet mieszkając w Czechach jakoś się do niego nie przekonałam. Kufle faktycznie są tam ogromne, chyba półlitrowe, a ceny takiego piwna to niższe niż ceny wody...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne wpisy z Czech, szczególnie z tego miejsca z kamiennym łukiem, dopiero niedawno się o nim dowiedziałam, od koleżanki Czeszki i na pewno będę chciała tam kiedyś dotrzeć.
Pozdrawiam
Ja o istnieniu tej bramy dowiedziałam się dawno temu z blogosfery i natychmiast wpisałam na moją podróżniczą listę marzeń. Cieszę się, że pomimo tych zawirowań udało się je spełnić w tym roku.
UsuńNawet jak zamawiałam małe piwo to przynosili mi w moim mniemaniu ogromne :). A te duże to podnosiłam dwoma rękoma :).
Fajnie że byłaś i fajnie że juz wróciłaś :) w Norwegii tez masek nosić nie trzeba i od samego początku ich nie nosiliśmy... Boze całe szczęście... moj ten rok tez jest na straconej pozycji i podobnie tak jak Ty nic nie planuję bo nie ma sensu... Monis czekam na kolejne odsłony Czech :)
OdpowiedzUsuńTo macie fajnie z tymi maseczkami, przeprowadzam się :). Dla mnie maski to największa zmora tego cyrku, noszę bo muszę a nie że taki mam światopogląd...
UsuńCzechy będą tylko muszę się zmobilizować a z tym ciężko :)
Monks siedz u siboe chociaż masz możliwość podróżowania... Norwegia ma na swojej kisice cala Europe na czerwono 🙈 to jest jakiś horror co soe dzieje, jak za okupacji normalnie... a do tego dzis kolejna informacja że przez "ogromny" wzrost zschorowan Norwegia ma trafić na czerwoną listę... Boze kiedy ten cyrk się skończy to ja nie wiem...
UsuńJeżeli chodzi o piwo, to gratuluję przejścia na jasną stronę mocy ;) A jeżeli chodzi o zdjęcia, to to z czerwoną ławeczką jest obłędne. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńWróciłam do domu i znów najbardziej lubię winko i porto :). Obłędna czerwona ławeczka to Czesky Krumlov, też obłędny swoją drogą.
UsuńCieszę się, że Twoja podróż do Czech się udała. :)
OdpowiedzUsuńŚwietne kadry.:)
Tak bardzo tęsknię za podróżami, a szczególnie za Grecją.
No cóż, czekam, że przyjdzie dla mnie ( a nie ma z tym nic wspólnego koronawirus) lepsy czas.
Uściski i buziaki!
Na pewno nadejdą dla Ciebie lepsze dni. I chociaż zdaję sobie sprawę, że teraz jest ciężko to całym sercem wierzę w to, że kiedyś sobie te wszystkie stracone podróże nadrobisz. Trzymam kciuki za Twój powrót do zdrowia i polepszenie komfortu życia. Jesteś silną kobietą, ta choroba też Cię nie złamie. Uściski,
UsuńJa jestem oczarowana Czechami. Uwielbiam ten kraj pod każdym względem. Ja też bardzo tęsknię za podróżami, bardzo mi ich brakuje. Wierzę, że znowu będzie pięknie, normalnie.
OdpowiedzUsuńUściski i pozdrowienia:)
Od powrotu z Czech marzy mi się taki samochodowy tour po tym kraju bo wiem, że jest piekny a przede mną jeszcze mnóstwo do odkrycia.
UsuńMiłego dnia.
No fajne te Czechy, fajne - jeszcze tam nieraz p0jedziemy, choć dziś to u nich też coronapanika
OdpowiedzUsuńNo wiem i jestem zaskoczona bo Czechy akurat miały do tego wszystkiego całkiem rozsądne podejście. A teraz czarna otchłań.
Usuń