10/09
2020
2020
Spragniona podróżowania. I Pragi.
Byłam tak bardzo spragniona podróży i tak stęskniona za byciem w drodze, że pierwszego dnia urlopu wyczekiwałam z równą ekscytacją i zniecierpliwieniem co gwiazdki na niebie w wigilijny wieczór. Ten rok kilka razy pokazał mi, że plany to tylko plany, wyraźnie dając przy tym do zrozumienia, że wszystko może ulec zmianie w najmniej oczekiwany sposób. Wszystko mieliśmy już zaplanowane ale i tak gdzieś tam w tyle głowy jaskrawym światłem ćmiła się lampka zwątpienia. Obawy przed tym, że znowu coś ( wiadomo co ) skreśli nam podróżnicze plany grubą linią na dobre zniknęły chyba dopiero jak usadowiłam się w pociągu.
Byłam w Pradze kilka lat temu. Niestety włamanie do samochodu po powrocie do domu pozbawiło mnie zdjęć nie tylko z urlopu w Czechach, ale również z dużej części uwiecznionego na zdjęciach lata. To przykre i smutne wydarzenie, które opłakałam rzęsiście nie żałując aparatu ale zdjęć nauczyło mnie regularnego zgrywania zdjęć na twardy dysk co nieskromnie powiem wychodzi mi świetnie aż do dzisiaj.
Niby całkiem sporo z tej mojej poprzedniej wizyty pamiętałam ale wiecie jak to jest nie mając zdjęć i nie mogąc sobie utrwalić wspomnień. Wróciłam do Pragi z zamiarem odświeżenia wrażeń i oczywiście wzbogacenia się o nowe, całkiem świeże. Pomimo tego, że wstaliśmy w środku nocy a do Pragi dotarliśmy o trzynastej to na spotkanie z miastem poszliśmy zaraz po tym jak ulokowaliśmy się w wynajętym na czas urlopu mieszkaniu. Tęskniłam okrutnie za spacerami labiryntem klimatycznych uliczek, planowaniem trasy i obserwowaniem świata zza kubka z herbatą w jakimś fajnym miejscu. Przed ruszeniem w miasto nie powstrzymałyby mnie tego dnia żadne deszcze, burze ani gradobicia. Na ten wyjazd czekałam od dawna.
Pierwsze praskie popołudnie spędziliśmy spacerując niespiesznie po starym mieście. Do Mostu Karola mieliśmy spacerkiem piętnaście minut idąc piękną i malowniczą trasą wzdłuż Wełtawy i to właśnie na moście powiedzieliśmy Pradze dobrý den. Most Karola znają przecież wszyscy, to jeden z najbardziej znanych zabytków miasta i miejsce, którego nie można, ani w żaden sposób nie da się ominąć. Łączy Małą Stranę i Stare Miasto i jest uznawany za jeden z najpiękniejszych średniowiecznych europejskich mostów. Sam most jest architektonicznym arcydziełem ale nie można nie zwrócić uwagi na widoki z niego się rozciągające - mozaika dachów, kopuł, wież i iglic zachwyca bez dwóch zdań. Ciężko jest odłożyć aparat.
Z mostu wtopiliśmy się w gęstwinę wąskich uliczek, z których jedna doprowadziła nas do samego centrum Starego Miasta czyli na Rynek Staromiejski, którego największą atrakcją jest średniowieczny zegar astronomiczny. Tak się fajnie złożyło, że byliśmy tam kilka minut przed pełną godziną co skróciło nasz czas oczekiwania na cogodzinną atrakcję - wraz z wybiciem pełnej godziny w okienkach nad zegarem przesuwają się figurki dwunastu apostołów a różne postacie przedstawiające np. Śmierć czy Chciwość zaczynają gestykulować. Wszystkiemu towarzyszy bicie dzwonów.
Praski zegar astronomiczny pochodzi z 1410 roku i jest najstarszym tego rodzaju zegarem w Europie.
Stare miasta to serca dużych metropolii, w których życie płynie w innym rytmie. Uwielbiam zagubić się w sieci utkanej z wąskich ulic i iść przed siebie bez żadnego planu, skręcając tam gdzie podpowiada intuicja oraz zaglądać w okna i bramy. Szukam detali i zachwycam się drobiazgami, ciekawą klamką, kolorowymi drzwiami albo zazielonionym balkonem lub parapetem.
Zamiast tłumu turystów praktycznie puste schody w dół i morze dachów aż po wieczorny, lekko zamglony horyzont.
Do niedawna byłam przekonana, że epidemia nie ma żadnych zalet. Urlop w Czechach zmienił trochę moją opinię w tym temacie pokazując, że w całym tym nieszczęściu jest coś, za co jestem temu zamieszaniu wdzięczna. Możliwość zwiedzania Pragi bez tłumu turystów, z łatwym dostępem do nawet najbardziej znanych miejsc jest wielkim przywilejem. Kolejnym był fakt, że w Czechach nie ma obowiązku noszenia maseczek co było dla nas źródłem nieustającej radości ( i ulgi ).
W jednej z najpiękniejszych europejskich stolic chodziliśmy pustymi uliczkami, przysiadaliśmy na schodach, na których byliśmy tylko my, obserwowaliśmy gołębie na pustych placach a nasze kroki i śmiech odbijały się echem od ścian. I chociaż przez pierwsze chwile łapałam się na tym, że ze zdumieniem reagowałam na tę ciszę i spokój to szybko się do niej przyzwyczaiłam i celebrowałam ten wyjątkowy czas i przywilej posiadania wielu miejsc tylko dla siebie samej.
I pomimo tego, że nikt nie wchodził w kadr to nie było też nikogo kogo można by obdarzyć ciepłym uśmiechem. Uśmiechanie się do świata było w tym roku w Pradze raczej uśmiechaniem się do pastelowych murów oraz do morza czerwonych dachówek.
Sytuacja, w której się w tym roku znaleźliśmy a raczej jej smutne konsekwencje wielu z nas zmusiła do rezygnacji z urlopowych planów albo układania ich na nowo. Za każdym razem jak widziałam na Wełtawie te żółte wodne rowery to myślałam o nowojorskich taksówkach, które miałam oglądać dokładnie w tym samym czasie.
Jak się okazało pięć minut od naszego mieszkania znajdował się najbardziej dziwaczny i ekscentryczny współczesny budynek w Pradze "Fred i Ginger". I pomimo tego, że znajdował się on na naszej liście miejsc obowiązkowych do zobaczenia w mieście to całkiem przypadkowo "odhaczyliśmy" go już pierwszego dnia. I jeśli mam być drobiazgowa i szczera to był to pierwszy praski zabytek który widzieliśmy. Od niego wzdłuż rzeki ruszyliśmy na spotkanie z Mostem Karola.
Praga jest przepiękna a kilkumiesięczne uziemienie praktycznie w jednym miejscu otworzyło mi oczy na wiele rzeczy i pozwoliło cieszyć się zwiedzaniem i byciem w podróży w całkiem nowy sposób. Radowałam się drobiazgami i nie było praktycznie żadnej rzeczy będącej w stanie zepsuć mi dobry humor ani nawet odrobinę wyprowadzić z równowagi. Dzień zaczynałam uśmiechem rozdając Dobrý den komu tylko się dało, poranną herbatę popijałam czeskim piwem nie mogąc uwierzyć jak wielkie są te ich małe kufle :). Przez cały dzień zapełniałam serce i pamięć wspomnieniami, nauczona wcześniejszymi doświadczeniami nie spuszczałam oka z aparatu ale za to wiecznie szukałam portfela :). A wieczory, po kąpieli w wielkiej wannie, spędzałam oglądając czeską telewizję. Nie jestem fanką oglądania tv ale czeskie filmy, zwłaszcza te starsze, uwielbiam. Chociaż niewiele rozumiem to słuchanie języka naszych południowych sąsiadów jest radością samą w sobie i jak nic poprawia humor.
Wrócę tu jeszcze do Pragi nie raz bo mam dużo i zdjęć, i wspomnień. Byłoby egoizmem tym się z Wami nie podzielić czy tego chcecie czy nie, święcie jednak wierzę w to, że chcecie. Piękne to były dni. Od śniadań aż po wieczorne powroty do domu wszystko było niezwykłą przyjemnością. I wiecie co? Nie zamieniłabym tych dni na żaden Nowy Jork. Poza tym co się odwlecze to nie uciecze, prawda?
Kochana Mo. Dziękuję za wirtualną wycieczkę do Pragi. To przepiękne miasto.:)
OdpowiedzUsuńByłam kilka razy, ostatnio w 2014 roku, jeszcze z Córką. Jakoś nie mam odwagi tam wrócić. Wiem, że muszę to przepracować w mojej głowie...
A plany, nasze żadne nie wyszły. Może będzie lepszy czas.
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło. Buziaki!
Doskonale Cię rozumiem. Może lepiej nie wracaj do Pragi skoro byłaś, zatrzymaj te wspomnienia związane z miastem i ś.p. Córką...Nowe wrażenie przywieziesz sobie z innych miejsc...
UsuńJa mam jeszcze do wykorzystania szesnaście dni urlopu ale co tu planować jak czasy takie niepewne...Najwyżej pojadę gdzieś spontanicznie, planując na kilka dni przed.
Moc pozdrowień Kochana i dużo, dużo zdrowia.
No to sie doczekalam Twojej relacji z Pragi. Bylam bardzo ciekawa Twoich wrazen i Twoich zdjec. Uwielbiam to miasto, bylam tam juz wiele razy, ostatnio w 2018 roku, dojechalam tam autobusem z Krakowa.
OdpowiedzUsuńA patrzac sie na Twoje zdjecia nie moge uwierzyc,ze tak tam malo turystow, swietnie! Piszesz o Twoim sposobie na zwiedzanie, jest dokladnie takie jak moje, dlatego tak lubie czytac Twoje opisy, a piszesz znakomicie.
Praga! jest o wiele milszym miastem niz Nowy Jork, wiec wyszly Ci te zmiany na plus!
Czekam na zapowiedziane dalsze relacje.
Czy mozesz dac mi adres twego apartamentu, ktory wynajelas? Niewykluczone ,ze z moja towarzyszka na podroze szurniemy do tego miasta!
Pozdrawiam serdecznie
Wierzę Ci, że Praga jest milsza niż Nowy Jork ale tak czy siak wolałabym się o tym sama przekonać :).
UsuńW zeszłym roku ataki terrorystyczne na Sri Lance kilka dni przed naszą zaplanowaną tam podróżą zmusiły nas do zmiany planów i spontanicznie polecieliśmy do Portugalii. I było cudnie. W tym roku zamiast USA była Praga i też nie narzekam. Jak nie wypaliły Stany to pomyśleliśmy, że może uda się polecieć jesienią na Bali ale i z tym lipa. Może lepiej póki co nic nie planować żeby później nie słyszeć chichotu losu aczkolwiek mam jeszcze dużo niewykorzystanego urlopu:).
Pozdrawiam przeserdecznie.
Kiedys do tego Nowego Jorku dolecisz. ja wole miasta bardziej kameralne, Ale ok..w Nowym Jorku trzeba byc. Palny masz swietne i zycze Ci by sie spelnily i sie spelnia. jak widze, zastepujesz z latwoecia jedno miejsce drugim i jestes zadowolona. I t jest fajne.Ja mialam bardzo szerokie plany na ten rok, mam brata w Kanadzie i on co roku zjezdza do Polski i razem sobie przemierzamy europe...a tu klops...on siedzi w Kanadzie a ja w Polsce. Ale mmoze w przyszlym roku...
UsuńDziekuje za adres w Pradze...pozdrawiam serdecznie
Również pozdrawiam. Cieszę się, że mogłam pomóc :)
UsuńCzytając cieszyłem się razem z Tobą, chętnie pospacerowałem po Pradze. Miejsca przedstawione znam, ale są tak urocze że można je oglądać wielokrotnie. Moje zdjęcia z tego miasta nie są dobre i ciągle się przymierzamy żeby pojechać tam jeszcze raz. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa teraz w Pradze "pstrykałam" jak szalona bo byłam stęskniona za robieniem podróżniczych zdjęć. Myślę, że każdy powód jest dobry żeby wybrać się do Pragi kolejny raz, zrobienie ładniejszych zdjęć :)
UsuńDobrego weekendu i pozdrowienia.
Och jak tam pięknie :) dziekuje Monis za cudowna wycieczkę. Nigdy nie byłam w Pradze , ale miałam ja w panie na tą jesien... Fajnie że chociaż Tobą mogłam dzisiejszego wieczoru po niej pospacerowac :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Nie pojechałaś do Pragi to ja Cię wirtualnie zabrałam :). Odwdzięczysz mi się jakąś piękną wirtualną wycieczką po Norwegii. Ściskam mocno. Fajnego weekendu.
UsuńSuper wycieczka z miłą osobą w super miejscu :) lepiej być nie może....
UsuńJak masz ochotę to wpadaj do kolejnego miasteczka, tym razem górniczego:)
Byłam w Pradze dwa razy, ale brak tłumów i maseczek zachęca mnie do ponownego jej odwiedzenia.
OdpowiedzUsuńMoże to troche egoistyczne ale bardzo się cieszę, że dużo miejsc w Pradze mieliśmy tylko dla siebie :). Zawsze wszyscy mi mówili że np. na Złotej Uliczce zawsze jest tłok a my byliśmy praktycznie sami. To jedna z niewielu zalet obecnej sytuacji.
UsuńByłam w Pradze dwa razy. I uważam je za najładniejsze z tych miast, które do tej pory odwiedziłam. Wybieram się jeszcze kolejny raz, by pobuszować w jej uliczkach.
OdpowiedzUsuńI też doświadczyłam tego wirusowego plusa. Grunt to widzieć w każdej sprawie coś optymistycznego!
Piękne zdjęcia, cudne widoki, super spacer. Dzięki, pozdrawiam serdecznie:)))
Doskonale pamiętam, że zanim zaczęłam podróżować to marzyłam o dalekich krajach. Starsi ode mnie znajomi, którzy podróżowali powtarzali mi do znudzenia, żebym zaczęła to moje "dalekie" podróżowanie do Pragi właśnie. Wszyscy ją zachwalali; nawet Ci, którzy widzieli już kawałek świata zawsze wymieniali Pragę w ulubieńcach.
UsuńUściski. Dobrego tygodnia.
Ponieważ uwielbiam Pragę wiedziałam, że i Ty ją pokochasz. Za klimat, za architekturę, za wąskie uliczki. Ale NY też lubię, więc tylko go odłóż😉
OdpowiedzUsuńPisałam to jedząc na 2 śniadanie bajgla z łososiem. Koniecznie do spróbowania w NY, jak nie jesteś vege😁
Byłam kiedyś w Pradze ale po powrocie do domu miałam włamanie do samochodu ( z którego wysiadłam na pięć minut ) a w schowku miałam aparat ze wszystkimi zdjęciami z Czech. I nie tylko bo to było tak intensywne lato, że nie miałam czasu na zgrywanie zdjęć, więc straciłam i Londyn, i Hiszpanię ( i to z takimi atrakcjami jak koncert ulubionego zespołu a stałam w pierwszym rzędzie ). Co się napłakałam to moje, ale nie za aparatem tylko za zdjęciami. Od tego czasu zgrywam zdjęcia systematycznie i regularnie, tyle z tego dobrego.
UsuńŁososia uwielbiam, ryby jem bo o ile mięsa jem niewiele to z ryb albo owoców morza nie jestem póki co w stanie zrezygnować.
Na Nowy Jork szukuję się przyszłym roku, o ile sytuacja pozwoli :/
Piękne zdjęcia oddające klimat tego miejsca. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPraga jest wdzięcznym obiektem do robienia zdjęć, łatwo uchwycić jej klimat. Pozdrowienia i dziękuję za komentarz.
UsuńPraga mi się podobała, tylko te straszliwe tłumy przyćmiły mi klimat. Chciałabym wrócić tam wiosną albo jesienią.
OdpowiedzUsuńja w tym roku tak miałam z Chorwacją, codziennie przed wyjazdem sprawdzałam czy coś, wiadomo co;) nas nie uziemi.
Pozdrawiam cieplutko:)
A ja w tym roku byłam w Pradze w środku lata i dzięki wiadomo czemu ludzi było tak mało jak pewnie poza sezonem. To jedyna zaleta całej tej dziwacznej sytuacji. Sama nie mogłam uwierzyć jaki to komfort nie musieć dzielić Pragi z tysiącem turystów :)
UsuńUściski
Masz rację, co się odwlecze, to nie uciecze. Najważniejsze, że mimo wszystko, potrafiłaś cieszyć się tym wyjazdem :) Praga jest piękna i choć jest dużym miastem, ma w sobie taki nietypowy spokój.
OdpowiedzUsuńO tak! A teraz bez tłumu turystów w Pradze było nad wyraz spokojnie.
UsuńZazdroszczę spacerów po niemal pustej Pradze. Takie miasto chciałabym odkrywać na nowo. Spacer opustoszałymi uliczkami to jedyny plus C-19. Jestem niemal pewna, że Praga zauroczyła Cię niemalże tak samo jak Porto.
OdpowiedzUsuńUściski i pozdrowienia:)
O tak, brak tłumów nawet w najbardziej turystycznych miejscach to chyba jedyna zaleta tego szaleństwa. Praga jest przepiękna ale chyba Porto lubię trochę bardziej :).
UsuńSerdeczności.
Znam, dobrze znam... ale wiesz co ? Już jest w planach, tym bardziej że mam z Tarnowa bezpośredni pociąg. Teraz tylko żeby coronapanika minęła i jadę znów, bo to miasto ma ogromny urok!
OdpowiedzUsuńLatem Czechy były krajem bez maseczek co w dużym stopniu wpłynęło na wybór tego kraju jako urlopowej destynacji. Teraz znów zaczyna się ten koronaobłęd i chyba wszędzie jest tak samo źle...Na koniec tego wszystkiego czekam jak na zbawienie.
Usuń