2/03
2020
2020
Murano. Cisza, spokój, zwyczajność
Murano to kolejna z wysp, którą odwiedziliśmy będąc w Wenecji. Całodniowy bilet na vaporetto kosztował 20 euro za osobę,
( jednorazowa podróż kosztuje 7,50 ) a my skorzystaliśmy z naszego biletu trzy razy na trasie Wenecja - Murano, Murano - Burano, Burano - Wenecja. Kiedy dopłynęliśmy do Murano pomyślałam, że tę wyspę mogliśmy sobie darować bo to taka mniejsza i zdecydowanie mniej atrakcyjna wersja Wenecji, jednak szybko zmieniłam zdanie i polubiłam Murano za fajny klimat i raczej znikomy turystyczny rozgardiasz. Niestety Murano powitało nas deszczem co trochę osłabiło nasz entuzjazm więc zanim udaliśmy się na spacer poszliśmy do kawiarni szukając schronienia i włoskiej kawy.
( jednorazowa podróż kosztuje 7,50 ) a my skorzystaliśmy z naszego biletu trzy razy na trasie Wenecja - Murano, Murano - Burano, Burano - Wenecja. Kiedy dopłynęliśmy do Murano pomyślałam, że tę wyspę mogliśmy sobie darować bo to taka mniejsza i zdecydowanie mniej atrakcyjna wersja Wenecji, jednak szybko zmieniłam zdanie i polubiłam Murano za fajny klimat i raczej znikomy turystyczny rozgardiasz. Niestety Murano powitało nas deszczem co trochę osłabiło nasz entuzjazm więc zanim udaliśmy się na spacer poszliśmy do kawiarni szukając schronienia i włoskiej kawy.
Nie licząc Wenecji, z dwóch wysp na których byliśmy bardziej zachwyciła mnie Burano ( tych, którzy przegapili fakt, że nie dość, że tam byłam to jeszcze o tym napisałam, zapraszam TU ). W porównaniu z kolorowymi domkami tej tęczowej wyspy Murano wydaje się zdecydowanie bardziej powszechne. I, co widać na pierwszy rzut oka, ma zdecydowanie bardziej stonowane barwy, aczkolwiek i tutaj nie brakuje kolorytu.
Murano przypomina Wenecję a że Serenissima jest tylko jedna, przy niej wszystko wypada blado. Po całodniowym spacerze wśród weneckich kanałów poziom zachwytu osiągnął u nas wszystkich tak wysoki poziom, że osiągnięcie podobnego stanu będąc na Murano było mało prawdopodobne. Nie oczekiwałam cudów bo postanowiłam się cieszyć tak czy siak, a że raczej nie mam problemów z wpadaniem w stan euforii ( czasem również nieuzasadnionej ) to i krótki pobyt na Murano zaliczam do zdecydowanie miłych wspomnień.
Spacer po Murano wiódł nas szlakiem kanałów, mostów i placów. Zgubić się nie sposób a znikoma, żeby nie użyć słowa żadna, ilość znanych zabytków nie stwarza ryzyka, że coś w tym zwiedzaniu ominiemy.
Murano słynie z wyrobów z kolorowego szkła, nie mam na to dowodów w postaci zdjęć, nad czym trochę ubolewam, ale musicie mi wierzyć na słowo. Zdecydowana większość "biznesu" to sklepy oraz fabryki sprzedające wyroby ze szkła murano i chociaż niektóre były naprawdę piękne to wydanie kilku tysięcy euro na żyrandol albo zestaw przycisków do papieru wydaje mi się szaleństwem życia. Albo awangardą chociaż rozumiem, że są tacy, których na to stać. Mnie było stać na zakładkę do książek.
Wielką zaletą wyspy jest fakt, że jest spokojna, czasami wręcz wyludniona. To chyba jedna z jej największych turystycznych zalet. Mogłam spokojnie zaglądać w każdy, nawet mało ciekawy zakątek, robić zdjęcia suszącemu się praniu i kolorowym okiennicom. Ciężko dostrzec w Murano, że jest atrakcją turystyczną, zdecydowana większość spędza dzień na tęczowej Burano, dzięki czemu na Murano możemy się cieszyć względną ciszą i spokojem.
Architektura w ciepłych, miłych dla oka barwach oraz przytulne fasady zachęcające do wproszenia się w gości. Moja ciekawość miała na Murano trochę inną postać bo tam, zamiast zaglądać w każdą bramę ( bo takowych było niewiele ) miałam ochotę nacisnąć na klamkę każdych ciekawych drzwi.
W wielu miejscach taka pustka wydaje się niemożliwa w szczycie letniego sezonu turystycznego. Na szczęście Murano rządzi się swoimi prawami i ma w swojej ofercie takie atrakcje jak cisza, spokój i posiadanie wielu miejsc "na wyłączność". I chociaż po pobycie w Wenecji trochę spowszedniały nam mosty i kanały, a do szybszego bicia serca potrzebowałam czegoś więcej, to Murano zachwyciło mnie swoim normalnym, mało turystycznym klimatem oraz leniwą i spokojną zwyczajnością.
Nikt nie hałasował, nie wchodził w kadr ani nie płoszył gołębi.
To jedno z moich niewyczerpanych źródeł dających radość i spełnienie - stare budynki i wymagające malowania okiennice. To czasami naprawdę niesamowite ile uroku ma w sobie odpadający ze ścian tynk, będący dla wielu brzydotą i oznaką popadania w ruinę.
Wyspa jest niewielka i na spacer można spokojnie przeznaczyć nawet godzinę. Nam to zajęło trochę więcej ale "zaliczyliśmy" dwie kawiarnie ( jedną przez deszcz, drugą przez głód i pragnienie ). Tego dnia zwiedziliśmy Murano, Burano i czasu starczyło nam jeszcze na wieczorny spacer po Wenecji. Ani Murano ani Burano nie mają ani takich atrakcji, ani takiego rozmiaru, żeby zaplanować pobyt na każdej z wysp jako osobną wycieczkę ale połączenie ich w ramach jednego dnia to już jest fajny plan.
Chociaż Murano wydaje się powszechne a jego podobieństwo do Wenecji widoczne od razu to warto przypłynąć tutaj chociaż na krótki spacer. Pomimo tego, że to słaby konkurent dla niektórych okolicznych atrakcji to urzeka klimatem i spokojem a włoska codzienność daleka jest od tej typowej, głośnej i z temperamentem. I chociaż Murano nie jest nie wiadomo jak nadzwyczajne to zapada w pamięć właśnie ową normalnością i atmosferą sprzyjającą powolnym spacerom.
Rzeczywiście, prawie nie ma zwiedzających! Aż Ci zazdroszczę, bo rzadko to się dziś zdarza w znanych miejscach. No i polubiłam ten włoski klimat dzięki Tobie. Nawet zaczęły mi się podobać odrapane budynki. Nie mówię złośliwie, bo mają one swój niepowtarzalny klimat, historię i duszę. Też by mi się podobało:)
OdpowiedzUsuńDzięki, pozdrawiam:)))
Stare, zaniedbane domy nadają miejscu fajny klimat. Lubię to zdecydowanie bardziej niż nowoczesne drapacze chmur zbudowane ze stali i szkła. Pozdrowienia.
UsuńBylam na Murano w drodze na Burano, w ramach jekies wycieczki, podwieziono nas lodzia pod drzwi jakiejs fabryki szkla i pokazano proces powstawania tych cudeniek i tyle, poplynelosmy dalej na Burano...wiec nie mam zadnych obrazow w pamieci a na Twoich zdjeciach przedstawia sie calkiem przyjemnie. I dzisiaj chetnie bym sie przespacerowala i zasiadla gdzies przy kawce.
OdpowiedzUsuńJa miałam taką samą trasę, z Wenecji najpierw popłynęliśmy na Burano a później na Murano. Taka jest niestety wada korzystania z niektóych zorganizowanych atrakcji, że odbywa się to raczej na zasadzie "zaliczania" niż delektowania się w wolnym rytmie. Też bym z chęcią odbyła dzisiaj spacer po Murano.
UsuńMurano i Burano. Szkło i kolor. Byłam jeszcze w czasach aparatów analogowych :-) Wspomnienia już się prawie całkowicie zatarły. Pozdrawiam serdecznie. Fajnie, że dzięki Tobie mogłam wrócić tam chociaż na chwilę.
OdpowiedzUsuńJa niestety za czasów analogów mało podróżowałam i to raczej po Polsce ale mam kilka albumów zdjęć z Grecji i z Hiszpanii, w dużej mierze z palmami w roli głównej :).
UsuńLubimy włoskie klimaty i chociaż na Burano nie byliśmy to z ochotą obejrzałem sobie wyspę u Ciebie. Fajnie było pospacerować w Twoim towarzystwie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie też Włochy to jedna z ulubionych europejskich destynacji, jeszcze sporo zostało mi tam do odkrycia.
UsuńW Wenecji byłam równo 10 lat temu, chciałabym wrócić w czasie karnawału. Ze względu na Kalusie, która miała wtedy 3 miesiace nie udało nam się popłynąć na Murano i Burano :( Wielkim wyzwaniem był spacer z wózkiem po samej Wenecji ;) Murano wygląda całkiem przyjemnie na Twoich zdjęciach.
OdpowiedzUsuńWenecki karnawał na pewno jest niesamowity i niezapomniany, też bym chciała wziąć w nim udział. Wiesz, zawsze możemy spełnić to marzenie razem :).
UsuńMam wrażenie, że masz szczęście do deszczowej pogody w trakcie Twoich podróży i często przesiadujesz w kawiarniach :D
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach Murano prezentuje się cudownie. Jest cisza i spokój, czyli to czego brakuje wielu turystycznym miejscom. Może gdyby świeciło słońce Murano wydawałoby się bardziej radosne i kolorowe?
Kilka razy faktycznie towarzyszył mi deszcz ale zdecydowana większość wyjazdów to niegasnące słońce. A przesiadywanie w kawiarniach to nieodłączna część zwiedzania, nie dość, że odpoczynek to jeszcze sprzyja obserwowaniu codzienności. Nie zawsze jest to ucieczka przed niepogodą :).
UsuńTak czy siak - miejsce warte odwiedzenia - nie zmarnowałaś czasu.
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że nie.
UsuńBaaardzo lubię włoskie klimaty, tym bardziej kiedy ociekają stoickim spokojem - tak, jak tym razem u Ciebie <3 Pięknie!
OdpowiedzUsuńWłoskie dolce vita ma wiele twarzy, niekoniecznie jest to harmider i przekrzykiwanie się :).
UsuńMy Murano dosłownie w biegu oglądaliśmy bo zaraz był kolejny autobus wodny do Burano, nie wiele go widzieliśmy ale zdążyliśmy zajść do fabryki szkła i nawet zrobił kilka zdjęć tych ich pięknych wyrobów :) nikt mi na początku uwagi na to nie zwracał że sobie pstrykałam, chyba zapomnieli że był zakaz a ja go nigdzie nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńDlatego ja się nie nadaję do zorganizowanych wycieczek, za bardzo cenię sobie spokój i zwiedzanie w swoim tempie. Takie grupowe imprezy kojarzą mi się z "zaliczaniem" a to w ogóle nie jest w moim stylu. Po swojemu zawsze fajniej :)
UsuńNiesamowite - idealnie pusto i cicho. Bardzo klimatyczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPospacerowałam sobie w wyobraźni. Ach...
Ależ bym się już gdzieś wybrała, w jakieś urokliwe miejsce...
Moc pozdrowionek i uścisków.
Ja spędziłam dzisiaj dzień w urokliwym miejscu. W lesie...W obliczu zaistniałej sytuacji to najlepsze co mogłam dla siebie zrobić.
Usuń