20/03
2020
2020
Tylko las może mnie uratować
Tylko las może mnie uratować w zaistniałej sytuacji. Mój las, spokój oraz spacer albo rower. Myślę, że w tych nienormalnych chwilach najlepsze co możemy zrobić to zachować normalność. Musimy to przetrwać, przeczekać, innego wyjścia nie ma. Nigdy bym siebie nie podejrzewała o taki stoicyzm i nie wiem czy to starość, czy dojrzałość chociaż myślę, że to te dwie rzeczy wcześniej wymienione plus bezsilność i bezradność. Miałam piękne plany na przyszłą niedzielę bo miałam lecieć do Brukseli na koncert, na który czekałam kilka lat. Majowy urlop też stanął pod znakiem zapytania ale póki co nie tracę nadziei bo w ciągu prawie dwóch miesięcy wszystko może się zmienić. Mocno wierzę, że na lepsze też.
W Niemczech póki co życie płynie w miarę normalnie co trochę mnie zaskakuje biorąc pod uwagę fakt, że chorych jest ponad 11 tysięcy osób ale myślę, że najgorsze dopiero tutaj przyjdzie. Nie ma kwarantanny ale ze sklepów czynne są supermarkety, sklepy spożywcze, apteki, kioski i piekarnie. Centra handlowe są otwarte ale większość sieciówek jest zamknięta do odwołania.
Mam świadomość, że świat i zdecydowanie bliższa mi Europa straciły swoją normalność a to co się dzieje to jakiś kosmos. Staram się żyć normalnie a jedyna dobra rzecz w tym wszystkim to fakt, że mam dużo wolnego. Turystyka i hotelarstwo odczuwają boleśnie zaistniałą sytuację ale dla mnie to wolne to zbawienie i wielki dar od losu tym bardziej, że mój pracodawca na zebraniu poinformował nas, że ilość wolnych dni nie wpłynie w żaden sposób na nasze wynagrodzenie. Zatem zrobię wszystko żeby wykorzystać ten podarowany mi czas najlepiej jak się da bo wiem, że przyjdą czasy, że będę za taką wolnością tęskniła.
Zrobiłam już porządki w szafach, książkach i w domowej dżungli. Poświęcam więcej czasu na naukę nowego języka. Uporządkowałam zdjęcia na dysku, obejrzałam kilka filmów. Eksploruję las i rowerem oraz pieszo odkrywam nowe szlaki. Pozwalam chwilom przelatywać mi przez palce zatopiona w lekturze nad jeziorem. Czytam dużo bo tej wolności by się temu poświęcać bez ograniczeń często mi brakuje.
Ten kto zagląda tutaj regularnie ten wie, jak bardzo lubię las i jak bardzo doceniam fakt, że mam do niego tak blisko. Chwila pedałowania i już sobie piję earl grey'a otoczona drzewami, zachłystując się przepięknie pachnącym powietrzem. Nawet jak nie mam nastroju na wycieczkę rowerową to jadę sobie do lasu posiedzieć i poczytać.
Kiedyś byłam większą nerwuską i buntowniczką i mi się to podobało. Z tej buntowniczki to chyba nigdy nie wyrosnę ale spokój, z jakim przyjęłam zaistniałą sytuację cieszy mnie i zaskakuje. Bo pomimo tego, że niby żyję w miarę normalnie to też miałam podróżnicze plany, które pokrzyżował los. Też miałam marzenia a teraz największe to takie, żeby wszystko jak najszybciej się skończyło i żeby wróciła normalność. W poniedziałek zaczął się planowany już od jakiegoś czasu remont w bloku, w którym mieszkam. Wymiana instalacji wodnej, kanalizacyjnej i elektrycznej we wszystkich mieszkaniach i na klatce schodowej sprawia, że oprócz hałasu codziennie towarzyszą mi regularne, najczęściej całodniowe, przerwy w dostawie prądu i wody.
Staram się patrzeć na zaistniałą sytuację jak na dobrodziejstwo i chociaż generalnie jest dobrze to mam kryzysy a ta niewiedza jak to będzie dalej i do kiedy jest chyba z tego wszystkiego najgorsza. Świadomie zrezygnowałam z oglądania i czytania wiadomości bo niepotrzebny mi zamęt a w natłoku różnych informacji nie umiem wybrać tych rzetelnych i wiarygodnych. Póki co jest jak jest a ja to muszę przeczekać. I chociaż nie spodziewałam się, że ten wirus przybierze takie rozmiary to wiem, że na nic się zda psioczenie i przeklinanie losu. Odkryłam w sobie niespodziewane pokłady cierpliwości i spokoju i mam zamiar wykorzystać je jako tarczę w tych dziwnych czasach a w te gorsze momenty pocieszać się drobiazgami.
Jak sobie radzicie? Jak spędzacie czas?
Podzielcie się ciekawymi pomysłami na ten nadmiar wolnych chwil.
Ja podobnie jak Ty pracuję w turystyce i nasze lokalne biuro podróży musiało odwołać wszystkie imprezy na wiosnę, więc jesteśmy bez pracy. Staram się nie poddawać złym nastrojom i wykorzystuję czas na mnóstwo rzeczy zaległych. Czytam, oglądam filmy, poświęcam czas na hobby i rodzinę. Mm nadzieję, że wkrótce ten zły sen minie i nadejdą znowu dobre czasy na podróże.
OdpowiedzUsuńJa póki co pracuję i jak nigdy wcześniej kocham moją pracę i doceniam fakt, że mogę wyjść z domu. Nie zmienia to faktu, że bardzo bym chciała żeby wszystko już wróciło do normy bo świat w obecnej formie trochę mnie przeraża...W wolnych chwilach robię wszystko to co najbardziej lubię, mnóstwo czytam, nadrabiam zaległości filmowe, przemeblowuję mieszkanie. Mam też taką małą oazę na balkonie :). I chociaż od jakiegoś czasu o podróżach nawet nie marzę to dzisiaj jak siedziałam na balkonie coś tam mi się w głowie i sercu pojawiło. Plany, ale jak to będzie z realizacją nie wie nikt...
UsuńTak, ten las masz bajkowy z tymi wszystkimi pięknymi zwierzątkami. On ci wyczarowuje spokojne i dobre dla zdrowia chwile. Korzystaj jak najwięcej i oczyszczaj umysł. Odpoczywaj, bo pracy będziesz mieć niedługo bardzo dużo. Może masz coś ciekawego jeszcze w zanadrzu na blog, bo mam więcej czasu na czytanie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Póki co pracuję ale pracy mam zdecydowanie mniej co daje mi więcej wolnego czasu. Na nudę nie narzekam i na razie cieszę się tym spowolnieniem. Jednym z postanowień jest przygotowanie wpisów "na zapas" żebym mogła publikować je regularnie nawet wtedy kiedy nie będę miała ochoty na pisanie. Przygotuję się z wyprzedzeniem. Taki mam plan i od jutra spróbuję wprowadzić go w życie.
UsuńDużo zdrowia Ci życzę i dobrego samopoczucia.
Ja niestety muszę pracować, więc tego wolnego czasu mi nie przybyło. Natomiast żona pracuje zdalnie, więc ma tego czasu trochę więcej. Wykorzystuje go na prace ogrodowe, porządki domowe i lekturę. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa też pracuję ale pracy mam mniej co zaowocowało większą ilością wolnego czasu. Powiem Ci, że jak nigdy doceniam fakt, że mogę wyjść z domu do pracy i na jakiś czas oderwać się od tego dziwnego obecnie świata. Bardzo bym chciała żeby jak najszybciej wszystko wróciło na swoje tory.
UsuńDobrego tygodnia, pozdrowienia.
Mnie ratuje... praca (online oczywiście) Gdybym musiała przestać, oszalałabym. A o spacerze marzę, tyle, że plażą. Ludzi tam od cholery, jakby kwarantanny nie było, więc się nie pcham.
OdpowiedzUsuńMnie też praca trzyma przy zdrowiu psychicznym. Chyba jeszcze nigdy z taką radością nie reagowałam na dźwięk budzika. Oczywiście gdybym musiała siedzieć w domu to bym się dostosowała ale wolę nie. Jak byłam ostatnio w lesie to chyba pierwszy raz widziałam taki tłok, dobrze że mam swoje mało uczęszczane trasy i odludne ławki do czytania książki.
UsuńMimo panującego zagrożenia i apeli o pozostanie w domu, ja niestety dni robocze spędzam w pracy. Dziwna to jednak praca w urzędzie zamkniętym dla interesantów. Dyżurujemy telefonicznie i mailowo. Do absolutnego minimum ograniczyłam kontakty międzyludzkie (współpracownicy i domownicy). Z rodziną tylko kontakt telefoniczny, bo poza pracą zaopatruję dom w żywność, więc potencjalne zagrożenie tym paskudztwem jest całkiem realne. Mimo to zachowuję spokój, myślę pozytywnie, a w zaciszu domowym mam tak wiele do zrobienia, że nie ma mowy o nudzie. Rozpoczęłam wiosenne porządki w domu i ogrodzie, jest czas na książkę, film. Przygotowuję też posty na bloga z podróży odbytych niegdyś. Przetrwamy te trudne chwile, damy radę !!!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci siły, cierpliwości, pogody ducha i zdrowia oczywiście :-))
Pozdrowionka. Anita
Ja też jak chyba jeszcze nigdy cieszę się z możliwości wychodzenia do pracy. Jak nigdy potrzebuję normalności, to ona trzyma mnie w pionie. Podobnie jak Ty nie nudzę się, zawsze coś sobie wynajdę do zrobienia, poza tym w tym dziwnym czasie nawet herbata i książka na balkonie są luksusem...
UsuńNo pewnie, że to przetrwamy i jeszcze będzie przepięknie i będziemy się dzielić podróżniczymi planami i wspomnieniami. Mam dziwne przeczucie że będzie to szybciej niż większość z nas myśli. Oby!
Och, przykro mi, że nie pojechałaś na ten koncert, tak Cię rozumiem. Wierzę, że będzie dobrze. Kochana, piękne zdjęcia i słowa. Ja również skupiam się na plusach. Czasy są ciężkie i teraz to takie ważne, by dostrzegać plusy, by się nie załamywać. Musimy być silni, bardzo silni. Ja wczoraj byłam ostatni dzień w pracy, szkoda mi strasznie. Firma zamknięta, na razie na dwa tygodnie, ale wszyscy obstawiamy, że na dłużej. Spisałam sobie wczoraj, co chciałabym zrobić, teraz kiedy mam więcej czasu. :) Spojrzałam na tę listę i się uśmiechnęłam. Skupiam się na pasjach, na tym, co kocham. Wychodzę na dwór, jestem bardzo ostrożna, bardzo. hehe Kocham las i chcę w nim teraz częściej bywać. Wybiorę miejsca mało uczęszczane. Zacznę malować, nie potrafię profesjonalnie, ale lubię i mam teraz na to czas. Zagram cosa na pianinie, mam Ciebie, mam blogową rodzinkę. Jestem wśród bliskich i myślę, póki jesteśmy zdrowi, to wielcy z nas szczęściarze. Niech wirus już znika, życzę nam kochana zdrowia. Pozostań bezpieczna, tak samo Twoi bliscy. Tulę mocno. :) <3
OdpowiedzUsuńKoncert został przełożony na wrzesień i z całych sił wierzę, że do tego czasu wszystko się uspokoi bo kolejnego przełożenia terminu nie zniosę...Ja póki co pracuję i powiem Ci, że jak nigdy uwielbiam moją pracę i doceniam fakt, że mogę wyjść z domu. W tych czasach to przywilej móc wyjść z domu i zająć czymś głowę i myśli. No a po pracy mam rower i moje ulubione leśne ścieżki.
UsuńDbaj o siebie kochana, mnóstwo w Tobie optymizmu i dobroci, o czym przekonałam się nieraz, i to jest teraz Twoja siła. Czerp z niej ile się da. Ściskam Cię z całych sił i posyłam ogrom ciepłych myśli.
Monis i nasze plany legły w guzach :( myślę że w tym roku nigdzie się nie wybierzemy z obawy o zdrowie i życie... W Norwegii z dnia na dzień rośnie liczba zarażonych ludzie trochę lekceważą zalecenia i wychodzą z domu. Ja niestety jestem typem panikarza, co w tej sytuacji jest nie dobre, boję się każdego dnia, boję się czy z tego wyjdziemy. Mam nadzieję że chociaż będziemy mogli wybrac się za jakiś czas w góry żeby zapomnieć i odetchnąć. Na chwilę obecną jest zakaz :(
OdpowiedzUsuńAniu, ponieważ nadal nie potrafię publikować u Ciebie komentarzy pozwoliłam sobie napisać tutaj.
UsuńOglądam Twoje posty piszę komentarz i nic.. Nie da się... Nie mam nikogo, kto mógłby mi w tym pomóc.:(
W sierpniu mieliśmy być 16 dni w Norwegii. No cóż, nic z tego...
Basiu, a masz konto na disqus? Żyby komentować u Ani, trzeba tam posiadać konto. Może dlatego nie możesz komentować?
UsuńAnulka, przecież te ciężkie czasy nie mogą trwać wiecznie. Jeszcze będzie przepięknie, zobaczysz.
UsuńMam nadzieję, a teraz zostaje się modlić 🙏
UsuńNadmiar wolnych chwil? Wybacz, ale czasami tracę cierpliwość do tych wszystkich postów na facebooku czy na instagramie, gdzie ludzie piszą, że wreszcie mają czas na czytanie, sprzątanie, seriale... i dzielą się pomysłami, jak się nie zanudzić na śmierć i mam wrażenie, że zapominają, że jest wiele osób, które w tym trudnym czasie mają znacznie więcej pracy i nie mają wolnej chwili na takie przyjemności. Ja nie trafiłam najgorzej, ale jestem jedną z tych osób, które wieczorem padają ze zmęczenia i pragną, żeby noc była jak najdłuższa. Nie będę się żalić i narzekać, bo wcześniej miałam całkiem sporo wolnego czasu, więc teraz mogę się nieco wysilić i popracować dłużej, ale męczy mnie czytanie o tym, jak to cały świat się nudzi... A lekarze, pielęgniarki, policja, wszyscy ci, którzy pomagają, aby to wszystko jak najszybciej wróciło do normalności?
OdpowiedzUsuńWyżaliłam się, to teraz mogę Ci pozazdrościć tych wolnych chwil spędzonych na spacerach :) Tutaj w Hiszpanii musimy siedzieć w domu i niestety nie jest to łatwe. Chciałoby się wyjść chociażby na krótki spacerek, zapomnieć na chwilę o tej smutnej rzeczywistości, ale się po prostu nie da. Mam nadzieję, że niedługo wyjdziemy z tego kryzysu i znów będziemy mogli podróżować :)
Pozdrawiam
Ja też pracuję i też sobie nie wyobrażam aresztu domowego chociaż oczywiście gdybym musiała to bym się dostosowała. Mój nadmiar wolnych chwil powstał na skutek mniejszej ilości pracy i szybszych powrotów do domu. Wiem, że u Ciebie wygląda to trochę inaczej bo dzieci nie chodzą do szkoły i pewnie czasem ciężko tak bez wychodzenia z nimi z domu.
UsuńW Hiszpanii nie mamy innego wyjścia :( Ciesz się wolnością póki możesz, ale z rozsądkiem w tych dziwnych czasach ;) A dzieci niestety najgorzej to przeżywają. Najmłodsze zupełnie nie rozumieją tej sytuacji... Dla nich takie zamknięcie w domu, mimo tych wszystkich zabaw i aktywności, to prawdziwa katorga.
UsuńCieszę się wolnością ale nią nie szastam. W dzień, kiedy muszę jechać do pracy to kursuję tylko na trasie praca - dom. W pozostałe bywa i tak, że cały dzień jestem w piżamie. Albo pozwalam sobie tylko na spacer po lesie albo rower. Unikam ludzi bo zdaję sobie sprawę z istniejącego zagrożenia i potrafię się dostosować do aktualnych reguł życia. I zdaję sobie sprawę, że inni mają gorzej. Pozdrowienia i głowa do góry.
UsuńDo pracy trzeba chodzić, wyjazdy weekendowe na najbliższy czas odwołałam wszystkie, no i grzecznie siedzę w domu. Przeprosiłam się z laptopem, który od miesięcy leżał nieużywany i wyruszyłam w podróż po blogach, przy okazji planując kolejne moje wyjazdy jak już będzie bezpiecznie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też pracuję ale pracy mam mniej i mogę wracać szybciej do domu. I podobnie jak Ty podróżuję po blogosferze albo ratuję się wspomnieniami czytając własnego bloga lub oglądając zdjęcia z podróży. Może zacznę też pisać posty "na zapas" i póki mam czas i chęci to przygotuję się na dni, kiedy na pisanie nie będę miała ochoty. Dziwny to czas. Dbaj o siebie.
UsuńPiękne te Twoje leśne wędrówki.
OdpowiedzUsuńDroga Mo., mamy inny czas i trzeba to przetrać. Moja wnusia skończyła pór roku. Widziałam Ją miesiąc temu.:(
Podziwiam tych wszystkim, którzy muszą narażać codziennie swoje zdrowie, by walczyć z epidemią lub pracując na przykład w handlu itp.
Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę zdrowia.
Ja też póki co muszę chodzić do pracy ale powiem Ci, że robię to z przyjemnością bo w zaistniałej sytuacji to chyba lepsze niż zamknięcie w czterech ścianach. Bardzo bym chciała żeby juz wszystko wróciło do normy bo w tym wszystkim najbardziej nie lubię tej niewiedzy do kiedy potrwa to wszystko...Planów póki co nie robię, wolę być ostrożna, bo przecież nie wiadomo kiedy wszystko wróci na swoje tory. Ale dzisiaj zaczęłam marzyć o powrocie w Dolomity w sierpniu...
UsuńŻyczę Ci żebyś przetrwała tę dziwną sytuację w zdrowiu i dobrym samopoczuciu i jak najszybciej mogła wyprzytulać wnuczkę za te wszystkie chwile, kiedy nie mogłaś nawet jej zobaczyć.
Dużo, dużo zdrowia.
Wajemnie Mo. DUUUUUŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻZZZOOOOOOOOOO ZZZZZZZZZZZZZZDDDDDDDDDDDDDDRRRRRRRRRRROOOOOOOWWWWWWWWWWWWWWWWWWIIIIIIIIIIIIIAAAAAAAAAAA>
UsuńTrudny to czas dla nas wszystkich, ale postarajmy się możliwie jak najlepiej wykorzystać te chwile i doceńmy to, co mamy. Mała nie pozwala mi się nudzić nigdy, więc nie robię nic nadzwyczajnego, chociaż mam wrażenie, że jeszcze tyle nigdy nie siedziałam w kuchni, wymyślając kolejne pyszności :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to wszystko szybko wróci do normy i uda się jeszcze odczarować wszystkie wyjazdowe plany! Pozdrowienia
Pomimo mojego lekkiego przerażenia obecną sytuacją, bo w najczarniejszych scenariuszach nie przypuszczałam, że kiedyś przeżyjemy coś takiego, czekam cierpliwie aż wszystko minie. Wszystkie inne odczucia temu towarzyszące są bezskuteczne bo tak naprawdę oprócz czekania i nadziei, że Świat szybko stanie na nogi, nie mogę zrobić nic więcej. Zatem po co się dołować. W planowaniu też jestem ostrożna może dlatego, że gdzieś tam mam kilka rzeczy, które mam nadzieję dojdą do skutku.
UsuńZdrówka i dobrego humoru, no i nadziei, że to szaleństwo szybko minie - i Tobie, i sobie tego życzę. Fajnego dnia.
ładny park leśny, a sytuacja? No cóż nie dajmy się zwariować, ale też nie chojrakujmy. Rozum prze wszystkim.
OdpowiedzUsuńMonika czy ja dobrze pamiętam, że Ty mieszkałaś w Hiszpanii? Bo z tego co zrozumiałam mieszkasz teraz w Niemczech? Czy mi coś umknęło?;)
OdpowiedzUsuńjak spędzam wolny czas? Jak go już mam to czytam, oglądam filmy, vlogi, tworzę na blogu:)
A tak to mam mniej tego czasu, bo więcej gotuję( domownicy też w domu:) piorę, piekę i wszystko w tym temacie;))) Mogę sobie chwilę na powietrzu pobyć z Leonem bo wychodzę z nim 4 razy dziennie. mam w planach jeszcze parę rzeczy do zrobienia w domu, chcę pomalować kuchnię i wiecznie coś wymyślam:)
Tak, teraz pracuję w Niemczech ale po wakacjach miałam wracać do Hiszpanii. Myślę jednak, że niestety to się trochę przesunie w czasie patrząc na to co się dzieje na świecie, a zwłaszcza w Hiszpanii. Więc na razie nic nie planuję i czekam jedynie aż wszystko ucichnie.
Usuń