Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


9/07
2013

Dom w Fezie.

  Nie wiem czy spowodowała to moja miłość do Maroka, a zwłaszcza do Fezu - i to miłość od pierwszego wejrzenia, czy może mój czytelniczy głód. A może fakt, że plany na weekend miałam domowe lub okołodomowe, co mnie bardzo cieszyło. Perspektywa weekendu z książką na łonie natury ( ewentualnie na balkonie :) ) brzmiała zachęcająco. Czymkolwiek to było spowodowane, odniosło skutek, ponieważ "Dom w Fezie" przeczytałam w dwa dni - oczywiście nie czytałam non stop. To jedna z tych książek co do których miałam złudną nadzieję, że się nigdy nie skończy. Książka opisuje historię kupna i remontu trzystuletniego riadu w medynie w Fezie, mamy okazję poznać mentalność Marokańczyków, specyfikę pracy miejscowych fachowców, potyczki z marokańską biurokracją oraz codzienne życie  Marokańczyków a także życie " od święta". Obiektywnie patrząc historia banalna no ale nie w Maroku :).



  W Maroku spędziłam zeszłoroczny urlop i był on jednym z najbardziej udanych. Kraj mnie oczarował swoim baśniowym klimatem a faworytem jest Fez, do którego mam nadzieję wrócić na trochę dłużej niż te dwa dni, które tam spędziłam. Bo medyna w Fezie to naprawdę inny świat. Może dlatego tak mi się ta książka spodobała, że wyobrażenie sobie medyny było łatwe bo na zawsze wyryła mi się w sercu i w pamięci...Książkę "Dom w Fezie"polecam każdemu, pora urlopowa teraz więc może i na czytanie znajdzie się więcej czasu. Chociaż w wakacje zadajmy kłam temu, że podobno 62 % Polaków nie przeczytało w minionym roku ani jednej książki - wierzyć się nie chce. Ja tam robię co mogę i z największą przyjemnością podwyższam statystyki po stronie tych, co z czytaniem są " za pan brat". Ale co tam, i tak jestem w mniejszości :).



  Czytajcie, czytajcie, może pokochacie Maroko tak jak ja. A tych, którzy jeszcze nie mieli okazji zapraszam do obejrzenia zdjęć z Fezu o tu.

Komentarze

  1. nie czytałam:D ale kto wie:D

    OdpowiedzUsuń
  2. ...chętnie, właśnie szukam książki na sierpień:) ...dzięki za polecenie:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak rozprawię się z Pawlikowską, to chętnie przeczytam, tworzę właśnie listę rzeczy na wakacje :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy pomysl podsunelas :) wezme pod uwage zaopatrujac sie w ksiazki na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. również staram się podwyższać statystyki ;) Maroko hmmm może uda się zwiedzić w tym roku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja już czytałem, choć niedokładnie to samo. U mnie znudzona życiem nabyła dom w Andaluzji. Potem było podobnie - zmagania z biurokracją, poznawanie sąsiadów itp. itd. Kicz straszny i grafomania, ale... dobrze się czytało przy winku gdzieś pod katalońską pinią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę namówić męża na ten kierunek. książkę czytałam, wzbogacaja treśc zdjęcia , proponuję inną Dom Kalifa, to także remont domu i dźiny!

    OdpowiedzUsuń
  8. 62% ? To niemożliwe!
    Bycie w mniejszości podoba mi się. W tej kwestii nawet bardzo. Średnio czytam kilka książek w miesiącu.
    Wierzyć się nie chce. Odlaboga:) rety !

    OdpowiedzUsuń
  9. A jaka piękna "otoczka" do lektury na zdjęciach!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapytam o tę pozycję w bibliotece ;) Bardzo zachęciłaś :) A co do statystyk, spora część ponoć nie tyle nie czyta w ciągu roku żadnej książki, co w ogóle NIC. W badaniach brano pod uwagę strony gazet, książki kucharskie, ulotki itp... To dopiero jest groza :D Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nawet o tej książce nie słyszałam :)_ trzeba będzie nadrobić ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. Muy buenas fotos...espero qeu tengas un feliz verano..un beso desde Murcia...

    OdpowiedzUsuń
  13. Tez się dołączam do "Domu Kalifa. Rok w Casablance". szykuję się na tegoroczny wyjazd do Maroka i trzeba trochę poznać ich kulturę. Jak starczy czasu to Dom w Fezie tez sprawdzimy...

    OdpowiedzUsuń
  14. fajnie ze udalo ci sie pojechac do "miejsca z ksiazki" ! Moj maz ma przyjaciela w Maroko ale jak narzie niestety nigdy nie bylo nam po drodze

    OdpowiedzUsuń
  15. Fez... Ciekawe ilu udało się zgubić w medinie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię takie książki. Teraz zaczytuję się w "oliwkowej serii" Carol Drinkwater, jeszcze mi zostały 4 tomy, ale i na tę przyjdzie czas!

    OdpowiedzUsuń
  17. Widzę, że czytałyśmy tę samą książkę :) Bardzo mi się podobała :) Fajnie, że spędziłaś fajne wakacje w Maroko, ja jeszcze tam nie dotarłam, ale mam nadzieję, że mi się uda!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Maroko to dla mnie egzotyka szalona ;-) Ale książkę chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Z chęcią sięgnę po tą książkę bo Maroko mnie fascynuje.

    OdpowiedzUsuń
  20. Z przyjemnością sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.