2024
Powody do radości na dziś vol.9
Witajcie we wrześniu moi mili. Dacie wiarę, że to już? Chociaż robiłam co w mojej mocy, żeby z lata wycisnąć ile się da to i tak nie wiem kiedy to zleciało? Żeby zbytnio nie pogrążać się w marazmie spowodowanym tym, że najpiękniejsze miesiące roku możemy sobie co najwyżej powspominać, we wrzesień wskakuję z kontynuacją serii, która zawsze mnie uskrzydla. Ostatnie miesiące były przewspaniałe, w ogóle ten rok to jest jakiś kosmos. Wydarzyło się mnóstwo fajnego i zdradzę Wam w sekrecie, że to jeszcze nie koniec, jeszcze będzie się działo. Wierzę w to, że wrzesień będzie wspaniały a to coś, co powinno się zacząć za trzy tygodnie a czego nazwy nie wypowiem, żeby nie wywoływać wilka z lasu, zacznie się w tym roku dużo później.
Powodów do radości mam całe mnóstwo, ostatnio nie ma dnia żebym nie myślała o tym, jaką jestem szczęściarą. Zaczynamy!
- Ci, którzy zaglądają do mnie od dłuższego już czasu pamiętają zapewne moją podróż do Jordanii, która miała miejsce dwa lata temu, a z której obiecałam wysłać widokówkę wszystkim tym, którzy będą chcieli. Z obietnicy wywiązałam się z radością, w co biorąc pod uwagę kolej rzeczy, ciężko było uwierzyć. Z bodajże dwunastu lub trzynastu widokówek równo rok później doszła jedna z nich, a dwa lata później, czyli w lipcu tego roku, doszły pozostałe. Wyobrażacie sobie moją radość i zaskoczenie, kiedy zaczęłam dostawać wiadomości, że odnalazły się jordańskie widokówki? Dwa lata po ich wysłaniu miałam przecież pełne prawo stracić nadzieję, że kiedykolwiek ucieszą adresata, i ją straciłam. Jak widać trzeba wierzyć w cuda, te dotyczące zaginionej korespondencji też. Ciekawe tylko, gdzie te kartki podziewały się przez dwa lata?
- kontynuując tematy pocztowo-korespondencyjne niezmiennie uszczęśliwia mnie fakt, że w dobie internetowych komunikatorów mam spore grono przyjaciół i znajomych, którzy pamiętają o mnie podczas swoich bliższych i dalszych wojaży. Kilkoro z nich zagląda tutaj regularnie zatem z tego miejsca chciałabym serdecznie wszystkim podziękować za pamięć i za każdą otrzymaną widokówkę. Wyjmowanie ich ze skrzynki to dla mnie zawsze wielka radość a fakt, że mam od kogo je otrzymywać cieszy mnie tak bardzo, jak możliwość ich wypisywania i wysyłania. Tradycyjnej widokówki nie zastąpi najpiękniejsza nawet wiadomość na messengerze lub WhatsApp-ie. Dziękuję, dziękuję, dziękuję i w dalszym ciągu polecam się Waszej pamięci
- spełniło się jedno z moich marzeń i w prezencie urodzinowym dostałam kosz do huśtania się. O ludzie, jak ja się ucieszyłam! Ten kosz z marszu stał się moim ulubionym miejscem w całym domu, póki dopisuje pogoda stoi na balkonie a ja z wielką przyjemnością "przebujowywuję" każdą wolną chwilę
- moja domowo-balkonowa dżungla wzbogaciła się o drzewko figowe, na które cały czas mówię oliwka. Może to jest znak, że muszę też kupić oliwkę?
- z domowym księgozbiorem zbliżam się niebezpiecznie do końca ponad czterometrowej ściany, na zdjęciu tego nie widać ale tam po prawej stronie zmieści się jeszcze jeden regał po czym zacznę kierować półki w drugą stronę
- zrobiłam sobie słoik z Lofotów, w którym ukryłam wszystkie zdobycze i znaleziska skrzętnie zbierane podczas całego wyjazdu, za piasek dziękuję Areczkowi, niech Ania przekaże 😊
- we wrześniu czekają mnie dwa wyjazdy, pierwszy z nich już pojutrze, lecę na cztery dni do starego kraju ale do nowego miasta i stolicy. Koniec września to spotkanie ze wspaniałymi ludźmi, coś czuję, że będzie jeszcze fajniej niż za pierwszym razem
- przyjechali z wizytą prawie teściowie, sercu bliscy jak rodzice, i wśród wielu wycieczek jakie razem odbyliśmy znalazła się jedna, którą miałam w planach od dłuższego już czasu. Spędziliśmy popołudnie spacerując po wrzosowiskach, z czego dwie godziny szukając drona, który nam zniknął z radarów, ale o tym cicho sza
- pobiłam rowerowy rekord życia, a że 73 kilometry piechotą nie chodzą to się tym chwalę każdemu, kto chce mnie słuchać. W ogóle to lato było nad wyraz rowerowe, sierpień zwłaszcza, we wrzesień też już zdążyłam wjechać na rowerze. Uwielbiam rowerować w wolne dni kiedy nie ogranicza mnie nic i mam mnóstwo czasu aby jechać przed siebie ale lubię też moje popracowe rowerowanie, ostatnio zwłaszcza, nawet pomijając fakt, że czasami wracam do domu już po zmroku. Sierpniowe popołudniowe światło ma w sobie mnóstwo magii, las pachnie tak, że mam ochotę jechać przed siebie na wiecznym wdechu a zieleń występuje w najpiękniejszym możliwym odcieniu. Wszystko to najlepiej pokazuje ile szczęścia można odnaleźć w najprostszych rzeczach a moje rowerowe wieczory to bardzo często najbardziej radosne chwile dnia, na które czekam od dziewiątej rano
To wszystko dowodzi, ze życie jest piękne, ale to także twoja zasługa, bo wybiegasz mu na przeciw i umiesz się cieszyć wszystkim, co staje na twojej drodze!
OdpowiedzUsuńżyczę wspaniałego września!
Życie jest piękne kiedy nie mamy wobec niego zbyt wygórowanych oczekiwań. Trzeba się cieszyć drobnostkami, z których składa się codzienność bo szałowe wydarzenia zdarzają się przecież rzadko. Dobrego dnia.
UsuńPięknie, że szukasz powodów do radości, zamiast bez przerwy marudzić, jak to jest źle na każdym roku. To rzadka we współczesnym czasie umiejętność. A księgozbiór imponujący. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNajfajniejsze jest to, że ja tych powodów nie szukam, one poprostu są, mam je na wyciągnięcie ręki, same mi się przytrafiają 🙂.
UsuńPozdrawiam Cię cieplutko i życzę wspaniałego września.
Dzieje się, bierzesz życie pełnymi garściami i to jest wspaniałe 👍🙂 Tak trzymaj! Dzięki temu będziesz wiecznie młoda i wciąż z wielkim apetytem na jeszcze więcej 😃 Ściana z książkami to marzenie każdego książkomaniaka 🙂 Cudownego września!!!
OdpowiedzUsuńW kwestii wiecznej młodości zrobię co mogę, obawiam się tylko, że to może być za mało 🙂. Ale nie poddam się bez walki.
UsuńPięknego września i radosnej codzienności.
Boże, jak ja się cieszę, że Cię znalazłam! Uwielbiam Twoją radość, już słyszę tę euforię na widok tego bujania w koszu! 😍 Mam wrażenie, że Twoje wpisy mają taką magiczną moc – czytam i od razu uśmiech na twarzy. Te widokówki z Jordanii to niezła historia, dwa lata i jednak dotarły! Ciekawa jestem co znajdziesz jutro w skrzynce, albo w piatek, abo w poniedziałek :) To jest prawdziwa lekcja cierpliwości. A ten kosz? Mam podobne jajo i siedze w nim każdego bym dnia jak nie pada :) czyki w sierpniu nie siedziaim wcale 🙈 I mega gratulacje za pobicie rowerowego rekordu, 73 km to nie lada wyczyn! Czekam na więcej takich pozytywnych wieści! No i udanego wyjazdu, teraz ja czekam na relacje z każdego dnia wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńPierwszą relację otrzymasz już z lotniska, opiszę Ci reakcję Pankracego. Na urlopach omijam telefon szerokim łukiem ale dla Ciebie zrobię wyjątek. Buziaki.
UsuńO, widzę karteczki ode mnie! Też mam tę przyjemność je otrzymywać i mam coraz większą ich kolekcję. Piękna biblioteczka Monia. Ja mam podobną, ale już książek nie kupuję, korzystam z biblioteki, bo emerycką kasę przeznaczam na wyjazdy. A słoik z norweskimi skarbami bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDzięki Monia za kolejną dawkę wielkiego optymizmu i życiowej radości. Gdybym kiedyś zapomniała się cieszyć z tego co mam, to mam kogoś kto mi o tym skutecznie przypomni!
Mocno Cię przytulam:)))
Kupowanie książek to jedna z moich słabości. Nie mam dostępu do polskich książek a do czytnika nie umiem się przekonać, chociaż próby były. Mam i czytnik, i pakiet w Legimi. A bez czytania nie umiem żyć.
UsuńŚciskam Cię z całych sił już z domu, chociaż w sercu nadal gra Rzym. Było wspaniale.
Czekam więc na więcej zachwytów!
UsuńOj tak, zachwyty będą, muszę tylko poczekać na chęci do pisania i dojść do siebie po tych przepięknych rzymskich dniach. Buziaki
UsuńAle fajnie, że zaginione wizytówki jednak trafiły do właścicieli! Sama jestem bardzo ciekawa gdzie podziewały się przez tak długi czas! Krzesło-koszyk też bardzo mi się marzy, mam nadzieję, że kiedyś i u mnie będzie cieszyć oko i nie tylko. Masz śliczny balkon, bardzo klimatyczny, jak najbardziej najdzie się tam miejsce i dla oliwki! Książki robią wrażenie, przepiękna kolekcja! :o ...no i wrzosowisko, ale cudowne, chciałabym bardzo kiedyś znaleźć takie miejsce! <3
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci dziękuję za tyle ciepłych słów. Z balkonu sama jestem dumna bo może i nie powala rozmiarem ale udało mi się stworzyć tam fajną przestrzeń bo oprócz tego co widać mam tam jeszcze stół, mały stolik i hamak przywieziony z Kambodży 🙂.
UsuńPozdrawiam Cię cieplutko.
Ojej, brzmi cudownie! Na pewno miło tam posiedzieć i się zrelaksować. :)
UsuńA ja dojrzałam i moją jedną karteczkę :) Muszę się pochwalić, że dzięki Tobie sama ruszyłam z akcją wysyłania widokówek. Oprócz Ciebie dostaję kartki od jeszcze jednej blogerki, a mnie udało się także namówić moją koleżankę do wysyłania kartek. Tym sposobem mogę już kupić tablicę korkową, aby te karteczki pięknie wyeksponować. A moje ku radości powody 1) od trzech tygodni nie mam już ortezy i mogę sobie chodzić ile dusza zapragnie, 2) dzięki patrz pkt 1 częściej spotykam się ze znajomymi, 3) kupiłam sobie rozkładany fotel, w którym mega wygodnie się czyta książki, wreszcie nie usnę nad lekturą, co na łóżku mi się zdarzało, 4) pojutrze jadę na króciutki, ale mam nadzieję miły wypad dwudniowy, niedaleko, ale ważne, że w końcu ruszam się z domu, 5) zrobiłam jednodniową wycieczkę do Rewy, w której nie byłam nigdy w życiu, 6) odwiedziłam Park Oruński, w którym patrz pkt 5, 7) już za miesiąc lecę na kolejną wyprawę i już nie mogę się jej doczekać, 8) za dwa miesiące jadę na muzyczny festiwal, gdzie spotkam się z ulubioną częścią rodziny, 9) mam już zaplanowane dwa przyszłoroczne wyjazdy, 10) są spore szanse, że w tym roku nie będę już musiała spotykać się z przedstawicielami służby zdrowia, 11) .... tego nie napiszę, bo tego nie zrozumiesz, ale bardzo się z tego powodu cieszę Uff. też jestem szczęściarą a po najważniejsze nic już nie muszę, a bardzo dużo mogę
OdpowiedzUsuńGdybym chciała pokazać wszystkie widokówki, w tym dużo otrzymanych od Ciebie, musiałabym zrobić kilkanaście zdjęć a wpis podzielić na części hi hi hi.
UsuńCieszę się, że masz dużo powodów do uśmiechu, że wracasz do pełni sił i do dalszego zdobywania świata. Nawet tajemniczy punkt 11 mnie cieszy, cokolwiek to jest, bo skoro o nim wspomniałaś to musi to być coś dla Ciebie ważnego.
Przesyłam Ci ogrom pozdrowień z autobusu, wracam do domu po trzech dniach w pięknym mieście. Wypatruj listonosza 😊.
Ty również, choć znając realia pocztowe wszelkich urzędów może to troszkę potrwać. :)
UsuńJak już kiedyś pisałem Twój optymizm jest zaraźliwy. Nam też udało się coś prawie niemożliwego, pojechaliśmy na krótki urlop. Niedaleko, ale przy tak nędznych perspektywach cieszył wyjątkowo prawie tak jak pierwszy wyjazd po pandemii. Dopiero co wróciliśmy, więc na relację trzeba poczekać. Fajnie znowu wymieniać się widokówkami, zbieramy widokówki już 30 lat i sporo ich się nazbierało od czarno - białych poprzez pierwsze kolorowe z kolorami nieziemskimi po te dzisiejsze. Pozdrawiam serdecznie i pięknego września Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńJa wczoraj w nocy wróciłam z przedłużonego weekendu w pięknym mieście, pod koniec września czeka mnie kolejny wyjazd, chyba już przedostatni w tym roku.
UsuńWasza kolekcja widokówek musi być wspaniała, ja również wszystkie przechowuję, po latach będzie i co oglądać, i co wspominać. I bardzo się cieszę, że mam swoje grono osób, które wysyłają mi widokówki z podróży. Tobie również za wszystkie dziękuję. Fajnego wtorku.
Na razie jeszcze lato trwa, więc nie ma co się martwić jesienią na zapas. Póki co trzeba korzystać. Bo następne lato dopiero za rok. Poza tym życzę nam wszystkim, żeby jesień była dla nas łaskawa i okazała się taką piękną słoneczną i wielokolorową.
OdpowiedzUsuńMasz piękną biblioteczkę. Też mi się taka marzy. Może kiedyś uda mi się spełnić to marzenie. Bo na razie przy dzisiejszych cenach wszystkiego, pozostaje mi tylko marzyć. Powiem Ci, że w takim przytulnym czytelniczym kąciku, żadna jesień nie powinna być się straszna: kocyk, herbatka i dobra książka, no czego chcieć więcej?
Sierpień nawet nie wiem, kiedy się skończył. Ostatnio czas płynie bardzo szybko, trochę nawet za szybko. Pewnie nim się obejrzę, będzie już końcówka sezonu.
Pozdrawiam
Może u Ciebie lato trwa bo u mnie w chwili obecnej jest 13 stopni. Ostatnie dni spędziłam w 33 stopniowym upale i to dzisiejsze 20 stopni mniej trochę mnie przeraża 🙈. No ale masz rację, lato się jeszcze nie skończyło, trzeba mieć też nadzieję na piękną jesień.
UsuńSerdeczne pozdrowienia.
Drzewko figowe w domu? O to ja już chcę!
OdpowiedzUsuńTeż mam taką huśtawkę /fotel bujany. Jak ja go kocham! Tylko w poniedziałek Filemon, kot mój, obsikał mi poduszkę, schowałam do domu przed deszczem. Cóż mi zostało, rzuciłam to na taras na deszcz i nie wiem co dalej:):)
https://www.rozkoszny.pl/proste-listkujace-sie-ciasto-kruche-z-owocami/
Wypierz i będzie git. Albo oddaj do czyszczenia. Ja na szczęście mam ściągane te pokrowce, w dodatku są czarne więc brudu nie widać 😊.
UsuńFigę mam pierwszy sezon, ciekawa jestem jak przeżyje zimę.
Zachwyciła mnie Twoja biblioteczka. Naprawdę imponujący zbiór. zachwycił mnie słoik z norweskimi skarbami. Przecudny! Staram się nie kolekcjonować już żadnych rzeczy. Z wiekiem stałam się wygodniejsza i dlatego wszystkie moje "skarby" z przeróżnych podróży zostały zapakowane w kartony i czekają... Obiecywałam sobie, że po latach będę oglądała i wspominała. Nic bardziej mylnego. Owszem wspominamy nasze wyjazdy ale oglądanie "pamiątek" na to brakuje czasu. Monia, kiedyś przypomnisz sobie moje słowa.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Ja z wiekiem przywożę coraz więcej 😊. W pudełkach mam bilety, plany miast i inne papierowe "śmieci", większość pamiątek stoi i się kurzy na widoku 😄.
UsuńPięknego weekendu Łucja. Uściski.
Wspaniale się czyta Twoją radosną twórczość! Cieszę się że potrafisz tyle radości czerpać z życia. Zachwyca mnie Twoja biblioteczka - taka ilość zgromadzonych książek budzi szacunek. I podoba mi się bardzo Twoja balkonowa dżungla :)))
OdpowiedzUsuń