Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


9/07
2023

Apetyt rośnie w miarę jeżdżenia

 Napędzana apetytem na życie i wielką miłością do roweru systematycznie łączę ze sobą te dwie rzeczy. W efekcie tej mieszanki otrzymuję niezawodny i zawsze mi smakujący przepis na udany dzień lub zwykłe popracowe popołudnie. Na tegoroczne lato czekałam wyjątkowo długo bo wiosna też była taka sobie, co zdecydowanie pobudziło mój apetyt na życie i niedający się niczym okiełznać głód na dobre chwile.


W zanadrzu, bo tak zwykłam nazywać te ciut bliższe i dalsze okolice, mam na szczęście mnóstwo fajnych tras, w których mogę z radością przebierać i dopasowywać je do poziomu popracowego zmęczenia i ilości wolnego czasu. I chyba najbardziej wielbię te spontaniczne przejażdżki, których w ogóle nie miałam w planach, a które wskoczyły w rozkład dnia w ostatniej chwili.



Długość letniego dnia daje niczym nieograniczony ogrom możliwości do życia na rowerze, uwielbiam lato za to, że nawet o 19-stej jest jeszcze wystarczająco wcześnie, żeby na rowerze ruszyć w świat. Z przyjemnością z tego korzystam, lubię takie wieczory.



Jakiś czas temu pod jednym z wpisów, w którym jak to ja tryskałam wywołanym latem entuzjazmem, dostałam zapytanie, czy nie korzystam również z życia od wiosny do jesieni. Autora tego komentarza przeserdecznie pozdrawiam. I cóż, w te gorsze pogodowo pory roku staram się jak mogę wycisnąć z codzienności ile się da i nieskromnie przyznam, iż niemal przez cały czas wychodzi mi to świetnie. Jednak ja jestem włóczykijka, fanka zakurzonych od chodzenia butów, zaczerwienionego od słońca czoła. I chociaż jesienią i zimą w ogóle się nie nudzę to jednak ile można czytać książki, malować po numerach albo splatać makramy? W deszczowy jesienny deszcz stoję sobie z kubkiem herbaty w kuchennym oknie i w myślach przemierzam te wszystkie rowerowe trasy, za którymi tęsknię okrutnie. Nie wiem co jest lepszego od spędzania wolnego czasu wśród lasów, łąk i pól, a może poprostu ja jeszcze czegoś takiego nie znalazłam. Bo chociaż pasji mam wiele to te ulubione wiążą się z byciem poza domem. Nie lubię żyć tylko codziennością rozpiętą na trasie praca - dom i to może dlatego późna jesień i zima są dla mnie najczęściej stratą czasu.


I kiedy tak mknę sobie na rowerze przez świat to wydaje mi się, że nie ma w tym momencie nic piękniejszego, ani cudowniejszych widoków, ani szczęśliwszego rowerzysty. I chociaż wśród ulubionych tras prym wiodą te usiane wśród przepięknej natury to czasem, najczęściej przypadkiem, odkrywam małomiasteczkowe cuda. Spontaniczne zjechanie z trasy to zawsze jest przygoda. Ba, całe lato jest przygodą, nie tylko na rowerze no ale w moim przypadku w dużej mierze ( mam nadzieję, że Waszej uwadze nie umknął ten jakże bystry rym ).



Fajne jest życie na rowerze bo nawet w tej trudnej codzienności rozciągającej się pomiędzy kolejnymi urlopami pozwala na bycie w drodze.

Komentarze

  1. Piękne widoki, zazdroszczę wycieczek na rowerze. Ja niestety muszę chodzić pieszo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzenie też jest super! Dla mnie nogi to jeden z ulubionych środków transportu, stoi na podium razem z rowerem :)

      Usuń
  2. Cudowne widoki, żadna inna pora roku nie da Ci takich samych, chociaż każda ma w sobie to coś. Ja, podobnie jak Dorota, muszę zadowolić się wędrówkami pieszymi. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wędrowanie to też jest magia i dostarcza wielu pięknych wrażeń, uwielbiam odkrywać świat idąc. Pięknego nowego tygodnia.

      Usuń
  3. Monis bo tylko Włóczykij Włóczykija zrozumie :) Ty rowerem a ja na nogach... ble gdzie, byle przed siebie...Lato mamy tak krótkie że szkoda każdego dnia. Czasami faktycznie chce się odpocząć I poleżeć przed TV ale u mnie żadko są takie dni i takie momenty. Zawsze sobie mowie że jeszcze się na siedzę w domu od listopada do kwietnia i aż mi to siedzenie zbrzydnie :)

    Te zdjęcia to chyba dla mnie przyszykowała, bo ja uwielbiam tego typu miasteczko i jeszcze się dziwię że nie tam u Ciebie nie było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie rozumiem jak to się stało, że nie pokazałam Ci jeszcze moich ulubionych miejsc, zwłaszcza tych klimatycznych miasteczek, które uwielbiamy obie. Ale może nam się uda spotkać wcześniej niż w przyszłym roku wiesz gdzie? My zapraszamy!
      Chodzić też uwielbiam i wędrówki praktykuję zdecydowanie bardziej regularnie bo to najłatwiejszy środek transportu, nogi mam przecież zawsze ze sobą :). Rower jest zaraz po chodzeniu :)

      Usuń
    2. Monis ja bym bardzo chciała :) ale nie wiem jak to będzie... U nas ostatnio dużo się dzieje, Ola wróciła i w domu znowu wszystko powywracane :) zaraz ostatni jej rok liceum i potem studia i pytanie gdzie??? Pomysłów kilka ma także będziemy teraz trochę się na niej skupiać no i na tym o czym wiesz :) właśnie zbieramy się na północ dogadywać się:) będę informować jak to wszystko wygląda :)

      Usuń
  4. uwielbiam oglądać takie piękne zdjęcia! latem nasycam się energią, która musi mi wystarczyć na czas od listopada do kwietnia, wtedy mam wrażenie, moja energia spada, dusza lekko klapnie i w głowie tylko planuję co będzie latem:)
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam trochę bardziej optymistyczną wersję gorszej części roku bo u mnie trwa od listopada do marca a nie kwietnia 🙂. Jesienią i zimą energii mam tyle samo, która się we mnie kotłuje bo nie mam jak jej spożytkować.

      Usuń
  5. Ja również jak Ty bardzo długo czekałam na lato. Wiosna nie rozpieszczała, zła pogoda ciągnęła się przez co również jak Ty mam taki ... niedosyt wszystkiego i ogrom energii do spożytkowania. Tak jak mówisz rower daje nam możliwość oderwania się od rzeczywistości, pozwala między jednym a drugim urlopem poczuć się, jakbyśmy przez chwilę mieli wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rowerowy temat znasz dobrze i świetnie mnie rozumiesz, wszak życie w Holandii do czegoś przecież zobowiązuje 🙂. Rozumiesz mnie również w temacie radości z lata i wykorzystywania tego krótkiego czasu najlepiej jak się da. Niech moc będzie z Tobą 🤭.

      Usuń
  6. Witaj
    No rzeczywiście lato ma w sobie to czego nie mają inne pory roku, bo w zasadzie w letni czas panuje, jak ja to nazywam minimalizm pod każdym względem, jeśli chodzi o nas, wstajemy, niewiele co ubieramy na siebie, wsiadamy na rower i już jesteśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Nie dbamy czy zimno, czy droga odmieciona, czy uszy nie zmarzną, czy nawet syci jesteśmy... Powiem Ci że Twoje rowerowe ścieżki są przepiękne, polne i te mniej polne również. Podoba mi się Twoje stwierdzenie że fajne jest życie na rowerze, owszem żeby jeszcze trochę czasu i sił było więcej ale, póki co nie ma co marudzić.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również doceniam to, że niedaleko domu mam ogrom pięknych miejsc i do spacerów, i do rowerowania, codziennie mnie to cieszy a niejednokrotnie trzyma przy życiu :). Regularnie korzystam z tych przyrodniczych dobrodziejstw. Na szczęście na razie nie doszłam do etapu, że nie mam na rower sił, raczej jest to u mnie brak czasu ale letnie dni są tak cudownie długie, że nawet brak czasu nie jest wymówką. Dopóki jest jasno wszystko można :)..
      Życzę Ci cudownego lata i wielu okazji do cieszenia się spacerami, niech nie brakuje Ci ani czasu, ani zapału ani sił.

      Usuń
  7. Gdybym takie widoki miała pod bokiem, to wcale nie wracałabym do domu:-)
    A poważnie, to prawda, z roweru i pieszo więcej widać i głowa odpoczywa...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ciężko wraca mi się do domu ale skoro już muszę, to staram się wracać prosto na balkon gdzie sielanka trwa w najlepsze :)

      Usuń
  8. Ale piękne widoki… Krajobrazy niemal jak z bajki. Chyba sobie w końcu sprawię rower, bo aż Ci zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdrość jest w tym przypadku niewskazana, zdecydowanie lepiej zainwestować w rower :)

      Usuń
  9. Ja w zasadzie wędruję cały rok i w przeciwieństwie do Ciebie i zapewne większości ludzkości - energię tracę latem (lipiec i sierpień, kiedy to z powodu wysokich temperatur wolę siedzenie w pokojach w których okna zasłaniają rolety i jest przyjemnie chłodno. Niestety z powodów zdrowotnych lato jest dla mnie ciężkim okresem migren i słabości). Ale to przecież nie ważne. Ważne, że każdy z nas znajduje dla siebie taki czas, kiedy może wędrować, jeździć na rowerze, pływać łódką czy przemieszczać się w inny sposób. I choć w pewien sposób czuję się pokrzywdzona z nietolerancją organizmu na upały, to z drugiej strony jestem szczęściarą, która przez dziesięć miesięcy w roku czuje się jak ryba w wodzie i wciąż ją gdzieś gna przed siebie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również znajduję się w tej mniejszości, która wręcz nie cierpi upałów - źle je znoszę, a już szczególnie wtedy, kiedy muszę być w pracy, czuję się wtedy "rozmemłana" i pozbawiona życia. Z upragnieniem czekam wówczas na deszcz i ochłodzenie. Zatem doskonale rozumiem i współczuję :)

      Usuń
  10. Oj tak, pamiętam to Twoje słynne odliczanie i wypatrywanie wiosny niczym dziecko Gwiazdki ;)

    Faktycznie, bardzo urokliwe zakątki nam tu pokazałaś, ale zapomniałaś napisać, gdzie można je znaleźć ;)

    Nie podzielam Twojej miłości do rowerowych przejażdżek (już tyle lat nie jeździłam, że zapomniałam, jak to się robi ;)), może dlatego inne pory roku znoszę nieco lepiej, ale też zdarza mi się stać w oknie i wzdychać za latem i tymi długaśnymi wieczorami, kiedy nawet po przyjściu z pracy jest jeszcze tyyyle światła i czasu :)

    A w Irlandii tymczasem... jesień zamiast lata ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak i tak masz łatwiej bo pamiętam, że Ty jesteś dużo bardziej ode mnie jesienna. Te ładne miejsca to tu u mnie, na północy DE.
      Ostatnie dni też tutaj jesienne i deszczowe, nawet ostatnio naszły mnie czarne i kłębiaste obawy co do tego, że może to już koniec lata? Ale nie, nie, sio te okropne myśli, sio! Przecież ja jestem optymistką :)

      Usuń
    2. Nie ma to jak sobie ponarzekać ;) Marudziłam, że pogoda jesienna, no i proszę - od razu więcej słońca, od razu temperatury podskoczyły, choć Irlandia nie byłaby sobą, gdyby nie wzięła człowieka z zaskoczenia i nie poczęstowała go znienacka przelotnym deszczykiem :)

      Zgadza się, dobrze pamiętasz, zawsze lubiłam jesień, już jako dziecko uwielbiałam bawić się lalkami albo czytać koło okna, za którym szalała ulewa. Jakoś tak pozytywnie i "romantycznie" mnie to nastrajało :) Poza tym widzę w tej porze roku dużo plusów: głośni sąsiedzi cichną (już nie słuchają muzyki na full), ludzie nie koszą trawy i nie trajkoczą tymi kosiarkami non stop... Nie ma upałów :) Tak naprawdę, to każda pora roku ma swoje plusy i minusy.

      Nie jestem niepoprawną optymistką, ale jestem przekonana, że lato (zarówno u Ciebie jak i u mnie) nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa :) Uszy do góry :) Przed Tobą jeszcze mnóstwo ciepłych wieczorów na balkonie :)

      Usuń
    3. To Twoje narzekanie na kosiarki też pamiętam :). Jesieni nie lubię ale jak już się zacznie na dobre i wiem, że na powrót lata nie ma już najmniejszych szans, to zaczynam dostrzegać jej zalety - przytulność, świeczuszki, czytanie w deszczowy deszcz, moje kalosze, herbaciany czajnik podgrzewany świeczką. Ze mną i z jesienią to jest tak, że zaczynam ją lubić kiedy tylko się z nią oswoję.

      Usuń
  11. Też uwielbiam Włóczykija. To był zawsze mój ulubiony bohater w Muminkach. Codziennie pod wieczór czytam Julce po dwa rozdziały. Ostatnio zażyczyła sobie puzzle z Muminkami. Ale układanie puzzli przy naszych kotach to nielada wyzwanie. Szczególnie Lucyfer nie lubi gdy układamy puzzle i rozwala nam to co ułożymy. U nas w rodzinie tylko ja nie umiem jeździć na rowerze... Nigdy się nie nauczyłam. Nie potrafiłam równowagi utrzymać i chyba już się nie nauczę. Za to dużo chodzę po górach i lasach. Dziękuję za uroczą relację.

    Miłego wieczoru

    Kasine bziki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzenie też jest super, również uwielbiam.
      Moja koleżanka nauczyła się jeździć na rowerze w wieku 32 lat, myślę, że dopóki żyjemy na większość rzeczy nigdy nie jest za późno :),
      Wysyłam Ci ogrom serdeczności w ten niedzielny, deszczowy wieczór i życzę dobrego tygodnia. Uściski.

      Usuń
  12. Zazdroszczę Ci tych rowerowych spacerów. Piękne miejsca mijasz po drodze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą całkowicie. Piękne są moje ulubione trasy ale i zakamarki, które odkrywam błądząc :)

      Usuń
  13. Cudne są Twoje zdjęcia. Czarowne są te domy, domki, detale architektoniczne, drzwi...
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie małe, klimatyczne miasteczka uwielbiam. Niby niepozorne a kryją w sobie wiele uroku i magii.
      Serdeczności.

      Usuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.