Jesień zagościła na dobre i nie ma już odwrotu. Etap oswajania się z tym faktem mam już za sobą i o dziwo muszę przyznać, że w tym roku obyło się nawet bezboleśnie. Pewnie to w dużej mierze zasługa pięknej aury, jeszcze do teraz noszę wiosenną kurtkę a trzeba Wam wiedzieć, że jestem zmarźluchem. Cieszę się, że jest jesień chociaż te takie najciemniejsze z ciemnych dni, kiedy nie ma szans na chociaż odrobinę światła, i tak czasami psychicznie zwalają mnie z nóg. Atmosfera spowodowana wiadomo czym i pesymistyczne związane z tym czymś prognozy świetnie pasują do pogody i ciemnego, groźnego nieba. W przebłysku nadziei na lepszy świat kupiliśmy bilety lotnicze szczerze wierząc w to, że będziemy mogli spędzić Święta i Nowy Rok z rodziną. W międzyczasie już nam przyspieszono o jeden dzień termin wylotu i zmieniono lotnisko, co i tak póki co jeszcze nie pozbawiło mnie złudzeń.
Jakiś czas temu w niedzielę pomimo kiepskich prognoz i ciemnych chmur wybraliśmy się na spacer. I byłam zachwycona. Błękitnemu niebu, kojarzącemu się ze szczęściem i rajem nie można odmówić uroku ale takie apokaliptyczne ciężkie obłoki też mają w sobie magię. A już w ogóle kiedy robiąc zdjęcia ucieka się jednocześnie przed deszczem, wtedy takie chmury niosą jeszcze emocje.
Nie wiem, którą wersję nieba wolę bo teraz na przykład oddałabym wiele za nawet najmniejszy skrawek błękitu. Niemniej jednak takie groźne nisko zawieszone niebo jest chyba bardziej fotogeniczne niż idylliczne błękity.
Jak jesień to wiadomo, ciemno, buro i deszcz, nie powinnam być tym zaskoczona. Jednak w tym roku jesienną szarość odczuwam podwójnie, Europę i Świat spowiły ciemne chmury i jeszcze ciemniejsze prognozy. Odcinam się od tego skutecznie niemniej jednak raz na jakiś czas dopuszczam dopływ nowych newsów żeby wiedzieć na czym świat stoi, a ten póki co leży, w najbardziej optymistycznej wersji przykuca.
Jesienią szukanie w sobie optymizmu i wiary w to, że niedługo znów wszystko będzie po staremu wymaga ode mnie zdecydowanie więcej wysiłku. Czasami mam wrażenie, że jadę już na oparach. Kiedy pomyślę, że gdzieś tak od czerwca żyję przekonaniem i wiarą w to, że niedługo na pewno będzie normalnie, a tu koniec października i nadal czarna d...ziura to nie wiem czy wśród moich obecnie najbardziej aktualnych cech charakteru prym wiedzie naiwność czy może jednak głupota.
Nie tak dawno pisałam o tym, że mam nadzieję iż drugiego takiego lata nie będzie ( chętnych zapraszam
TĘDY ), i nadal w to wierzę. Tak samo jak w to, że nie będzie drugiej takiej jesieni. Bo w sumie nadal wszystko jest po staremu, jesiennie jak co roku o tej porze. Wróciła moda na świeczki, kocyki, grube skarpety i herbatę w dzbanku z podgrzewaczem. Szczęście tkwi w drobiazgach a ja sobie z nich zbuduję schron i przetrwam tak do wiosny. Najpierw jednak święta, tam sobie założyłam najbliższy port i ku niemu zmierzam. Może do tego czasu naprawdę będzie już normalnie...
Och jesienna melancholio, niemiło Cię widzieć. Wejdź, zapraszam, rozgość się i czuj się jak u siebie. Może filiżankę herbaty?
Nie pomaga już nawet herbata😪
OdpowiedzUsuńHerbata czarna myśli rozjaśnia...Ale na taką ciemność to ja potrzebuję czegoś zdecydowanie mocniejszego ha ha ha.
UsuńWino? Może być białe😊
UsuńTak, tak, tak!
UsuńWyglądasz mi jednak na optymistkę. Chwilowo herbatka, kocyk, książka, wypad na spacerek w odludne miejsca, może jakieś hobby.
OdpowiedzUsuńBo ja jestem optymistką i z reguły wszystko mnie cieszy. Teraz tylko mam jakiś taki nostalgiczny czas...No ale w życiu potrzebna jest równowaga zatem teraz mam chwilowy deficyt dobrych emocji. Ale ratuję się czym się da :)
UsuńNie ma co, trzeba odkopać te ostatnie resztki z podkładów optymizmu. Co innego można zrobić?
OdpowiedzUsuńOsobiście ratuje się zdobywaniem wiedzy:) nie,nie poszłam do szkoły:) Kiedy mnie coś zaciekawi, przekopuje internet w poszukiwaniu informacji i kilka godzin conajmniej spędzam w ciekawy sposób. Czasem do kogoś dzwonię i dyskutujemy w temacie. Dyskusja dostarcza adrenaliny i zaraz człowiek lepiej się czuję:)
Pasji mam mnóstwo i na brak zajęć narzekać nie mogę, zawsze sobie coś wynajdę tylko w ten chwilowo gorszy czas podchodzę do tego z mniejszym entuzjazmem. Wyżaliłam się blogowi i proszę, dzisiaj już lepiej zdecydowanie.
UsuńNiebo zasnuły ciemne chmury ale bardzo malownicze. Moim faworytami są zdjęcia 3 i 4, jak widać zawsze znajdzie się coś pozytywnego.Trochę musimy przeczekać aż niebo znowu zrobi się błękitne ale sposoby masz niezłe, sprawdzone. Czasem może jeszcze kawałeczek czekolady lub ciasteczko? Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńTam na jednym ze zdjęć widać skrawek błękitu zza tych ciemnych chmur. Niebieskie niebo nad głową mamy zawsze tylko czasami go nie widać :). Czekolada i ciasteczko z miłą chęcią ale przyjmuję zdecydowanie większe dawki :). Dziękuję za wsparcie i pozdrawiam serdecznie.
UsuńDroga Moniko, może jednak uda Ci się polecieć do Rodziny na święta. Życzę Ci tego z całego serca.
OdpowiedzUsuńWczoraj napisałam sobie w punktach to, co chciałabym zrobić w listopadzie i grudniu. I pragnę póki co tylko zdrowia, bo inaczej nici z moich planów. A z tym bywa różnie. Nie wiem też, kiedy pójdę ponownie do kliniki...
Nie myślę na razie o tym. Kiedy mam siły, odwiedzam ulubione blogi, podróżuję sobie wirtualnie lub realizuję małymi kroczkami mój plan...
Świeczki, herbata ciepła i kocyk też mile widziane.:)
Trzymajmy się mocno. Uściski!!!
Ja nic nie planuję i żyję z dnia na dzień czekając na Święta. Będą jakie będą ale to i tak będzie niezwykły czas. Mam tylko jedno pragnienie - żeby to wszystko wreszcie się skończyło. Dużo zdrowia Basiu, dbaj o siebie.
UsuńCieszę się, że ją oswajasz, tę jesienną melancholię. Nic innego nie da się zrobić. Oby nadzieja w tobie pozostała, bo będzie lepiej! Nie wiem kiedy, ale będzie. Ja nawet planuję wyjazdy na przyszły rok!!! A co?
OdpowiedzUsuńA na Twoich zdjęciach nie widzę ponurej jesieni, tylko wspaniałą naturę na tle miasta przy różnych stanach pogodowych. Naprawdę piękne zdjęcia!
I żadnego czarnego koloru. Najwyżej szary!
Zdrówka:)))
Ja planuję nawet końcówkę tego roku, a co! A na przyszły rok to głowę mam pełną pomysłów. Głód spowodowany tegoroczną posuchą i ograniczeniami odzywa się we mnie ze zwielokrotnioną mocą. Myślę, że najgorsze już za nami i gorzej być nie może. Damy radę!
UsuńUściski.
Chmurzyska przepiekne i swietnie Ci wyszly. Kupilas bilety lotnicze, jestes optymistka i to jest fajne,ja chyba na taki krok bym sie nie zdobyla, co wiecej nie zdobylam sie, moja corka Portugalka cos wspomniala o Bozym Narodzeniu w Porto , sprzeciwilam sie zdecydowanie. ale ciekawa jestem, co bedzie w grudniu...moze sie ta cala heca wirusowa troche uciszy., czego Tobie zycze skoro juz te bilety masz zakupione.
OdpowiedzUsuńsiedze w domu, za oknem jest niezachecajao, wybrzebalam stare zdjecia z Drogi do Santiago, bylo to 10lat temu, moze sobie poprzypominam i cos napisze na blogu.
Pozdrawiam i badzmy dobrej mysii
Ja póki co wykorzystuję w miarę sprzyjającą aurę i nawet codziennie roweruję. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie czekałam na koniec roku tak bardzo jak teraz. W moich wyobrażeniach styczeń jawi się jako początek czegoś lepszego i tej myśli się trzymam rękoma i nogami ( a może i zębami :) ). Mam nadzieję, że normalność jest już całkiem blisko.
UsuńMoc pozdrowień i czekam na wspomnienia z Santiago.
Herbatkę chętnie. A zdjęcia stalowo-czarnych chmur świetne, choć błękit też piękny. Życzę mimo wszystko udanego świątecznego wyjazdu.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jak ten świąteczny wyjazd dojdzie do skutku to na pewno będzie udany. Serdeczności.
UsuńW takich chwilach myślę radośnie o wiośnie:)
OdpowiedzUsuńJa też się staram :)
UsuńTak coraz trudniej o optymizm. Mam wrażenie, że nawet kolorowa jesień jakaś krótsza. Jednak myślę. że damy radę. Przyszły rok będzie już lepszy dla Nas. Tego życzę Tobie i rodzinie.
OdpowiedzUsuńI niestety każdego dnia coraz mniej tych kolorów dlatego trzeba się cieszyć zanim pogrążą nas szarości. A przyszły rok musi być lepszy! Innej opcji nie biorę pod uwagę. Uściski.
UsuńTakie czarne chmury dodają dramaturgii, najzwyklejszy krajobraz staje naraz ciekawy, ciekawszy niz cukierkowy pejzaż z nieskalanym błękitem:)
OdpowiedzUsuńTak tak, błękitne niebo jest cudne ale szybko się nudzi. Co innego takie ciemne kłęby utkane z pogodowego niepokoju.
UsuńKochana! Zdjęcia magiczne (te chmury...) a tekst świetny! Najważniejsze, że poczucie humoru Cię nie opuszcza. Jesteśmy ciepłolubne i jesienne chłody oraz szaroburość to nie nasza bajka, ale cóż DAMY RADĘ, bo nie zmienimy przecież tego (czyt. covid i pogoda) na co nie mamy wpływu. Mi w przetrwaniu tego wszystkiego, co wokół pomaga snucie planów krótkoterminowych, bo na dłuższe nie mam odwagi, albo po prosu siły, by przeżywać kolejne rozczarowania! Więc głowa do góry, bo jeszcze będzie przepięknie. Obiecuję !!!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i pozdrawiam gorąco ;-))
Anita
No widzisz no, mnie tegoroczne rozczarowania niczego nie nauczyły i robię plany odległe i czasowo, i geograficznie. I na dodatek w nie wierzę.
UsuńTrzymam Cię za słowo odnośnie tego, że będzie pięknie. Szczerze mówiąc ja również innego scenariusza nie biorę pod uwagę :). Uściski i dziękuję za dobre słowa. Trzymaj się cieplutko.
Dla rządzących taka pandemia to dar niebios! Mogą zwalić wszystko na nią, także nieuchronnie zbliżający się na skutek nieodpowiedzialnej polityki społeczno gospodarczej kryzys.
OdpowiedzUsuńWiem. Rozmawiałam nawet o tym niedawno ze znajomymi.
UsuńJa jestem z tych, którzy kochają jesień. We wszystkich odcieniach i odsłonach. Ale ta jesień, jak i cały rok, jest inna. Jeszcze będzie pięknie i dobrze, na pewno!
OdpowiedzUsuńO.
Ja też lubię jesień! Tylko ta tegoroczna wydaje mi się ciut smutniejsza...
UsuńMonis i u mnie pogoda deszczowa,szara i ponura jest brrrr. Nie lubię listopada i zawsze czekam na grudzień jak na zbawienie bo święta, bo spotkanie z rodzicami, z bliskimi bo sylwester i Nowy Rok... nowe plany i postanowienia...
OdpowiedzUsuńW tym roku mimo iż miesiąc za miesiącem biegnie jak szalony to ja nie czekam na święta i na kolejny rok... Na święta nie czekam specjalnie bo prawdopodobne nie zobaczę się z rodzicami ale że sama jestem mamą święta muszę zrobic miom dzieciom, ktore czekają na nie z niecierpliwością ivtaka jest rola rodziców i kolej rzeczy. One mnie potrzebuja i czekają na ten czas... 2021 jak dla mnie bedzie taki sam jak 2020 albo jeszcze gorszy patrząc na to co sie dzieje ma świecie, człowiek nie glupi jest i umie czytać miedzy wierszami :(
Zostało nam czekac, byc cierpliwym i modlić się o lepsze jutro...
Udanego nowego tygodnia...
Wypluj te słowa! :) 2021 musi być lepszy i taki będzie, sama zobaczysz! Co do Świąt to na pewno będą inne ale z całych sił musimy się starać, żeby były najlepsze z możliwych. To wyjątkowy czas w roku a my teraz jak nigdy potrzebujemy tej wyjątkowości. Nie smuć się Kochana, tak źle jak teraz to chyba być nie może. Koronaświrus nie będzie trwał wiecznie. Uściski i głowa do góry, przesyłam Ci ekstremalnie wielką dawkę pozytywnej energii a ona zaraża szybciej i skutecznej niż sama wiesz co :)
UsuńJestem z tych jesieniolubnych, bez względu na to, czy jesień jest złota, późna, czy już przedzimie... Cieszę, że miałaś w tym roku łagodne przejście :) I trzymam kciuki, żeby planów nic nie ważyło się popsuć.
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię jesień ( jak już się z nią oswoję ) tylko ta tegoroczna wydaje mi się trochę ciemniejsza...Dziękuję za kciuki, przydadzą się bardzo. Pozdrowienia.
UsuńJestem wdzięczna, że praktycznie codziennie mam słońce. Gdybym miała codziennie za oknem widzieć takie chmury, to nie wiem, jak bym to przetrwała. Też mam nadzieję, że wcześniej niż później wszystko wróci do normy, ale nadzieja ta wypala się coraz bardziej z każdym dniem...
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że takie chmury były tylko przez jeden dzień. Odpukać ale póki co jesień w części Europy zimniejszej niż ta Twoja nie jest w tym roku taka zła. Może i ostatnio słońca mało ale mało również deszczu zatem cieszę się rowerem póki można :).
UsuńZa to takie ciemne chmury mam w duszy regularnie za sprawą tego co się dzieje i nie chce się skończyć.
Moniś ja od Ciebie czerpałam optymizm, więc proszę mi tu z czarnymi chmurami nie wyjeżdżać ;) . Ostatnio mojemu synowi opowiadałam jak V. jechał samochodem po paszport i Ty jak sprawdzałaś, kiedy Twój będzie do odbioru, bo w sierpniu miał być NY. Albo jak ja naiwnie wierzyłam jeszcze w marcu, że kwiecień spędzę w Holandii hahah. Chyba sobie ktoś z nas kpi...
OdpowiedzUsuńHa ha ha, kpią z nas "wielcy" tego świata a nie pojedyncze jednostki. Daliśmy się zapędzić do czarnej d..y. Podróż po paszport to była przygoda ha ha. Jedyna zaleta tego wszystkiego to fakt, że V. zrobił paszport bo później jak już się zaczęło to wszystko to albo konsulaty były zamknięte, albo oczekiwanie na termin liczone w miesiącach.
UsuńPrzecudne są te czarne chmurzyska. Zdjęciom dodały niesamowitego klimatu. Trzymam mocno kciuki abyście spędzili Święta i Nowy Rok z rodziną.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję bardzo. Teraz najgorsza jest ta niepewność podsycana nadzieją, że się uda.
UsuńTeż myślę, że te czarne chmurzyska są szalenie klimatyczne.
Droga Moniko!
UsuńPiesek na Zamku Bolków, niestety to nie jest nasza (wg metryki urodzenia Bellissima) Bellusia. Odeszła za Tęczowy Most w czerwcu 2017 roku. Mam ogromną słabość do rasy - West highland white terrier, to niezwykła mieszanka przebiegłości, ciekawości i skrywanej melancholii. Gdziekolwiek jestem, od tamtej pory nie mogę przejść obojętnie obok piesków tej rasy i zawsze je fotografuję.
Serdecznie pozdrawiam:)
Ja też bardzo lubię westy i chociaż wolę większe psy to zawsze wszystkim powtarzam, że jakbym miała mieć jakiegoś mniejszego pieska to tylko westa. Po napisaniu komentarza miałam wrażenie, że Bellusi nie ma już z Wami ale bardzo często zdarza mi się czytać na blogach o pożegnaniu z czworonożnymi członkami rodziny i trochę straciłam orientację.
UsuńTrzymaj się zdrowo :)