7/10
2020
2020
Bajkowe Buxtehude.
Chociaż to małe niemieckie miasteczko nie powaliło mnie na kolana ani nie urwało nie powiem czego to jak by nie było jest hanzeatyckie co w mojej osobistej opinii bardzo przemawia na jego korzyść. Jedna z koleżanek w pracy powiedziała mi, że powinnam tu przyjechać skoro w najbliższej i tej trochę dalszej okolicy widziałam już wszystko co najciekawsze. Szczerze mówiąc po opiniach znajomych spodziewałam się większego wow i na początku byłam trochę rozczarowana. Po krótkim spacerze, kiedy wydawało mi się, że widziałam już wszystko zaczęłam się nawet zastanawiać co ja tu będę robić cały dzień. Odpowiedź przyszła w momencie gdy kupowałam magnes w księgarni, chwilę później siedziałam już w autobusie spontanicznie jadąc nie wiadomo gdzie. Ale o tym będzie niebawem.
Pisałam już tutaj wielokrotnie o tym, że uwielbiam miasta hanzeatyckie zarówno za architekturę jak i za klimat. Widziałam już takowych sporo co nie znaczy, że już mi się znudziły. Co to to nie, nadal mam na nie głód i wilczy apetyt. Jeśli ktoś ma ochotę poczytać o nich trochę więcej to jest specjalna zakładka "miasta hanzeatyckie". Może być jeszcze niepełna bo stworzyłam ją przed momentem ha ha czyli rychło w czas, niemniej jednak na pewno znajdują się w niej moi hanzeatyccy ulubieńcy tacy jak Lüneburg, Stade czy Bremen.
Buxtehude leży w Dolnej Saksonii i jest drugim po Stade największym miastem regionu. Z Hamburga można tam dojechać podmiejską kolejką a podróż trwa 1 godz. 15 min.
To co w Buxtehude najpiękniejsze i najciekawsze to stare miasto złożone z wąskich ulic, ukrytych zaułków, kanałów poprzecinanych mostami i oczywiście typowej hanzeatyckiej architektury. Domy w kratkę tworzą tutaj klimat.
Merytoryczne przygotowanie do podróży trochę u mnie szwankuje a w przypadku kiedy wybieram się gdzieś na jeden dzień sprawdzam jedynie jak dojechać i wrócić. Może gdybym wcześniej wiedziała jak małe jest to miasto, to inaczej bym sobie zaplanowała tę wycieczkę. Koniec końców i tak sama się zaplanowała a ja już dawno nie zrobiłam czegoś równie spontanicznego jak tego dnia.
Jednym z najładniejszych i najbardziej okazałych budynków jest Ratusz Miejski. Bardzo mi się podoba połączenie cegły i seledynowych dachówek, podobne kryją dach Ratusza w Hamburgu obok którego przechodzę dwa razy dziennie w drodze do i z pracy i nie mogę przestać się nim zachwycać.
Cieszę się, że udało mi się zrobić w miarę normalne zdjęcie bo kiedy przechodziłam obok ratusza któryś z kolejnych razów stał przy nim wóz strażacki i panowie strażacy ściągali te ozdobne proporczyki zasłaniając przy okazji sporą część budynku.
Jestem pewna, że Buxtehude jest większe niż to z moich wyobrażeń wszak to drugie największe miasto Dolnej Saksonii. Ja jednak przyjechałam tutaj dla najstarszej i najbardziej klimatycznej części miasta a ta jest naprawdę niewielka. Do tego stopnia, że w pewnym momencie trochę mnie rozczarowała. Szybko jednak przysłoniłam rozczarowanie szukaniem pozytywów a że do szczęścia nie potrzebowałam tego dnia zbyt wiele koniec końców wróciłam z Buxtehude zachwycona. Ale nie wiem czy kiedykolwiek tam wrócę :). Wybiorę się na pewno w okolice.
Miasteczko jest pełne uroczych uliczek poprzecinanych najstarszym w Europie Północnej kanałem, kanałem Fleth. Byłam pewna, że tak jak większość hanzeatyckich miast, w których byłam, również Buxtehude otulone jest Elbą. Tymczasem rzeka przepływająca przez miasto to Este. Po obu stronach kanału usytuowane są klimatyczne kawiarnie z piękną scenerią do wypicia czegokolwiek.
Buxtehude cieszy się opinią ciepłego i przyjaznego dla mieszkańców i turystów. Popularne jest również stwierdzenie, że tutaj żyje się jak w bajce a to za sprawą Braci Grimm, którzy właśnie Buxtehude wybrali jako scenerię do swojej baśni "Jeż i zając". Z tą bajkowością zgadzam się w zupełności bo te wąskie i klimatyczne uliczki, siedemnastowieczne pochylone od upływu czasu domki i tajemnicze zakamarki przywodzą mi na myśl baśnie dla dzieci. We wszystkich tego typu miasteczkach mam tak samo i wszystkie oczami wyobraźni widzę otulone śniegiem skrzypiącym pod butami.
Wycieczka do Buxtehude doskonale wpisuje się w moje "podróżowanie do tutaj", które mam zamiar praktykować tak długo jak pozwoli mi pogoda. Cieszę się tym co mam niedaleko ale nie będę nikogo oszukiwać, że nie marzy mi się już podróż gdzieś dalej ( pisząc dalej mam na myśli inny kontynent ). Tęsknię za doznaniami jakie niesie inna kultura, poznawanie nowych smaków i odkrywanie nieznanych miejsc. Tymczasem mam już listę miejsc w Europie, które planuję odwiedzić w najbliższym czasie a że co i rusz słyszę o odwoływanych lub zakazywanych lotach to do wszystkich tych miejsc planuję pojechać pociągiem. Nic mnie nie powstrzyma przed byciem w drodze i gromadzeniem wspomnień a pociągi bardzo lubię!
No i wygrzebałaś kolejną Wenecję Północy! Klimat rzeczywiście bardzo bajkowy. I widzę Twoje zadowolenie, gdy odkrywałaś kolejne fantastyczne elementy starego miasta. Oj, posiedziałabym przy czymkolwiek w jednej z kafejek:)
OdpowiedzUsuńMnie się ten wirtualny spacer bardzo podobał!
Realizacji planów! I powiem Ci, że tymi pociągami mnie natchnęłaś:) Zdrówka:)))
Na północy Niemiec jest mnóstwo takich większych i mniejszych miast pokratkowanych kanałami :). I na dodatek z domami w kratkę. I wszystkie mają klimat jaki uwielbiam. Nawet jeśli nie każde zachwyca mnie w stu procentach to zawsze fajnie spędzam w nich czas.
UsuńSerdeczności.
Lubie tez takie miasteczka, archtekture ceglana z elementami drewna, niewielkie kamienice i jeszcze kanal na dodatek..to juz super. ta uliczka przy kanale jest taka,ze mozna by tam usiasc i caly dziem spedzic. Ciekawi mnie to "niebawem" wiec niech nie bedzie czekania zbyt dlugiego. Ja dzisiaj tez nie strzymalam w domu i mimo, ze wiadomosci pandemii dzisiaj byly alarmujace to poszlam do ogrodow wilanowskich, tm nie bylo ludzi. Bylo fajnie...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPublikuję średnio raz na tydzień a przynajmniej bardzo się staram żeby tak było zatem trzymając się tej reguły w następnym tygodniu powinien być wpis o mojej spontanicznej wyprawie na niemieckie peryferia.
UsuńPozdrawiam przeserdecznie i pięknej jesieni.
Monis może to miasteczko nie urywa wiadomo czego to dla mnietakie właśnie e bardzo się podobają. Brakuje mi pospacerować po takich właśnie miasteczkach i poznać ich historię, albo zwyczajnie napić się kawy :) poproszę o więcej:)
OdpowiedzUsuńJak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma :). Najbardziej się cieszę, że w ogóle mogę gdzieś się wyrwać chociaż na jeden dzień. Uściski.
UsuńTo prawda :) my mamy już jesien, a w gorach juz śniegu napadało... także teraz zostało czekać do wiosny na większe wypady :)
UsuńPiękne są te domki w "kratkę". Lubię takie klimaty małych miasteczek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż je uwielbiam a domy w kratkę to jeden z moich ulubionych stylów w architekturze. Moc pozdrowień.
UsuńBogate, trochę pyszne, bardzo dumne i zadowolone z siebie - typowe hanzeatyckie miasto. Ale za to teren utrzymany perfekcyjnie, masa drobiazgów przykuwających wzrok i zakamarków w które warto zaglądnąć. Fajne miejsce, nie wiem czy warto telepać się tysiąc kilometrów od Tarnowa, ale jak będę w okolicy to pewnie zajrzę.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, wszak to Niemcy zatem porządek musi być, na własnym podwórku zwłaszcza :). Miasteczko ładne ale z Tarnowa specjalnie przyjeżdżać to nie warto. Ja jechałam z Hamburga i też miałam wątpliwości :)
UsuńPrześliczne hanzeatyckie miasteczko. Spacer ciasnymi uliczkami i ta zjawiskowa architektura pięknych starych kamienic zapadają w pamięci. Cieszę się,że mogłam spojrzeć Twoimi oczami na Buxtehude. Wielokrotnie deklarowałam, że jestem ogromną fanką niemieckich miast. W tym roku w sierpniu planowaliśmy poznać kilka miast hanzeatyckich m.in. Hamburg, Lubekę, Rostok, Bremę, Schwerin. Mieliśmy rezerwację w hotelach. Niestety, wycofaliśmy się z pomysłu.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego, udanego weekendu:)
Szkoda, że Twój wyjazd nie doszedł do skutku bo wszystkie wymienione przez Ciebie miasta są zachwycające. Do tej listy dopisałabym jeszcze Lüneburg. Może się spotkamy jak będziecie w Hamburgu? Z chęcią oprowadzę Cię po ulubionych, wartych zobaczenia miejscach :). Uściski.
UsuńA mnie się podoba zalatuje mi trochę Holandią, albo ja tą Holandię już widzę tam, gdzie chcę widzieć ;) .
OdpowiedzUsuńNajbrzydsze to miasteczko nie jest ale myślę, że jeśli chodzi o Ciebie i Holandię to bardziej pasuje ta druga opcja ha ha ha.
UsuńAleż ja lubię te Twoje odkrycia😁
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię takie miłe słowa :). Dziękuję.
UsuńJa jestem oczarowana. Przepiękne. Jednak znacznie bliższe są mi klimaty Jorku ;)
OdpowiedzUsuńMnie chyba też ale tak czy siak chciałabym kiedyś zobaczyć Manhattan i pospacerować Piątą Aleją i alejkami w Central Park :)
Usuń