30/03
2016
2016
Sirmione otulone Gardą.
Sirmione to niewielkie miasteczko przepięknie usytuowane na cyplu w południowej części Jeziora Garda. Bardzo się cieszę, że do wizyty tam nie zniechęciły mnie internetowe relacje określające to miasto mianem ekskluzywnego kurortu, bo ja to raczej jestem z tych na których słowa ekskluzywny i kurort wywierają efekt przeciwny do zamierzonego. Zdjęcia starego miasta, zamku otoczonego fosą i Jeziora Garda były wystarczającą zachetą żeby uznać Sirmione za jedną z baz wypadowych z Bergamo. Dojazd jest szybki, łatwy i tani - pociągiem z Bergamo do Desenzano Garda i dalej ok. 20 min. autobusem do Sirmione.
Historyczne centrum miasta od reszty cyplu oddziela fosa biegnącą dookoła Zamku Scaligeri - wzniesionego w XIII w. i będącego najbardziej znanym zabytkiem cypla. Po przejściu przez historyczną bramę, będącą częścią zamku, wchodzimy w labirynt wąskich i klimatycznych uliczek, z mnóstwem kolorowych kamienic, kawiarenek, pizzerii i sklepów z pamiątkami.
Po mglistym wspomnieniu z Lecco naszemu pobytowi we Włoszech towarzyszyła obawa przed powtórką z aury. Od czasów Lago di Como każda pogoda, kiedy gęsta szara mgła nie przysłaniała świata, uważana była za piękną i sprzyjającą. Naszym włoskim podróżom towarzyszyło uważne przyglądanie się pogodzie i każdy dzień bez mgły witaliśmy z radością, ulgą i nadzieją, że incydent z mgłą nie powtórzy się już więcej. Kiedy więc podczas naszego spaceru po Sirmionie zaczęło padać zupełnie nam to nie przeszkadzało. A gdy po chwili nisko zawieszone, ciężkie chmury ustąpiły miejsca błękitowi nieba, mieliśmy uśmiechy dookoła głowy.
Starówka Sirmione jest mała ale urocza i bardzo klimatyczna. Plątanina wąskich ulic praktycznie pozbawionych ruchu samochodowego zachęcą do zgubienia się i zajrzenia w każdy zakamarek. Do czasu Sirmione nawet nie przypuszczałam, że można jeść pizzę na śniadanie ale jak widać włoskie życie rządzi się swoimi prawami a ja się szybko przyzwyczajam do nowego :).
Zachęcona informacjami o możliwości wejścia na zamkową wieżę i widokami z tamtąd, nastawiłam się na zwiedzanie zamku - niestety na nic się zdało rozpaczliwe kołatanie w drewniane wrota. Nie wiem czy to za sprawą okresu świątecznego, czy też to wina poniedziałku, ale tego dnia w Sirmione zamknięte były aż dwie z dwóch największych atrakcji miasta.
Niebo tego dnia pokazało prawie wszystkie swoje oblicza - od ciemnych, nisko zawieszonych chmur, przez bladomleczne "nie wiadomo co" aż do oszałamiającego błękitu.
Jedną z atrakcji Sirmione są rzymskie ruiny Grotte di Catullo wokół których nadal trwają prace archeologiczne. W dniu naszego pobytu tam były niestety zamknięte o czym poinformowała nas wykonana profesjonalnie i z niezwykłą starannością "chusteczka informacyjna".
Jestem w stanie wyobrazić sobie Sirmionie w pełni lata. Trzy miejskie plaże są z całą pewnością oblegane przez turystów a wody Jeziora Garda niosą na swoich falach liczne jachty. W sezonie miasto nie ma nic ze swojej styczniowej melancholii i zimowego spokoju i wyludnienia. I pomimo tego, że Sirmione w wersji letniej nie widziałam, to to moje - z czwartego stycznia - jest moim ulubionym.
Jestem zachwycona jeziorem. Woda niesamowicie czysta i pomimo tego, że w styczniu raczej szaroniebieska, to latem rozświetlona słońcem na pewno zachwyca błękitem i lazurem. Miałam wrażenie, że jestem nad morzem. Skalna plaża, czyli duże płaskie skały wystające z wody, to moje ulubione miejsce nad Gardą.
Sirmione zachwyciło mnie starówką i swoim pięknym położeniem. Umiejscowione na cyplu i otoczone Gardą jest idealnym miescem na spędzenie fajnego i niezapomnianego dnia.
Jak zwykle świetna relacja i przepiękne zdjęcia. Jestem oczarowana Twoim Sirmione.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zobaczyłaś Bugenwilli (3 zdjęcie) w pełnej krasie. Jest wyjątkowa.
Pozdrawiam:)
Bugenwillę znam i zawsze mnie zachwyca. W Sirmione byłam w styczniu i roślinność, tak jak i samo miasto, była uśpiona...
UsuńNo, architekturę to tam mają, że wypada pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Krajobrazy też niczego sobie.
UsuńTakie blogi , jak Twój, przypominają mi,ze uwielbiam podróżowanie
OdpowiedzUsuńDziękuję
Czas obudzic sie z zimowego snu i RUSZYĆ!!!
Jezioro Garda i okoliczne miejscowości coraz bardziej mnie mamią. Podobają mi się miasteczka z kamienia z wąskimi uliczkami, kolorowymi okiennicami, kotami przy murze. Wtedy nawet przy pochmurnej pogodzie czuję zapach lata i niczym nieskrępowanej wolności. A ta warownia jest piękna, szkoda, że nie mogłaś zobaczyć jej wewnątrz. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMoże 4.01 to we Włoszech jakieś święto jest bo tego dnia wiele miejsc było zamkniętych.
UsuńSirmione prezentuje się naprawdę uroczo i klimatycznie (szczególnie ta starówka i jej wąskie, zielone uliczki). Nie pomyślałabym w ogóle, że to jakiś ekskluzywny kurort i zapewne zdziwiłabym się czytając takie rzeczy przed wyjazdem i zobaczeniu tego miejsca na żywo...
OdpowiedzUsuńJezioro i skalista plaża, wow! Jakie kolory, nie dziwię się zupełnie, że czułaś się jak nad morzem!
"Chusteczka informacyjna" ha ha ha, padłam. Ale mieli pomysł... Szkoda, że atrakcje były nieczynne, no ale to daje Ci możliwość ponownego odwiedzenia tego miejsca :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Pizza na śniadanie nie brzmi dobrze :p
Z każdym kolejnym posezonowym wyjazdem coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nie tylko latem jest fajnie. Cisza, spokój, brak tłumów i nikt nie w chodzi w kadr to tylko niektóre zalety takiego podróżowania. I fajnie jest mieć pewne miejsca tylko dla siebie chociaż na chwilę - taka ze mnie egoistka :). Sirmione naprawdę jest urocze, Garda wygląda jak morze a woda przezroczysta. A pizza na śniadanie smakuje wyśmienicie, zwłaszcza jak się je je koło południa :).
UsuńDroga Mo, nareszcie do Ciebie dotarłam. Wspaniała relacja, przeczytałam z wielkim zainersowaniem. Włochy dopiero planujemy odkryć. Cudne zdjęcia. Ach, te cudowne podróże.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło!
Wspaniałe, klimatyczne miejsce, a Jezioro Garda od dawna siedzi w mojej głowie.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia pięknie oddają urok tego miejsca:)
Dasz wiarę, że nie byłam jeszcze nad Gardą? Za mało czasu na wszystko;)Jest to jednak miejsce na mojej liście i myślę, że prędzej czy później na pewno tam trafię, w końcu to Włochy;)Sirmione jak najbardziej do mnie przemawia, uwielbiam takie klimaty.
OdpowiedzUsuńWłosi!-chusteczka mnie powaliła:)))
Pozdrawiam cieplutko:)
Pomysł z chusteczką niezły, w dodatku przymocowana kamieniami, żeby wiatr jej nie porwał :)
UsuńUrocze, malownicze miasteczko!
OdpowiedzUsuńI ciągle przede mną :)
Zamek jak zamek ale uliczki... a jeszcze ten klif na koniec i czuję się rzucony na kolana.
OdpowiedzUsuńJa w tym roku wybieram sie do Toskanii, ale kurczaczek jasny moze zahaczyc o Garde...od wielu lat tkwi mi ten region w glowie a bedzie w sumie "po drodze". Mo....Ty kusicielko!
OdpowiedzUsuńSuper! Widzę, że się podróżniczo rozkręcacie z czego bardzo się cieszę :).
UsuńUrzekające miejsce i piękne zdjęcia. Już sobie wyobraziłam to i owo... Ach :)
OdpowiedzUsuńChyba gdzie się nie pojedzie we Włoszech tam jest cudnie. Niekończąca się opowieść...
OdpowiedzUsuńMałą część Włoch widziałam póki co ale zgadzam się z Tobą całkowicie.
UsuńByłem nad Gardą dwa razy, ale akurat w tym miasteczku nie. I widzę, że był to błąd, na szczęście jeszcze do naprawienia :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że do nadrobienia. Włochy blisko i loty tanie :).
UsuńCudne jest to miasteczko.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia wręcz zjawiskowe.
Pozdrawiam:)*
Super! My też niedawno byliśmy w Lombardii. Niedługo zaczną się pojawiać notki. Niezwykle urokliwe miejsce ...
OdpowiedzUsuń