5/04
2016
2016
Salinas. Sól z morza i kolorowa woda.
Sól morska powstaje na drodze krystalizacji słonych mórz i jest efektem odparowywania wody morskiej. Podczas wizyty w Wieliczce mogłam zobaczyć sól kamienną a wizyta w Torrevieja pozwoliła przyjrzeć się bliżej miejscu, w którym wydobywana jest sól morska. Wydobywa się ją z podziemnych złóż w postaci bloków,
brył i kamieni. Woda swój specyficzny kolor zawdzięcza algom rosnącym na dnie a najbardziej intensywny jest w okresie ich kwitnienia.
Wydobywanie soli w tym miejscu zaczęło się w 1803 r. Od tego czasu zmieniły się zarówno metody jak i narzędzia używane przy pracy. Salinas Torrevieja są największym producentem soli morskiej w Europie i jedynym takim miejscem, gdzie do wydobycia soli używa się maszyn unoszących się na wodzie.
Odkąd miejsce to zostało uznane za Park Naturalny jest objęte specjalną ochroną i to nie tylko ze względu na wydobycie soli ale też na niespotykane gatunki roślin i ptaków, które tam żyją. Na ptakach i roślinach się nie znam ale flamingi odróżnić potrafię. Brodzą sobie one szczęśliwie, mocząc łapy w słonej wodzie. Miałam kilka podejść do zrobienia im zdjęć, niestety miejsce gdzie sobie wiodą to ptasie życie objęte jest zakazem wstępu a zza płotu nie jestem w stanie sięgnąć obiektywem. Mogłabym co prawda zaryzykować i podejść bliżej przez jedną z dziur w ogrodzeniu, ale nie mam tyle odwagi w łamaniu prawa. Wierzę w celowość postawienia tam zakazu a flamingi obejrzę sobie kiedy indziej, może w Miami :).
Gromadząca się na brzegach sól przypomina śnieg. I nawet chrzęści pod butami podobnie. Deptanie po przyprawie jest doznaniem dziwnym i oryginalnym.
Pomimo miejsc odgrodzonych siatką większość terenu dostępna jest dla ludzi. W pobliżu wydeptane są ścieżki spacerowe, nie brakuje też chętnych do kąpieli ( chociaż jest to zakazane i grozi grzywną ) a wysokie zasolenie pomaga poczuć się prawie tak jak w Morzu Martwym. Doznanie pewnie ciekawe ale ja póki co nie jestem zbytnio przekonana do wejścia do tej czerwonoróżowej słonej wody. Nie przekonują mnie również rzekomo zdrowotne zalety takiej kąpieli.
Co innego Mila. Ona była przekonana, że kąpiel jest wpisana w spacer jako atrakcja obowiązkowa i oczywista. Miała wielką ochotę na zamoczenie łap i nie tylko, nie od dzisiaj wiadomo, że mokra Mila to najszczęśliwsza Mila. Ja jednak nie podzielałam jej entuzjazmu myśląc o późniejszym myciu jej z soli. Kiedy zaakceptowała fakt, że z kąpieli nici, próbowała turlać się w soli myśląc zapewne, że to śnieg. Wyraz jej pyska kiedy chwytała swoją zabawkę obtoczoną słonymi grudkam, po czym ją wypluwała, oblizywała się i próbowała jeszcze raz powodował nasze gromkie wybuchy śmiechu.
Z fizyki zawsze byłam kiepska, nie było - i nadal nie ma - siły która pozwoliłaby mi ogarnąć rozumem tę dziedzinę. Za to uwielbiałam doświadczenia, np. to z solą skraplającą się na kawałki sznurka. Kiedy tak patrzyłam na grudki soli na kamieniach i wystających z wody kawałkach dewna, wróciło szkolne doświadczenie i codzienne przypatrywanie się soli pojawiającej się w słoiku na parapecie.
Salinas to miejsce ciekawe i bardzo oryginalne, połączenie czerwonawej wody z białymi, błyszczącymi się w słońcu drobinkami wygląda naprawdę niesamowicie. Szukałam polskiego odpowiednika słowa salina ale nie znalazłam nic co by mi pasowało. Liczę na Was w tym temacie. Może Makroman Ty pomożesz?
Wow! Fascynująca ta wszechobecna sól :) Czerwona woda jednak i mnie nie zachęciłaby do zażycia kąpieli. Barwą przypomina mi rzekę Czerwoną, uchodzącą do Bałtyku nieopodal Kołobrzegu. To nurt raczej niekąpielowy ;))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie kąpielowy. Ale podobno ma zdrowotne działanie.
UsuńMiejsce bardzo interesujące. Również bym się chyba nie skusiła na kąpiel w takiej wodzie. Nie wiem jak wygląda z bliska, ale jeśli tak, jak na Twoich zdjęciach to mam raczej "krwiste" skojarzenia :)
OdpowiedzUsuńMnie też kolor zniechęca oraz fakt, że nie widać dna więc nie wiadomo co tam czyha :).
UsuńMiejsce niezwykle ciekawe i baaardzo jak widać słone.
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia. Faktycznie niektóre pasuja mi klimatem do widoków nad Morzem Martwym.
Pozdrawiam wiosennie.
Miejsce na pewno nie służy kąpielom - zwierzętom. Sam kiedyś pływałem w takim podobnym miejscu i rzeczywiście - można było się poczuć jak w M. Martwym. Ciało unosiło się na powierzchni wody, fajne to uczucie. Pamiętam, że kąpałem się w takich solankach na Zielonym Przylądku. Jednak potem pomimo umycia się, sól na skórze czuło się przez kilka kolejnych dni.
OdpowiedzUsuńO trudnościach w usunięciu soli nawet nie pomyślałam a pewnie faktycznie to może być problem.
UsuńMiejsce niesamowite, zwłaszcza ten kolor wody. Na Lanzarote widzieliśmy takie solanki, ale tam jakieś to wszystko takie poukładane było, tu wygląda zdecydowanie naturalniej i ciekawiej.
OdpowiedzUsuńNieładnie tak się naśmiewać z biednej Mili, mój Brat ma Goldena to wiem co znaczy dla niech woda, mojego Leona wołami do wody nie zaciągniesz:)
Pozdrawiam:)
Dobrze, że rozumiesz i mnie i Milę :). Dla niej woda ma jednoznaczne skojarzenia i nie ważne czy to morze, jezioro czy zraszacze do trawy. A do wanny sama wskakuje i czeka aż jej się wody naleje.
UsuńJa niestety nie mailam nigdy okazji byc w takim miejscu, ale moze kiedys...
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą Marta!
UsuńSól nad morskim brzegiem prezentuje się niezwykle. Fajny widok. A czy wyczuwa się w powietrzu jakiś specyficzny zapach?
OdpowiedzUsuńNie, powietrze pachnie całkiem zwyczajnie.
UsuńBardzo interesuja mnie salinas, szczegolnie ze czesto majac je blisko, nigdy do nich nie dotarlam.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, a ja dlatego w końcu dotarłam żeby póżniej nie żałować, że miałam je tak blisko a nie widziałam.
UsuńPiękną konsystencję ma sól, a morze niesamowicie oryginalny kolor.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Torrevieja - to nic innego tylko taka Wieliczka i Bochnia tyle że ... kilkadziesiąt milionów lat wcześniej. Tam słone osady już się zdążyły przykryć innymi (aluwialnymi, polodowcowymi czołom fliszu karpackiego) a tu są świeże i odsłonięte. Ciekawe miejsce.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Mili - moja Aura nawet na solone ulice reaguje bolącymi łapami, dlatego w zimie zabieram ja tylko tam gdzie soli nie sypią. na tych słonych plażach, pewnie nie była by w stanie zrobić kroku.
Powiem Ci, że też się trochę obawiałam kontaktu łap Mili z taką ilością soli. Niepokoił mnie też fakt, że może się turlać albo ryć nosem tak jak w śniegu, a sól w oku to wiadomo co :).
UsuńBiała plaża i prawie czerwone morze, to widok niesamowity. Widziałam podobny kolor wody we Francji w Camargue, gdzie tez wydobywa się sól. Mila jest bardzo grzeczna, bo posłuchała Was i nie weszła do wody, ale i tak miała zabawę na plaży. * Mnie już przeszło zniechęcenie do wszystkiego, bo już jest piękna wiosna i energii przybyło. Brakuje mi teraz czasu, by często być na blogu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMo, dzieki za te opowiesc, to jest po prostu niezwykle miesjce!!
OdpowiedzUsuńChyba bym sie wykapala:)
Istny solec tylko nie wiem, czy zdrój. Słooooono! Aż mi się pić zachciało.
OdpowiedzUsuńNiezwykłe miejsce. Powiadasz, że woda taka jak w Morzu Martwym?
OdpowiedzUsuńTam się kapałam trzy razy. Należy bardzo uważać na oczy. To potworność zakropienie ich wodą morską to potworność. Wiem, bo raz tego doświadczyłam przez swoją nieostrożność.
Pozdrawiam:)
Nie wiem czy zasolenie jest takie jak w Morzu Martwym. Wiem jedynie że można sobie polewitować więc od razu mi się z Morzem Martwym skojarzyło :).
Usuńz pewnością nie pomyślałabym, że to Hiszpania. bardziej stawiałabym na jakąś Amerykę Południową, bo z jakiegoś powodu to ona kojarzy mi się z takim wydobywaniem soli.
OdpowiedzUsuńkolory i sam widok są niesamowite - tu biel, tam czerwień, wygląda to aż nierealnie.
Bardzo ciekawe miejsce. Kolor wody i biel soli która przypomina jak piszesz śnieg. Mnie skojarzyła się też z dobrze ubitą pianą.
OdpowiedzUsuńO! Ja także pamiętam to doświadczenie z solą.
OdpowiedzUsuńZapewne gdybym jako dziecko miała możliwość przebywania w tak niebywałych miejscach polubiłabym fizykę;) Kosmiczny krajobraz, nieco oderwany od rzeczywistości...
Zapewne miejsce, w którym miałabym szanse wejść do wody i się przy tym nie utopić;)