6/04
2015
2015
Valle de Ricote. Spacer pod chmurami.
Często piszę o tym, że lubię wyruszać z domu nie mając konkretnego celu. Tego dnia było inaczej niż zwykle. Było wyjątkowo. Bo miałam cel. No ale stan ten nie trwał długo, bo się zagapiłam ( czytaj: zaśpiewałam ) i przegapiłam zjazd z autostrady. Więc znów byłam bez celu. Nie chciało mi się zawracać więc postanowiłam improwizować. Miało być inaczej a wyszło jak zawsze :).
Przed wyjazdem z domu w "nieznane" czyli w poszukiwaniu nowych miejsc i odkrywaniu Świata, który niby na wyciągnięcie ręki, bo blisko, to jednak daleko - bo dużo zostało do zobaczenia - sama ze sobą ustalam jedną rzecz. Czy nastawiam się na cywilizację i ruszam szlakiem miast i miasteczek, czy jednak wybieram naturę i chcę spędzić dzień otoczona przyrodą i ciszą. Tego dnia wybrałam to drugie ale tak się złożyło, że i do fajnego miasteczka dotarłam.
Dzisiaj jednak będzie tylko "przyrodniczo".
Piękne widoki to stała cecha włóczęgi po Valle de Ricote, o którym pisałam nie raz i który jest moim ulubionym obszarem wycieczkowym. Mój zachwyt i fascynacja tym miejscem też są stałym elementem w programie zwiedzania. Poznawanie nowych dla mnie szlaków sprawia, że czuję się trochę jak odkrywca :). Poza tym wyjeżdżając z domu nie mam żadnych oczekiwań co pewnie ma decydujący wpływ na to, że nie przeżywam rozczarowań. Wszystko jest niespodzianką.
Z przyrodą mam tak, że ciężko mi ją opisywać. Wydaje mi się, że jak napiszę, że było cudnie to wszyscy będą wiedzieli o co chodzi i co mam na myśli. Nie wiem jakimi słowami określić to co widziałam żeby nie brzmiało nudno i banalnie. I nie chodzi o to, że widziałam nie wiadomo jakie cuda i potrzebuję nie wiadomo jakich słów. Zachwycam się a zdania same układają się w głowie w hymny ku czci natury. A jak przychodzi do pisania to w głowie pustka. Może powinnam zacząć spisywać wrażenia na bieżąco i zrobić pożytek z jednego z notesów w mojej sporej kolekcji? :)
Zgubiłam po czym odnalazłam "dekielek" na obiektyw. Wspinałam się stromymi uliczkami oraz jeszcze bardziej od nich stromymi ścieżkami. Otrzymałam jedną ofertę kupna Mili :).
Nad głową przesuwały mi się gęste, ciemne chmury a jak tylko pomyślałam o tym, że nie mam ani kurtki ani parasola a do samochodu daleko to wychodziło słońce. I tak w kółko. Rozpadało się dopiero jak wracałam do domu i padało przez dwa dni.
Całkiem przypadkiem dotarłam do punktu widokowego na który apetyt miałam już od dawna. Jak przestałam kombinować jak tam dotrzeć to sama odnalazłam wydeptaną ścieżkę. I sprytnie ukryte drogowskazy. Widoki z góry zrekompensowały mi trudy wspinaczki. To była idealna chwila na "earl grey'a z widokiem".
Zawsze jak mam przed sobą takie widoki to kusi mnie horyzont. Jego bezkres obiecuje szereg doznań. Sama sobie palcem pokazuję gdzie chciałabym być i w taki oto sposób wytycza mi się cel kolejnej wyprawy. Każdy taki spacer zaostrza apetyt na więcej.
Ostatnio rzadziej ciągnie mnie nad morze a częściej w górki i doliny. Co myślę zmieni się jak tylko poprawi się pogoda a wiosna ujawni się z całą mocą. Bycie wysoko bardzo lubię i nie ma to nic wspólnego z patrzeniem na Świat z góry. A przynajmniej taką mam nadzieję :).
Mieszkasz niedaleko ciekawych miejsc i nie dziwię się, że chcesz je poznawać. Miejsce gdzie teraz zbłądziłaś jest pełne uroku i pięknych widoków. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzasem mam dylemat czy pokazywać takie nieznane miejsca bo daleko im do zabytków ale przecież nie samymi znanymi miejscami blogi żyją :)
UsuńW takich okolicznościach przyrody to nic tylko mylić zjazdy z autostrady. Robiłabym to nagminnie. Piękne miejsce. :)
OdpowiedzUsuńJa tak się gubię nagminnie tylko nazywam to jazdą bez celu :)
UsuńAleż tam pięknie! Spisywanie myśli na gorąco chyba nie jest takim złym pomysłem, czasami przed zaśnięciem mam w głowie część gotowego opisu do relacji, a jak po jakimś czasie siadam przed laptopem, słowa jakoś nie chcą się tak pięknie odtworzyć :) Co do Mili to jest absolutnie BEZCENNA! Uściski :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydaje, że laptop nie pomaga w pisaniu. Zdecydowanie lepiej idzie mi pisanie tradycyjne a później przepisywanie na bloga :). Polecam.
UsuńWidoki przepiękne! Psiunia to ma z Tobą dobrze, wieczne podróże:)
OdpowiedzUsuńDo gubiącego się dekielka od obiektywu proponuję zakupić taki dynks ze sznureczkiem, który przykleja się do aparatu( wygląda to ok jest mały), a sznureczek trzyma dekielek i w końcu się nie gubi tylko dynda;) Przerabiałam to gubienie ze sto razy dlatego skusiłam się na powyższe rozwiązanie i nareszcie nie szukam!;)
Dzięki za podpowiedź. Szukałam w moim aparacie miejsca gdzie mogę mocować dekielki ale pomysł z przyklejeniem wydaje się super! Bo spadają mi nagminnie, dobrze że najczęściej na chodnik a wtedy słyszę hałas :)
UsuńZawsze, kiedy oglądam zdjęcia z Twoich wędrówek, to Ci zazdroszczę i chciałabym się tam znaleźć. Zaraz potem przychodzi refleksja, że przecież wszędzie jest pięknie, na Warmii zwłaszcza, a bardziej kusi to, co nieznane.
OdpowiedzUsuńA podstawą dobrego nastroju i zachwytów jest dobre nastawienie, i radość z rzeczy i widoków najprostszych :-)
A ja zawsze zazdroszczę Tobie więc się wyrównuje :)
UsuńJak Ty to robisz, że takie perełki wynajdujesz ot tak?
OdpowiedzUsuńJadę na oślep :)
UsuńNo właśnie, jakoś tym razem mniej słonecznie ;)
OdpowiedzUsuńAle na szczęście utrafiłaś dniowo i godzinowo ;)))
Deszcz dopadł mnie w domu na szczęście :)
UsuńAleż niesamowite miejsce - cała historia głębin morza, skał osadowych, przykrywającej je lawy, a potem wypiętrzeń i rzeki cierpliwie wymywającej sobie koryto szybciej niż górotwór nadążał je zamykać. Zasadniczo wspinaczek skałkowych nie lubię - ale to miejsce dla koziorożców idealne - susami z półki na półkę a czasami piarżyskiem na pośladkach w dół... życie ;-)
OdpowiedzUsuńKolejny raz jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy! Kłaniam się w pas :)
UsuńSuper miejsce, zdjęcia można oglądać godzinami:)
OdpowiedzUsuńPamiętam jeden z Twoich poprzednich postów z tej doliny - byłam oczarowana samym patrzeniem na zdjęcia, więc, co to musi być za przeżycie być tam i spacerować!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie "tylko przyrodniczo"! Piękne zdjęcia - jestem tego zdania, że było "niesamowicie, cudnie, krajobrazy warte zachodu" i to wystarczy ;)
OdpowiedzUsuńBoskie to miejsca! Masz ogromne szczęście że mieszkasz blisko taki miejsc! Poza tym te twoje wyprawy w nieznane zawsze przynoszą cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńŚciskam :)
Można? Można , a nawet solidnie trzeba sie zagapić by przegapić a potem sie nagapić- jak ja teraz na Twoje zdjęcia i już czuję własciwe we włosach ten wiatr a w uszach świst i w oczach wciąż nienasycenie.
OdpowiedzUsuńMilla, to wiadomo że serca zdobywa, więc nie dziwi mnie wcale oferta.
Na Twoją podróż powiem jedno: Mniam!
Ale Ty to trafnie ujęłaś z tym przegapianiem, zagapianiem i gapieniem! Bo tak to właśnie jest!
UsuńWspaniale widoki! Pozdrawiam poswiatecznie :)
OdpowiedzUsuń...fantastyczne te skały!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Cudowne widoki, a chmurki z pierwszych zdjęć bajeczne :)
OdpowiedzUsuńBłękitne niebo jest cudowne ale to jednak chmury tworzą magię...
UsuńCudowne miejsce. Z resztą Ty tylko takie odkrywasz..
OdpowiedzUsuńJak pewnie wiesz bardzo lubię przyrodnicze posty.
Każde zdjęcie filtruję na dziesiątą stronę. Malownicze widoki.
Proszę, pomiziaj Milę.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Mila pomiziana milion razy. Dziękuję :)
UsuńI wyszło jak zwykle pięknie :) Uwielbiam zdjęcia z Twoich spacerów. Można się przenieść do zupełnie innej krainy. Masz szczęście, że mieszkasz w słonecznej Hiszpanii z tak niezwykłą i zaskakującą przyrodą.... Można, by się tak gubić codziennie i spacerować bez końca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Oj tak, z tego mojego gubienia się zrobiłam sobie hobby :)
Usuńech. lubię nasz kraj, ale jednak takiego bogactwa takich widokow nie mam wyjezdzajac przed siebie na oślep z Poznania - chyba ze w promieniu 300 km ale Ty pewnie jechalas krócej, co?
OdpowiedzUsuńech. lubię nasz kraj, ale jednak takiego bogactwa takich widokow nie mam wyjezdzajac przed siebie na oślep z Poznania - chyba ze w promieniu 300 km ale Ty pewnie jechalas krócej, co?
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wierze, ze s takie miejsca!
OdpowiedzUsuń