13/04
2015
2015
Granada - miasto w cieniu Alhambry.
Granada to jedno z moich ulubionych hiszpańskich miast. I nie mam tu tylko na myśli Alhambry, która góruje dumnie nad miastem a w piękny słoneczny dzień odbija się cieniem na wzgórzu na którym stoi. Chodzi mi o klimat miasta, mój ulubiony "wąskouliczkowy" styl zabudowy i mnóstwo arabskich akcentów które miastu zostawili w spadku panujący tam kiedyś Maurowie.
Strome ulice, schody pnące się wysoko w górę, ołtarzyki ku czci Virgen, kolorowe kamienice, mini balkony, zakwiecone okna i przepiękne patia - miks wzrokowych doznań i wrażeń będących obietnicą zakochania się w mieście.
Brak mapy i konkretnego celu to najlepszy sposób na zwiedzanie. Często go praktykuję, najczęściej chyba, a mapę kupuję tylko po to, żeby mieć pamiątkę. Rozkładanie jej, ustalanie gdzie jestem a gdzie bym chciała być, a później ponowne składanie jest wielką stratą czasu. W dodatku jeszcze zanim wyruszę zgodnie z ustaloną trasą mam świadomość, że i tak zboczę z kursu.
I ogrom detali - w różnych stylach.
Niektóre zakątki pozwalają przekroczyć w wyobraźni Cieśninę Gibraltarską i poczuć tamtejszy klimat - marokańskie herbaciarnie ze stylowym wystrojem serwujące najpyszniejszą miętową herbatę na świecie, sklepiki, stragany i restauracje mające w swoim menu wszystkie rodzaje tajin. Albaicin jest dzielnicą której się nie zapomina i która - w moim przypadku - pojawia się we wspomnieniach jak tylko pomyślę o Granadzie.
Granada to jedno z miejsc w którym największą uwagę przykuwają budynki najbardziej przez ludzi i czas zapomniane. Na przekór wszystkiemu domagają się uwagi odpadającym tynkiem i okiennicami na których brak farby układa się w misterny wzór.
Niektóre budynki jednocześnie odrażają brzydotą i zachwycają pastelowymi kolorami. Nie wiem co bardziej się rzuca w oczy. Ale nie będę ukrywać że bardzo często mam ochotę zamalować te plamy :). I to nie tak po hiszpańsku, pierwszą lepszą farbą jaka się nawinie. W moim wykonaniu wszystko by do siebie pasowało kolorystycznie :).
Hiszpanie mają powiedzenie, że kto nie widział Granady ten nic nie widział. Więc ja już coś tam widziałam...
Piekny spacer odbyłam a przy okazji przypomniałam sobie znaną kiedyś i chętnie śpiewaną "Granadę".
OdpowiedzUsuńNie ma to jak relaks w pracy i spacer z Tobą! Dzięki:)
OdpowiedzUsuńP.s. Mam nadzieję do zobaczenia w Zielonej!
Ja również! :)
UsuńCzyli nic nie widziałam... no, nie! Hiszpanie nie byli na Warmii ;-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMyślę, że i mnie to miasto przypadło by do gustu :)
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? Tymi pomarańczami na drzewie to mnie zabiłaś! Jak ja tęsknię za takimi widokami.........
Piękna. Chciałabym kiedyś :)
OdpowiedzUsuńMarzę o zwiedzeniu Allhambry, a i sama Granada wygląda bardzo nęcąco. Może za rok się uda?
OdpowiedzUsuńGranada, Granada.....piękna pieśń, ale miasto też niepowtarzalne. Bardzo lubiłam chodzić tymi wąskimi uliczkami w Wenecji, Sienie i chętnie zrobiłabym to w Granadzie...Zielona herbata marokińska mi nie smakuje, za słodka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam . Alina.
Kilka już osób wpomina o pieśni o Granadzie a ja jej nie znam nawet :)
Usuńa na ten przykład "Alpuhara" Adama M. pseudonim Wieszcz
Usuńtu link do Yutuby z marną deklamacją tegoż
https://www.youtube.com/watch?v=3GOrIvUBLUw
genialnie to śpiewał Michał Bajor - mam na winylu, ale na necie nie znalazłem.. szkoda.
Cudowne miejsce i klimat dokładnie taki jak lubię. Wąskie uliczki chyba nikomu nigdy się nie znudzą;)
OdpowiedzUsuńChciałabym zamieszkać w miejscu, gdzie codziennie mogłabym spacerować po takich uliczkach, podziwiać kamieniczki z pięknymi balkonami,poczuć zapach pomarańczy rosnących na drzewach i cieszyć się słońcem:) Rozmarzyłam się;)
Bardzo fajne miasto!
OdpowiedzUsuńTo prawda!
UsuńMapa jest potrzebna gdy się chce przejść konkretną trasę, ale do włóczęgi to wręcz balast.
OdpowiedzUsuńPlanuję następny wypad całkiem bez mapy, jedynie z GPSem (tam będzie ustawiony namiar na dworzec - tak by móc wrócić o właściwej porze) i tyle, reszta całkiem na żywioł.
Ja to nawet nie mam gpsa :). Ale jak czasem korzystam z gpsa Marcina to gubię się bardziej niż wtedy kiedy jadę na czuja :)
UsuńKolorowe domki, strome uliczki i drzewka pełne pomarańczy... Kwintesencja Hiszpanii. I całkowicie się z Tobą zgadzam, że brak mapy i konkretnego celu to najlepszy sposób na odkrycie i poczucie prawdziwego klimatu miasta. Spacerować godzinami i powoływać się na właśnie intuicję, która przecież tak często zaprowadza nas tam, gdzie i zaprowadził by nas sam przewodnik :) Uwielbiam "to gubienie" w jakimś mieście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Czasem trzeba się zgubić żeby coś odnaleźć :)
UsuńPiękna jest!
OdpowiedzUsuńCzyli jeszcze przede mną wszystko do obejrzenia.
OdpowiedzUsuńNo i tak to właśnie jest, mam na co dzień fjordy to ciągątki mam w takie regiony właśnie a jeszcze smaki wzbudzasz tymi zdjęciami i się rozmarzam....
To jednak coś widziała, właśnie policzyłam, że w tym roku mija 10 lat jak byłam w Grenadzie. Jak ten czas szybko lecie. Miło jest ponownie zobaczyć na zdjęciach to piękne miasto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Przybij piatke:) Zobaczylismy z daleka biala Granade, tonaca w zieleni palm, od razu sie zakochalismy.
OdpowiedzUsuńUsciski:)
Przybijam :)
UsuńGrenada, to Alhambra, takie jest pierwsze skojarzenie. Jednak spacer uliczkami miasta, stare domy, pamiątki po Maurach, to jest co też lubię i spacerowałam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGrenada na Twoich zdjęciach wygląda zjawiskowo. To wyjątkowe miejsce.
OdpowiedzUsuńZachwycają wąskie uliczki, ciekawe, kolorowe domy.
Chciałabym tam znowu wrócić. Zastanawiam się, czy spełni się moje marzenie.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Mam nadzieję, że spełni się Twoje marzenie o powrocie do Granady.
UsuńByłam w Granadzie kilka lat temu we wrześniu, pamiętam, że strasznie padało, więc zdjęcia mam w pięknym ,czerwonym, foliowym płaszczu przeciwdeszczowym, :)
OdpowiedzUsuńPrzemilo bylo sie jeszcze raz przespacerowac uliczkami Granady. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZnam bardzo dobrze. Tu mieszkam ;)
OdpowiedzUsuń