5/01
2015
2015
Pierwszy dzień Nowego Roku.
Kiedy większość Europejczyków budziła się z odsypiania sylwestrowej nocy ja byłam w drodze w nieznane ( jak człowiek ostatnią noc w roku spędza w piżamie a o 22 marzy już o pójściu spać, to może sobie pozwolić na pobudkę bladym świtem :) ). Nieskromnie przyznam, że jestem samozwańczą mistrzynią wyjazdów w nieznane - wsiadam w samochód i jadę przed siebie. Nie wiem, czy to za sprawą mojego przekonania, że na pewno dojadę w fajne miejsce, czy wiary w to, że się nie zgubię - fakt jest taki, że zawsze odkrywam fenomenalne miejsce na spacer i całkiem fajne kadry do zrobienia zdjęć.
I chyba właśnie takie wyjazdy bez konkretnego celu najbardziej mnie cieszą...
I nie tylko mnie :)
Nie miałabym nic przeciwku temu, żeby sprawdziło się powiedzenie "jaki pierwszy stycznia, taki cały rok", bo pomimo tego, że nie działy się rzeczy wielkie, było mi fajnie, spokojnie i najzwyczajniej w świecie dobrze.
Spacerowałam bez pośpiechu po nowych szlakach a oszałamiająco błękitne niebo zdawało się być tuż nad moją głową.
Kiedy chciałam ( a chciałam często ) robiłam sobie przerwę na "earl grey'a z widokiem"
Nie zerwałam ani jednej cytryny :)
Co i rusz pojawiały się myśli, żeby dotrzeć na szczyt ale na szczęście w samą porę zdrowy rozsądek przekonywał mnie, że może jednak innym razem...
Pozwoliłam Mili pierwszy raz w tym roku zamoczyć łapy. I brzuch. Z resztą stwierdzenie, że pozwoliłam jest grubo przesadzone bo decyzję podjęła ona a ja usłyszałam tylko plusk...
Szukałam dziury w całym :)
Nie mogłam oderwać wzroku od linii horyzontu i marzyłam o tym, by być wysoko...
...albo żeby zamieszkać w miejscu takim jak to...
Przez całą wędrówke spotkałam tylko jedną osobę. I było cudnie. Zero hałasów, zero dźwięków, milion wrażeń. I ponad sto zdjęć.
Nazbierałam trochę fajnych ( w moim mniemaniu :) ) kamieni, w tym jeden "sercowy" do kolekcji.
Największymi atutami tego dnia była cisza, spokój i błogostan. Nuda. Ale to właśnie podczas tego nieśpiesznego wędrowania dotarło do mnie to, co jeszcze kilka godzin wcześniej wydawało się mało realne
( może to przez piżamę i zbyt małą ilość grzanego wina ) - że mamy Nowy Rok. Nowy czas i nowe możliwości. Nowe szanse, okazje i całkiem nowe historie do napisania.
Do dzieła!
Bardzo ładne zdjęcia. Patrząc i czytając też bym chciał, żeby 1 stycznia był jak cały rok :)
OdpowiedzUsuńLubię Twoje wycieczki w nowe nie znane Ci miejsca. My przy okazji podziwiamy piękne widoki i Mili. Dziękuję za to i życzę, aby cały rok był tak spokojny jak 1 stycznia.:)
OdpowiedzUsuńNie można przejść obojętnie obok takich widoków...
OdpowiedzUsuńZ całego serca życzę Ci byś miała cały rok tak piękny jak ten 1 stycznia...
Mo,
chylę przed Tobą czoło. Przechodziłaś obok pachnących cytryn i nie zerwałaś ani jednej?
Myślę, że przyciągnęłaś gałązkę i chłonęłaś zapach liści i owoców...
A Mili jak zawsze urocza i oczywiście z piłeczką w pyszczku. Pomyziaj ją ode mnie.
Pozdrowienia dla całej trójki (M+M+M)
Mizianie przekazałam :). Dziękujemy.
UsuńW Hiszpanii niestety byłam tylko Katalonii ale planuję powrót, Murcja też jest na mojej liście ale przede wszystkim marzy mi się Andaluzja, mam nadzieję, że w tym roku całe wakacje spędzę właśnie w Hiszpanii i objadę ją całą. A Ty co tam w ogóle porabiasz? Nie śledzę Twojego bloga, jestem tu pierwszy raz stąd pytanie :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle Twoje spontaniczne wycieczki obfitują w piękne fotografie :) U mnie za oknem śnieg, ale chociaż niebo równie błękitne :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
Takie wypady są najlepsze, idzie się gdzie nas nogi zaniosą, a przy okazji podziwiamy przepiękne widoki. :)
OdpowiedzUsuńJak sobie przypomnę swoją okolicę w pierwszy dzień roku, to aż serce boli, że nie mieszkam w Hiszpanii. Wolałabym jednak, żeby rok był lepszy niż 1 stycznia. Ale na pewno będzie to rok nowych wrażeń i ciekawych przygód, które już na nas czekają ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Myślę,że wybrałaś najlepsze sposób na spędzenie Nowego Roku.... Podróż w nieznane - muszę tak kiedyś zrobić. I masz ogromne szczęście, że mieszkasz w pobliżu tak pięknych miejsc.... Mogłabym tam spacerować długimi godzinami, odpoczywać wśród takiej przyrody od wszystkiego.
OdpowiedzUsuńŚliczny piesek, takiego towarzysza podróży też Ci zazdroszczę !
Takie spacery to naprawdę świetna sprawa. Mogę tak iść, iść, iść...
Usuńi ja też przyłączam się, aby cały rok był taki
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPrzepiekne zdjęcia! I to jest w takich samotnych wycieczkach najlepsze cisza i spokój a przede wszystkim możliwość zachwycania się danym miejscem ile się żywnie podoba, bez poganiania przez innych :)
OdpowiedzUsuńAjjjć cudowny nowy rok, cudowne widoki, i zazdroszczę Ci tego ciepła co tam masz!!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci w tym roku, abyś miała jak najwięcej takich owocnych wycieczek w nieznane!
Dziękuję bardzo :)
UsuńBoże jak Ci zazdroszczę tego błękitnego nieba. Fajnie, że masz odwagę tak wsiąść i jechać przed siebie. Ja uwielbiam prowadzić, ale moja orientacja w terenie jest straszna:( Nawet w urzędzie potrafię się zgubić i wyjść wyjściem awaryjnym..
OdpowiedzUsuńCo za spacer. Uwielbiam takie, a dodatkowo te widoki...Ja bym się chyba skusiła na cytrynkę:)
OdpowiedzUsuńJa też się skusiłam. Na dwie :)
UsuńMo, niebo, cytryny, zapachy i cisza-zazdroszcze!!
OdpowiedzUsuńAle masz piękne spacery! W Hiszpanii pewnie jeszcez wiele takich perełek znajdziesz :)
OdpowiedzUsuńNo to niech się spełni, i niech cały Nowy Rok będzie taki piękny, jak jego początek.
OdpowiedzUsuńPiękne masz tam te plenery. Też bym wsiadała i jechała... :-)
Ja też mogłabym spędzić taki 1 stycznia ;)
OdpowiedzUsuńPiękne kadry, a jeszcze śliczniejsze te z Mili :))))
Cudowne wejście w nowym roku :)
OdpowiedzUsuńMasz gdzie rowinac skrzydla:) Miejsce niesamowite, jak z jakiejs odleglej epoki. Wspanialy poczatek roku.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku kochana! Pięknie przywitany, Mila widzę, że przeszczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńPies podróżnik - to jest to :)
OdpowiedzUsuńMy pierwszy dzień również w drodze i również liczę, że taki będzie cały rok.
Życzę wielu wspaniałych przygód!
super miejsce :) i świetny pies!
OdpowiedzUsuńPies jest świetny - to fakt! :)
UsuńTak przywitać Nowy Rok - bajka... Piękne widoki, rozmarzyłam się. Jeszcze raz wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńI jej i ju...
OdpowiedzUsuńależ tereny...
a te "sercowe" kamyki to także zbieramy.
Ile macie? My 11.
UsuńHmmm nie liczyłem - na pewno kilka, jak z nad morza, czy z wycieczki to opisany, jak ze spaceru, to gdzieś na półce - na pewno mniej, ale coś koło 8 powinno być.
Usuńpoza tym jeszcze inne sercowe artefakty - np wycinek z gałęzi dzikiego bzu w którym twardz też przybrał formę serca, albo sercopodobny pniak (obecnie opisany data zasiedlenia naszego domu, wisi dumnie w przedpokoju)... strasznie kochana zabawa.
My kiedyś mieliśmy takiego wielkiego "sercowego" ziemniaka ale się pomarszczył i zgnił :)
UsuńHic transit gloria mundi ;-)
UsuńZe mnie taki tchórz, że sama bałabym się gdzieś dalej pojechać.
OdpowiedzUsuńKamienia w kształcie serca jeszcze nie widziałam, super pamiątka:)
Mila cudna jak zawsze. Czymże byłoby życie bez tych kudłatych przyjaciół:)