3/07
2014
2014
Czerwcowo - rowerowo.
Jeśli chodzi o rowerowanie w czerwcu to miesiąc był kiepski. Kiepski do tego stopnia, że otrzymywałam od Endomondo maile z pytaniami czy u mnie wszystko ok i czy potrzebuję motywacji do uprawiania sportu :). Otóż nie, motywacji nie potrzebowałam. Moim problemem było lenistwo. I hiszpański upał, który czasem uderza we mnie z taką siłą, że mnie powala na kolana. No ale czasem jeździłam.
Odkryłam niedawno nowy szlak i to właśnie on był najczęstszym kierunkiem moich wypraw. Za każdym razem starałam się dojechać trochę dalej niż poprzednio. Ponieważ ta ścieżka jest często przemierzana przez wędrowców i rowerzystów to co jakiś czas pojawiają się drewniane stoliki i ławki, tzw. strefa odpoczynku. Szkoda tylko, że nikt nie pomyślał o wybudowaniu zadaszenia bo upał potrafi wykończyć bardziej niż zmęczenie, a o cień trudno.
Krajobraz prawie jak z Domku na Prerii, tylko trochę bardziej górzysto...
Widoki raczej monotonne, krajobraz mało urozmaicony, zieleń pojawia się rzadko bo dominuje piach, w związku z czym zarówno ja jak i rower wracamy do domu pokryci żółtawym pyłem. Czasami w połączeniu ze spływającym ze mnie potem mam wrażenie, że pokryta jestem błotem ( proszę zwrócić uwagę na piękny rym :) ).
W pewnym momencie trochę zboczyłam z drogi i sobie zrobiłam odpoczynek pod kapliczką. No dobra, prawda jest taka, że zabłądziłam szukając drogi :)
Prawie pustkowie...
Opisany przeze mnie szlak to sieć starych torów kolejowych, które zostały zasypane ziemią. I ktoś kto to wymyślił miał naprawdę fajny pomysł. I cieszę się, że nikt nie wpadł na to, żeby zniszczyć stare budynki dworca. Co prawda większość z nich stoi pusta i niszczeje, ale jest jeden który został przerobiony na fajny pub, gdzie odbywają się koncerty a taras przy pubie zapełnia się ludźmi w weekendy i dni wolne od pracy, co jest najlepszym dowodem na to, że droga cieszy się popularnością.
Dodatkowo budynki dworca to także czasami jedyna okazja na cień.
Umieszczone wzdłuż trasy znaki rowerowe pomagają w orientacji w terenie - wskazują kierunek a także informują o odległościach. Mam wrażenie, że droga powrotna zawsze szybciej mi mija. Nie wiem jak to możliwe, skoro aby wyruszyć w drogę do domu muszę zawsze zebrać wszystkie siły, co czasami jest trudne. Ale za to jak tylko wskoczę na rower i złapię rytm to mam wrażenie, że mogłabym dojechać na koniec Świata.
Rowerowanie jest super!
Moja Droga, rym pierwsza klasa :)) Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Rower :))
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za ten rower i to w takim upale! Ja staram się codziennie wracać z pracy na piechotę (mam 3 km) i ćwiczyć 2-3 razy w tygodniu. Głównie jednak kończy się na staraniach...
OdpowiedzUsuńwow no jest gdzie jeździć!:)
OdpowiedzUsuńwow no jest gdzie jeździć!:)
OdpowiedzUsuńJej, ale widoki! W takich miejscach to i ja moglabym pojezdzic na rowerze :)
OdpowiedzUsuń...pewnie, że "rowerowanie" jest super:) kto jeździ ten wie!
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu! :)
Serdeczności :)
widoki są piękne!:D
OdpowiedzUsuńMo, na pewno jest super.
OdpowiedzUsuńAle mnie by niewatpliwie udar , jaki powalil:)
Buziole:)
Bajkowe okolice!
OdpowiedzUsuńChoć ten upał trochę mnie odstręcza ;-)
widoki po prostu wymarzone do rowerowych wycieczek :)
OdpowiedzUsuńSuper masz te swoje trasy do rowerowych wycieczek :-)
OdpowiedzUsuńW takich pięknych okolicach to nie ma miejsca na lenistwo, trzeba wykorzystać każdą wolną chwilę :)
OdpowiedzUsuńpustynna rowerostrada ;), niesamowite wrażenie sprawiają te nie działające stacje kolejowe, faktycznie jak na prerii ;)
OdpowiedzUsuńDzięki rowerowaniu, zawsze można coś ciekawego zobaczyć. Cudne widoki. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńAleż Ty masz tam rowerowy raj. U mnie w czerwcu też nie było intensywnego jeżdżenia i też przez pogodę. Tylko, że na wyspie w drugiej połowie czerwca mocno trochę się rozpadało i strasznie wiało.
OdpowiedzUsuńPiękne widoki! :-)
Pachnie słońcem i przygodą _ jak to u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńa u mnie trochę zmian :)
pozdrawiam
Rozumiem Cię że przy upale to raczej że się mniej szaleje kilometrowo. A szlak - świetny, a wiesz ze ten pub to mi trochę przypomniał taki pub z " Od zmierzchu do świtu" gdzieś na pustej drodze, wygląda całkiem przyjemnie, a nocą...
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej znów miło było z Tobą powędrować tu i ówdzie :)
Nie wiem czemu, ale chyba mój poprzedni komentarz się nie zapisał.
OdpowiedzUsuńPiszę jeszcze raz: podziwiam Cię za jazdę na rowerze w taki upał, widac, ze trudno tam o cień!
A te budynki pośrodku upalnej pustyni - mieli super pomysł, że są zagospodarowane :)
Ale pustkowie. Żywej duszy nie ma. Może to przez ten upał. Niemalże jak na pustyni. Fajnie, że zabłądziłaś, bo odkryłaś naprawdę uroczą kapliczkę. Trochę przypomina meksykańskie klimaty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gratuluję i zazdroszczę wytrwałości. Też trochę próbuję coś działać na polu sportowym :)
OdpowiedzUsuńKolejna porcja okrucieństwa... ;-)
OdpowiedzUsuńwspaniałe są te twoje krajobrazy i ta pustka... choć Słońce faktycznie kiepsko toleruję.
Fantastyczna wyprawa, fantastyczne przestrzenie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen kolor nieba-bajka.Gdybym sie teraz przeniosla z mojej desczowej krainy w taki upal z cala pewnoscia rower bylby ostatnia rzecza o jakiej bym marzyla ;-).Widoczki jak zwykle piekne.
OdpowiedzUsuńWow jak ram pięknie!
OdpowiedzUsuńAle wycieczka rowerowa :)
pozdrawiam
Piękne zdjęcia! Te początkowe wyglądają niemal jak zdjęcia z planu Breaking Bad. ;)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, zazdroszczę wycieczki po takich miejscach:)
OdpowiedzUsuń