9/07
2014
2014
Fiestas de Primavera - nasi też tu byli :)
Wiosna to w Hiszpanii czas obfity w okazje do świętowania, przy czym brak okazji też jest okazją. Hiszpanie, po srogiej zimie, kiedy średnia temperatura sięgała 20 stopni (!) spragnieni są imprez w plenerze. Chłodne, zimowe wieczory ograniczały ich trochę w wieczornych wyjściach więc pierwsze gorące dni są świetną okazją do tego, by odreagować.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam jedną z wiosennych defilad którą rozpoczynała orkiestra z ... Polski. Pomimo tego, że my, Polacy, jesteśmy wszędzie podobno, to i tak byłam mile zaskoczona polskim akcentem i miałam ochotę zagadać do muzykantów :).
Pierwsze dni wiosny to wybuch kolorów i barw oraz wysyp kwiatów których oczywiście nie mogło zabraknąć podczas świętowania.
Słoń z liści - nie wiem czy komuś bardziej zazdrościć talentu czy wyobraźni :)
Większość kwiatów została rozdana ludziom podczas defilady w związku z czym po jej zakończeniu prawie każdy wrócił do domu z bukietem. Ja też.
Tańczące wiosenne panie wzbudzały ogromny entuzjazm wśród męskiej części publiczności.
Wszystkie kwiaty i rośliny użyte w strojach i ozdobach były świeże w co czasami ciężko było uwierzyć.
Prawie jak w Rio :)
Po lewej modelka w sukience z liści, a po prawej Królowa ( Miss ) Fiesty - tutaj wśród kukurydzy :)
Jak wiosna to nie mogło zabraknąć motyli...
Wiosenne świętowanie to również okazja do spróbowania wielu przysmaków, o które na co dzień trudno. Ja oddawałam się konsumpcji z wielką pasją, niestety większość przysmaków zjadłam zanim w mojej głowie zaświtała myśl o zrobieniu zdjęcia. Ale uwieczniłam paparajote. Deser typowy dla regionu Murcja, słyszałam o nim wielokrotnie ale jakoś nie byłam przekonana do słodkości, w skład której wchodzi liść drzewa cytrynowego. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że liścia się nie je a jadalną częścią tego ciastka jest tylko jego panierka :). Umyty liść obtacza się w cieście, wrzuca na gorący, głęboki tłuszcz, smaży po obu stronach na złocistą barwę, posypuje cukrem i zjada zostawiając liść. Więc wychodzi na to, że liść nadaje całości formę i na tym jego rola się kończy.
Kelner też mi wytłumaczył zasady jedzenia paparajote. Nie jestem kawoszką i zdecydowanie wolę herbatę, co usiłowałam wytłumaczyć kelnerowi. Uparty był ( i bardzo miły ) i nie chciał słyszeć że zjem paparajote bez wypicia pysznej, przygotowywanej specjalnie na tę fiestę kawy. Więc uległam, czasami dobra kawa nie jest zła. Pożałowałam w momencie kiedy kelner przyniósł mi kawę a mnie otoczył zapach anyżu, który powoduje u mnie tylko jeden odruch. Odwrotny do konsumpcji :). I jestem z siebie dumna, bo kawę wypiłam ( ten kelner naprawdę był miły ), z daleka pokazywał mi kciuk w górę i kciuk w dół pytając czy kawa pyszna. Więc mu odpowiedziałam kciukiem w górę. A kawa była okropna. Podgrzany anyż to jeszcze większe zło niż anyż na zimno. Dobrze, że szklaneczka była mała.
Cudownie! Woow!Można naprawdę się nasycić i pięknem i zapachami tak właściwie na zapas zimowy.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że u w PL jest w Otmuchowie też jest święto kwiatów? Ale chyba takiej parady to niestety...
Orkiestra polska - extra, wyobrażam jak fajnie się poczułaś, z ciareczkami dumy ;))
Wspaniała fiesta, fajnie uczestniczyć w takim święcie, a przy okazji popróbować lokalnych specjałów. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTakie parady to prawdziwa uczta dla oczu. Wspaniałe zdjęcia. Kiedyś na Majorce mieliśmy okazję zobaczyć paradę. Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńSuper moment z tą orkiestrą :)
OdpowiedzUsuńA co do ciacha - wygląda apetycznie, choć dziwny to przysmak...z liściem ;) Ależ pan kelner musiał być miły, ze jednak wypiłaś kawę ;)
No tak... "sroga zima" :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Kolorowo, głośno i pewnie zabawnie ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczna, miła dla oka relacja, zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńGitary z kwiatów chyba najbardziej mi się spodobały. Ale pani w sukience z liści też do twarzy. Czego to Hiszpanie nie wymyślą? Aż chciałoby się tam być i wiedzieć to wszystko na żywo, bo czasami trudno uwierzyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z ta sroga zima to jest rowniez tak smiesznie w UK-o czym pewnie sie przekonalas mieszkajac tutaj.Co prawda ja mieszkam na polnocy, wiec jest to rejon nieco chlodniejszy Londynu i okolic, ale tutejsze zimy mnie tak na prawde smiesza.Spada 5 cm sniegu...auta leza w rowach, szkoly pozamykane, kleska zywiolowa!Za to latem chmmm, dzis jest okolo 20 st i wszyscy, ktorych mijalam dzis na ulicy marudza "boil","hot".Ale nie o UK mialam napisac, ale o moich wrazeniach po przeczytaniu Twojego wpisu.Chcialabym kiedys uczestniczyc chociazby biernie w takiej paradzie, a moje pierwsze skojarzenie...no coz..."Kabaret Olgi Lipinskiej".Kiedy bylam dzieckiem zawsze ogladalam z rodzicami(chociaz byl chyba o dosyc pozniej porze i niewiele z niego rozumialam), ale te stroje,pioropusze, pawie piora bardzo mi sie na tamten czas podobaly.
OdpowiedzUsuńPiękna ta kwiatowa parada!
OdpowiedzUsuńKiedyś, dawno dawno temu były ciasteczka - anyżki! Uwielbiałam je, ale teraz nigdzie nie spotkałam. Anyżu też nie. Bardzo ciekawa jestem tej kawy :-)
Świetna ta kwiatowa parada i te kolory! WOW!!!
OdpowiedzUsuńano w takim klimacie to można parady uliczne urządzać - i nas w Polsce co drugi dzień leje i nigdy nie wiadomo co który ;-)
OdpowiedzUsuńZa to ja pije kawę za siebie i za Ciebie.
5 / 7 filiżanek dziennie to norma - no chyba że jestem na wędrówce, to wtedy mniej.
Kolorowo i kwiatowo.
OdpowiedzUsuńCudnie!
Kelnerowi sie nie dziwie, no bo jak w Hiszpanii, kawy nie wypic, pas possible;)
Ciekawy sposob z tym ciastkiem.
Piekna ta sukienka miss. Nie lubisz anyzu, anyzowko tez nie? Ja mam same dobre skojarzenia z anyzem, a szczegonie z anyzowka:)
OdpowiedzUsuńJa też nie cierpię anyżu...na sam jego zapach robi mi się nie dobrze...A sukienka miss prześliczna...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWygląda trochę jak połączenie karnawału w Rio z wieczorną paradą w Disneylandzie ;) Przepięknie. Liść z panierką mnie zaintrygował ;)
OdpowiedzUsuńAnyżu także nie lubię, ale ciacho z liściem ciekawe, nie wiedziałam, że coś takiego istnieje;>
OdpowiedzUsuńSłoń z liści i motyle sukienki cudo!!! A ciacho z liścia bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńKolorowy zawrot glowy :) Super!
OdpowiedzUsuń...no proszę, eksplozja barw!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Ja podziwiam, że ludziom chce się organizować te zabawy. I cieszę się, że jednak są tacy co chcą. Anyżu współczuję, a z tym liściem to bardzo pomysłowe. Nigdy się nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńWspaniała parada! Te stroje, te kolory! Bajecznie :-)
OdpowiedzUsuń