24/07
2014
2014
Świątynia Tygrysów - Kanchanaburi.
Świątynia Tygrysów w Tajlandii jest obowiązkowym punktem podczas zwiedzania tego pięknego kraju więc nikogo nie powinien dziwić fakt, że też tam byłam. Odczucia co do tego miejsca mam mieszane i dzisiaj z perspektywy czasu nie jestem pewna czy Kanchanaburi znalazłoby się na mojej trasie podczas zwiedzania Tajlandii. Cieszę się, że mogłam pogłaskać tygrysa bo tygrysy uwielbiam. Gdyby nie były agresywne i rosły tylko do wielkości powiedzmy mojej Mili, i gdyby były udomowione tak jak psy i koty, to na pewno miałabym tygryska. Bo z wyglądu piękne są i jestem w stanie sobie wyobrazić jak się przytulam do takiego podczas zabawy i w towarzystwie Mili wyprowadzam go na spacer - bo oczywiście w moim idealnym świecie Mila i tygrysek żyją w świetnej komitywie :).
Taki maluch ze zdjęcia poniżej mi się marzy...Na własność :)
Przebywanie w bliskiej odległości od tygrysiego stada to niewątpliwie fajne doświadczenie dla człowieka, tygrysy nie widzą w tym nic fajnego. Wierzę w to, że opiekujący się nimi mnisi dbają o nie. Nie wierzę jednak, że nie patrzą na nie głównie przez pryzmat pieniędzy które każdego dnia zostawiają w Świątyni turyści z całego świata. Miejsce jest bardzo skomercjalizowane, taka maszynka do robienia pieniędzy, większość rzeczy odbywa się automatycznie i wszystko jest z góry zaplanowane przez pracowników Świątyni. Rozumiem, że to pewnie w głównej mierze ze względów bezpieczeństwa aczkolwiek ja się czuję trochę "przegoniona" :). Stań tu - zdjęcie, siadaj tu - zdjęcie, stań tam - kolejne zdjęcie - tak to w skrócie wyglądało.
Piękności.
Po brzusiu mnie miziaj, po brzusiu...
Różne rzeczy słyszy się o Kanchanaburi. Organizacje broniące zwierząt protestują przeciwko temu miejscu ale jak widać z marnym skutkiem. Kiedyś było głośno o tym, że tygrysy są ogłupiane przy pomocy silnych środków farmakologicznych pozwalających usypiać ich czujność i naturalne instynkty. Mnisi bronią się, że przygotowują zwierzaki do życia na wolności co też jest absurdem bo bez naturalnych instynktów tygrys jest pozbawiony zdolności do przetrwania.
Przed wyjazdem do Tajlandii trochę inaczej wyobrażałam sobie to miejsce - raczej jako takie safari, z tygrysami pozbawionymi łańcuchów i cieszącymi się życiem w sprzyjającym środowisku. Cieszę się, że mam zdjęcie z tygrysem, że mogłam kilka z nich potarmosić i pogłaskać po brzuchu a jednego prowadzić na smyczy...ale jednak mam jakiś niesmak...
A ten miał wszystko gdzieś. I dobrze.
Ze zwiedzania tygrysiego sanktuarium zrezygnowałam przed końcem. Nie były w stanie zatrzymać mnie obietnice dalszych atrakcji w postaci np. zabawy z małymi tygryskami i karmienia ich. Wyszłyśmy stamtąd zanim nasze ciśnienie wzrosło do niebezpiecznego poziomu. Nie mogę patrzeć na to miejsce w kategorii tylko atrakcji turystycznej, kocham zwierzęta i nie jestem w stanie oddzielić zwiedzania od odczuwania...
Wskoczyłyśmy do tuk-tuka i ruszyłyśmy w kierunku mostu na rzece Kwai.
Tygrysy to przepiękne zwierzęta, mają takie magnetyczne spojrzenie, że aż człowiekowi ciarki po plecach przebiegają. Dzikie zwierzęta powinny zostać dzikie i żyć na wolności. Ogrody zoologiczne mają swoje plusy, zważywszy na wiele zagrożonych wyginięciem gatunków, zwłaszcza, jeśli placówki prowadzą np. programy reintrodukcji, ale trzymanie takich zwierząt w niewoli w celu zarabiania na nich kasy... Niby fajnie byłoby potarmosić takiego wielkiego kota, ale z drugiej strony tak jak piszesz - chyba bym również nie była w stanie wyłączyć "odczuwania". Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co napisać... Jestem zupełnie przeciwna takim miejscom, te łańcuchy mnie przeraziły...
OdpowiedzUsuńBiedne zwierzęta.
Jeśli kiedykolwiek pojadę do Tajlandii, raczej nie odwiedzę tego miejsca.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Geeenialne!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, chociaż przez te łańcuchy trochę mi żal tych biednych tygrysków. Nie wyglądają na najszczęśliwsze zwierzęta na świecie...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci pobytu w Tajlandii i podzielam Twoje odczucia. Szkoda mi tych wszystkich pająków, węży, słoni, delfinów, koni, które zarabiają na człowieka.
OdpowiedzUsuńJak się ogląda tygryski i jeszcze można je pogłaskać, to jak chcę do Tajlandii. Wcześniej nie myślałam o wyjeździe do tego kraju, ale tygryski mnie przekonały. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChciałbym też odbyć taką podróż. Właśnie, w Tajlandii chyba tygrys jest ważnym zwierzęciem. Ciekawy wpis.
OdpowiedzUsuńNie odczuwam żadnej przyjemności z patrzenia na tygrysy uwiązane na łańcuchach. Raczej smutny widok.
OdpowiedzUsuńWiem, że większość tych zwierząt przyszła na świat w niewoli i zapewne nie poradziłaby sobie na wolności, a praktycznie za przysłowiowym "rogiem" świątyni znajduje się rezerwat, gdzie tygrysy żyją na wciąż na wolności, ale...no właśnie, mieszane uczucia..jakiś taki mocno smutny widok.
...piękne kotki :) jednak wolałabym widzieć je na wolności...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Na pewno niesamowite przeżycia zobaczyć tygrysa z bliska, a nawet go pogłaskać. Sama chciałabym czegoś takiego doświadczyć. Lecz z drugiej, ale tej ważniejszej strony, nie łatwo się patrzy na Twoje zdjęcia. tygrysy na łańcuchach... Nie mogę tego przeżyć. Te zwierzęta potrzebują wolności. Mam tylko nadzieję, że jest im tam dobrze i nikt się nad nimi nie pastwi.
OdpowiedzUsuńMoże i to punkt obowiązkowy, ale chyba jednak nie dla mnie...;)
OdpowiedzUsuńMnisi buddyjscy i komercja... brzmi jak oksymoron - a jednak to prawda.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie takie miejsca.
Dobrze że ostrzegłaś. Choć i tak do Tajlandii się nie wybierałem ;-)
ps. kiedyś widziałem rasę kotków domowych do złudzenia przypominających małe tygrysy, to może się skusisz.
Tygrysy, moim zdaniem najpiekniejsze zwierzeta swiata.
OdpowiedzUsuńDziekuje Ci Mo, za tyle pieknych zdjec., tylko tem bemol..
Przeraziły mnie te tygrysy na łańcuchach... :(
OdpowiedzUsuńNiestety mnie to nie przekonuje, choć uważam, ze to piękne zwierzęta. Wolałabym zobaczyć je np. na safari w Afryce..
Pozdrawiam serdecznie :)
Mnie też uderzyły te łańcuchy! Piękne zwierzęta, ale jakoś tak nie mogę patrzeć na nie na tych zdjęciach! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękne są te tygrysy...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzytałam ostatnio, że na świecie zostało około 3000 tygrysów. Ciekawe, czy takie komercyjne miejsca pomagają je chronić, czy wręcz przeciwnie?
OdpowiedzUsuńGosiu - tylko jako daleki od ideału bank genów. Tygrysy zabija ekspansja człowieka na ich tereny, wiec nieistotna jest ilość sztuk, ale ilość miejsca gdzie mogą żyć.
OdpowiedzUsuńTymczasem kraje gdzie tygrysy występują prowadzą taka politykę gospodarczo podatkową, która zmusza ludzi do "ucieczki" na tereny zamieszkiwane dotąd przez tygrysy. Najbardziej medialne są doniesienia o kłusownikach - owszem - ale to nie oni są największym zagrożeniem. Na stronach WWF jest raport w tej sprawie.
Ja też chętnie bym sobie sprawiła takiego łagodnego i miłego tygrysa oraz wyprowadzała go na spacer. To by było coś :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia :)
pozdrawiam
Biedaczysko na lancuchu...Tygrysy sa piekne, zreszta jak wszystkie koty bym najchetniej na rece i kolana brala :)
OdpowiedzUsuńTe koty powinny być na wolności, a nie jako atrakcja turystyczna...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki Mo za prezentacje tego miejsca. Na pewno nie będę nabijać im kasy do kieszeni i nie pojadę tam. A jeśli się kiedyś zdarzy, że tam będę to tylko z wielkim transparentem: uwolnić zwierzęta,wykrzykując mantrę Om Mani Peme Hung:)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam o istnieniu tego miejsca. Zazdroszczę pogłaskania tych pięknych zwierząt. Sama nie wiem co o tym myśleć, dylemat moralny tak jak z każdym zoo, ale jednak ogladanie takich stworzeń jest miłe...
OdpowiedzUsuń